W efekcie reformy służby zdrowia Chińczycy leczą się zagranicą
Są w Chinach takie dziedziny, gdzie kapitalizm już dawno zawitał. Należy do nich m.in. służba zdrowia. Przed laty państwo wycofało się z sektora medycznego, teraz próbuje do niego do niego wrócić tworząc - praktycznie - od podstaw system ubezpieczeń zdrowotnych. Do 2018 r. sektor zdrowia otrzyma z budżetu 185 mld dol.
(CC By-SA jakfotoproductions)
Chiny się bogacą, dlatego mogą sobie pozwolić na prawie 30-proc. w skali roku wzrost nakładów na służbę zdrowia. Na razie niezadowolenie z jej działania, zwłaszcza z poziomu dostępności do lekarzy, jest powszechne.
Do 2018 r. sektor zdrowia otrzyma z budżetu 185 mld dol. Postęp jest ogromny i zauważalny, zwłaszcza jeśli chodzi o inwestycje w nowe szpitale, remonty starych czy ich wyposażenie. Władze chwalą się, że już 95 proc. mieszkańców Chin obejmuje podstawowe ubezpieczenie medyczne, lecz jest ono tak bardzo podstawowe, że aby nie czekać w długich kolejkach do specjalisty w publicznej placówce (skądś to znamy) trzeba mieć pieniądze, choćby po to, by wykupić prywatną polisę albo zapłacić za wizytę w przychodni komercyjnej.
Już od lat działa wiele szpitali będących spółkami z mieszanym kapitałem (chińskim i zagranicznym) świadczących odpłatnie usługi wysokiej klasy. Popyt na usługi tego typu jest tak duży, że w błyskawicznym tempie przybywa prywatnych szpitali i ośrodków zdrowia. Ceny w tych najlepszych i zabiegających o pacjentów z grubszym portfelem coraz bardziej bulwersują jednak przeciętnych Chińczyków.
Jak podają media w Szanghaju, który jako jedno z pierwszych miast wprowadził niedawno pilotażową reformę opieki zdrowotnej, cena wizyty u specjalisty w prywatnym szpitalu doszła do 1200 juanów (to ok. 650 zł), podczas gdy w szpitalu państwowym rzadko przekracza 50 juanów (ok. 30 zł), pod warunkiem, że pacjent wpisany jest do krajowego programu ubezpieczeń zdrowotnych.
Za wizytę u wybitnego specjalisty w przychodni publicznej, nieobjętą jednak ubezpieczeniem, zdrowotnym trzeba zapłacić 300 juanów (ok. 180 zł). Problem w tym, że na konsultację u dobrego lekarza przyjmującego w placówce państwowej trzeba czekać miesiącami. Miejsca na takiej liście „okupowane” są przez kolejkowych staczy, którzy pacjentom będącym w pilnej potrzebie odsprzedają je za kilkaset juanów. Proceder kwitnie w Chinach na wielką skalę, praktyki te rzadko są ścigane i karane.
Na to wszystko nakłada się dzika prywatyzacja chińskiej służby zdrowia. Dobrzy lekarze z państwowych placówek są podkupywani przez prywatne kliniki, a wszystko odbywa się pod płaszczykiem konkurencji oraz urynkowienia usług medycznych forsowanego przez same władze.
Cao Jian, ekonomista z Międzynarodowej Wyższej Szkoły Biznesu i Ekonomii w Pekinie, ostrzega na portalu China.org.cn, że szpitale nie mają wyboru, czyli albo będą musiały podnieść ceny usług medycznych, albo obniżyć ich poziom.
Chińskie media i portale społecznościowe biją na alarm, twierdząc, że reforma mająca rozwiązać problemy zdrowotne, przed którymi stoi rzesza Chińczyków zaowocowała powstawaniem coraz większej liczby klinik dla elit.
Zwolennicy zmian uważają, że reforma polegająca również na tworzeniu placówek komercyjnych pozwala utalentowanym lekarzom więcej pracować i więcej zarabiać, bo w lecznicach państwowych obowiązują limity przyjęć pacjentów. Twierdzą, że obecne zawyżone ceny w prywatnych placówkach są skutkiem tego, że nadal jest ich w stosunku do potrzeb za mało. Z czasem, gdy będzie ich więcej wzrośnie między nimi konkurencja, a w rezultacie spadną ceny – przekonują.
– Wysokie ceny usług medycznych w placówkach komercyjnych stanowią nieunikniony wynik reformy szpitali zorientowanych w coraz większym stopniu na rynek, ponieważ „niektórzy ludzie skłonni są zapłacić premię za lepszą opiekę – powiedział prof. Gu Xin, zwolennik zmian, ekspert z Uniwersytetu Pekińskiego, portalowi ekonomicznemu Caixin.
Podkreśla, że lekarze w Chinach zarabiają znacznie mniej aniżeli ich koledzy na Zachodzie a do tego „mają do czynienia z większą liczbą pacjentów”. Jego zdaniem to główny powód skandali z udziałem lekarzy i łapówkarstwa. Podkreśla, że trzyma kciuki za ten eksperyment, bo jest szansa, że skłoni on innych do naśladownictwa i odciąży system publicznej służby zdrowia. Podkreśla jednak, że reforma nie może ograniczać się do urynkowienia szpitali i musi jej towarzyszyć rozwój tanich, ale dobrych szpitali subsydiowanych i wspieranych przez rząd.
8 maja opublikowano w Chinach kolejny plan wspierania budowy i remontów szpitali powiatowych, wymuszony rosnącym niezadowoleniem społecznym wywołanym pogarszającym się dostępem do podstawowych usług lekarskich. Na wsi jest pod tym względem naprawdę bardzo źle – zauważa portal Caixin. Cytowany przez niego Wang Zhen z Chińskiej Akademii Nauk Społecznych, ekspert ds. reformy zdrowia w Chinach, zwraca uwagę na napiętą sytuację finansową samorządów, które uciekają się do alternatywnych sposobów zarabiania pieniędzy, czyli – de facto komercjalizują działalność. Dyrektorzy szpitali tłumaczą zaś, że inaczej musieliby je zamknąć i zwolnić cały personel.
Reformowanie regionalnych szpitali zaczęło się już w 2012 r., ale na razie skutkuje głównie tym, że pacjenci zmuszeni są płacić za coraz więcej medycznych procedur. Tu warto zaznaczyć, że w Polsce udało się uniknąć takiego efektu przy przekształcaniu szpitali państwowych w samorządowe spółki.
Bardziej zamożnych Chińczyków spór o reformę mało obchodzi. Masowo ruszyli leczyć się za granicą. Główne kierunki medycznej turystyki to: Stany Zjednoczone (choroby nowotworowe), Wielka Brytania (transplantacje), Korea Południowa (chirurgia plastyczna) oraz Szwajcaria i Japonia (choroby układu krążenia). Portal China.org.cn wylicza, że średnio leczenie w tych krajach jest droższe niż w placówkach prywatnych w ChRL o ok. 50-70 proc.
Na takie wyjazdy stać nie tylko najbogatszych, ale również rosnącą w siłę chińską klasę średnią – ok. 300 mln ludzi. Ta grupa leczy się przeważnie w Tajlandii, Malezji, na Filipinach czy w Indiach, gdzie wiele zabiegów medycznych – w tym i te bardziej skomplikowane – jest tańszych aniżeli w prywatnych chińskich szpitalach.
Oficjalne statystyki, ilu Chińczyków wyjeżdża leczyć się za granicę nie istnieją, bo to dla władz temat wstydliwy, ale media chińskie donoszą, że coraz więcej zagranicznych placówek medycznych reklamuje swoje usługi w języku mandaryńskim, co świadczy o tym, że liczba pacjentów z Państwa Środka rośnie. Szefowie niektórych zagranicznych klinik i szpitali twierdzą, że nawet 80 proc. ich obcych klientów stanowią obywatele ChRL.
Chińska reforma zdrowia sprzyja zamożniejszym obywatelom. Biedniejsi skazani są na gorsze usługi, długie kolejki lub tradycyjną medycynę chińską, która jest równoległym i pełnoprawnym sektorem medycyny. Wcale nie jest tańsza, a do najlepszych specjalistów-zielarzy także trzeba czekać w długich kolejkach, ale daje poczucie bezpieczeństwa – większe chyba niż skorumpowany i dziurawy system państwowy.
W wyniku prywatyzacji karetek pogotowia w Sztokholmie zmarło więcej Szwedów, niż ginie rocznie w wypadkach samochodowych a odsetek zaszczepionych na COVID-19 jest tym wyższy, im mniej skorumpowane państwo. To wnioski z nowych badań naukowych.
W zasadzie przesądzone zostało wprowadzenie cyfrowej waluty w ujęciu globalnym. Pozostaje natomiast pytanie, jak długo państwa posiadające własne banki centralne, zdolne do kształtowania mniej lub bardziej polityki monetarnej, będą mogły opóźniać wprowadzenie cyfrowego pieniądza banków centralnych (CBDC – Central Bank Digital Currency) i jak długo gotówka pozostanie w niektórych państwach alternatywnym środkiem płatniczym, zabezpieczając konkurencyjność obrotu gospodarczego i wolność wyboru?
Od rozpoczęcia wojny w Ukrainie duża część handlu węglowodorami między Rosją a państwami Unii Europejskiej (UE) została zablokowana, a rosyjskie firmy przekierowały swoją produkcję do wąskiej grupy państw, w tym głównie do Chin, Indii czy Turcji.
Dzietność w Polsce w 2022 r. wyniosła 1,46 dziecka na kobietę w wieku rozrodczym. To znacznie mniej niż 2,1 wymagane do osiągnięcia poziomu pozwalającego na zastępowalność pokoleń. W tym kontekście wiele mówi się o niedostatkach polityki społecznej. Równie istotne są tu jednak przemiany kulturowe.
Usługi cyfrowe są najszybciej rosnącym segmentem handlu światowego, choć dane dotyczące ich wartości są w części szacunkowe. To najnowszy element globalnego obrotu gospodarczego, który staje się przedmiotem międzynarodowych regulacji podatkowych.
W większości krajów świata płace w sektorze publicznym różnią się od płac w sektorze prywatnym. Zjawisko to można tłumaczyć rozmaitymi czynnikami, w tym różnicami w preferencjach pracowników, siłą związków zawodowych czy zasadami naboru. W artykule analizujemy dynamikę płac w hiszpańskim sektorze publicznym, kończąc na 2018 r. Stwierdzamy różnicę na korzyść sektora publicznego, której nie wyjaśniają różnice wydajności czy selekcji próby. Ponadto dane sugerują silną kompresję płac wzdłuż osi rozkładu umiejętności oraz premię płacową dla kobiet o niższych kwalifikacjach.
Konferencja Ministerialna Światowej Organizacji Handlu w Abu Zabi pokazała rosnący kryzys zaufania między państwami i niewystarczającą wolę do ustępstw oraz współpracy w poszukiwaniu rozwiązań dla wspólnych problemów.
Specjalne wydanie „Obserwatora Finansowego”, poświęcone jest najważniejszym reformom w historii polskiej bankowości. Powodem jest okrągła rocznica stu lat od kluczowych dla dzisiejszych sukcesów Polski wydarzeń. Jaką drogę przeszedł polski złoty od powstania, do chwili obecnej? Na czym opiera się wiarygodność i zaufanie do Narodowego Banku Polskiego? Jakie były wyzwania i alternatywy po drodze? O tym wszystkim można przeczytać w wydaniu kwartalnika.
Artykuł bada skutki wojny handlowej między USA a Chinami dla Meksyku. Wyniki pokazują, że niedawna zmiana polityki handlowej USA wobec Chin znacząco zwiększyła eksport meksykańskich firm do USA i ujawniła globalne łańcuchy wartości powiązane z programem IMMEX, w szczególności w branżach wymagających wysokich umiejętności i technologii.
W „postępowej” prasie europejskiej, w tym angielskiej, brexit ma zdecydowanie złą opinię. Wszystkie potknięcia i ułomności brytyjskiej gospodarki z radością są przypisywane niewdzięcznemu opuszczeniu UE.
Jedną z kluczowych decyzji przy podpisywaniu umowy kredytu hipotecznego jest wybór formy oprocentowania. Zasadniczo konsument może wybrać stałe (FRM – Fixed-Rate Mortgage) lub zmienne (ARM – Adjustable-Rate Mortgage) oprocentowanie. Wybór ten jest ważny przede wszystkim z perspektywy społecznej.
Pierwszy miesiąc nowego roku dobrze wypadł na rynku obligacji detalicznych. Resort finansów sprzedał tych papierów za ok. 5,8 mld zł, ale co najciekawsze po raz pierwszy najchętniej kupowanymi obligacjami były trzyletnie o stałym oprocentowaniu i tym samym zdetronizowały one papiery, których oprocentowanie uwzględnia inflację.
Współczesne problemy prawne Unii Europejskiej, sztuczna inteligencja w bankowości oraz polityka pieniężna były tematami grudniowego zjazdu na podyplomowych studiach MBA organizowanych w ramach drugiej edycji projektu „Akademia NBP”.
Portal ekonomiczny NBP „Obserwator Finansowy” ponownie znalazł się w czołówce najbardziej opiniotwórczych mediów w kategorii „Media ekonomiczne i biznesowe”, wyprzedzając m.in. „Parkiet”. Wzrost cytowalności treści publikowanych na łamach serwisu wzrósł w kwietniu w odniesieniu do marca 2023 r. o 37 proc.
Sytuacja gospodarcza w Polsce na tle innych krajów przedstawia się korzystnie. Warto zauważyć, że w szybkim tempie nadrabiamy dystans dzielący Polskę od poziomu życia w wybranych państwach europejskich. W ciągu ostatnich czterech lat dynamika wzrostu PKB plasowała Polskę powyżej innych krajów europejskich, zarówno strefy euro, w tym Niemiec i Francji, jak i krajów Unii Europejskiej z własną walutą, np. Czech.
Większość polskich przedsiębiorców odczuła skutki wojny w Ukrainie, choć jej wpływ oceniają w zróżnicowany sposób – wynika z badania przeprowadzonego przez Polski Instytut Ekonomiczny.
W styczniu 2020 roku Wielka Brytania formalnie opuściła Unię Europejską. Oczekiwane korzyści z brexitu, poza odzyskaniem suwerenności w zakresie kształtowania prawa i zewnętrznych relacji gospodarczych, jednak się nie zmaterializowały. Widoczny jest natomiast spadek wydajności i konkurencyjności brytyjskiej gospodarki, co wpływa także na kondycję rynku pracy.