Autor: Marek Pielach

Dziennikarz Obserwatora Finansowego, specjalizuje się w makroekonomii i finansach publicznych

G20 nie ma prostej recepty na rozwój

Wydatki czy oszczędności? Tego dylematu nie rozstrzygnie szczyt przywódców G20. Zakomunikują oni zapewne, że nie można opierać gospodarki na jednym „pomyśle" jak eksport albo konsumpcja. Szukać trzeba kilku zrównoważonych źródeł wzrostu. Ważne będą też rozmowy o pomocy dla banków i o opodatkowaniu globalnych korporacji – przewiduje Paweł Samecki z NBP.
G20 nie ma prostej recepty na rozwój

Paweł Samecki (fot. NBP)

Obserwator Finansowy: 5 września w Petersburgu zaczyna się szczyt G20. Czy zapadną tam jakieś konkretne ustalenia, skoro nawet na oficjalnej stronie internetowej możemy przeczytać, że „najbardziej wartościowy wkład G20 będzie polegał na wykazaniu politycznej woli, intelektualnej mądrości i praktycznej gotowości do znalezienia skutecznych rozwiązań”?

Paweł Samecki: Każdy szczyt G20 przynosi jakieś ustalenia. One nie mają może rewolucyjnego charakteru, dlatego że G20 jest dość luźną grupą próbującą koordynować politykę gospodarczą w skali globalnej. Nie jest to jednak ciało oparte o jakąś umowę międzynarodową czy traktat, więc natura tych ustaleń jest miękka.

Spotkania miały większe znaczenie w 2009 i 2010 roku, w apogeum kryzysu, a teraz kiedy pojawiają się pierwsze oznaki globalnego ożywienia, moc sprawcza G20 trochę osłabła. Na pewno warto będzie jednak prześledzić komunikat po szczycie w Petersburgu, bo będą tam nowe ustalenia w kilku obszarach, które będą realizowane jeszcze przez prezydencję rosyjską, a potem australijską.

Jakie to mogą być ustalenia?

G20 ma dwie ścieżki – gospodarczą i bardziej polityczną. Możemy się domyślać, że w tej politycznej będzie dyskutowana np. sprawa Syrii. Ja uczestniczyłem w ścieżce gospodarczej i tam najwięcej czasu upłynęło na ogólnej próbie koordynacji polityk gospodarczych. Bardzo ważna jest przecież nie tylko indywidualna polityka poszczególnych krajów, ale też to, jak suma tych indywidualnych decyzji będzie oddziaływała na rozwój gospodarki globalnej. I nie ma co ukrywać poglądy tutaj są różne.

Mówiąc w uproszczeniu, świat anglosaski, a zwłaszcza Stany Zjednoczone, uważa, że nie należy teraz tak bardzo martwić się o deficyty budżetowe, o zadłużenie publiczne, bo najważniejszy jest teraz szybki wzrost. Świat europejski, a zwłaszcza Niemcy, uważa z kolei, że ważniejszą sprawą jest odzyskanie zaufania inwestorów, a drogą do tego ma być konsolidacja finansów publicznych i niskie deficyty budżetowe.

W komunikacie końcowym po szczycie znajdzie się rozstrzygnięcie tej zagadki: wydawać czy oszczędzać?

Nie, bo prace G20 są oparte na konsensusie, na wypracowaniu ustaleń, które będą akceptowane przez wszystkich, ale na pewno będzie mowa o tym, że będą dalej prowadzone reformy strukturalne i racjonalna polityka fiskalna, która później jest właśnie różnie rozumiana przez różne kręgi i różnych decydentów. Na pewno wspólny jest cel. Jest nim wzrost, bo on daje możliwości zatrudnienia, a w tej chwili rzesze bezrobotnych ludzi są problemem ekonomicznym i politycznym niemal wszędzie.

Ksenia Judajewa, rosyjski szerpa mówi tak: „Niektóre gospodarki rosły dzięki konsumpcji jak USA i niektóre kraje europejskie, inne rosły poprzez eksport jak kraje azjatyckie i Niemcy. Niezrównoważony model tego rodzaju przyniósł dość wysokie wskaźniki wzrostu, ale w końcu osiągnął swój pułap. Teraz potrzebujemy nowej stabilnej równowagi”. Czy to oznacza, że Rosjanie wymyślili jakiś nowy model gospodarczy nie oparty na konsumpcji, ani na eksporcie?

Oczywiście Rosjanie nie wymyślili nic rewolucyjnego. Te słowa należy moim zdaniem odczytywać w ten sposób, że proste recepty gospodarcze się wyczerpały. Weźmy Chiny – one były wielkim eksporterem, ale jednocześnie dużo importowały i były to towary o wysokim stopniu przetworzenia.

Spadek chińskiego tempa wzrostu i mniejszy import odczuły więc  także takie kraje jak Niemcy, Indonezja i Brazylia. Ich model gospodarczy – ekspansji eksportowej przeżywa teraz kryzys, bo Chińczycy trochę więcej konsumują. Wniosek jest taki, że nie można opierać gospodarki na jednym „pomyśle” jak eksport albo konsumpcja, ale szukać kilku zrównoważonych źródeł wzrostu.

A jak na tym tle wygląda gospodarz szczytu – Rosja?

Model rosyjski specjalnie się nie zmienia. To wciąż w dużej mierze gospodarka surowcowo-energetyczna, która odnosi sukcesy kiedy globalne ceny surowców są wysokie. Kiedy te ceny spadają Rosja przeżywa problemy. Stąd z jednym priorytetów Rosji była dyskusja nad tym co można zrobić aby zmniejszyć tę ogromną amplitudę wahań cen.

I co można zrobić?

Na pewno nie ma mowy o jakiś interwencjach na rynku, G20 podejmuje raczej próbę zrozumienia jakie czynniki kształtują zmiany cen. I jeśli się okaże, że po części jest to np. wynik niedostatków w infrastrukturze to jest jakieś pole do działania. Bank Światowy ma np. pomysł na globalny mechanizm finansowania infrastruktury, na który składałyby się państwa członkowskie i byłoby to coś w rodzaju takich wielkich funduszy strukturalnych jak mamy w Europie, tylko na rzecz głównie krajów słabiej rozwiniętych.

Rosjanie zaproponowali też aby nie ratować już banków za pieniądze podatników. Czyli – przynajmniej tak to rozumiem – przyjąć model zastosowany na Cyprze obciążenia najpierw akcjonariuszy, a jeśli to nie wystarczy depozytariuszy. To zaskakujące bo przecież obywatele rosyjscy na Cyprze stracili najwięcej.

Myślę, że ta inicjatywa może wynikać z tego, że Rosjanie nie mają banków znaczących w skali globalnej. Po Lehman Brothers możliwość interwencji państwa w przypadku ratowania banków nie jest bowiem, i słusznie, wykluczana. Trzeba jednak zrobić wszystko żeby te bankowe molochy prowadziły bardziej racjonalne postępowanie i to jest trudne, bo państwo nie może przecież bezpośrednio sterować bankami.

Można jednak stworzyć takie warunki brzegowe, w których banki będą mogły się poruszać, ale nie będą ich mogły naruszyć. G20 było pod tym względem dość skuteczne, bo ramy Bazylei III, które właśnie tu się wyłoniły, zostały już przełożone na obowiązujące regulacje.

G20 pracuje także nad skuteczniejszym opodatkowaniem międzynarodowych korporacji. Czy tu widać postępy?

Tu jesteśmy dopiero na początku drogi. Prace toczą się dopiero od kliku miesięcy. G20 w oparciu o materiały OECD i Banku Światowego próbuje odpowiedzieć na pytanie co zrobić, aby ograniczyć sytuację, w której duże firmy, mające bardzo dobry aparat prawny, nie obchodziły lokalnych systemów podatkowych przenosząc swoją działalność i legalizując ją w ramach innej jurysdykcji. Tu nie chodzi nawet o słynne Kajmany i Seszele, ale i o to że korporacje potrafią bardzo sprawnie wykorzystywać także luki w prawie krajowym „normalnych” państw.

W pracach G20 uczestniczy także Międzynarodowy Fundusz Walutowy. W 2010 roku zgodzono się na jego reformę, w tym nowy podział głosów bardziej korzystny dla krajów rozwijających się. Kiedy ta reforma wejdzie w życie?

Ta reforma także została przyjęta na podstawie prac, które swój początek miały w G20. I faktycznie została przyjęta, ale nie została ratyfikowana przez wszystkie państwa, a konkretnie mówiąc – spośród G20 brakuje już tylko Stanów Zjednoczonych. I kiedy one ratyfikują  zmiany, nowe kwoty w MFW zostaną przyjęte już ostatecznie. Prawdopodobnie Kongres podejmie decyzję jesienią, już po przyjęciu ustawy budżetowej.

Nie mogę nie zapytać o to czy Polska ma szanse kiedykolwiek dołączyć do tej światowej ekstraklasy gospodarczej jaką jest G20?

Do tego rodzaju aspiracji podchodzę z pewnym dystansem. Cieszmy się nas, że waga naszej gospodarki rośnie, ale jesteśmy ciągle młodą gospodarką rynkową i podobnie „młodą” doświadczeniem administrację publiczną. Nasze powiązania globalne są w powijakach. Możemy jeszcze spokojnie poczekać, aż przyjdzie bardziej właściwy czas na realizację aspiracji o zasięgu globalnym.

Natomiast rosnące znaczenie Polski to dobre uzasadnienie, by w ramach UE nasz głos w sprawach prowadzonych na forum G20 uczynić bardziej wyrazistym. Bądźmy zatem aktywniejsi wewnątrz UE w sprawach międzynarodowych.

Rozmawiał Marek Pielach

Dr Paweł Samecki jest dyrektorem departamentu zagranicznego NBP. Wraz z prezesem NBP, Markiem Belką, który przewodniczy Komitetowi Rozwoju, czyli ciału doradczemu Banku Światowego i Międzynarodowego Funduszu Walutowego, są jedynymi polskimi uczestnikami prac G20.

Paweł Samecki (fot. NBP)

Otwarta licencja


Tagi


Artykuły powiązane

Za mało Europy w G20

Kategoria: Trendy gospodarcze
Brak w G20 takich krajów jak Hiszpania, Holandia, Polska czy Nigeria zaprzecza rozpowszechnionemu poglądowi, że uczestnikami tego forum stały się państwa o największym produkcie krajowym brutto i liczbie ludności.
Za mało Europy w G20