Autor: Aleś Alachnovič

Ekonomista, wiceprezes fundacji naukowej CASE Białoruś

Powolne, ale realne zmiany gospodarki białoruskiej

Artykuły o gospodarce białoruskiej bardzo często budowane są wyłącznie wokół negatywnych zjawisk z pominięciem pozytywnych sygnałów, które w ostatnich latach stają się coraz wyraźniejsze i są również warte uwagi. Rekordowa dla kraju niska inflacja, stabilny kurs walutowy, rosnąca współpraca z międzynarodowymi instytucjami finansowymi, a przy tym rosnący udział sektora prywatnego w gospodarce, to efekty tylko niektórych zmian wprowadzonych w Białorusi w ostatnich latach.
Powolne, ale realne zmiany gospodarki białoruskiej

W ciągu ostatniej dekady potencjał wzrostu gospodarki białoruskiej uległ znacznemu ograniczeniu. Jeśli w latach 2000-2008 rozwijała się ona w tempie 8,0 proc. rocznie, to w latach 2009-2017 już tylko w tempie 1,4 proc. Przy tym w latach 2015-2016 Białoruś doświadczyła pierwszej recesji od 1996 r. Przyszłość również nie wróży nic dobrego. Według międzynarodowych instytucji (MFW, Bank Światowy, EBOiR, Euroazjatycki Bank Rozwoju), w średnim terminie Białoruś będzie rozwijać się wolniej niż gospodarka globalna, w tym gospodarki regionu Europy Środkowo-Wschodniej. Bez kardynalnych reform rynkowych Białoruś może czekać dłuższy okres odstawania od krajów bardziej rozwiniętych.

Na szczęście władze w Mińsku są świadome, że dobre czasy dla gospodarki białoruskiej – wynikające z wysokich subsydiów energetycznych z Rosji oraz szybkiego wzrostu rosyjskiej gospodarki – minęły. Na nieszczęście musiało upłynąć sporo czasu i środków zanim to sobie uświadomiły. Białoruś przeżyła trzy kryzysy gospodarcze (tąpnięcie gospodarcze w 2009 r. w odpowiedzi na kryzys globalny, kryzys bilansu płatniczego w 2011 r. oraz kryzys walutowy na przełomie roku 2014/2015). Dodatkowo, w tym czasie państwo zgromadziło stosunkowo wysoki dług publiczny. Te doświadczenia otrzeźwiły elity białoruskie i zmotywowały je do istotnej zmiany polityki gospodarczej.

Udane reformy banku centralnego

Do końca 2014 r. wzrost gospodarczy w Białorusi generował nierównowagi makroekonomiczne w postaci wysokiej inflacji, wysokiego deficytu na rachunku obrotów bieżących oraz rosnącego długu zagranicznego. Urzędujący od 27 grudnia 2014 r. prezes Narodowego Banku Białorusi (NBB), dr Pavał Kałaŭr stał się jednym z filarów nowego podejścia do gospodarki, według którego stabilizacja makroekonomiczna tworzy fundament dla zrównoważonego wzrostu i stopniowych reform rynkowych. Za jego rządów udało się opanować inflację oraz ustabilizować kurs walutowy. Przy stosunkowo wysokim wzroście cen (18,1 proc. r/r w 2014 r.), wprowadzona na początku 2015 r. strategia celu monetarnego (ang. monetary targeting) oraz polityka wysokich realnych stóp procentowych zaowocowały stopniowym spadkiem inflacji do historycznie najniższego dla Białorusi poziomu – 4,1 proc. r/r w czerwcu 2017 r.

Poza zacieśnieniem monetarnym, 1 czerwca 2015 r. NBB upłynnił i urynkowił kurs walutowy. Od tego czasu kurs walutowy kształtuje się na przejrzystych i rynkowych zasadach, a regulator praktycznie wycofał się z rynku, a przynajmniej przestał tracić rezerwy walutowe na wsparcie białoruskiego rubla. W rzeczywistości NBB czasem skupuje zagraniczne waluty z rynku, żeby nie doprowadzić do zbytniego umocnienia waluty narodowej, które zaszkodziłoby białoruskim eksporterom. Dość szybko Białorusini przestali obawiać się „niespodziewanych” dewaluacji rubla. W rezultacie, już od 2015 r. gospodarstwa domowe są sprzedawcami netto dewiz zagranicznych. Działo się to nie tylko w okresie recesji, kiedy dzięki upłynnieniu oszczędności walutowych Białorusini mogli utrzymywać stabilny poziom konsumpcji, ale również w latach 2017-2018, kiedy dochody ludności już zaczęły realnie rosnąć. Mimo to wiara w białoruską walutę ma swoje granice – 1 lipca 2018 r. jedynie 30,7 proc. wszystkich depozytów gospodarstw domowych stanowiły depozyty w walucie narodowej.

Paradoksalnie, od II kw. 2016 r. kurs białoruskiego rubla wobec dolara jest bardziej stabilny i przewidywalny niż w czasach sztywnego kursu walutowego (zob. wykres). Jest nawet bardziej stabilny niż w innych krajach regionu – chociażby w Polsce. Dzięki temu NBB łatwiej było podejmować kolejne kroki na drodze do liberalizacji polityki kursowej:

  • W latach 2016-2018 stopniowo zniesiono obowiązek sprzedaży przez przedsiębiorstwa na regulowanym rynku walutowym 30-proc. swoich przychodów walutowych.
  • 1 czerwca 2017 r. zniesiono obowiązek rejestracji przez banki danych paszportowych osób fizycznych kupujących walutę. Tę zasadę wprowadzono w październiku 2011 r. w okresie kryzysu walutowego na Białorusi.
  • Wreszcie, w styczniu 2018 r. zniesiono ograniczenie w nabywaniu waluty przez przedsiębiorstwa jedynie do ściśle określonych celów (m.in. obsługa zadłużenia walutowego). Przedsiębiorstwo nie mogło tak po prostu kupić walut na rynku walutowym. NBB decydował o tym od lat 1990.

Zmianę polityki walutowej należy traktować jako zmianę strukturalną dla gospodarki białoruskiej, ponieważ nareszcie kurs zaczął pełnić rolę automatycznego stabilizatora szoków zewnętrznych i wewnętrznych. Dzięki temu deficyt na rachunku obrotów bieżących (wynikający gł. z deficytu handlowego) obniżył się z -6,7 proc. PKB w 2014 r. do -1,7 proc. PKB w 2017 r. To jest drugi najlepszy wynik od roku 2000.

Ponadto, bank centralny postawił akcent na prowadzenie transparentnej polityki informacyjnej, co sprzyja budowie zaufania do waluty krajowej. Od kilku lat konserwatywne prognozy i obietnice NBB faktycznie się sprawdzają, co podbudowuje autorytet banku. Według szefa NBB, do końca 2020 r. bank może wprowadzić strategię bezpośredniego celu inflacyjnego. Dotychczasowe działania wskazują, że może się to udać. Niestety, odbędzie się to ponad 20 lat po tym, jak daną strategię wprowadzono w Polsce. Jest to dość dobry wskaźnik opóźnienia Białorusi na drodze reform rynkowych.

Wyważona polityka fiskalna

Deficyt środków finansowania zmusił rząd białoruski, by dbać o dyscyplinę budżetową, w tym poprzez:

  • stopniowe wycofywanie się z nowych preferencyjnych kredytów dla przedsiębiorstw państwowych,
  • ograniczanie dynamiki płac w sektorze publicznym do dynamiki wydajności pracy,
  • optymalizacja zatrudnienia w przedsiębiorstwach państwowych i administracji publicznej,
  • podwyżka wieku emerytalnego o 3 lata dla kobiet i mężczyzn,
  • zmniejszenie państwowego finansowania budownictwa mieszkaniowego,
  • absurdalny i z czasem zamrożony „podatek od darmozjadów”.

Powyższe działania w ostatnich latach znacząco pogorszyły stan umowy społecznej z obywatelami.

W ciągu ostatnich kilku lat władze białoruskie zdały sobie sprawę z problemu wysokiego i do 2014 r. szybko rosnącego długu publicznego, denominowanego głównie w walutach obcych. Nadzieje, że kredyty zagraniczne (gł. rosyjskie, chińskie, ale również euroobligacje) pozwolą zmodernizować przemysłowe czempiony, stworzyć nowe efektywne przedsiębiorstwa i przeczekać ciężkie czasy, okazały się płonne. Natomiast obsługa długu publicznego zaczęła kosztować coraz więcej. Przykładowo, od 2013 r. wydatki na obsługę długu (spłatę odsetek oraz zadłużenia) wynoszą ponad 3 mld dolarów, w tym 3,6 mld dolarów (ok. 6,0 proc. PKB) w 2018 r. i w latach 2019-2023 pozostaną na zbliżonym poziomie – ok. 3,5-4,0 mld dolarów.

Problem długu nie jest zamiatany pod dywan jak kiedyś w Grecji. Od 2014 r. Białoruś utrzymuje nadwyżkę pierwotną skonsolidowanego budżetu (tj. różnica pomiędzy dochodami i wydatkami budżetu państwa, z wyłączeniem wydatków na obsługę długu) – ok. 1-2 proc. PKB, która jest przeznaczana na obsługę zadłużenia. Jest to zasadnicza zmiana w polityce fiskalnej kraju w porównaniu do lat 2007-2013. Wówczas z powodu rosnących cen rosyjskich surowców energetycznych, władze finansowały wzrost gospodarczy kredytami zagranicznymi.

Obecnie 3/4 długu sektora finansów publicznych stanowią zobowiązania zagraniczne i to na nie warto zwrócić szczególną uwagę. 1 kwietnia 2018 r. dług zagraniczny sektora finansów publicznych (w tym dług gwarantowany przez rząd) stanowił 24,7 mld dolarów albo 44 proc. PKB. W wartościach bezwzględnych wzrósł jedynie o 1,3 mld dolarów, tj. o 5,5 proc. względem 1 lipca 2014 r., jednak w stosunku do PKB wzrósł znacząco w latach 2015-2016 wskutek recesji i dewaluacji waluty białoruskiej, z lekką poprawą widoczną dopiero w ciągu ostatniego półtora roku. Po uwzględnieniu długu krajowego, całkowite zadłużenie sektora finansów publicznych (SFP) wyniosło ok. 31 mld dolarów, tj. 55 proc. PKB. Choć ten poziom względem gospodarki jest porównywalny np. do długu publicznego Polski, to koszt jego obsługi jest dużo wyższy w przypadku niezreformowanej gospodarki białoruskiej o niskim ratingu.

Naturalna zmiana struktury gospodarki

W ostatnich kilku latach w białoruskiej rzeczywistości należy odróżniać głoszony populizm [prezydenta Alaksandra – red.] Łukaszenki od faktycznych działań realizowanych przez rząd i bank centralny. Choć wśród najważniejszych decydentów politycznych panuje zgoda, co do niezbędnego kursu na utrzymanie stabilności makroekonomicznej oraz wprowadzenia reform rynkowych, to już ich zakres i prędkość realizacji nie są uzgodnione. Dlatego w niektórych obszarach reformy są wprowadzane, w innych są zamrażane, a jeszcze w innych potrafią być odwracane. W rezultacie, pomimo bardzo długich negocjacji z MFW, rządowi nie udało się podpisać umowy kredytowej na 3 mld dolarów na wsparcie reform strukturalnych. MFW wycofał się z negocjacji z powodu braku zgody politycznej na reformy niezbędne w opinii Funduszu.

W szczególności, wśród elit białoruskich nie ma zgody politycznej na prywatyzację. Władze nie chcą sprzedawać dużych przedsiębiorstw. Co prawda, w grę może wchodzić mała prywatyzacja, w tym sprzedaż nieefektywnie wykorzystywanego majątku państwowych przedsiębiorstw. Alternatywną opcją jest sprzedaż pakietów mniejszościowych akcji państwowych czempionów, bo władze nie tracą wówczas nad nimi kontroli. Obydwie opcje są rozważane przez państwo, ale pod warunkiem, że zjawi się dobra oferta. A tych ofert jest bardzo niewiele – m.in. ze względu na wysokie warunki socjalne (np. utrzymanie dotychczasowego poziomu zatrudnienia) stawiane potencjalnym inwestorom.

Mimo to struktura własności gospodarki białoruskiej powoli się zmienia. Według badania Banku Światowego z 2018 r., produktywność pracy przedsiębiorstw prywatnych w Białorusi jest o 40 proc. wyższa niż przedsiębiorstw publicznych. Również wzrost produktywności pracy w sektorze prywatnym następuje czterokrotnie szybciej niż w sektorze publicznym. Z drugiej strony, bardzo rzadko, ale jednak dochodzi do likwidacji lub optymalizacji najbardziej nierentownych przedsiębiorstw państwowych. Dzięki temu udział sektora prywatnego w gospodarce zwiększa się w sposób naturalny, nawet bez szeroko zakrojonego programu prywatyzacyjnego. Jeżeli w momencie rozpadu ZSRR sektor prywatny w Białorusi wytwarzał jedynie 5 proc. PKB, to obecnie według Banku Światowego tworzy już ok. 50 proc. całej gospodarki.

Analogicznie, w naturalny sposób dochodzi do zmiany struktury branżowej gospodarki Białorusi. Coraz większą rolę zaczyna odgrywać sektor usług, a sektor rolnictwa – coraz mniejszą. W roku 1990 najmniej wydajny sektor – rolnictwo, leśnictwo i rybołówstwo – wytwarzał 23,6 proc. wartości dodanej, a w roku 2016 było to już jedynie 8,0 proc., czyli prawie trzykrotnie mniej. Natomiast udział bardziej wydajnego sektora usług wzrósł prawie dwukrotnie w tym czasie – z 29,3 proc. do 56,1 proc.

Czy widać światełko na końcu długiego tunelu

Od 2015 r., chcąc nie chcąc, Białoruś i tak realizuje część reform, na które nalegał MFW. Odbywa się to bez pomocy finansowej samego MFW, za to z udziałem jego konsultacji oraz wsparciem eksperckim i/lub finansowym Banku Światowego, EBOiR, Europejskiego Banku Inwestycyjnego, Komisji Europejskiej czy Euroazjatyckiego Banku Rozwoju. Przykładem takich reform może być rozłożony na lata 2016-2020 proces wyeliminowania tzw. subsydiowania krzyżowego, kiedy ludność nie pokrywa w pełni kosztów usług czynszowych, a te koszty są przekładane na sektor realny.

Skala zaangażowania instytucji międzynarodowych w projekty (np. infrastrukturalne, energetyczne, dla sektora MŚP) dla Białorusi rośnie w ostatnich czterech latach. Z jednej strony jest to wynik sytuacji geopolitycznej – nagroda za zachowanie neutralności wobec konfliktu rosyjsko-ukraińskiego oraz przekierowanie środków pomocowych z obłożonej sankcjami gospodarki rosyjskiej na inne gospodarki regionu, w tym Białoruś. Z drugiej strony istnieje wyraźne zainteresowanie Białorusi zacieśnieniem takiej współpracy. Tak dobrych stosunków z międzynarodowymi instytucjami finansowymi Mińsk nie miał nigdy.

Najważniejszą niewiadomą dla gospodarki białoruskiej pozostaje pytanie, czy władze są gotowe do bardziej aktywnego zarządzania zmianami strukturalnymi w gospodarce. Dotychczasowe sukcesy w niektórych obszarach (m.in. zapewnienie stabilności makroekonomicznej) mogą zachęcić do kontynuacji rozsądnej polityki gospodarczej i przyśpieszenia reform rynkowych.

Autor jest wiceprezesem fundacji naukowej CASE Białoruś, doktorantem SGH i absolwentem London School of Economics.

 

 

 


Tagi


Artykuły powiązane