Wojna ukraińsko – rosyjska, czyli giełdy w dół i w górę

Konflikt na wschodzie Ukrainy zaostrza się i ma coraz wyższe koszty ekonomiczne. A ponadto w przeglądzie opinii i wiadomości z kraju i świata warto przeczytać m.in. o pielgrzymkach handlowców do Moskwy, trwałej stagnacji w Europie, o tym, że edukacja nie jest antidotum na nierówności społeczne oraz o fikcji ceteris paribus.
Wojna ukraińsko – rosyjska, czyli giełdy w dół i w górę

rynki-finansowe - KopiaW Polsce mieliśmy w piątek święto, ale nie na rynkach światowych. Kiedy z Ukrainy nadeszła wiadomość, że armia ukraińska zniszczyła część rosyjskich pojazdów opancerzonych, które przekroczyły granicę, giełdy popłynęły w dół, ropa zdrożała, złoty się osłabił. Jak to wyglądało można zobaczyć tutaj.

Wieczorem w piątek amerykańska giełda odrobiła jednak straty, a sprawa konwoju i zniszczenia go jest nadal co najmniej niejasna. Te zawirowania informacyjne i rynkowe mogłyby się skończyć, gdyby doszło do porozumienia z Rosją, choć to mało prawdopodobne. Natomiast niewątpliwie trwałe będą zniszczenia infrastruktury na wschodzie Ukrainy. Kyiv Post pokazuje na mapie i wylicza straty w liniach kolejowych, fabrykach, mostach, dworcach itd. Spadek PKB Ukrainy wyniesie w II półroczu co najmniej 4-5 proc., prawie jedna czwarta potencjału przemysłowego państwa skoncentrowana jest bowiem w dwóch obwodach, w których toczą się walki. Tam też powstaje około 16 procent ukraińskiego PKB. Odbudowa potrwa lata.

Myli się ten kto sądzi, że Rosja nie odbuduje szybko swojego importu żywności po wprowadzeniu sankcji na produkty z Unii Europejskiej, Australii i USA. Tworzy się sojusz państw autorytarnych z prezydentem Putinem. Po Chinach, Białorusi i Turcji, które już zadeklarowały zwiększenie eksportu, misję handlową do Moskwy w trybie pilnym wysyła Argentyna.

makroekonomiaA propos państw autorytarnych. Ciekawy jest komentarz Edwarda Hadasa z Reutersa na temat tego, czy gospodarka może się rozwijać w państwach rządzonych autorytarnie. Wprawdzie autor na końcu pisze poprawnie politycznie, że ten model polityczny ma dla gospodarki więcej minusów niż plusów, ale zwraca uwagę na możliwość wprowadzenia skutecznych rozwiązań wolnorynkowych w systemie autorytarnym. Rządy autorytarne działają szybciej, łatwiej przełamują opór biurokracji i interesy grupowe. Nadto państwo jest dziś mocno obecne w gospodarce w każdym systemie politycznym; pod tym względem system autorytarny jest podobny do demokracji. Słabe strony to przy braku kontroli społecznej korupcja i gromadzenie fortun niesprawiedliwymi metodami.

pieniadzeStandardowa odpowiedź ekonomistów na problem rosnących nierówności w USA i niskiego wzrostu płac mimo wysokiego produktywności to „lepsza edukacja”. Faktycznie, lepiej wykształceni zarabiają lepiej, choć premia za wykształcenie zaczyna maleć. Amerykański socjaldemokrata Robert Kuttner przytomnie zauważa, że gdyby wszyscy mieli doktoraty, rynek pracy nie zmieniłby się, tylko powstałyby zastępy sfrustrowanych, zbyt dobrze wykształconych ludzi. Zresztą nierówności narastały w tym samym czasie, w którym coraz więcej Amerykanów zyskiwało wykształcenie wyższe. Jak zatem uczynić podział korzyści ze wzrostu produktywności bardziej sprawiedliwym? W latach 40. taki był efekt wysiłku wojennego, wielkich wydatków rządowych i opodatkowania osób zamożnych. Teraz zamiast wojny potrzebne są inwestycje w infrastrukturę i przekształcenie gospodarki w „zieloną” – twierdzi Kuttner.

Na pytanie dlaczego standard złota nie gwarantuje braku inflacji odpowiada wiceprezydent St. Louis FED David Andolfatto. To proste, w 1933 roku istniał standard złota, ale prezydent Roosevelt jednego dnia przymusowo wymienił całe złoto i certyfikaty złota na pieniądz po cenie 20 dolarów 67 centów za uncję. Wkrótce potem Kongres uchylił klauzulę wymiany z powrotem na złoto tej samej wagi i próby. Po czym rok później rząd prawie podwoił urzędową cenę złota do 35 dolarów za uncję, co zwiększyło wartość rezerw złota FED, umożliwiło zwiększenie podaży pieniądza i doprowadziło do wysokiej inflacji.

wkaznikiZbiór artykułów na temat trwałej stagnacji (secular stagnation) jaka nam grozi, a może już nadeszła, prezentuje nowy e-book voxeu.org. Większość autorów twierdzi, że zjawisko to prawdopodobnie istnieje. Robert Gordon uważa jednak, że problem nie leży w tym, że rozwój jest obecnie niższy od potencjalnego, lecz że generalnie weszliśmy w epokę niskiego potencjalnego tempa rozwoju.

Jak walczyć z sekularną stagnacją? Za pomocą różnych metod, od niekontrowersyjnych – polityki stymulującej wzrost produktywności, po kontrowersyjne – np. ustalenie celu inflacyjnego na wyższym poziomie niż obecnie, dajmy na to 4 a nie ok. 2 procent. Dominuje pogląd, że sytuacja Europy jest znacznie gorsza niż Ameryki.

Ciekawa jest myśl Richarda Koo: „Demokracje są źle przygotowane do zwalczania recesji. By demokracja dobrze funkcjonowała, ludzie muszą mieć silne poczucie odpowiedzialności i polegania na własnych siłach. Ta zasada jest kompletnie przeciwna w stosunku do standardowej metody fiskalnych stymulacji, które uzależniają od „dużego rządu” i polegają na czekaniu na odrodzenie gospodarcze”.

makroekonomiaW mises.org racjonalne rozważania na temat często przyjmowanego w ekonomii założenia ceteris paribus, czyli „przy wszystkich innych parametrach niezmienionych”. Otóż jak przekonuje Gary Galles, to założenie na ogół jest nieprawdziwe i sztuczne. Na przykład twierdzenie, że podwyższenie płacy minimalnej ceteris paribus spowoduje poprawę sytuacji pracowników, nie uwzględnia nieuchronnego zmniejszenia zatrudnienia, albo pogorszenia innych parametrów pracy jak benefity czy szkolenia. Ustalenie maksymalnych czynszów za mieszkanie nie poprawi sytuacji mieszkaniowej, jak chcą ich zwolennicy, bo równocześnie pogorszy jakość dostępnych mieszkań i zmniejszy ich liczbę. Może tekst nie jest specjalnie odkrywczy, ale warto pamiętać, że często spotykane świetlane pomysły i obietnice polityków są właśnie oparte o ceteris paribus, którego nie ma.

rynki-finansowe - Kopia
makroekonomia
pieniadze
wkazniki
makroekonomia

Otwarta licencja


Tagi