Autor: Michał Kowalczyk

Doktorant w Instytucie Politologii Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego. Zajmuje się problematyką środkowoeuropejską ze szczególnym uwzględnieniem Węgier.

Węgrzy podzieleni sporem o olimpiadę

Opcja rządząca chce, by Budapeszt został gospodarzem letniej olimpiady w 2024 r. Opozycja wzywa do rozpisania referendum, przekonując, że igrzyska w stolicy narażą obywateli na wielkie straty.
Węgrzy podzieleni sporem o olimpiadę

Nowy stadion w Budapeszcie Ferencvárosi TC jest w stanie pomieścić 22 tys. kibiców, ale rzadko zapełnia się chociaż w połowie i to pomimo że gospodarz, „Fradi”, to zdecydowanie najpopularniejsza drużyna na Węgrzech. (CC By NC ND Diego Sideburns)

Nowo powstały Ruch Momentum (Momentum Mozgalom) rozpoczął zbiórkę podpisów za organizacją referendum, w którym mieszkańcy Budapesztu odpowiedzą, czy godzą się na olimpiadę w swoim mieście. Żeby referendum się odbyło potrzeba 138 tysięcy ważnych podpisów mieszkańców stolicy. W akcji uczestniczą też aktywnie dwie opozycyjne formacje polityczne: Węgierska Partia Socjalistyczna (Magyar Szocialista Párt, MSZP) i Polityka Może Być Inna (Lehet Más a Politika, LMP).

Budapeszt jest jednym z trzech miast – obok Paryża i Los Angeles – wciąż liczących się w walce o organizację letnich igrzysk w 2024 r. Mieszkańcy Hamburga, który także figurował na tej liście, już w 2015 roku opowiedzieli się w referendum przeciwko. To już siódma próba Węgier uzyskania praw do organizacji igrzysk (większość poprzednich miała miejsce jeszcze przed drugą wojną światową).

Tym razem Budapeszt zgłosił swoją kandydaturę w 2013 roku. Opracowano już mniej lub bardziej zaawansowane projekty obiektów, na których zostałyby rozegrane zawody olimpijskie. Na skraju wyspy Csepel (której północna część stanowi zarazem XXI dzielnicę Budapesztu o tej samej nazwie) oraz dzielnicy IX (Ferencváros) miałoby powstać imponujące miasteczko olimpijskie, w tym obiekty sportowe oraz apartamenty dla sportowców. Szacunkowy koszt miasteczka, łącznie ze stadionem olimpijskim, szacuje się na 570 mld forintów (ok. 7,97 mld zł).

Koszt budowy miasteczka olimpijskiego, wraz ze stadionem olimpijskim, szacuje się na 570 mld forintów (ok. 7,97 mld zł).

Kontrowersje wzbudza zwłaszcza plan budowy lekkoatletycznego stadionu olimpijskiego. Miałby pomieścić około 50-60 tysięcy widzów i stanąć w IX dzielnicy, tuż obok wyspy Csepel. Nie przedstawiono jednakże przekonywującego planu, jakie miałyby być dalsze losy tej kosztownej inwestycji.

Obecnie trwa już budowa nowego stadionu narodowego, który stanie za dworcem Keleti (w miejscu starego) i pomieści niemal 70 tysięcy widzów. Jego koszt wahać się ma pomiędzy 90 a 100 mld forintów (ok. 1,25 – 1,4 mld zł). Będzie to jednak obiekt typowo piłkarski, a więc bez bieżni lekkoatletycznej. To zaś oznacza, oczywiście w przypadku przyznania Budapesztowi organizacji olimpiady, konieczność budowy kolejnego ogromnego obiektu w stolicy Węgier.

Nie ma szans, aby obiekt został stałą areną któregokolwiek z budapeszteńskich klubów piłkarskich. Zaledwie kilka przystanków tramwajowych dalej, również w IX dzielnicy, znajduje się nowy obiekt Ferencvárosi TC, który jest w stanie pomieścić ok. 22 tysiące widzów. Kosztował państwo ok. 14,7 mld forintów (ok. 200 mln zł).

 >>zobacz: wstępna wizualizacja stadionu

Kolejne areny olimpiady miałyby powstać w innych częściach miasta, a nawet poza jego granicami, jak choćby w Segedynie, który leży przy granicy z Serbią.

Opozycja stara się przekonać mieszkańców Budapesztu, że pomysł organizacji olimpiady na Węgrzech, które nie należą do państw szczególnie bogatych, jest chybiony.

Csaba Horváth, przedstawiciel MSZP w radzie miejskiej Budapesztu, przekonuje, że organizacja olimpiady może kosztować każdą rodzinę nawet 2 miliony forintów (czyli ok. 28 tys. zł.), zaś władza zbierze pieniądze nakładając kolejne podatki na obywateli. Zaapelował do rządu, aby dopuszczał do wyborców argumenty nie tylko zwolenników, lecz również przeciwników olimpiady.

Według rządowego raportu, łączne koszty olimpiady w Budapeszcie miałyby wynieść ok. 774 mld forintów (ok. 10,8 mld zł). Jednocześnie zyski ze stworzenia ponad 100 tys. nowych miejsc pracy, oraz napędzenia sektora budowlanego i turystycznego Węgry zyskałyby około 1,14 biliona forintów (prawie 16 mld zł).

Natomiast radny z ramienia LMP Antal Csárdi uważa, że znacznie lepszą inwestycją byłaby budowa czterdziestu dużych szpitali lub kolejnej linii metra. Polityk LMP argumentuje, iż należy przeznaczyć pieniądze na ważniejsze potrzeby obywateli niż na „dwa tygodnie dumy”. Trzecia linia budapeszteńskiego metra (tzw. linia niebieska, najdłuższa i najważniejsza ze wszystkich) jest w tak opłakanym stanie, iż część mieszkańców węgierskiej stolicy omija ją szerokim łukiem.

Warto podkreślić, że za referendum opowiedziała się nie tylko opozycja centrolewicowa (tradycyjnie te formacje cieszą się znacznie większą popularnością w Budapeszcie niż na prowincji). Również Jobbik, określany mianem partii nacjonalistycznej, zadeklarował poparcie dla idei referendum, choć generalnie partia popiera organizację olimpiady. To Jobbik stanowi obecnie najbardziej realną alternatywę wobec rządów Fideszu, od 2014 r. będąc partią stale notowaną na drugim miejscu w badaniach opinii publicznej. Ostatnie półrocze na Węgrzech to przede wszystkim wojna pomiędzy Fideszem i Jobbikiem rywalizującymi zaciekle o prawicowy elektorat.

Rządzący Fidesz ustami swoich zwolenników próbuje dyskredytować opozycję. Według Ágostona Sámuela Mráza, szefa instytutu badań publicznych Nézőpont (uważanego za powiązany z Fideszem), za Ruchem Momentum mogą stać rywale Budapesztu w wyścigu o organizację olimpiady, a więc Paryż i Los Angeles.

Na wiosnę przyszłego roku odbędą się nad Balatonem wybory parlamentarne. Sondaże wskazują, że Fidesz po raz kolejny utworzy gabinet. Według agencji Századvég, 47 proc. Węgrów oddałoby dziś głos na partię Orbána, 19 proc. na Jobbik, 16 proc. na MSZP, po 6 proc. mogłyby uzyskać LMP oraz Koalicja Demokratyczna (Demokratikus Koalíció, DK). Przytoczone badania dotyczą jednak wyłącznie wyborców pewnych swoich preferencji wyborczych. Pozostaje natomiast ogromna grupa niezdecydowanych lub zwyczajnie bojkotujących wybory. Przegrana w ewentualnym referendum w sprawie olimpiady byłaby poważną klęską Fideszu, choć zapewne nie odebrałaby partii wiodącej roli na węgierskiej scenie politycznej.

Autor jest doktorantem w Instytucie Politologii UKSW. Specjalizuje się w tematyce węgierskiej oraz środkowoeuropejskiej.              

Nowy stadion w Budapeszcie Ferencvárosi TC jest w stanie pomieścić 22 tys. kibiców, ale rzadko zapełnia się chociaż w połowie i to pomimo że gospodarz, „Fradi”, to zdecydowanie najpopularniejsza drużyna na Węgrzech. (CC By NC ND Diego Sideburns)

Tagi