Autor: Michał Kozak

Dziennikarz ekonomiczny, korespondent Obserwatora Finansowego na Ukrainie.

Ukraina-MFW: Nowe założenia, stare problemy

Ukraina i MFW porozumiały się w sprawie nowego planu wsparcia makroekonomicznego. Poprzedni program zakończył się fiaskiem — pieniądze Kijów dostał nie w pełnej wysokości, a oczekiwanych efektów ekonomicznych nie było.
Ukraina-MFW: Nowe założenia, stare problemy

Ukraina i Międzynarodowy Fundusz Walutowy (MFW) uzgodniły szczegóły kolejnego – ósmego już w historii naszego wschodniego sąsiada – planu wsparcia makroekonomicznego. Program Stand-by zastąpi faktycznie zawieszony w 2016 r. dotychczasowy Extended Fund Facility (EFF) i ma działać do końca przyszłego roku. Łączna kwota, na jaką może liczyć Kijów to 2,8 mld SDR, równowartość 3,9 mld dolarów. MFW poinformował, że pierwsza transza może napłynąć jeszcze w tym roku. Ukraiński bank centralny NBU ocenia, że będzie to 1,5-1,9 mld dolarów.

MFW spodziewa się, że nowy zastrzyk pieniędzy pozwoli rządowi ukraińskiemu „skupić uwagę na kontynuowaniu konsolidacji fiskalnej i obniżeniu poziomu inflacji, a także na reformach podatkowych i obejmujących sektory finansowy i energetyczny”.

Jak przewidują eksperci, połowa środków finansowych uzyskanych od MFW trafi do ukraińskiego banku centralnego NBU, zwiększając rezerwy walutowe, a połowa bezpośrednio do budżetu państwa w celu zmniejszenia zadłużenia.

Jeśli Kijów dostanie choć część pieniędzy do końca roku, zagwarantuje to możliwość niezakłóconej wypłaty emerytur i zarobków w sferze budżetowej. W przeciwnym razie naszemu wschodniemu sąsiadowi grozi, że będzie zmuszony wypuścić kolejne obligacje, i to z bardzo wysokim oprocentowaniem.

Do porozumienia Kijowa z MFW doszło, kiedy rząd ukraiński zdecydował o kolejnej podwyżce stawek opłaty za gaz ziemny dla odbiorców indywidualnych — tym razem aż o 23,5 proc., co było jednym z dwóch warunków stawianych przez fundusz (drugim jest przyjęcie przez parlament budżetu na 2019 r. w kształcie przedstawionym przez rząd).

Nowe stawki to bomba zegarowa podłożona pod nowy program współpracy. Poziom, do którego wywindowano cenę gazu, jest trudno osiągalny dla większość Ukraińców. Po kraju rozlewa się fala protestów społecznych skierowanych przeciwko podwyżkom. Była premier Julia Tymoszenko, która jest liderem sondaży przed przyszłorocznymi wyborami prezydenckimi, zapowiedziała, że jeśli obejmie stanowisko prezydenta, natychmiast doprowadzi do obniżenia taryfy o połowę. Według Tymoszenko pozwala na to własne wydobycie gazu przez Ukrainę.

Powoli na drodze reform

Podwyżki można było uniknąć, gdyby dwa lata temu władze wypełniły główne żądanie MFW, jakim było podjęcie realnej walki z pustoszącą budżet państwa korupcją — przekonuje parlamentarzysta ukraiński Leonid Jemec. „Trzeba było przeprowadzić reformę sądownictwa i szereg innych działań, żeby kredytodawca był pewien, że w kraju przestali defraudować pieniądze” – komentował w wywiadzie udzielonym stacji telewizyjnej ZIK.

Kijów bardzo powoli poruszał się na drodze reform, jakie zapowiadano. Więcej było rozmów o reformach niż samych reform – ocenia ekonomista Ołeh Ustenko z Fundacji Blazera.

Eksperci ukraińscy są sceptyczni w ocenie tego, czy pieniądze MFW wpływają pozytywnie na gospodarkę nad Dnieprem. Jak zauważają, ta pomoc finansowa w żaden sposób nie jest związana z fundamentami gospodarki i nie przekłada się na wzrost gospodarczy. Dotychczasowe wymogi, jakie MFW stawia rządowi ukraińskiemu, sprowadzają się faktycznie jedynie do budowy mechanizmów gwarantujących spłatę kredytu.

Jak przekonuje szef Komitetu Ekonomistów Ukrainy Andrij Nowak, do zapewnienia wzrostu gospodarczego potrzeba całkiem innych instrumentów niż kredyty MFW, a mianowicie: stabilnego kursu narodowej waluty hrywny, uruchomienia kredytowania realnego sektora gospodarki i stabilnego systemu bankowego.

Zdaniem ekonomisty Aleksieja Kuszcza Kijów w ogóle ma problem ze współpracą z MFW. Z dotychczasowych sześciu programów w pełni wykonano tylko jeden — pierwszy, jaki przewidywał wsparcie dla reform systemowych skierowanych na przechodzenie z gospodarki sowieckiej do wolnorynkowej. W ramach tego programu w latach 1994-1995 nasi wschodni sąsiedzi otrzymali 780 mln dolarów.

Ważną sprawą jest wysokość wsparcia makroekonomicznego, na jakie może liczyć Ukraina. „Jak pokazało doświadczenie dwóch antykryzysowych programów z lat 2008 i 2015, zasobów finansowych wydzielanych Ukrainie jest zbyt mało dla przeprowadzenia reform systemowych i zbyt dużo dla łatania dziur w bilansie płatniczym. To wyjaśnia z jednej strony nieefektywność wszystkich dotychczasowych programów, a z drugiej to, że wszystkie one były wykonane zaledwie w 50-64 proc.” – ocenia Kuszcz.

Jego zdaniem Kijów powinien zwiększyć swój wkład do funduszu z obecnych 2,3 mld dolarów do 5 mld dolarów, co w rezultacie dawałoby mu prawo pretendowania do 40 mld dolarów kredytu. Ponieważ MFW dopuszcza wnoszenie 75 proc. wkładu w postaci weksli denominowanych w walucie narodowej, do realizacji takiego planu Ukraina musiałaby wyłożyć jedynie 500-600 mln dolarów żywej gotówki. Wówczas mogłaby starać się o 40 mld dolarów z oprocentowaniem 0,5 proc. rocznie. To powinno być główne zadanie władz po zakończeniu obecnego programu Stand-by.

Zamiast tanich pieniędzy i sądu

Obszar, na którym pieniądze wydzielane naszemu sąsiadowi przez MFW rzeczywiście są wykorzystywane, to finanse publiczne. Gdyby Ukraina w pełni robiła z nich użytek, mogłaby całkiem zrezygnować z zaciągania kredytów na rynku komercyjnym — ocenia Hlib Wyszlinskyj z kijowskiego Centrum Ekonomicznej Strategii.

„Po restrukturyzacji zadłużenia zagranicznego na początku 2015 r. Ukraina mogłaby nie pożyczać u prywatnych kredytodawców. W marcu 2015 r. MFW zatwierdził czteroletni program EFF dla Ukrainy w łącznej wysokości 17,5 mld dolarów. Udało się z tego otrzymać jedynie połowę. 8 mld dolarów tanich pieniędzy ze stawką oprocentowania ok. 3 proc. straciliśmy. Kolejnych 600 mln euro pod niemal zerowe oprocentowaniem nie otrzymaliśmy od Unii Europejskiej. Te straty ponieśliśmy wyłącznie z powodu nieterminowego wykonywania przez nas kluczowych uzgodnień z kredytodawcami” – wyliczał Hlib Wyszlinskyj.

Aby ratować finanse państwa rząd ukraiński, zamiast po tanie pieniądze MFW, sięgnął w lecie po środki z wypuszczanych 9-letnich obligacji z oprocentowaniem na poziomie 9-9,5 proc. skupowanych m.in. przez rodzimych oligarchów. Gigantyczne koszty, jakie poniosła z tego powodu Ukraina, to zdaniem ekonomisty efekt zablokowania inicjatywy stworzenia sądu antykorupcyjnego, którego powołania domagał się MFW, widząc w nim gwarancję tego, że udzielane Ukrainie kredyty nie zostaną bezkarnie zdefraudowane.

„To tylko jedna emisja. Jeśli podliczyć wszystkie straty z powodu nieotrzymania tanich pieniędzy MFW i międzynarodowych partnerów, to rachunek pójdzie w miliardy dolarów” – ocenia Hlib Wyszlinskyj.

 

Otwarta licencja


Tagi


Artykuły powiązane

Ukraina walczy o eksport zbóż

Kategoria: Trendy gospodarcze
Jeżeli kraj eksportował co roku 50 mln ton pszenicy i kukurydzy, czy 15 mln ton wyrobów stalowych, a nagle może wywozić ułamek tego wolumenu, to ma wielki problem gospodarczy. Przeżywa go Ukraina, walcząca z agresorem.
Ukraina walczy o eksport zbóż