Autor: Anna Wielopolska

Korespondentka Obserwatora Finansowego w USA.

Pomoc dla biednych krajów: ryby i wędki

Świąteczny czas sprzyja akcjom humanitarnym, a także ich podsumowaniu. Eksperci OECD ogłosili, że w 2011 roku wartość zachodniej pomocy dla biednych krajów wyniosła 158 mld dol. A Bank Światowy podliczył wartość przekazów pieniężnych wysłanych do „domu” przez gastarbeiterów. Wyszło mu, że ponad dwa razy tyle - 372 mld dol. To odnawia pytanie czy zachodnia pomoc jest racjonalna.
Pomoc dla biednych krajów: ryby i wędki

Pożyczkobiorca Banku Grameen fot. Grameen Bank

Bob Geldof w okresie Świąt Bożego Narodzenia w1984 r. zorganizował wraz z kolegami muzykami pomoc dla głodującej Etiopii. Dziś, ta sławna i płynąca z bardzo szlachetnych pobudek, Band Aid postrzegana jest jako kontrowersyjna. Identycznie jest z działalnością Bono, który przejął po Geldofie pałeczkę w zachęcaniu bogatych tego świata do pomagania biednym.

Zambijska ekonomistka Dambisa Moyo zasłynęła jako przeciwniczka krucjaty Bono, kiedy trzy lata temu opublikowała książkę pod wymownym tytułem „Martwa pomoc: Dlaczego zachodnia pomoc nie działa i jak lepiej pomóc Afryce” (Dead Aid: Why Aid is Not Working and How There Is a Better Way For Africa). Ta wykształcona na Harvardzie i w Oxford konsultantka Banku Światowego i specjalistka od obligacji w Goldman Sachs, pozostaje niestrudzona w walce o to aby Zachód porzucił dotychczasową formę pomocy dla biednych krajów Afryki. Zastąpił darowizny finansowaniem rozwoju ekonomicznego – wspieraniem budowy przemysłu i infrastruktury, tworzenia małych i średnich przedsiębiorstw. Wydaje się, że jej argumentów Zachód jak dotąd nie słyszy.

Cele zrealizowane

Za dowód posłużyć może raport Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju, i jego podsumowanie. Otóż według OECD pomoc, jakiej państwa zachodnie udzieliły w ostatnich dwóch dekadach biednym krajom, spełniła i spełnia zakładane cele.

Zostały one zdefiniowane w 2000 r. w dokumencie „Millennium Development Goals”, a do najważniejszych zaliczono zredukowanie: o połowę wskaźników najgłębszej biedy na świecie, o dwie trzecie śmiertelności niemowląt, o trzy czwarte śmiertelności matek przy porodzie, a za punkt odniesienia przyjęto dane z 1990 r.

Jak ocenia OECD założenia zostały w pełni zrealizowane. W ciągu 20 lat (w latach 1990-2010) liczba najbiedniejszych na świecie, a więc żyjących za mniej niż 1,25 dolara dziennie, zmniejszyła się o połowę – z 43 proc. populacji ubogich krajów spadła do 22,5 proc. Również śmiertelność matek przy porodach zmniejszyła się o tyle, ile zakładano – z 400 do 210 przypadków na 100 tys. urodzeń. Gorzej jest ze śmiertelnością niemowląt, która spadła o jedną trzecią, a więc o połowę mniej niż określał cel.

Powstaje jednak pytanie czy odnotowana poprawa jest wyłącznie efektem zachodniej pomocy finansowej?

Jej odbiorcami jest w sumie 155 krajów o niskich i średnich dochodach. W ubiegłym roku otrzymały łącznie 158 mld dol. Do największych beneficjentów należały: Afganistan – 5,5 mld dol., Pakistan i Kongo – po 2,4 mld dol. każde, Haiti – 2,3 mld, Irak – 2 mld dol. Następne na liście były Etiopia, Wietnam, terytoria palestyńskie i Mozambik.

Największym pojedynczym donatorem były, jak zawsze, Stany Zjednoczone, które przekazały biednym krajom 31 mld dol. Unia Europejska wraz z Komisją Europejską wsparły najuboższych kwotą 80 mld dol., Japonia ofiarowała 10,6 mld, a Australia 5 mld dol. Problem w tym, że jak twierdzi Dambisa Moyo i inni, mający podobne zdanie krytycy, pomoc ta uzależnia kraje. Ponieważ mogą na nią liczyć całymi latami, nie podejmują wysiłku, aby samodzielnie rozwiązać swoje problemy.

>> Ile pomocy udziela Polska można przeczytać tutaj. <<

Doraźne zastrzyki

Z zachodniej pomocy tylko 13 mld dol., zostało przeznaczone na projekty w dziedzinie transportu i infrastruktury – na poprawę stanu dróg, modernizację portów, unowocześnienie systemów kontroli ruchu powietrznego. Liderami w fundowaniu takich projektów są Japonia i Korea.

Typowa pomoc humanitarna zamknęła się sumą 11 mld dol. Kwota ta pozwoliła wysłać potrzebującym, na przykład do Pakistanu czy na Haiti po trzęsieniu ziemi – namioty, lekarstwa, żywność. Na projekty ochrony zdrowia, głównie na zapobieganie i leczenie AIDS w krajach saharyjskich, przeznaczono 9,8 mld dol., z czego same USA dały 6,7 mld. Rolnictwo w krajach najuboższych zasiliły głównie: Hiszpania, Finlandia, Norwegia i Kanada, łącznie kwotą 9 mld dol.

Jak wynika z tych zestawień całkiem spora suma 158 mld dol., przekazana ubogim krajom w minionym roku, tylko sporadycznie wsparła inwestycje. Głównie trafiała do beneficjentów po katastrofach lub kataklizmach. Czy zatem faktycznie pomogła w redukcji biedy?

Kwota 13 mld dol. wydana na projekty infrastrukturalne, to zaledwie koszt budowy jednego lotniska.

Wolny rynek czyli „killer application”

Najmniejsza część donacji, tylko 1,3 mld dol., została przeznaczana na pomoc w budowaniu zdolności handlowych danego kraju – na szkolenia z zakresu regulacji międzynarodowego handlu, przepisów sanitarnych i bezpieczeństwa produktów, a także negocjacji i biznesu. Pieniądze Zachodu nie pomogły zatem utworzyć wielu potrzebnych miejsc pracy ani podnieść kwalifikacji zawodowych.

Niall Ferguson, popularny historyk ekonomii, obecnie na uniwersytecie Harvarda, w wyemitowanym w tym roku dwuczęściowym filmie dokumentalnym o przyczynach dominacji zachodniej cywilizacji w ostatnich 500 latach, przypomina, że nie pomoc państw zachodnich wydobywa Chiny i Indie z biedy. Decydujący jest fakt, że oba kraje zastosowały zachodni model organizacji gospodarczej, Ferguson pisze, że zainstalowały „killer application” czyli reguły wolnego rynku, które pozwalają na szybki rozwój.

Dlatego też ci, którzy chcą zmienić charakter zachodniej pomocy, wskazują że większa i z całą pewnością lepiej wykorzystana jest pomoc, jaką przysyłają swoim rodzinom ich członkowie, pracujący, często nielegalnie, w krajach Zachodu. W ubiegłym roku wartość ich przekazów pieniężnych przekroczyła 372 mld dol. Tylko z USA imigranci wysłali do domów 52 mld dol., czyli o 20 mld dol. więcej niż wyniosła kwota całej pomocy udzielonej światu przez Stany Zjednoczone. Eksperci Banku Światowego szacują też, że w tym roku wartość takich przekazów pieniężnych wyniesie ok. 406 mld dol.

Profesor Jeffrey Sachs, z Harvardu, podkreśla, że Afryka wciąż dramatycznie potrzebuje pomocy w dotychczasowej formie, aby walczyć z wysoką śmiertelnością powodowaną chorobami, brakiem dostępu do leków, lekarzy i szpitali, a często do czystej wody pitnej. Dambisa Moyo zawsze jednak cytuje dalszy ciąg wypowiedzi Sachsa, na którego wykłady uczęszczała jako studentka, iż długoterminowy rozwój ekonomiczny może być osiągnięty tylko poprzez przedsięwzięcia prywatnego sektora i rozwiązania wolnego rynku. Pomoc państw zachodnich daje biednemu światu zaledwie ryby. Wędki dostarczają pracownicy – imigranci i mikrofinansowanie.

Drobne pożyczki dla 680 milionów

Według danych Konferencji Mikrofinansowania, skupiającej ponad 3600 instytucji, w ciągu 13 lat liczba najbiedniejszych rodzin korzystających z mikropożyczek wzrosła na świecie 18 – krotnie – z 7,6 mln w 1997 r. do 137,5 mln w 2010 r. Szacuje się, że średnio każda taka rodzina to pięć osób. Liczba 137,5 mln pożyczek pomaga zatem w sumie około 687 mln osób. To więcej niż liczba ludności całej Unii Europejskiej i Rosji razem wziętych.

Okazuje się, że mikrofinansowanie najbardziej pomaga biednym kobietom. Są one w najtrudniejszym położeniu, ponieważ tradycyjny system kredytów bankowych jest dla nich praktycznie niedostępny. W ciągu 11 lat, od 1999 do 2010 r., liczba kobiet korzystających z mikropożyczek wzrosła ponad dziesięciokrotnie — z 10,3 mln do 113,1 mln.

Jak podkreślają propagatorzy mikrofinansowania, jest ono tylko jednym z elementów walki z biedą, ale niezbędnym. Pożyczka 1 tysiąca dolarów potrafi zmienić dosłownie warunki życia kogoś w Bangladeszu, Peru, czy Azerbejdżanie.

Na zakup kozy na targu

Takich przedsięwzięć, na jakie idą mikropożyczki, banki nie finansują. Są to najczęściej zakupy dodatkowych narzędzi, albo paru kóz, albo 300 kg ziarna do obsiania pola, czy dokupienia produktów żywnościowych w celu powiększenia asortymentu w lokalnym sklepiku. Czasami pożyczka służy do założenia własnego konta bankowego, dającego możliwość wejścia w obieg transakcji handlowych, otworzenia biznesu.

Ci, którzy korzystają z takich pożyczek to rolnicy, krawcy, kierowcy, kucharze, sklepikarze, pracownicy najczęściej bez średnich nawet kwalifikacji zawodowych. Czasem pożyczka jest na naukę zawodu.

Na świecie powstało blisko 4 tys. instytucji udzielających mikropożyczek. Najbardziej znane to Accion (accion.org), Grameen Foundation (grameenfoundation.org), Vision Fund (visionfund.org), Opportunity International (opportunity.org), FINCA (finca.org), czy Women’s World Banking (swwb.org).

Najczęściej udzielają pożyczek korzystając z pomocy finansowej takich gigantów bankowych jak Citi Group i Deutsche Bank, czy prywatnych fundacji np. Melindy i Billa Gates’ów i operując powierzonymi funduszami. Coraz więcej jednak instytucji mikrofinansowania służy jako platforma oferująca indywidualnym osobom możliwość bezpiecznego udzielania pożyczek osobom potrzebującym.

>> Filantropii nie zastąpią urzędnicy <<

Przykładem sukcesu takiego systemu, coraz bardziej popularnego w krajach zachodnich, jest Kiva (kiva.org). Udzielenie pożyczki na przykład 25 dolarów poprzez Kiva trwa pięć minut (internet). Dla średnio zarabiającego w świecie zachodnim jest to równowartość 2 godzin pracy albo cena butelki wina do kolacji. Starającemu się o nią może pomóc zmienić warunki życia.

99 proc. spłacalności

Kiva, działająca od 7 lat, z biurami w 66 krajach, udzieliła jak dotąd 503 tysięcy 35 pożyczek, o łącznej wartości 380,82 mln dol. (stan na 6 grudnia b.r.). 852 tysiące 218 zarejestrowanych użytkowników to ci, którzy udzielili pożyczek. Odbiorców jest 924 tysiące 858 (osób indywidualnych i grup). Reprezentują 221 krajów i politycznych podmiotów (państw, terytoriów zależnych, stowarzyszonych, protektoratów, kolonii).

Przeciętna wartość pożyczki wynosi 400 dolarów 70 centów, a średnia liczba składających się na jedną pożyczkę to 9 osób. Kiva ma 171 partnerów — banki, międzynarodowe i lokalne, inne instytucje mikrofinansowania, instytucje lokalnych władz. Współpracuje z nimi przy kwalifikacji, ubezpieczeniu i pilotowaniu pożyczek. Wskaźnik spłacalności pożyczek w Kiva jest jednym z najwyższych, ale nie jedynym tak wysokim pośród instytucji mikrofinansowania — wynosi 98,98 proc.

Taki wynik jest rezultatem uważnej selekcji, gwarancji ze strony dużych partnerów i perspektywy, jaką ma pożyczkobiorca. Jeśli spłaci solidnie pierwszą pożyczkę, ma większe szanse na drugą, a więc na dalszy rozwój biznesu i zamianę wędkę na sieć.

Anna Wielopolska

Pożyczkobiorca Banku Grameen fot. Grameen Bank

Otwarta licencja


Tagi


Artykuły powiązane

Building Ukraine forward better, czyli jak skutecznie pomóc w odbudowie Ukrainy?

Kategoria: Trendy gospodarcze
Powojenna odbudowa Ukrainy będzie wymagać ogromnych nakładów finansowych. Społeczność międzynarodowa, w tym przede wszystkim Unia Europejska, musi się zmobilizować, aby wesprzeć Ukraińców w tym procesie, równocześnie przygotowując kraj do członkostwa w UE.
Building Ukraine forward better, czyli jak skutecznie pomóc w odbudowie Ukrainy?