Zwycięstwo Liberalnych Demokratów w Japonii to zapowiedź ekonomicznego tsunami, które dotknie wszystkie kraje na świecie – napisał w odredakcyjnym komentarzu konserwatywny dziennik The Australian. Komentarz ostrzega przed trzema elementami polityki nowego rządu: znaczną dewaluacją jena, wprowadzeniem ceł zaporowych na niektóre produkty oraz polityki pakietów stymulacyjnych (wydatków na projekty infrastrukturalne i tak zwanej zieloną technologię).
To właśnie z inwestycjami w produkcję energii ze źródeł odnawialnych, administracja prezydenta Baracka Obamy, wiązała nadzieję na wypchnięcie gospodarki z kolein recesji. Jednak zielona technologia, jak pokazuje doświadczenie USA, jest przedsięwzięciem kosztownym i bardzo ryzykownym.
Ekonomiści, którzy zgadzają się z tą opinią wskazują , przede wszystkim, iż cztery lata rządów administracji prezydenta Baracka Obamy dowiodło, że przemysł „zielony” nie jest jeszcze gotowy na wsparcie z budżetu państwa. Dr Steve Blank, współtwórca Doliny Krzemowej, porównuje stopień zaawansowania prac nad zielonym produktem z mikro-chipem, który zrewolucjonizował najpierw przemysł obronny, a następnie cywilny w latach 80 i 90. Zwolennicy publicznego finansowania technologii zielonych przywoływali sukces prezydenta Reagana, który zwiększył wydatki budżetowe na mikroelektronikę.
Jednak, jak podkreśla, Dr Blank, trzeba odróżnić produkt, który jest dopiero testowany, od wdrożenia wypróbowanego projektu do produkcji masowej.
Ten ostatni etap wymaga dużych nakładów finansowych w związku z koniecznością budowy maszyn do automatyzacji produkcji i nowych fabryk. Dopiero ten etap pozwala na utworzenie wielu nowych miejsc pracy. Jeśli, jednak produkt nie jest gotowy i wymaga dalszych testów – wówczas koszty powinni pokrywać inwestorzy prywatni finansując obiecujące start-upy.
W 2009 roku w ramach pakietu stymulacyjnego administracja prezydenta podjęła decyzję o wyasygnowaniu 80 miliardów z budżetu federalnego na „zielony przemysł”. Jak się należało spodziewać, otwarto w ten sposób swoistą Puszkę Pandory, z której wysypały się afery. Spośród firm, które otrzymały wielomilionowe dopłaty zbankrutowały już 33 takie jak First Solar, Solyndra, Evergreen Solar czy SpectraWatt,. We wrześniu 2012 roku FBI prowadziło 1900 śledztw, z których „znaczna część dotyczy inicjatyw na rzecz energii odnawialnej”. Prokuratorzy postawili zarzuty 600 osobom i firmom. W sierpniu 2012 roku Senat USA przedłużył program dofinasowania w postaci m.in. ulg podatkowych dla przedsiębiorstw produkujących energię ze źródeł odnawialnych, bądź urządzenia do jej wytwarzania.
Technologia wykorzystywana do produkcji energii odnawialnej napotyka na dwa typy problemów: jest kosztowna i zawodna.
Droga energia
Jak wyliczył ekspert Manhattan Institute Robert Bryce, jednostka energii odnawialnej jest dla podatnika droższa co najmniej 12 razy od tej ze źródeł kopalnych jak ropa czy gaz, i 6,5 razy od energii nuklearnej.
Rząd federalny subsydiuje przedsiębiorstwa produkujące energię odnawialną pośrednio i bezpośrednio.
Ulga podatkowana na produkcję tego typu energii wynosi 2,2 centa za kilowatogodzinę. Do miliona BTU (brytyjska jednostka termalna = ok. 1055 dżuli, 3412 BTU = 1KWh) amerykański podatnik dopłaca producentowi 6,44 dolara. To oznacza, że subsydia dla sektora energii odnawialnej są około 200 razy wyższe niż dla producentów energii z gazu i ropy.
Z innego źródła jakim jest rocznik BP Statistical Review i roczny raport Congressional Budget Office z 2011 roku wynika, że producenci energii odnawialnej wyprodukowali energię odpowiadającą 909 tysiącom baryłek ropy. Według raportu CBO w roku budżetowym 2011 wyasygnowano 1,4 miliarda dolarów na ulgi podatkowe dla producentów tej energii. Większość tych ulg dotyczyła producentów energii wiatrowej, którzy wyprodukowali 60 razy więcej elektryczności niż dostawcy energii słonecznej. Do tej kwoty dodać jeszcze trzeba 3,25 miliarda dolarów przyznanych w formie nieopodatkowanych grantów w ramach tak zwanej American Recovery and Investment Act, czyli ustawy która regulowała pakiety stymulacyjne w 2009 i 2011 roku. A zatem producenci energii wiatrowej otrzymali 1540 dolarów dopłaty za odpowiednik baryłki ropy dziennie. A 1540 dolarów za odpowiednik baryłki ropy dziennie to dopłata 12 razy wyższa od dopłat do energii ze źródeł kopalnych: ropy i gazu.
źródło: US Department of Energy
W 2011 roku USA wyprodukowały energię z ropy i gazu ziemnego, która była odpowiednikiem 11736 milionów baryłek ropy dziennie. (Około 7,84 milionów baryłek ropy dziennie i energii z gazu ziemnego, która stanowiła odpowiednik 11,9 milionów baryłek ropy dziennie). A według, tego samego raportu CBO, producenci energii ze źródeł kopalnych otrzymali 2,5 miliarda dolarów ulg. Do energii, odpowiednika baryłki ropy, produkowanej dziennie z ropy i gazu podatnik dopłacił około 124 dolarów.
Zielone miejsca pracy są kosztowne
Zwolennicy zielonego przemysłu przekonują iż stworzy on więcej miejsc pracy. Gdy Kongres zastanawiał się nad częściową redukcją subsydiów, Amerykańskie Stowarzyszenie Energii Wiatrowej zaszantażowało iż zagrożonych jest 37 tysięcy miejsc pracy. W efekcie Kongresmeni nie tknęli programu, który gwarantuje firmom dopłaty do 2022 roku Jak podkreśla Bryce „stąd łatwo policzyć, że koszt jednego miejsca pracy wynosi 329 tysięcy czyli 32,9 tysięcy dolarów rocznie.” Firma Shepherds Flat z Oregonu, której inwestycje wspierają m.in. tacy giganci jak General Electric czy Google z budżetu federalnego otrzymała grant w wysokości 490 milionów dolarów. Za tę sumę zapowiada stworzenie 35 miejsc pracy. Za każde z nich podatnik zapłaci 14 milionów.
W grudniu 2010 r., Joint Committee on Taxation stanu Teksas poinformowała, że każde miejsce pracy związane z sektorem energii wiatrowej kosztuje podatnika 1,6 miliona dolarów.
Rachunek zysków i strat wskazuje też na nieekonomiczność rozwiązania jakim są dopłaty do samochodów napędzanych energią elektryczną. Koszt subsydiów do tych pojazdów z budżetu federalnego wyniesie 7,5 miliarda dolarów do 2019 roku. Jak przyznają analitycy CBO w perspektywie krótkoterminowej, w ciągu kilkunastu lat, dopłaty nie będą miały żadnego wpływu albo minimalny na całkowite zużycie paliwa i emisje gazów cieplarnianych. A w jaki sposób można osiągnąć ten cel zdaniem analityków CBO? Nakładając wysoki podatek od sprzedaży paliw. A także podatek od CO2 (jaki wprowadziła Australia).
Jak każda technologia, podobnie i technologie zielone, posiada wadę ukrytą. Dlaczego? Bo paradoksalnie wzrost produkcji energii odnawialnej wiąże się z nakładem na produkcję ze źródeł kopalnianych – tłumaczy Mitchell Weinberg szef ds. rozwoju Delta Energy Center. Jedną z ukrytych wad elektrowni wiatrowych jest fakt iż ich funkcjonalność uzależniona jest w stu procentach od… pogody. Na przykład w grudniu w niektórych regionach Kalifornii farmy wiatrowe produkują po południu nawet mniej niż 1 procent potencjału. W ciągu pół godziny, wraz z osłabnięciem wiatru, mogą zniknąć tysiące megawatów grożąc lokalnemu przemysłowi. Dlatego, tego typu elektrownie muszą być wsparte, generatorami, zwykle napędzanymi gazem. Efektem jest zamieszanie. Bo okazuje się, że 20 dobrze funkcjonujących elektrowni, zamkniętych w Kalifornii w ostatnich 2 latach, z powodów ideologicznych („ocieplenie klimatu”) wymusi budowę nowych. Ich koszt szacowany jest na setki miliardów dolarów. Rezultatem, jak twierdzą autorzy raportu Independent Energy Producers Association z września 2012 roku, będzie „4,5 krotny wzrost kosztów energii”. I, wraz z nim, bezrobocie.
Tomasz Pompowski