Krytyka banków centralnych nadeszła z różnych stron. Wobec spodziewanej latem podwyżki stóp procentowych w USA Mohamed El-Erian pisze na łamach Financial Times, że nawet jeśli dane o rynku pracy będą pomocne dla tej decyzji bo wskazujące, że amerykańska gospodarka może wytrzymać słabość ekonomiczną innych krajów, nie rozwiąże to długoterminowego wyzwania jakim jest przestawienie gospodarki USA (jak również innych krajów) z polegania na niekonwencjonalnej polityce monetarnej na tory całościowego rozwoju i wzrostu.
Również w analizie dla Bloomberga El-Erian apeluje o nie zwlekanie z nową odpowiedzią wobec wyzwań, która wykraczałaby poza zbyt długo już używane krótkoterminowe instrumenty polityki banków centralnych. Konieczne są zdaniem autora: prowzrostowe strukturalne reformy i reformy podatkowe współgrające z poluzowaną fiskalną surowością, oddłużenie tam gdzie dług zatapia gospodarkę i efektywna globalna koordynacja tych polityk.
Znacznie ostrzejszy, nie pozostawiający suchej nitki na bankach centralnych komentarz bloggera Charles’a Hugh-Smith’a zamieszczony przez ZeroHedge jest dostępny tutaj.
J.Bradford Delong z University of California pisze w Project Syndicate, że Fed jest pod coraz większym ciśnieniem utraty wiarygodności. Utrzymywanie rynku konsumentów i firm w niepewności czy stopy procentowe będą i ewentualnie kiedy podwyższone jest zdaniem autora niezdrowe. Sednem problemu jest to, że ani uczestnicy rynków finansowych, ani Rezerwa Federalna nie znają faktycznego stanu amerykańskiej gospodarki. Dotychczasowe prognozy Rezerwy nie były nazbyt trafne i nie jest wiadome czy uaktualnia ona swoje analizy używając danych o nowych kierunkach rozwoju gospodarki.
Yanis Varoufakis przedstawia studium zależności Europejskiego Banku Centralnego od politycznego dyktatu. W przypadku Grecji – chodzi o jej wierzycieli, czyli o Niemcy. Dowodem jest historia sprzed roku kiedy Varoufakis jako minister finansów Grecji dramatycznie odpierał żądania Niemiec i Międzynarodowego Funduszu Walutowego przyjęcia programu ostrego oszczędzania. Programu, zdaniem wielu ekonomistów, w tym Varoufakisa wyniszczającego dla Grecji. Varoufakis chciał wówczas aby EBC, zgodnie z własnymi zasadami, zaakceptował obligacje rządu greckiego jako zabezpieczenie wobec zadłużenia kraju. EBC, na żądanie Niemiec, odmówił. Obecnie obligacje mają być akceptowane (choć reform jakich chcą od Grecji Niemcy, nie widać).
Wobec nawoływań do nowego ekonomicznego myślenia warto przeczytać artykuł Ricardo Hausmanna, byłego ministra planowania Wenezueli (obecnie na Harvard University), o tym co i dlaczego stało się w Wenezueli.
Daje on perspektywę i dystans pisząc, że nie wszystko nowe jest dobre, wiele dobrego jest tu od dawna, a innowierstwo powinno się uprawiać ostrożniej. 50-rocznica rozpoczęcia rewolucji kulturalnej w Chinach przypomina, a sytuacja w Wenezueli pokazuje co się dzieje, kiedy ortodoksja czy ekonomiczne podstawy są odrzucone w kąt.
Wenezuelczycy choć mają jedne z najbogatszych zasobów ropy naftowej na świecie głodują i umierają z powodu braku leków, waluta kraju straciła 98 procent wartości, a produkcja niemal we wszystkich sektorach zamarła z powodu nieumiejętnego i kompletnie niepotrzebnego kontrolowania cen.
A propos cen, czyli inflacji – ekonomistka Jia Liu z American Institute for Economic Research opracowała nowy model prognozy inflacji, oparty o zaawansowane techniki szeregów czasowych. Wykorzystując różne zmienne z ostatnich 50 lat (warunki rynku pracy, podaż i popyt, rynek mieszkaniowy i stopy procentowe) Liu przewiduje lekki tylko wzrost cen w USA w bieżącym roku – miesięcznie od 0,14 do 0,17 procenta, rocznie 1,7 do 2,1 proc., co jest zgodne z oczekiwaniami Federalnej Rezerwy. O nowym modelu kalkulacji można zaś przeczytać tutaj
Jak trudne może być wprowadzanie nawet skromnych reform, specjalnie rynku pracy, pokazują strajki we Francji. To jeden z przewodnich tematów w tym tygodniu magazynu The Economist. Reformy m.in. ograniczające sztywne reguły zbiorowego negocjowania warunków pracy ze związkami, są konieczne wobec uparcie utrzymującego się 10-procentowego wskaźnika bezrobocia, twierdzą autorzy artykułu. I apelują do prezydenta Francois Hollande’a aby nie ugiął się (jak jego poprzednicy w 1986, 1994 i 1995) ani pod presją CGT (Cofederation Generale du Travail, największego związku zawodowego Francji) ani rozpoczynających się 10 czerwca mistrzostw piłki nożnej Euro 2016.
>> czytaj więcej: Francja broni się przed reformą rynku pracy
Chiny powinny mniej interesować się kwestią zadłużenia, a bardziej efektywnością wykorzystania kapitału. Xiao Geng, dyrektor IFF Institute i profesor University of Hong Kong twierdzi na łamach Project Syndicate, że problem chińskiego zadłużenia (249 procent PKB) leży w nieefektywnej alokacji kapitału, a nie jest problemem płynności czy niewypłacalności.
Chiny mają od 10 lat wysoki wskaźnik oszczędności – 45 procent, wyższy niż w zaawansowanych gospodarkach. Dzięki temu wskaźnik kredytów do depozytów na koniec 2015 r. wynosił 74 procent. Wszystkie sektory chińskiej gospodarki zgromadziły w ostatnim okresie szybkiego wzrostu bogate aktywa, podobnie jak rząd centralny i rządy lokalne, które mają aktywa wartości 146 procent PKB.
Autor wymienia dwie opcje dla zaadresowania problemu zadłużenia – wyższa inflacja, choć jak wskazuje doświadczenie to może być trudna droga, albo dodatkowa emisja papierów wartościowych.
Powraca, specjalnie w USA, temat wolnego handlu. Produkcja butów i odzieży pokazuje jak głęboko w przeszłości tkwią przeciwnicy wolnego handlu, którzy nawołują do powrotu produkcji do rodzimych krajów – pisze James Pethokoukis z American Enterprise Institute.
Sektor produkcji butów był 85 lat temu reprezentacyjny dla amerykańskiej gospodarki, ale prawie 100 procent produkcji obecnie jest usytuowane – dzięki umowom o wolnym handlu – w krajach o niskich kosztach pracy.
Nike wciąż produkuje w USA podeszwy, ale nie skleiło ani jednego buta w USA od 1984 roku. Teraz, jeśli zacząć przywracać produkcję do USA, nie stworzy to wielu miejsc pracy, bo produkcja ta będzie zautomatyzowana. Foxcon z branży elektronicznej na przykład zastąpił w ten sposób 60 tysięcy chińskich pracowników, których koszt pracy zaczął wzrastać.
Za anulowaniem umów wolno-handlowych USA opowiada się stanowczo Donald Trump (jeszcze nie nominowany kandydat republikanów na urząd prezydenta, ale z szansami, które spowodowały falę prognoz jakie będą rządy Trumpa), Timothy L. O’Brien, autor książki o Trumpie przedstawił na łamach Bloomberga jak szeroki wahlarz udziałów w biznesie poza USA posiada Donald Trump.
Jest szeroki, od Arabii Saudyjskiej, Kataru do Egiptu, przez Izrael, Azerbejdżan do Indii i Chin. Oznacza to, że nie obejdzie się bez konfliktu interesów i to nie tylko przy renegocjacjach umów handlowych. Pytanie autora brzmi: czy Donald Trump, który szczyci się łamaniem reguł w biznesie, może uczynić z Białego Domu własną wersję domu handlowego Wal-Mart.
O łamaniu reguł poprzez kolesiostwo, kontynuując niejako niedawną publikację The Economista, traktuje artykuł Jamesa Bessena z Boston University, opublikowany w Harvard Business Review. Analiza jak dużą część zysków amerykańskich korporacji generuje kolesiostwo ma wymowny tytuł: „Za wzrostem zysków korporacji stoją lobbyści”.
Autor pisze, że zyski amerykańskich firm rosną, podobnie jak wskaźniki rentowności sprzedaży i wyceny przedsiębiorstw, ale niekoniecznie jest to dobre dla społeczeństwa i gospodarki. Dowodzi, że dynamiczna, konkurencyjna gospodarka nagradza innowacyjne firmy wysokimi zyskami.
Utrzymywanie się wysokich skumulowanych zysków przy wysokich cenach dowodzi natomiast, że w gospodarce nie ma konkurencji. Jest to możliwe dzięki lobbingowi na rzecz „przyjaznych”, czyli antykonkurencyjnych regulacji.
Obszerniejszy raport autora na ten temat można znaleźć tutaj
Na koniec warto przyjrzeć się problematyce energii. OPEC nie uzgodnił w dobiegającym końca tygodniu nowych cen. Steve Hanke z John Hopkins University w przededniu spotkania organizacji w Wiedniu przedstawił hipotezę, że jeśli chodzi o ropę, nie OPEC a złoto dyktuje jej cenę. Klasyczna analiza Roya W. Jastrama „The Golden Constant: The English and American Experience 1560-2007” dowodzi, że cena złota utrzymuje się w długich okresach a ceny innych towarów dostosowują się do niej.
Współczynnik ceny złota do ceny ropy, który najbardziej odbiegł od „normy” w lutym tego roku, musi być zatem przywrócony. To oznacza zdaniem Hankego, że cena baryłki ropy osiągnie poziom 60 dolarów przed marcem 2017 r. Histogram i wyliczenia można znaleźć tutaj
Energia to jednak nie tylko ropa. Europa traci pozycję globalnego lidera zielonej energii. Inwestycje w regionie spadły w ubiegłym roku o 21 procent, z 62 miliardów dolarów w 2014 r. do 49 mld dolarów w 2015 r., podczas gdy reszta świata odnotowuje boom w tym sektorze: w ubiegłym roku inwestycje sięgnęły rekordowo wysokiej sumy 329 miliardów dolarów. Najwięcej zainwestowano w systemy energii słonecznej, 150 miliardów dol., a na drugim miejscu w energetykę wietrzną, 110 miliardów, dol.
Odwrócenie trendu w Europie może być związane z planami budowy drugiego gazociągu Nord Stream 2, jaki analogicznie jak pierwszy ma połączyć Rosję i Niemcy via Bałtyk omijając „niestabilny” region Ukrainy i Białorusi oraz Polskę.
Plany te są nieuzasadnione ekonomicznie – wylicza Juraj Mesik ze Słowackiego Stowarzyszenia Polityki Zagranicznej. Zdaniem słowackiego autora konsumpcja gazu, i jej prognozy w Unii Europejskiej nie wymagają budowy drugiej rury. Jeśli ona powstanie, zbankrutują gazociągi Braterstwo (przez Ukrainę) i Jamał (przez Polskę). Budowa ta umożliwi także Rosji dalsze zbrojenia, za które płacą, via gaz, Europejczycy.