Autor: Tomasz Świderek

Dziennikarz specjalizujący się w tematach szeroko rozumianej branży telekomunikacyjnej i nowych technologii.

Wezwania mogą przyspieszyć prywatyzację polskiej chemii

W ostatnich kilkunastu latach Ministerstwo Skarbu Państwa wielokrotnie zapowiadało prywatyzację spółek sektora tzw. ciężkiej chemii. Na zapowiedziach się kończyło. Życie nie znosi próżni. Dlatego nie dziwi, że po spadkach na giełdach pojawiły się wezwania na akcje już notowanych na warszawskim rynku firm chemicznych.
Wezwania mogą przyspieszyć prywatyzację polskiej chemii

Opr. DG (CC by Horia Varlan)

Jak sprywatyzować sektor ciężkiej chemii? – odpowiedzi na to pytanie rząd szuka od ponad dekady. Według najnowszych zapowiedzi, dokończenie prywatyzacji ma nastąpić do 2013 roku.

Sprawę prywatyzacji ciężkiej chemii badała Najwyższa Izba Kontroli, a wyniki opisane zostały w krytycznym dla poczynań rządu raporcie z września 2006 roku.

– Zdaniem  NIK, wobec znacznej kapitałochłonności tego sektora i pilnej konieczności jego  modernizacji, przy jednoczesnym braku wystarczających środków inwestycyjnych w tych  podmiotach i ograniczonych możliwościach udzielania im wsparcia ze środków publicznych, prywatyzacja spółek Wielkiej Syntezy Chemicznej winna być realizowana w sposób priorytetowy – stwierdzono w raporcie NIK sprzed sześciu laty.

Oceny NIK nie przyspieszyły rozpoczętej w końcu XX wieku prywatyzacji spółek chemicznych.

W drodze do trzech grup

Przez lata sektor chemiczny prywatyzowano tak, by państwo zachowało kontrolę nad kluczowymi spółkami. W ostatniej dekadzie XX wieku pod skrzydła kontrolowanego przez państwo Ciechu, byłej centrali handlu zagranicznego zajmującej się handlem produktami chemicznymi trafiło osiem spółek z branży w tym Fosfory, Soda Mątwy, Janiksoda i Alwernia. Kilka innych spółek, w tym Zakłady Chemiczne Oświęcim (potem znane jako Firma Chemiczna Dwory, a dziś działające jako Synthos) trafiły – jak spółki parterowe – do Programu Powszechnej Prywatyzacji. Reszta firm po skomercjalizowaniu, czyli przekształceniu w jednoosobowe spółki Skarbu Państwa czekała na decyzje.

Na początku XXI wieku wiele mówiło się o projekcie Wielkiej Syntezy Chemicznej, który przewidywał konsolidację 20 firm chemicznych wokół PKN Orlen. Ostatecznie z projektu zrezygnowano, a wiosną 2001 roku pojawiły się głosy, że PKN, który jest akcjonariuszem Zakładów Azotowych Anwil jest zainteresowany kupieniem wybranych spółek, zakładów w Kędzierzynie, Policach i Tarnowie. I ten projekt nie został zrealizowany.

Kolejne koncepcje także zakładały koncentrację firm, tym razem pod parasolem państwowej spółki Nafta Polska. Zrezygnowano z nich w listopadzie 2004 roku i wówczas postanowiono, że każda ze spółek będzie miała indywidualną ścieżkę prywatyzacji. W efekcie w połowie 2005 roku na giełdzie pojawiły się Zakłady Chemiczne Police i Zakłady Azotowe Puławy, a w 2008 roku Zakłady Azotowe Tarnów. Dwie inne spółki – zakłady chemiczne Zachem i Organika-Sarzyna – w 2006 roku zostały przejęte przez notowany już wówczas na giełdzie, ale nadal kontrolowany przez państwo Ciech.

Po tej fazie tzw. prywatyzacji Skarbu Państwa nadal był największym akcjonariuszem giełdowych spółek chemicznych więc znów wrócono do koncepcji tworzenia grup kapitałowych i prób ich dalszej prywatyzacji.

Ostatnie kilka lat przyniosło przetasowania właścicielskie w prywatyzowanych wcześniej firmach. Ciech połączył Soda Mątwy i Janikosoda w Soda Polska Ciech, a w 2011 roku sprzedał Fosfory Zakładom Azotowym Puławy. Także w ubiegłym roku kontrolę nad Policami przejęły ZA Tarnów. Ta ostatnia firma w dwóch etapach – w 2010 roku i 2011 roku – została właścicielem Zakładów Azotowych Kędzierzyn.

Na dziś skarb państwa jest największym inwestorem w trzech chemicznych grupach kapitałowych: Ciech, ZA Puławy i ZA Tarnów.

Opr. DG (CC BY-NC-SA by cmlburnett)

Opr. DG (CC BY-NC-SA by cmlburnett)

Czarna polewka dla Rosjan

Ogłoszony w marcu 2012 roku przez resort skarbu Plan Prywatyzacji zakłada „kontynuowanie prywatyzacji spółek sektora, jak również jej rozpoczęcie w pozostałych podmiotach. Zbywanie kolejnych pakietów akcji spółek notowanych na  GPW, takich jak: Ciech, Zakłady Azotowe Puławy, Zakłady Chemiczne Police czy Zakłady Azotowe w Tarnowie Mościskach, uzależnione będzie od sytuacji na rynku kapitałowym”. Na rynku odczytano to jako zaproszenie do ogłaszania wezwań na akcje giełdowych spółek chemicznych. Szybko okazało się, że dobrze odczytano.

– Do końca wakacji czekamy na ogłoszenie wezwania na te spółki przez potencjalnych zainteresowanych – powiedział w połowie maju wiceminister skarbu Rafał Baniak.

Przez cały czas rządowych poszukiwań pomysłu na prywatyzację ciężkiej chemii eksperci zwracali uwagę, że zachodnie koncerny chemiczne są dużo mniej zainteresowane naszymi spółkami z tej branży, niż firmy rosyjskie, w tym Gazprom. Rosjan w tle doszukiwano się w przypadku wielu firm sygnalizujących zainteresowanie polskim sektorem, takich jak choćby Farm Agro Planta, która w pewnym momencie chciała kupić pakiet akcji ZA Kędzierzyn. Życie pokazało, że oceny ekspertów były słuszne. Wiosną tego roku wezwanie na akcje ZA Tarnów ogłosiła rosyjska firma chemiczna Acron.

Od początku problemem była cena w wezwaniu. Rosjanie zaproponowali 36 zł za jedną akcję Tarnowa – chcąc skupić ponad 64 proc. akcji spółki, co oznacza, że transakcja może mieć wartość 1,5 mld zł. Zarówno zarząd spółki, jak i analitycy oraz duzi inwestorzy finansowi uznali tę kwotę za zbyt niską. Kluczem do powodzenia wezwania na akcje Tarnowa wydaje się być postawa resortu skarbu państwa. MSP ma bowiem nieco ponad 32 proc. akcji spółki i bez tego pakietu wezwanie nie ma sensu.

Już w maju szef resortu skarbu mówiąc, że do wezwania podchodzi z „umiarkowanym optymizmem” dał sygnał, że rząd raczej nie sprzeda w wezwaniu posiadanego pakietu. Ministerstwo jeszcze dobitniej potwierdziło to w połowie czerwca stwierdzając, że przejecie firmy przez Rosjan „mogłoby mieć negatywny wpływ na wartość innych podmiotów wielkiej chemii i ich dostawców” oraz na popieranej przez rząd strategii ZA Tarnów.

Głos zabierali też politycy – w tym Aleksander Grad, minister skarbu w poprzednim rządzie premiera Tuska – którzy niechętnie odnosili się do sprzedaży firmy Rosjanom.

Warto zauważyć, że podczas trwania wezwania – ma zakończyć się 6 lipca – zarząd ZA Tarnów podjął działania typowe dla w obrony przed wrogim przejęciem. Ogłosił strategię długoterminową – firma chce zostać jednym z trzech największych producentów nawozów w Europie – oraz poinformował o planach podniesienia kapitału o 75 proc. w wyniku emisji akcji z wyłączeniem prawa poboru. Pieniądze z emisji mają posłużyć do finansowania inwestycji, w tym przejęć.

Polski kapitał

ZA Tarnów, to nie jedyna spółka, która znalazła się w kręgu zainteresowania inwestorów branżowych. W czerwcu wezwanie na akcje ZA Puławy ogłosił Synthos, spółka kontrolowana przez Michała Sołowowa, jednego z najbogatszych Polaków. Choć oferowana w nim cena – 102,5 zł za akcję – nie odbiega od aktualnej wyceny rynkowej Puław, to warte w sumie blisko 2 mld zł wezwanie zostało wstępnie dobrze przyjęte, a jego wyniki poznamy 7 sierpnia.

– Zostaliśmy zaskoczeni tą informacją. Będziemy się teraz zastanawiać i analizować ofertę. Przypadek wezwania na Azoty Tarnów był trochę inny, bo to spółka po dużej konsolidacji. Decyzja w sprawie Puław wydaje się dużo łatwiejsza i w tym przypadku będziemy kierować się głównie oferowaną ceną – powiedział agencji PAP w dniu ogłoszenia przez Synthos wezwania wiceminister skarbu Paweł Tamborski, który przez lata był jednym z najbardziej cenionych w środowisku bankierem inwestycyjnym.

Jeszcze cieplej wypowiedział się wicepremier Waldemar Pawlak.

– To by oznaczało, że Puławy mogą pozostać w kręgu krajowego właściciela. Mnie to się osobiście bardzo podoba – skomentował wicepremier Pawlak zamiary Synthosu.

Analitycy twierdzą zaś, że cena choć nie daje premii w stosunku do bieżących notowań, to dobrze odzwierciedla wartość puławskiej spółki. Podkreślają przy tym, że po ogłoszeniu wezwania na Tarnów kurs akcji Puław poszedł w górę.

Choć w kasie Synthosu jest ponad 1,1 mld zł, to firma zaciągnęła na sfinansowanie przejęcie 2 mld zł kredytu w banku PKO BP SA. Może to oznaczać, że Synthos niezależnie od zamiaru kupienia Puław przymierza się do dalszych inwestycji. Analitycy sugerują, że potencjalnym celem może być Ciech. Na rynku panuje przekonanie, że kolejne wezwanie dotyczyć będzie akcji właśnie tej spółki. Spekuluje się, że wśród potencjalnych kandydatów poza Synthosem jest też Zdenek Bakala, czeski miliarder i główny akcjonariusz notowanej także na warszawskiej giełdzie grupy wydobywczej NWR.

Tomasz Świderek

Opr. DG (CC by Horia Varlan)
Opr. DG (CC BY-NC-SA by cmlburnett)
Giełdowe-grupy CC BY-NC-SA by cmlburnett

Otwarta licencja


Tagi


Artykuły powiązane

Fundusze PE inwestują w tym roku ostrożniej

Kategoria: Analizy
Wysoka inflacja i inwazja Rosji na Ukrainę sprawiły, że polityka inwestycyjna funduszy private equity jest w tym roku dużo ostrożniejsza niż w 2021 r., w którym na przejęcia firm wydały najwyższą kwotę w historii.
Fundusze PE inwestują w tym roku ostrożniej