Autor: Jeffrey Frankel

Profesor ekonomii na Harvardzie

Wojna handlowa nie jest powodem łagodzenia polityki pieniężnej

Świat prowadzi wojnę handlową i nie widać oznak zbliżającego się w najbliższym czasie pokoju. Obecnie zakłócenia w handlu wydają się rozległe na tyle, aby negatywnie wpływać na prognozy wzrostu gospodarczego.
Wojna handlowa nie jest powodem łagodzenia polityki pieniężnej

Jeffrey Frankel (PS)

Czy to oznacza, że Rezerwa Federalna powinna zatrzymać stopniowe podnoszenie stóp procentowych?

Odpowiedź brzmi: nie. Polityka pieniężna nie może złagodzić szkód spowodowanych przez nierozsądne sposoby prowadzenia polityki handlowej.

Największy konflikt handlowy toczy się pomiędzy USA i Chinami. W styczniu zaplanowane jest podniesienie przez USA ostatnio nałożonych taryf z 10 proc. do 25 proc. na import z Chin o wartości 250 mld dolarów. Prezydent Donald Trump zagroził również nałożeniem nowych taryf na pozostały import z Chin o wartości 267 mld dolarów. Niektórzy mają nadzieję, że obaj przywódcy osiągną znaczący przełom w trwającym impasie handlowym. Wydaje się to jednak mało prawdopodobne, częściowo dlatego, że żądania USA albo wykraczają poza zdolności Chin do ich realizacji (takie jak znaczące zmniejszenie nierównowagi dwustronnej), albo są zbyt mgliste, aby można je było zweryfikować w perspektywie krótkoterminowej (takie jak zakończenie wymuszonego transferu technologii).

Wśród znawców ekonomii szerzy się truizm, że w wojnie handlowej nie ma zwycięzców. Prawdą jest również, że nawet stosunkowo poważne skutki statystyczne dla poszczególnych sektorów gospodarki mają tendencję do wywierania stosunkowo małego wpływu na kwartalne PKB, przynajmniej na krótką metę. Ta rozbieżność częściowo odzwierciedla dominujący udział usług w nowoczesnych zaawansowanych gospodarkach, w stosunku do przemysłu wytwórczego i rolnictwa.

Jednak w miarę rozszerzania i pogłębiania się wojny handlowej, prognozy wzrostu gospodarczego na całym świecie pogarszają się. OECD obniżyła swoją prognozę globalną z 3,7 proc. do 3,5 proc. w latach 2019 i 2020.

Wydaje się, że wojna handlowa jest jedną z przyczyn ponownego spowolnienia w Chinach. Chińskie spowolnienie będzie z kolei rozprzestrzeniać się na inne kraje, zwłaszcza na eksporterów towarów.

Gospodarka europejska również spowolniła w 2018 r., a Niemcy odnotowały nawet zaskakujące skurczenie się gospodarki w trzecim kwartale. Handel jest jedną z przyczyn. Składają się na to czynniki takie jak: zmniejszenia popytu z Chin, bezprecedensowej niepewności odnośnie do polityki handlowej USA oraz nadciągającej perspektywy „twardego” Brexitu, w której Zjednoczone Królestwo opuszcza wspólny rynek europejski i unię celną.

Być może Zjednoczone Królestwo i UE zawrą porozumienie lub, co byłoby lepsze (ale mniej prawdopodobne), odbędzie się kolejne referendum i sprawa zostanie odwołana.

Oczywiście handel jest zaledwie jednym z wielu czynników stymulujących wzrost gospodarczy, który w tym roku w USA był silny, w dużej mierze dzięki zachętom fiskalnym pod koniec cyklu budżetowego. Jednak oczekuje się, że skutki cięć podatków i wzrostu wydatków wdrażanych od grudnia 2017 r. wkrótce zanikną. Prognozy pokazują spowolnienie wzrostu w USA z 2,9 proc. w 2018 r. do 2,1 proc. w 2020 r.

Nie wszyscy zgadzają się, że protekcjonizm jest zły dla gospodarki. Koncentrując się na eksporcie netto, zgodnie z argumentami keynesowskimi lub nawet merkantylistycznymi, czy nie można oczekiwać stwierdzenia, że taryfy Trumpa stymulują wzrost gospodarczy w USA, a straty innych są zyskami Ameryki?

Doświadczenia ostatniego roku wskazują na coś przeciwnego. Jeśli cokolwiek szkodzi równowadze handlowej USA, to protekcjonizm Trumpa (jeśli uwzględnić skutki polityki budżetowej jego administracji). We wrześniu ub.r. miesięczny deficyt handlowy USA osiągnął 54 mld dolarów, przekraczając deficyt w ujęciu nominalnym rejestrowany co miesiąc w latach 2009–2017. Taryfy przypuszczalnie mają negatywny wpływ na import Stanów Zjednoczonych, ale ujemne skutki dla eksportu USA są również duże.

Można to było przewidzieć. Kiedy wzrost dochodów pomiędzy partnerami handlowymi spowalnia, kupują mniej z USA. Ponadto, Chiny i inne kraje podjęły działania odwetowe przeciwko towarom z USA, stosując swoje własne taryfy. Tymczasem z powodu szybko rosnącego deficytu budżetowego USA – co jest znaczącą zmianą w kraju przy pełnym zatrudnieniu – nadmiar siły nabywczej rozprzestrzenił się na import. Ponadto, dolar umocnił się w stosunku do większości walut, podcinając konkurencyjność eksporterów USA, co ponownie było zgodne z teorią.

O ile jednak wydaje się, że niektórzy komentatorzy zakładają, iż wolniejszy wzrost wymaga złagodzenia polityki pieniężnej, o tyle działania protekcjonistyczne zwiększają również ceny, co ma przeciwne następstwa dla polityki pieniężnej. To prawda, ale wpływ na inflację jest do tej pory niewielki. Goldman Sachs prognozuje scenariusz (przy taryfie w wysokości 10 proc. nałożonej na pozostałą część importu Chin, która wchodzi w życie na początku drugiego kwartału 2019 r.), zgodnie z którym wpływ na inflację bazową w USA osiągnie 0,17 proc. do czerwca. Jeśli Trump zrealizuje swoje groźby nałożenia taryf na cały import samochodów i zastosuje taryfę na poziomie 25 proc. na cały import z Chin, wpływ na inflację bazową USA (która przekracza ceny żywności i energii) ma osiągnąć 0,3 proc. do września 2019 r.

Niekorzystną tendencją w handlu jest negatywny wstrząs podażowy. Zręczna polityka pieniężna może pomóc w skompensowaniu negatywnego wstrząsu popytowego, ale ma niewielki lub żaden wpływ na skompensowanie wstrząsu podażowego. Wolniejszy wzrost i wyższe ceny są nieuniknionymi skutkami. Rezerwa Federalna uważa, że gdyby miała zastosować impuls ze strony polityki pieniężnej, starając się sztucznie przedłużyć aktualną ekspansję (na co naciskał Trump), wynikiem byłoby napędzanie inflacji.

Handel nie jest największym czynnikiem w gospodarce Stanów Zjednoczonych. Jest jednak obecnie czynnikiem dominującym w Zjednoczonym Królestwie. Wiele osób uważa, że obawy negatywnych skutków Brexitu dla wzrostu w Zjednoczonym Królestwie jeszcze się nie zmaterializowały, częściowo dlatego, że Bank Anglii złagodził politykę pieniężną. Jednak dzieje się tak również dlatego, że wstrząs podażowy nie uderzył, kiedy odbyło się referendum w 2016 r. Prawdopodobnie do tej pory odnotowano jedynie oddziaływanie na popyt (na przykład, dzięki niższym inwestycjom w oczekiwaniu na nadchodzące załamanie). Taki spadek popytu jest czymś, co może skompensować polityka pieniężna.

Następnym razem mogłoby być znacznie gorzej. Faktyczne wyjście Wielkiej Brytanii z UE jest zaplanowane w marcu 2019 r. Być może Zjednoczone Królestwo i UE zawrą porozumienie lub, co byłoby lepsze (ale mniej prawdopodobne), odbędzie się kolejne referendum i sprawa zostanie odwołana. Jeśli jednak Wielka Brytania „odpadnie” z UE w marcu bez uzgodnień dotyczących utrzymania wolnego handlu przez Kanał La Manche, polityka pieniężna nie może wspierać PKB, jak ostatnio ostrzegł prezes Mark Carney.

Aktualna polityka handlowa działa na rzecz zmniejszenia realnych dochodów USA, Wielkiej Brytanii i wielu innych krajów. Jednak polityka pieniężna nie może przeciwdziałać skutkom. To mogą zrobić tylko wyborcy.

Jeffrey Frankel jest profesorem Wydziału Tworzenia Kapitału i Wzrostu na Uniwersytecie Harvarda.

© Project Syndicate, 2018

www.project-syndicate.org

Jeffrey Frankel (PS)

Tagi


Artykuły powiązane

W jaki sposób można zwiększyć efektywność polityki pieniężnej?

Kategoria: Analizy
Ostatnia dekada nauczyła bankierów centralnych ważnej lekcji, a mianowicie, że negatywne szoki mogą występować coraz częściej, a czas pomiędzy nimi może być krótszy niż czas potrzebny bankom centralnym do odzyskania równowagi koniecznej dla prowadzenia normalnej polityki pieniężnej.
W jaki sposób można zwiększyć efektywność polityki pieniężnej?