Zmieniająca się Ameryka w przededniu wyborów
Kampania wyborcza w USA obfitowała w liczne zwroty akcji, w tym m.in. nieudany zamach na życie Donalda Trumpa. Wydarzenie to nabrało szczególnego znaczenia w kontekście napiętej sytuacji geopolitycznej na świecie. O tym, jak zmieniła się Ameryka w trakcie kampanii wyborczej i jaki wpływ te wydarzenia mogły mieć na światową scenę, rozmawiali z „Obserwatorem Finansowym” ekonomista Maciej Szlinder oraz publicysta Filip Memches.
Filip Memches stwierdził, że kampania prezydencka z 2024 r. przypomina mu tę z 2020 r. Zwrócił uwagę m.in. na niepokoje społeczne i destabilizację, które wynikają z różnych wydarzeń, jakie miały miejsce.
„Mam skojarzenia z rokiem 2020, ponieważ to, co się wydarzyło w tym roku, skutkowało spadkiem poparcia dla D. Trumpa i jego przegraną w wyborach. Kluczowe, co się wtedy wydarzyło, to destabilizacja polityczna w USA. Mam na myśli rozruchy i zamieszki wywołane przez ruch Black Lives Matter. Oczywiście podatnym gruntem była pandemia. Można powiedzieć, że kryzys społeczny i kryzys gospodarczy oraz lockdowny wywołały atmosferę destabilizacji politycznej. Moim zdaniem USA od 2020 r. stały się słabszym krajem. Mniejsza o to, czy prezydent jest z partii demokratycznej, czy republikańskiej, ale odnoszę wrażenie, że sytuacja jest o tyle nieporównywalna. Wtedy były to zamieszki wywołane przez pewną inicjatywę społeczną. Tutaj, na tyle, na ile wiadomo, mamy do czynienia z jednym człowiekiem, który dokonuje zamachu. Tego rodzaju przemoc jest na porządku dziennym w USA […] Wydaje mi się, że kluczową sprawą jest tutaj destabilizacja polityczna. Na pewno wywołałoby to ogromne zamieszki, których skutki byłyby trudne do przewidzenia” – powiedział.
Publicysta zauważył również, że obok wewnętrznych czynników wywołujących zamęt w USA, kluczowe znaczenie ma także osłabienie ich wpływów na arenie międzynarodowej.
„Mam na myśli także osłabienie Stanów Zjednoczonych jako państwa na arenie międzynarodowej, tzn. to, z czym mamy do czynienia od 2020 r. Ten proces, który trwa, obejmuje m.in. sytuację w Afganistanie i zdjęcia ukazujące bezradność Amerykanów wobec tego, co się działo. Do tego dochodzi wojna na Ukrainie, gdzie widzimy, że Rosjanie podjęli działania, oczekując braku zdecydowanej reakcji z drugiej strony. Nie widzimy, aby Rosja przegrywała tę wojnę, co również jest symptomem słabnięcia Stanów Zjednoczonych. Pojawia się pytanie, czy obecna administracja i prezydentura nie przyczyniają się do osłabienia ich pozycji USA na arenie międzynarodowej” – zaznaczył Memches.
Maciej Szlinder w rozmowie odniósł się do pytania o zmiany, które można zaobserwować w bazach elektoratów obu partii. Ekspert podkreślił, że zauważalne różnice wynikają z wielu czynników społeczno-gospodarczych.
„Dynamika zmierza mniej więcej w tym kierunku dwóch czyyników. Jeżeli dystrybucja jest ograniczona wobec braku wzrostu, nie można zakładać, że „tort" będzie znacząco rósł, więc kogoś trzeba w jakiś sposób wykluczyć. Republikanie stwierdzili, że wykluczą w związku z tym imigrantów i osoby niebiałe. W związku z tym wykluczają całą robotniczą część białych. Natomiast Demokraci reprezentują przede wszystkim interesy pracowników, ale tych o wyższym wykształceniu, bez względu na kolor skóry. Poziom wykształcenia w USA ma kluczowe znaczenie, ponieważ korelacja między tym czynnikiem a zarobkami jest bardzo ścisła. Demokraci stali się reprezentantami tej lepiej radzącej sobie grupy pracowników, ale tym samym Republikanie przejęli tych, którzy radzą sobie gorzej. Narracja jest jednak taka, że często sposób budowania tego elektoratu polega na wykluczaniu osób niebiałych. Więc nie jest takie oczywiste, że oni zamienili się rolami, tylko sytuacja jest rzeczywiście bardziej złożona” – stwierdził ekonomista.
Rozmowa została przeprowadzona 17 lipca 2024 r.
Całość podcastu na platformie
Spotify