Autor: Mohamed El-Erian

Główny doradca ekonomiczny Allianz, publicysta Project Syndicate.

W zaciskaniu pasa inni mogą być mniej cierpliwi od Irlandczyków

Obie strony sporu o zaciskanie pasa, który angażuje obecnie ekonomistów i decydentów, przywołują doświadczenie Irlandii na dowód słuszności swoich tez. I żadna nie jest w stanie przekonać drugiej. To przeciąganie liny pokazuje, jak skomplikowana jest mieszanka argumentów. Demonstruje, dlaczego rozstrzygające decyzje w polityce gospodarczej okazują się tak ulotne.
W zaciskaniu pasa inni mogą być mniej cierpliwi od Irlandczyków

A oto krótkie przypomnienie smutnej historii gospodarczej Irlandii z ostatnich lat. Uśpione łatwym dostępem do nazbyt taniego pieniądza, irlandzkie banki wpadły w szał kredytowy. Nieodpowiedzialne ryzykanctwo i nadmierna chciwość wygrały z ostrożnością i nadzorem. Banki pogrążyły się w spekulacjach na wielką skalę, wywołując między innymi boom nieruchomościowy, a gdy bańka pękła, system został rzucony na kolana.

W przeciwieństwie do wielu Irlandczyków, którzy stracili pracę i dużą część swojego majątku, banki okazały się „zbyt duże by upaść”, więc irlandzkie elity polityczne wsparły je z państwowej kasy. A ponieważ władze nie doceniły zarówno wewnętrznych jak i międzynarodowych aspektów problemu, przekształciły bankowy problem w narodową tragedię.

Zamiast poprawić finansową kondycję banków i wymusić ich odpowiedzialne zachowanie, wprowadzone rozwiązania pociągnęły całą gospodarkę w przepaść. Wzrost się załamał, a bezrobocie poszybowało w górę. Z powodu braku perspektyw nasiliła się emigracja – co stanowi ponure przypomnienie, jak kryzysy gospodarcze demolowały demografię tego kraju w całej jego historii.

Inwestorzy na wyścigi porzucali niegdysiejszego „Celtyckiego Tygrysa”. Rząd nie miał wyboru i musiał się zwrócić o pomoc do trojki – Międzynarodowego Funduszu Walutowego, Europejskiego Banku Centralnego i Komisji Europejskiej – oddając tym samym ważne elementy ekonomicznej suwerenności kruchej, stworzonej ad hoc i niekiedy zwaśnionej grupie instytucji.

Inni podupadający członkowie strefy euro również zwrócili się do trojki, ale Irlandia wyróżnia się na ich tle przynajmniej na dwa sposoby.

Po pierwsze, dwa demokratycznie wybrane rządy szybko wdrożyły uzgodnione programy oszczędnościowe – bez towarzyszących temu politycznych dramatów. Nie musiały planu specjalnie modyfikować ani iść na ustępstwa. Po drugie, mimo ciężkich wyrzeczeń irlandzkie społeczeństwo poparło program i nie wyszło na ulice, tak jak to miało miejsce w innych krajach dotkniętych kryzysem.

Wszystko to stawia Irlandię w centrum debaty o programach oszczędnościowych, która koncentruje się wokół trzech ważnych kwestii. A mianowicie, czy ortodoksyjna polityka, ze swoim naciskiem na szybkie cięcia budżetowe, może przywrócić warunki dla wzrostu, zatrudnienia i stabilizacji finansowej oraz czy korzyści z członkostwa w strefie euro wciąż przeważają nad kosztami dla krajów, które muszą restrukturyzować swoje gospodarki. Wreszcie, w jaki sposób mała, otwarta gospodarka powinna się strategicznie pozycjonować w dzisiejszym świecie.

Zwolennicy zaciskania pasa wskazują, że Irlandia jest bliska „zdania testu” z programu trojki. Wzrost powrócił, premia za ryzyko finansowe gwałtownie spadła, zagraniczne inwestycje znów napływają, a eksport kwitnie. Wszystko to, argumentują, zapewnia podstawy do trwałego wzrostu i spadku bezrobocia. Stąd ich wniosek, że Irlandia zrobiła słusznie pozostając w strefie euro, ponieważ jako małą, otwartą gospodarkę, chroni ją to przed globalnymi zawirowaniami.

„Nie tak prędko”, ripostuje druga strona. Krytycy zaciskania pasa wskazują, że irlandzki PKB wciąż nie powrócił do poziomu z 2007 r. Bezrobocie pozostaje zdecydowanie zbyt wysokie, a liczba osób pozostających bez pracy przez dłuższy czas oraz młodych, którzy nie mogą znaleźć zatrudnienia, jest wręcz alarmująca. Dług publiczny także utrzymuje się na zbyt wysokim poziomie, a co gorsza znajduje się obecnie w dużej mierze w rękach instytucji publicznych, a nie prywatnych wierzycieli. To zaś może skomplikować jego restrukturyzację, gdyby ta okazała się potrzebna.

Krytycy odrzucają argument, że małe, otwarte gospodarki radzą sobie lepiej w unii monetarnej i wskazują na przykład Szwajcarii. Lamentują też, że członkostwo w strefie euro oznacza dla Irlandii konieczność „wewnętrznej dewaluacji”, czyli między innymi znaczących obniżek płac realnych, do których jeszcze nie doszło.

Dane dotyczące „irlandzkiego eksperymentu” – w tym brak solidnych dowodów rzeczowych – nie są na tyle rozstrzygające, by jedna ze stron mogła ogłosić zdecydowane zwycięstwo. Są jednak pewne podstawy do analizy. Irlandia dostarcza wiedzy, która może być pomocna w zrozumieniu, jak systemy socjopolityczne, zwłaszcza w zdewastowanych gospodarczo krajach, takich jak Cypr i Grecja, radziły sobie dotąd ze wstrząsami, które jeszcze kilka lat temu były wprost nie do pomyślenia.

Podczas mojej ostatniej wizyty, większość Irlandczyków, z którymi rozmawiałem, mówiła, że kraj nie miał wyboru i musiał pójść drogą oszczędności. Choć doceniają oni pilną potrzebę przywrócenia wzrostu gospodarczego i zwiększenia zatrudnienia, uważają, że jest to możliwe dopiero wtedy, gdy irlandzki system finansowy znów stanie na nogi. Argumentują również, że biorąc pod uwagę nieodpowiedzialność banków, nie ma szybkiego sposobu na stworzenie warunków dla trwałego wzrostu. Wciąż są wściekli na bankierów, ale jedocześnie gotowi poczekać na sprawiedliwą karę dla nich.

Kapitał zakumulowany przez Irlandię w okresie Celtyckiego Tygrysa, kiedy kraj szturmem wdarł się do ekonomicznej pierwszej ligi europejskiej, także pozwolił zneutralizować szok. To, wraz z obawami przed zawieszeniem w geopolitycznej próżni (mimo historycznych związków kraju z Wielką Brytanią i Ameryką), osłabiło entuzjazm Irlandczyków do ekonomicznych eksperymentów poza strefą euro.

Irlandzkie społeczeństwo wydaje się w istocie bardzo niechętne do zmiany kursu. Słusznie czy nie, Irlandia chce zaciskać pasa i wierzy, że odzyskanie kontroli nad narodową gospodarką wymaga czasu. Jednak w innych podupadłych krajach Europy obywatele mogą się okazać mniej cierpliwi.

©Project Syndicate, 2013.

www.project-syndicate.org


Tagi