Wpływ ETS2 na rachunki Polaków

Polska zajmuje drugie miejsce w Unii Europejskiej pod względem wysokiego udziału wydatków na energię elektryczną i cieplną w budżetach domowych, prześcigają nas tylko Słowacy. Na pewno Polacy dostaną mocno po kieszeni – powiedziała w wywiadzie dla „Obserwatora Finansowego” Wanda Buk, ekspertka i współautorka raportu pt. „Analiza wpływu ETS2 na koszty życia Polaków”.

System handlu uprawnieniami do emisji CO2 w Unii Europejskiej funkcjonuje już od ponad 20 lat. Rozmówczyni zaznacza, że aby w pełni pojąć czym jest ETS2, warto najpierw zrozumieć cały proces.

„Myślę, że aby opowiedzieć o ETS2 i tym mechanizmie, warto cofnąć się do ETS1. Jest to system handlu uprawnieniami do emisji CO2, którym objęta jest już dzisiaj m.in. energetyka oraz przemysł wysokoemisyjny. Sprowadza się to do tego, że za każdym razem, gdy np. elektrownia na węgiel kamienny, węgiel brunatny czy gaz wytwarza energię, w zależności od tego, jakie emisje generuje paliwo, zobowiązana jest do doliczenia dodatkowego kosztu do ceny końcowej zakupu energii. Ten system obowiązuje w Unii Europejskiej już od ponad 20 lat, a mechanizm ten funkcjonuje również na innych rynkach” – powiedziała.

Ekspertka wyjaśniła również, kogo dotkną nowe opłaty oraz kiedy nowy mechanizm zacznie obowiązywać.

„Komisja Europejska i Parlament Europejski kilka lat temu zaproponowały wdrożenie drugiego mechanizmu. Na początku plan był taki, by rozszerzyć pierwotny ETS1, ale po wielu dyskusjach zdecydowano się na wprowadzenie drugiego, równolegle funkcjonującego mechanizmu, który zobowiąże sprzedawców paliw, którymi ogrzewamy nasze gospodarstwa domowe, gotujemy wodę i tankujemy nasze samochody, do pokrywania uprawnieniami do emisji. Oznacza to, że 1 stycznia 2028 r., kiedy mechanizm wejdzie w życie, musimy się liczyć z tym, że do każdego litra benzyny, diesla i metra sześciennego gazu będziemy musieli doliczyć dodatkową opłatę, a to oznacza, że ceny wzrosną. Będą to niebagatelne kwoty, które wszyscy odczujemy” – zaznaczyła.

Buk, omawiając wnioski płynące z raportu na temat kosztów wdrożenia systemu ETS2, podkreśliła, że przedstawione dane są wyjątkowo niepokojące i alarmujące. Dodatkowe opłaty będą rosły z każdym rokiem, co ostatecznie doprowadzi do m.in. znaczącego wzrostu kosztów ogrzewania czy wzrostu cen paliwa.

Rozmówczyni podkreśliła również, że potrzebna jest szybka interwencja władz, ponieważ ludzie muszą wiedzieć, jak duża będzie pomoc ze strony państwa oraz jakie będą rzeczywiste koszty termomodernizacji, by przygotować się do nadchodzących wydatków.

„Jak najszybciej należy przygotować projekt wsparcia, czyli skorzystania ze Społecznego Funduszu Klimatycznego. My musimy wiedzieć już dzisiaj, jakie będą dotacje i czy, jeśli je weźmiemy, będziemy w stanie przeprowadzić termomodernizację. Są też osoby, które, nawet gdyby dostały 100 proc. dotacji, i tak nie byłyby w stanie podjąć tego wysiłku termomodernizacyjnego. Wyobraźmy sobie jakąś starszą parę, która przez całe życie mieszkała w jednym domu, a teraz, mając ponad 80 lat, nagle muszą wypruwać kaloryfery i podłogi, żeby zmodernizować swój budynek. To jest wysiłek, który jest dla nich nie do poniesienia, nawet gdyby wyzwaniem nie były finanse. Rząd musi wziąć pod uwagę, że są takie gospodarstwa domowe i być może przygotować wsparcie osłonowe” – powiedziała.

Rozmowa została przeprowadzona podczas „XXXIII Forum Ekonomicznego w Karpaczu”.

Cała rozmowa dostępna na kanale YouTube „Obserwatora Finansowego”.

Otwarta licencja


Tagi


Artykuły powiązane

Unijny system ETS: śliski bilans 18-latka

Kategoria: Trendy gospodarcze
Unijny system ETS ma 18 lat. Bilans jego działania prowadzi do niejednoznacznych wniosków. Pewne jest natomiast, że Europa chce przewodzić zielonej rewolucji i od tego nie ma odwrotu. A skoro tak, to róbmy wszystko, by inwestować w technologie i ograniczać koszty dla przemysłu i konsumentów.
Unijny system ETS: śliski bilans 18-latka

Wpływ cen energii na oczekiwania inflacyjne gospodarstw domowych i przedsiębiorstw

Kategoria: Trendy gospodarcze
Ceny energii były ważnym czynnikiem niedawnego wzrostu inflacji. W artykule analizujemy związek między szokami cen energii a oczekiwaniami inflacyjnymi gospodarstw domowych i przedsiębiorstw. Okazuje się, że gospodarstwa rozciągają (ekstrapolują) indywidualną percepcję wzrostu cen energii na ogląd całej gospodarki. Z kolei przedsiębiorstwa, które w znacznej części przenoszą wzrost kosztów energii na ceny swoich produktów, nie wykazują wpływu szoku cen energii na oczekiwania inflacyjne. Spostrzeżenia te zdają się potwierdzać istnienie różnic w posiadanej wiedzy ekonomicznej (ang. information frictions), oraz ich roli w wyjaśnianiu różnic między gospodarstwami domowymi a przedsiębiorstwami.
Wpływ cen energii na oczekiwania inflacyjne gospodarstw domowych i przedsiębiorstw