Co się stanie, jeśli we wtorek Republikanie zdobędą większość w Senacie USA, co wydaje się dość prawdopodobne? Zdaniem zerohedge.com – z grubsza nic. Natomiast „The Hill” wylicza m.in. próby ograniczenia reform finansowych (ustawy Dodd-Frank) i służby zdrowia (Obamacare). Republikański Kongres będzie szachował prezydenta, a prezydent nie akceptował propozycji Kongresu i częściej wetował ustawy.
Ogromny światowy sondaż opinii publicznej na temat warunków życia przeprowadził na wiosnę ośrodek badawczy Pew w kilkudziesięciu krajach rozwiniętych, wschodzących i rozwijających się, na próbie ponad 40 tysięcy osób. Szczegółowe wyniki opublikowano kilka dni temu. W ciągu ostatnich siedmiu lat pogorszyła się ocena położenia na drabinie życiowej mieszkańców krajów rozwiniętych, znacznie poprawiła wschodzących i nieco poprawiła rozwijających się (pytanie brzmi, na którym szczeblu 10. szczeblowej drabiny życia uważasz, że jesteś – przy czym najwyższy reprezentuje najlepsze możliwe życie, najniższy -najgorsze). Procenty dotyczą osób odpowiadających, że na 7, 8, 9 lub 10. Takich osób jest ponad połowa w krajach rozwiniętych i wschodzących, ale tylko 26 procent w rozwijających się. W Polsce też mało – 38 procent, o jeden punkt mniej niż w 2007 (w Chinach 59, wzrost z 33 proc., w Niemczech 60, wzrost z 47 proc., w Chile 58, wzrost z 46 proc., w Rosji 42, wzrost z 23 proc.). Polacy gdy przychodzi do szczegółów są jednak całkiem zadowoleni ze zdrowia, życia rodzinnego, religijnego, społecznego, bezpieczeństwa sąsiedzkiego i jakości szkól – we wszystkich tych kategoriach deklarujących satysfakcję 7-10 na skali 1-10 jest powyżej 50 procent. W dwóch kategoriach odsetek jest niższy – 40 procent w kategorii standard życia i 48 procent w kategorii praca. Kopalnia informacji.
W co warto było inwestować od początku roku? Głównie w akcje amerykańskie i chińskie oraz obligacje korporacyjne w USA i rządowe w USA i Wielkiej Brytanii. Straty ponoszą inwestorzy w akcje rosyjskie, greckie i portugalskie oraz towary – miedź , srebro, ropę pszenicę i kukurydzę.
Ciągle słyszymy, że cel inflacyjny np. 2 procent oznacza stabilne ceny. Nie, to jest tylko nowomowa bankierska – replikuje Alex J. Pollock z konserwatywnego American Enterprise Institute. To oznacza, że Draghi i Bernanke (tu cytaty) zakładają stabilną, stałą inflację, choć mówią o stabilnych cenach. 2 procent rocznie wzrostu cen oznacza, że za życia człowieka ceny wzrosną…pięciokrotnie.
Bjoern Lomborg jak zawsze zdroworozsądkowo pisze o panice klimatycznej, nakręcanej przez media i panel IPCC ONZ. Kilka danych pod prąd potocznej świadomości histeryków. Amerykański gaz z łupków sprawił, że USA zredukowały emisję trzy razy bardziej niż cała redukcja wywołana przez solary i elektrownie wiatrowe w Europie (Europa dopłaca do tych elektrowni 40 mld dolarów w postaci różnego rodzaju subsydiów rocznie). Światowa Organizacja Zdrowia WHO ubolewa, że w wyniku ocieplenia klimatycznego będzie umierać co roku 250 tys. ludzi. Tymczasem teraz w wyniku odgrzewania domów m.in. odchodami zwierzęcymi i zatrucia powietrza we wnętrzach chat umiera 4,3 mln. Biopaliwa podwyższyły ceny żywności na świecie i wpędziły 30 mln ludzi w głód, a wpędzą jeszcze 100 mln do 2020 roku. IPCC szacuje ekonomiczny koszt ocieplenia klimatu na 0,2 do 2 procent światowego PKB. To mniej niż byśmy stracili w czasie jednego roku recesji w ciągu najbliższych 60 lat (oczywiście recesyjnych strat będzie więcej) itd. itd.. Kiedy ONZ zapytała 5 mln mieszkańców świata co jest ich priorytetem, odpowiedzieli kolejno: edukacja, zdrowie, mniej korupcji, więcej pracy i żywność, na którą byłoby ich stać. Ocieplenie klimatu umieścili na ostatnim 17 miejscu.
Anglicy też mają protesty przeciwko rzekomej prywatyzacji służby zdrowia. Reformy Narodowej Służby Zdrowia NHS nie oznaczały oczywiście prywatyzacji, ale jak pisze autor nowego raportu na ten temat Kristian Niemietz, berliński mur między sektorem prywatnym i publicznym stał się bardziej podobny do granicy Meksyku z USA – nadal pilnie strzeżonej, ale już przepuszczalnej. Główne cechy reform angielskich: decentralizacja zamówień przez NHS i wybór dla pacjenta, gdzie chce się leczyć, co uruchomiło mechanizmy konkurencji. Szkocja nie wprowadziła takich reform jak Anglia i wydaje więcej na głowę, ma więcej szpitali, pracowników służby zdrowia etc. I wszystkie wskaźniki mierzące rezultaty leczenia gorsze niż Anglia.
Arabia Saudyjska zaczęła różnicować ceny ropy zależnie od odbiorcy, niższe są dla tych w Ameryce Północnej, wyższe w Azji i Europie. Wszystko by utrzymać udziały w rynku mimo ekspansji amerykańskiej ropy z łupków.
Coraz bardziej popularne staja się prace z historii ekonomicznej sięgające danych sprzed ponad 100 lat. Trójka ekonomistów niemieckich zbadała jak rosły ceny domów od 1870 roku w 14 rozwiniętych gospodarkach. Okazuje się, że do połowy XX wieku były dość stabilne, a potem zaczęły gwałtownie rosnąć, ale przede wszystkim ze względu na rosnące gwałtownie ceny ziemi, a nie koszty budownictwa. Dlaczego wcześniej nie rosły? Rewolucja w transporcie, m.in. rozwój kolei bardzo obniżyła jego koszty, co umożliwiło zwiększenie podaży ziemi do zamieszkania. Ceny w transporcie przestały się obniżać w II połowie XX wieku. Natomiast wtedy właśnie wprowadzone zostały ograniczenia administracyjne w dysponowaniu ziemią, m.in. na cele mieszkaniowe. Wzrostowi cen ziemi sprzyjały także subsydia zachęcające do posiadania domów na własność i niskie koszty pożyczek.
Na deser oryginalna uwaga od prof. Donalda Boudreaux z George Mason University w liście do Washington Post. Rządy 51 państw zawarły kilka dni temu porozumienie w sprawie automatycznej wymiany informacji w celu zmniejszenia zjawiska unikania opodatkowania, „co jest uderzeniem w imieniu ciężko pracujących podatników”, jak powiedział kanclerz skarbu George Osborne. „Nie tak szybko – pisze profesor Boudreaux. To jest niewątpliwie uderzenie w imieniu poborców podatkowych, ale jest mniej oczywiste, czy także pomoże podatnikom”. W USA 31 z 67 lat powojennych deficyt budżetu rósł (lub nadwyżka malała) kiedy rosły wpływy podatkowe. To oznacza, że bardzo często wzrost wpływów podatkowych o dolara powoduje jeszcze wyższy wzrost wydatków, zwiększa deficyt i w ten sposób powoduje większe obciążenie przyszłych pokoleń podatników.