Plan innowacyjnej gospodarki nie daje wielkich nadziei

Strategia Innowacyjności i Efektywności Gospodarki, nad którą pracuje Ministerstwo Gospodarki ma zapewnić stworzenie opartej na wiedzy, konkurencyjnej w skali świata gospodarki. U podstaw reformy leży jednak konieczność przeprowadzenia zmian w sektorach, których naprawa nie powiodła się, albo do których reformowania rząd się nie spieszy.
Plan innowacyjnej gospodarki nie daje wielkich nadziei

Jedna trzecia światowych funduszy na badania i rozwój pochodzi z rynku USA. (CC By RDECOM)

Strategia Lizbońska, wielki projekt, wałkowany przez lata, w którym pokładano ogromne nadzieje, że doprowadzi do podniesienia innowacyjności i zwiększy konkurencyjność gospodarki Unii Europejskiej wobec USA i rynków azjatyckich nie spełniła pokładanych w niej oczekiwań. O ile jednak na przykład Niemcy, Wielka Brytania czy kraje skandynawskie mogą się pochwalić jakimiś osiągnięciami w tej dziedzinie, o tyle Polska – i bez strategii i ze strategią – pozostaje w ogonie listy krajów unowocześniających swoją gospodarkę.

Rząd chce to teraz nadrobić – w ramach kolejnej strategii rozwoju UE na lata 2010 – 2020 zatwierdzonej w czerwcu zeszłego roku – zaraz po tym, jak upłynął okres realizacji Strategii Lizbońskiej. Przygotowany w Ministerstwie Gospodarki projekt „Strategii Innowacyjności i Efektywności Gospodarki” właśnie wrócił z konsultacji społecznych. Ma być on jedną z dziewięciu docelowych strategii rozwoju, realizowanych w latach 2011-2020. Czy rzeczywiście daje szanse na zmianę krajowych trendów i rozwój nowoczesnych rozwiązań?

Zmienić prawie wszystko

„Strategia innowacyjności OECD” wskazuje, że w latach 1995 – 2006 nakłady na inwestycje w wartości niematerialne i prawne oraz teleinformatyczne i telekomunikacyjne (ICT) przyczyniły się nawet do 75 proc. wzrostu PKB w kilku krajach OECD. Według prognozy Banku Światowego z czerwca 2010 roku reformy tego typu w Polsce mogą przynieść wzrost PKB o 0,1 – 0,2 pkt proc. rocznie. Bank Światowy ocenił również, że przeznaczenie 3 proc. unijnego PKB na badania i rozwój pozwoliłoby na stworzenie 3,7 mln nowych miejsc pracy oraz podniosłoby unijny PKB do 2025 roku o prawie 800 mld euro.

Ministerstwo Gospodarki przyznaje w swojej Strategii, że aby przyspieszyć wzrost gospodarczy nie wystarczy inwestować w badania i rozwój. Trzeba jeszcze nauczyć szeroko rozumiany rynek, jak korzystać z owoców tych badań. Aby to było możliwe konieczna jest zaś zmiana całego otoczenia okołobiznesowego: zaczynając od finansów publicznych, przez kwestie podatkowe, prawne, dokończenie prywatyzacji, zmiany na rynku pracy, promocję eksportu i polskich firm w świecie, pozyskiwanie nowoczesnych zagranicznych inwestycji aż do zachęt dla biznesu i środowisk akademickich do komercjalizowania wiedzy. Bez tego – zdaniem autorów raportu – nie da się podnieść polskiej gospodarki na wyższy poziom nowoczesności.

Priorytetowe obszary wskazane przez Ministerstwo Gospodarki pokrywają się z tymi, które uznano za najbardziej blokujące rozwój gospodarczy i konkurencyjność polskiego rynku.

Cele Strategii:

1) zapewnienie lepszych warunków makroekonomicznych,

2) kreowanie lepszego systemu prawno – instytucjonalnego,

3) kreowanie wysokiej jakości administracji w sferze Gospodarki,

4) tworzenie wysokiej jakości infrastruktury,

5) wspieranie rozwoju sfery badań i rozwoju czyli B+R i transferu wiedzy*,

6) wzrost efektywności pracy,

7) wzrost efektywności kapitału (wspieranie dostępu do kapitału)*,

8) wzrost efektywności wykorzystania zasobów naturalnych i surowców,

9) wzrost umiędzynarodowienia polskiej gospodarki.

To, co jest mocną stroną Strategii – czyli szerokie spektrum zmian – jest jednak jednocześnie jej wielką słabością. Jej twórcy założyli, że ze względu na nadrzędny, wyższy cel, jakim jest nadanie polskiej gospodarce odpowiedniego rozpędu i siły przebicia na świecie, tym razem uda się przeprowadzić reformy, których nie udało się zrobić wcześniej. Chyba nazbyt optymistyczne to założenie.

Najwyraźniej widać to na przykładzie pierwszego stawianego celu, który zakłada zmianę sytuacji makroekonomicznej, ot tak po prostu. Twórcy strategii zauważają na przykład, że największym problemem sektora finansów publicznych jest niska efektywność wydatkowania środków budżetowych.

– Brak reformy finansów publicznych prowadzić będzie do rosnącego zadłużenia tego sektora, co wywrze zdecydowanie negatywny wpływ na gospodarkę. Dzieje się tak dlatego, że państwo konkuruje z przedsiębiorcami o prywatne oszczędności, co prowadzi do ograniczenia dostępu biznesu do środków, które można by przeznaczyć na inwestycje – czytamy w Strategii.

Dlatego zmniejszenie długu publicznego i kontrola deficytu, w połączeniu z uproszczeniem systemu podatkowego i większymi wydatkami na B+R oraz innowacje, to nadrzędny element zmian. Zgodnie z tym, co rząd zadeklarował wobec UE do 2020 roku Polska powinna podnieść nakłady na zwiększanie innowacyjności z poziomu 0,3 proc. do 1,7 proc. PKB, czyli wydawać o 20 proc. więcej każdego roku. Czy budżet państwa to udźwignie?

Jak zachęcić do wydatków

Zdaniem ekonomisty Krzysztofa Rybińskiego, który w czerwcu zamierza przedstawić własny raport o innowacyjności w Polsce, to nie państwo, lecz przede wszystkim firmy powinny inwestować w ten sektor. W Polsce na B+R ponad 61 proc. środków idzie z budżetu państwa, resztę wykładają firmy, a na świecie jest dokładnie odwrotnie.

– W nowoczesnych krajach gros wydatków na B+R to wydatki prywatne. Jedna trzecia światowych funduszy na badania i rozwój pochodzi z rynku USA. Jeśli chcemy się uczyć, które sektory są ważne i w których branżach trzeba stwarzać warunki do inwestowania, to warto się od nich uczyć. W 2009 roku najwięcej środków – bo aż 40,6 mld dolarów –  zainwestowano tam w sektorze farmacji i biotechnologii. W sektorze elektroniki zainwestowano w badania i rozwój 28 mld dolarów, w technologiach informacyjnych 25 mld dolarów. Inne sektory są już daleko za nimi – wylicza prof. Rybiński.

I dodaje, że wyzwaniem dla rządu nie jest dotowanie, tylko stworzenie mechanizmów, które spowodują, że firmy będą chciały i mogły inwestować w biotechnologię. Przedsiębiorcy inwestujący w rozwój technologii, a także ci, którzy mogliby zainwestować w ich wdrożenie we własnych firmach uważają, że pomogłoby wprowadzenie zachęt podatkowych. Tylko, że to także rozwiązanie, na które w najbliższej przyszłości trudno liczyć, co pokazuje przykład z innej branży. Kilka dni temu minister finansów Jacek Rostowski powiedział bardzo wyraźnie, że dopóki na Polsce ciąży procedura nadmiernego deficytu rząd nie wprowadzi na przykład nowych ulg podatkowych na polisy zdrowotne, mimo że miał to być ważny element reformy sektora zdrowia przygotowanej przez resort zdrowia.

Strategia zakłada inne formy wsparcia, na przykład eliminacje przepisów wprowadzających nadmiernie obciążenia finansowe i administracyjne. Chodzi głównie o uporządkowanie prawa gospodarczego, ograniczenie reglamentacji działalności gospodarczej (licencje, koncesje itp.) i ukierunkowanie się na małe firmy w tworzeniu nowych regulacji gospodarczych.

Dokument Ministerstwa Gospodarki odwołuje się też często do innych rządowych strategii – już trwających bądź przygotowywanych – które mają być gwarancją realizacji zakładanych zadań. Tylko, że po tym, jak po wielkich staraniach nie udało się wprowadzić w życie prostego rozwiązania, które miało ułatwić życie młodego przedsiębiorcy – a tym miało być „jedno okienko” do założenia firmy – trudno uwierzyć, że teraz, tylko dzięki zapisaniu tego w Strategii, uda się przeforsować znacznie poważniejsze zmiany.

Szkiełko, oko i biznes

Jakub Wojnarowski, z zespołu doradców premiera, na niedawnej konferencji o innowacyjności zorganizowanej przez branżę farmaceutyczną wskazał trzy główne bariery dla innowacyjności:

– system edukacyjny nie kreuje potrzeby innowacyjności,

– poziom nakładów na B+R jest niski, ale także niskie jest zainteresowanie po stronie biznesu,

– brak strategii wieloletnich w firmach powoduje, że te rozwijają się zbyt wolno, by konkurować w świecie.

Rząd chce więc wspierać budowę infrastruktury badawczej, parków naukowo – technologicznych, centrów transferu technologii i klastrów. Część obowiązków zamierza przerzucić na regiony, które, zgodnie ze Strategią, mają zacząć odgrywać „newralgiczną rolę w systemie innowacyjności”.

– Samorząd może być partnerem, ale decyzje powinny zapadać na poziomie centralnym, tak, by regiony nie konkurowały ze sobą – na przykład o kadrę naukową. Potrzebna jest pewna specjalizacja regionalna. W końcu w ogromnych obszarowo Stanach Zjednoczonych istnieje tylko jedna Dolina Krzemowa – uważa Krzysztof Rybiński.

Wszystkie te działania mają służyć rozwiązaniu jednego z największych problemów, czyli zwiększyć transfer wiedzy, efektów badań naukowców do biznesu. Senator prof. Janusz Rachoń, były rektor Politechniki Gdańskiej uważa, że jesteśmy słabi w komercjalizacji wyników badań. Ankieta przeprowadzona niedawno wśród krajowych uczelni wyższych pokazała, że większość ani nie jest przygotowana do współpracy z odbiorcami poza uczelnią, ani nie jest specjalnie zainteresowana żeby to zmieniać; połowa pytanych odpowiedziała, że nie ma transferu wiedzy, 75 proc., że nie oferuje swoim naukowcom żadnych zachęt do zakładania spółek uczelni i biznesu, 75 proc., że nie ma specjalistów do spraw wdrożeń wyników badań.

Ale wina leży po obu stronach. Polskie firmy nie spieszą się też by wydawać dodatkowe pieniądze na nowoczesne rozwiązania. Według GUS we wszystkich firmach przemysłowych innowacyjność spada. Za aktywne innowacyjnie uważa się 40 proc. wszystkich firm w UE. W Polsce w sektorze przemysłu 23,9 proc. i w handlu 21,5 proc., podczas gdy na przykład w Niemczech jest to odpowiednio 72,8 proc. i 57,7 proc. Z badań PKPP Lewiatan wynika, że biznes często rezygnuje z nowoczesności, bo ta jest kosztowna – firmy wolą konkurować niską ceną.

Jak to zrobić

Problem w tym, że chociaż projekt Strategii zawiera szereg pomysłów, to w niewielu przypadkach próbuje pokazać, jak one miałyby zostać zrealizowane. Określenia takie jak: wspieranie, uruchomienie, zwiększanie dostępności – zwłaszcza w kontekście mechanizmów finansowania – pozostają tylko pobożnym życzeniem, jeśli obok od razu nie stoi „instrukcja obsługi”, jak to ma zostać zrobione.

– Co mamy z ognia – zapytał kiedyś na lekcji w liceum nauczyciel Przysposobienia Obronnego i sam sobie odpowiedział, wprawiając wszystkich w konsternację: – Możemy strawę ugotować albo ludzika ulepić.

Gdyby rozwinął skrót myślowy (mam nadzieję, że to był skrót myślowy) mogłoby się okazać, że ta wypowiedź nie jest tak całkiem bez sensu. Nie zrobił tego jednak.

Strategii o innowacyjności gospodarki też czegoś brakuje. Nie tyle rozwinięcia, ile raczej odpowiedzi na pytanie: „jak”. Jak to zrobić, jak zachęcać, jak rozwinąć system pomocy. Autorzy w podsumowaniu Strategii przyznają, że ze względu na sytuację krajowych finansów większość wsparcia innowacyjności wciąż będzie pochodzić z programów unijnych, ale jeśli to ma być odpowiedź na pytanie „jak”, to trzeba wprost powiedzieć, że cała Strategia po prostu mija się z celem. Przecież zasady czerpania ze środków pomocowych określone są w programach, które tymi środkami dysponują.

Jedno trzeba jednak przyznać. Strategia spełnia pewne ważne zadanie: zwraca uwagę na branżę innowacyjną jako taką. Jak mówi profesor Rybiński, kolejna perspektywa budżetowa Unii Europejskiej będzie czasem innowacji: – Mniej na asfalt, więcej na badania i rozwój – podkreśla.

Jeśli nie przygotujemy się należycie do przyjęcia środków pomocowych, to zamiast nowoczesnej gospodarki dorobimy się co najwyżej kilku „innowacyjnych” projektów nowych metod produkcji kostki brukowej, czy opakowań produktów spożywczych. Takie innowacyjne projekty, między innymi, dotowano w Polsce w ramach programu Innowacyjna Gospodarka.

* Kierunki interwencji w ramach obszarów priorytetowych 5 i 7

– reforma nauki w celu zwiększenia współpracy z gospodarką,

zwiększenie wykorzystania komercjalizacji wyników badań, tworzenie nowych i wspieranie młodych firm

wspieranie badań podstawowych jako źródła innowacji przełomowych,

finansowanie zagranicznych staży pracowników B+R,

– zachęcanie do pracy w kraju zagranicznych naukowców,

większe powiązanie finansowania z wynikami badań,

– zwiększanie dostępności programów wsparcia B+R dla małych i średnich firm,

promocja mechanizmów kojarzenia partnerów biznesowych,

– finansowanie zatrudniania pracowników naukowych w przedsiębiorstwach,

– wspieranie w uzyskiwaniu ochrony własności intelektualnej za granicą,

– uruchomienie mechanizmów finansowych do realizacji badań,

– wspieranie rozwoju funduszy zalążkowych, venture capital, działalności aniołów biznesu,

– wspieranie rynku mikropożyczek

Źródło: MG

Grzegorz Gromada, prezes funduszu inwestycyjnego MCI BioVentures

Wymienione w dokumencie kwestie otoczenia biznesowego są ważne, bo bariery administracyjne, prawne, itd. naprawdę blokują innowacyjność. Odbiurokratyzowana gospodarka, np. USA, rzeczywiście wyzwala innowacyjność. Z drugiej strony w tym opracowaniu jest zbyt mało konkretów. Strategia powinna się kończyć planem działań, określać w liczbach i terminach konkretne przedsięwzięcia do realizacji, a tu tego zabrakło. Nawet tabela, w której wypunktowano wskaźniki nie definiuje jakie są oczekiwane cele liczbowe.

Brak struktury wdrożenia – czyli kto konkretnie odpowiada za osiągnięcie danego celu – to częsty grzech tego typu dokumentów. Hasło, że to ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego, albo Gospodarki nie wystarcza, bo nie obliguje nikogo do działania na poziomie wykonawczym. Brakuje też odniesienia do dotychczas zrealizowanych działań, przecież nie jest to pierwsza strategia zwiększenia innowacyjności gospodarki. Analiza nie może się ograniczać tylko do informacji: jak jest, bez oceny rezultatów wcześniej podejmowanych działań.

W strategii brakuje zachęt dla inwestorów kapitałowych, którzy wchodzą w ryzykowne, innowacyjne przedsięwzięcia. Pominięto też kwestię zmiany struktury wydatków na naukę i szkolnictwo wyższe. Zwiększanie nakładów na badania i rozwój niczego nie zmieni, bo bez reformy systemu szkolnictwa te pieniądze mogą zostać zmarnowane. Zainwestowanie w wyniki prac badawczo – rozwojowych wciąż graniczy z niemożliwością. Uczelnie nie są zmotywowane by zajmować się realnie sprawą komercjalizacji.

Prof. Janusz Rachoń, Senator RP

Strategia przygotowana przez Ministerstwo Gospodarki, to dobry dokument. Wymienione kwestie i wyznaczone cele są kluczowe dla rozwoju innowacyjności, np. wysoki dług publiczny nie będzie sprzyjał rozwojowi innowacyjnej gospodarki. Podobnie jeśli chodzi o uproszczenie procedur prowadzenia działalności gospodarczej – to jest równie ważne jak zwiększenie dostępu do kapitału dla firm.

Wysiłki powinny się skupiać przede wszystkim na wspieraniu małych i średnich firm. Pod tym względem bardzo ważne – i już dające pozytywne efekty – są regionalne strategie wspierania innowacyjności, które pomagają uzyskać finansowanie przez wojewódzkie fundusze poręczeń kredytowych. Jedną z najważniejszych, może fundamentalna kwestią jest zwiększenie współpracy na linii nauka – biznes. Fińska Nokia powstała dzięki temu, że wszystkie siły i środki w tym kraju skierowano na ten jeden projekt. Mam pomysł, jak przeprowadzić taki interdyscyplinarny program w Polsce i liczę, że wkrótce uda się go zainicjować.

Potrzebna jest także zmiana w podejściu do tego typu przedsięwzięć po stronie samorządów regionalnych. Kiedy powstawał belgijski park technologiczny w Leuven, jeden z najprężniej działających w Europie, to przeznaczono na niego środki rządowe, regionalne i miejskie. Nikt nie oczekiwał, że inwestycja zwróci się w dwa lata. Podobnie było na amerykańskim Uniwersytecie Stanforda, gdzie dopiero po 15 latach działalności ośrodek transferu wyników badań do biznesu przestał był komórką deficytową.

Notowała Katarzyna Mokrzycka

Jedna trzecia światowych funduszy na badania i rozwój pochodzi z rynku USA. (CC By RDECOM)

Otwarta licencja


Tagi


Artykuły powiązane

Atom daje tanią energię i niskie emisje

Kategoria: Ekologia
Uranu wystarczy na co najmniej 200 lat, a może nawet na dziesiątki tysięcy lat – mówi dr inż. Andrzej Strupczewski, profesor Narodowego Centrum Badań Jądrowych.
Atom daje tanią energię i niskie emisje

Cyfryzacja przedsiębiorstw w czasie pandemii COVID-19

Kategoria: Trendy gospodarcze
Pandemia przyspieszyła transformację cyfrową, która stała się integralną częścią społeczeństwa oraz przetrwania europejskich i amerykańskich firm. Unia Europejska pozostaje jednak w tyle za Stanami Zjednoczonymi pod względem cyfryzacji przedsiębiorstw.
Cyfryzacja przedsiębiorstw w czasie pandemii COVID-19