Autor: Mirosław Ciesielski

Wykładowca akademicki, opisuje rynki finansowe, zmiany na rynku fintechów i startupów

Fintechy wybudziły banki z innowacyjnego letargu

Tradycyjne banki zaskoczył gwałtowny rozwój nowych firm innowacyjnie podchodzących do usług finansowych, potocznie zwanych fintech. Po okresie ostrożnej obserwacji i moderacji banki zaczynają angażować się w rozwój dziedziny, która – w przypadku bezczynności – może pozbawić je kontaktu z klientami i doprowadzić do marginalizacji, a w konsekwencji utraty źródeł dochodów.
Fintechy wybudziły banki z innowacyjnego letargu

Banki z pewnością przetrwają, ale konsumenci mogą kupować ich usługi i produkty przez rosnące w coraz szybszym tempie platformy cyfrowe. Według Tony Craddoca, dyrektora generalnego Emerging Payments Association, biorącego udział w niedawnej konferencji w Kopenhadze – Money 20/20 Europe, banki staną się „niemą, przelotową rurą”. Przepływały będą przez nią pieniądze zarządzane poprzez inne rachunki szybszych, lepiej rozumiejących nowoczesność i technologicznie rozwiniętych klientów i zwinnych graczy.

Być może proces przenoszenia usług poza banki zostanie opóźniony przez wielkie korporacje, których konserwatywni dyrektorzy finansowi dokonujący wielomiliardowych operacji pozostaną wierni bankom. Ostatecznie jednak o końcowym wyniku gry mogą zadecydować konsumenci. A ci coraz bardziej głosują nogami i klikami. Według właśnie opublikowanych przez Capgemini i EFMA badań z 32 krajów świata dwie trzecie pytanych klientów chociaż raz skorzystało z oferty fintechów, 55 proc. klientów poleca swoim znajomym te firmy, a tylko 38 proc. banki, co więcej tylko 16 proc. osób jest gotowych kupić kolejny produkt od swojego banku

Warto zwrócić uwagę, że sympatia dla firm technologicznych jest silnie skorelowana z tymi lokalizacjami, gdzie mamy do czynienia z młodymi, ale już doświadczonymi cyfrowo społeczeństwami i gdzie poziom ubankowienia jest równocześnie stosunkowo niski. Turcja (83 proc.), Portugalia (81 proc.), Argentyna (80 proc.), Meksyk (78 proc.) i Indie (77 proc.) mogą pochwalić się najwyższymi wskaźnikami użytkowania fintechów. Konsumenci w tych krajach wskazują na szybkość, lepsze doświadczenie klienta i zindywidualizowane produkty jako pierwszorzędne kryteria wyboru.

Jedyną w praktyce kategorią, w której banki mają wciąż, choć malejącą, przewagą nad fintechami jest zaufanie klientów. To się jednak też będzie zmieniać, jak w pełne życie zawodowe wejdzie pokolenie millenialsów liczące w USA 85 mln osób. Standard & Poor szacuje, że w roku 2020 będą oni dysponować siłą nabywczą na poziomie 1,4 biliona dolarów, co dorówna 30 proc. wartości amerykańskiej sprzedaży detalicznej. Nic więc dziwnego, że liczba fintech-owych startup-ów wzrosła w ciągu roku w USA z 800 w kwietniu 2015 r. do 2000 obecnie.

Same banki stają się coraz bardziej świadome swoich ograniczonych możliwości w obszarze innowacji. Jedynie 25 proc. badanych przez Capgemini zarządzających bankami gotowych było przyznać, że może konkurować z fintechami w dziedzinie innowacji. Jednak 87 proc. stwierdziło, że nie ma właściwej infrastruktury, która mogłaby je wspierać.

Ciekawych danych dostarczają też wspólne badania Cognizant, Marketforce i Pegasystems. Wskazują one na niską albo nawet bardzo niską tolerancję banków na ryzyko związane z innowacjami. Średnia dla badanych banków to jedynie 30 procentowe ryzyko niepowodzenia, gdy eksperci od spraw innowacji mówią o wymogu co najmniej 50 proc., a w Dolinie Krzemowej 90 proc. nie uznaje się za wygórowaną granicę zgodnie z zasadą „upadać często, upadać szybko”.

Biorąc pod uwagę bankowe procedury i konserwatywne zarządzanie ryzykiem można powiedzieć, że większość fintech-ów nie zasługiwałaby na bankowe zainteresowanie i dofinansowanie. Bankowcy przyznają też (85 proc.), że nie posiadają takich informacji o klientach i możliwości ich przetwarzania, aby osiągnąć poziom personalizacji pożądany przez klientów (tzw. single customer view). Jednocześnie aż 98 proc. respondentów przyznało, że warunkiem osiągnięcia sukcesu w postaci odpowiedniej propozycji wartości dla klienta jest spojrzenie na niego spoza wąskiego bankowego pudełka, gdzie procesy i systemy zorganizowane są bardziej wokół produktów, a nie klientów.

„Słaba zdolność banków do innowacji otwiera szeroko drzwi klientom do aplikacji oferowanych przez dostawców technologicznych” – mówi Anabar Bose, szef działu Bankowości Globalnej i Usług Finansowych w Capgemini. Banki coraz bardziej zdają sobie z tego sprawę, ale ich działania trudno uznać za podjęcie walki – 65 proc. zarządzających chce uznawać fintech-y jako partnerów (27 proc. jako konkurentów), choć jednocześnie tylko 13 proc. wierzy, że ich systemy udźwigną wymogi technologiczne związane z ewentualną współpracą. Mimo to 46 proc. deklaruje plany współpracy, a 18 proc. chciałoby przejąć fintech-y lub ich technologię.

Coraz częściej powtarzanym hasłem w powyższym aspekcie w środowisku bankowym staje się „fintegracja”, według słów Andresa Wolberg-Stoka, globalnego dyrektora Platform Cyfrowych i Usług w Citibanku – to współczesny bankowy święty Graal. Mówiąc o współpracy z kontrahentami spoza branży przedstawiciele banków stawiają tezę o synergiach istniejących między dwoma typami graczy – słabości banków są silnymi stronami fintechów i odwrotnie. Niedomogi tych ostatnich mogą być niwelowane przez banki. Wyniki badań w tym zakresie przedstawił Economist Intelligence Unit.

550-1

Obecnie można mówić o nawiązaniu współpracy przez banki i fintech-y na kliku poziomach:

Poziom pierwszy to tworzenie funduszy venture capital, które inwestują w firmy technologiczne. Najbardziej aktywny na tym polu jest hiszpański bank BBVA, który w roku 2013 powołał Propel Venture Partners z kapitałem 100 mln dolarów i właśnie go dokapitalizował do poziomu 150 mln. To największy jak na razie taki fundusz na świecie. Fundusz dotychczas dokonał 10 inwestycji, m.in., w amerykańską platformę cyfrową Prosper i firmę Simple (117 mln dol.), która oferuje klientom aplikacje ułatwiające korzystanie z ich rachunków bankowych, planowanie budżetu i oszczędzanie w oparciu o dedykowaną kartę Visa.

Największą inwestycją jest brytyjski start-up, który w 2015 roku przekształcił się w AtomBank – BBVA ma w nim prawie 30 proc. udział (ok. 67 mln dol.). Bank funkcjonuje tylko w oparciu o aplikacje na smartfonie, identyfikuje biometrycznie klientów po głosie lub twarzy, oferuje samouczącą się technologię (podobną do asystenta Siri Apple’a), która umożliwia klientom rozwiązanie ich problemów finansowych. W marcu z kolei BBVA ogłosił akwizycję fińskiego Holvi (ok. 100 mln dol.), webowego banku działającego w obszarze małego i średniego biznesu (bankowość online, zarządzanie płynnością, fakturowanie, platforma zakupowa).

Intencją tych akwizycji nie jest włączenie fintechowych zdobyczy w struktury BBVA, ale ich wspieranie i zapożyczenie najlepszych praktyk. Inny wielki bank hiszpański Santander również założył fundusz VC – Inno Ventures (100 mln dol, euro?) w celu identyfikacji i rozwoju technologicznych start-up-ów. Podobne kroki poczynił też HSBC (200 mln dol? euro?);

Poziom drugi to rozwój inkubatorów innowacji. Barclays Bank stworzył w Londynie Program Accelerator wyłącznie dla fintech-ów, którym udostępnia biura, infrastrukturę i służy doradztwem, podczas gdy szwajcarski UBS wdrożył konkurs The Future of Finance Challenge przyciągający wysokimi nagrodami startup-y, które maja rozwiązać konkretne problemy lub prowadzić zdefiniowane projekty z zakresu doświadczenia klienta (CX), produktów, bezpieczeństwa i produktywności. Grupy projektowe składają się z menedżerów banku i deweloperów fintech-ów. Podobne podejście reprezentuje amerykański Wells Fargo i singapurski DBS, które założyły laboratoria technologiczne mające się skupić na rozwiązaniach z obszarów doświadczenia klienta, wydzielone z ich systemów bankowych.

Poziom trzeci to programy mentoringu prowadzone dla fintech-ów przez menedżerów IT sektora bankowego. W tej dziedzinie działają m.in. Bank of America, Merrill Lynch, Citi, Barclays, HSBC, J.P. Morgan, Credit Suisse, Goldman Sachs. W programy takie angażują się też firmy konsultingowe jak Accenture.

Poziom czwarty to udostępnianie przez banki swoich zasobów danych firmom opartym na API (aplikacje webowe i mobilne), co premiuje obie strony – fintech-y zdobywają tutaj doświadczenia z obszaru zarządzania ryzykiem i płatności, banki testują potencjał swoich baz i danych o kliencie. Niemiecki Fidor Bank inkubował wręcz aplikacje API do swoich modeli biznesowych pozwalając swoim klientom na transakcje między sobą (P2P) i transfery zagraniczne poza systemem operacyjnym banku.

>>Czytaj również: Banki powinny zająć się hodowaniem start-upów

Korzyści z takich przedsięwzięć są z pewnością obopólne, a dla fintechów liczy się głównie zrozumienie funkcjonowania banków i wsparcie finansowe. Dla banków to bezcenny transfer wiedzy umożliwiający inne spojrzenie na bankowy biznes, chociażby inne modele scoringowe, a także rozwój pracowników cenniejszy niż jakiekolwiek szkolenia. Liczy się także nowa, niekorporacyjna jakość i higiena pracy oraz korzyści wizerunkowe dla banków i fintech-ów, które w pewien sposób się uwiarygodniają. Banki dostają informacje w jakim kierunku zmieniać procesy i kontakt z klientem.

Poza tym udziały kapitałowe w fintech-ach mogą być doskonałą inwestycją. Takie firmy jak FundingCircle czy TransferWise odpłaciły inwestorom ponadprzeciętnymi stopami zwrotu w ciągu kilku lat. Dlatego też powstaje wiele pozabankowych firm venture capital, takich jak chociażby londyński Athemis Group i podmioty należące do izraelskiego anioła biznesu Shachara Bialicka, który może pochwalić się udanymi inwestycjami jak chociażby Curve, która integruje wszystkie karty klienta na jednym plastiku lub smartfonie.

Gracze technologiczni to nie jedyne wyzwanie dla modeli biznesowych banków. Prawdziwym czynnikiem, który może zasadniczo zmienić sektor bankowy może być kombinacja technologii blockchain i finansów społecznościowych (P2P). Już niedługo klienci będą mogli utrzymywać swoje aktywa i dane na blockchainie (blockchain wallet), a pośrednicy w postaci banków mogą okazać się zbyteczni. Wielu młodych konsumentów może powitać z radością sytuację, kiedy ich dane nie będą umieszczone na firmowych serwerach i tylko oni sami będą je udostępniać różnym podmiotom, dzięki którym przeprowadzą konkretną transakcję.

Bill Gates stwierdził, że z reguły przeszacowujemy zmiany mogące zajść w ciągu dwóch lat, a nie doszacowujemy tych mogących mieć miejsce w ciągu lat 10. Biorąc pod uwagę szybkość zachodzących zmian z pewnością zasada ta dotyczyć może sektora finansowego. Dostrzegają to powoli regulatorzy. Grupa finansowych ekspertów Światowego Forum Ekonomicznego wskazujących na niebezpieczeństwo gwałtownej zmiany struktury sektora finansowego pod naporem wzrastającej skali innowacji technologicznych wzywa do opracowania reguł gwarantujących stabilność systemu i etycznego wykorzystywania danych klientów. Tempo zmian może się jednak okazać się znacznie szybsze niż postępy regulacji.

Autor jest doktorem nauk ekonomicznych, wykłada w Wyższej Szkole Bankowej, na Uniwersytecie Gdańskim i w Gdańskiej Fundacji Kształcenia Menedżerów.

550-1

Otwarta licencja


Tagi