Klienci przynieśli więcej pieniędzy do banków

Po kilku słabszych miesiącach bankom udało się w czerwcu zwiększyć dość wyraźnie stan depozytów od klientów detalicznych. Ich wartość wzrosła o ponad 4 mld zł, i sięga teraz prawie 482 mld zł – wynika z najnowszych danych o należnościach i zobowiązaniach banków opublikowanych przez NBP.

Czerwcowy przyrost depozytów nie jest jednak zasługą oferty lokat terminowych. Tu od kilku miesięcy nic się nie zmienia, a stawki najlepszych depozytów oscylują wokół poziomu 6 proc. Wartość lokat od klientów detalicznych zwiększyła się więc o stosunkowo niewielką kwotę 1,2 mld zł, i sięga 248,5 mld zł.

Zdecydowanie lepiej wypadły depozyty bieżące, czyli konta osobiste i oszczędnościowe. Wartość zgromadzonych na nich środków skoczyła w czerwcu o 2,8 mld zł. W sumie na ROR-ach i kontach oszczędnościowych leży już 233,5 mld zł. Jako, że w ofercie kont osobistych również nie było ostatnio żadnych rewolucji, za przyrost ten odpowiada głównie napływ środków na rachunki osobiste. Dla banków to dobra wiadomość, bo środki leżące na nieoprocentowanych ROR-ach, to najtańszy rodzaj depozytów.

Z kolei na rynku kredytów banki zanotowały regres, bo wartość długu gospodarstw domowych spadła o ponad 4 mld zł do niecałych 527 mld zł. Na szczęście dla banków stoją za tym jednak głównie wahania kursowe. W czerwcu złoty umocnił się do euro i do franka szwajcarskiego o prawie 3 proc. To spowodowało znaczący spadek wartości mieszkaniowych kredytów walutowych. Zmniejszyła się ona o ponad 6 mld zł do 187,5 mld zł.

To dobra informacja zarówno dla banków, jak i dla posiadaczy takich kredytów. Z jednej strony spadek kursu to spadek comiesięcznej raty, z drugiej mniejsza wartość zadłużenia oznacza, że z punktu widzenia banków kurczy się przepaść pomiędzy wartością zabezpieczenia, czyli nieruchomości, a poziomem zadłużenia. To również dobra informacja dla kredytobiorców, bo każdy spadek kursu waluty oznacza, że zmniejsza się liczba tych, którzy są bankowi winni więcej, niż wartość mieszkania,  a co za tym idzie dla części posiadaczy kredytów walutowych otwiera się droga do sprzedaży swoich nieruchomości.

Czerwiec okazał się dla banków nie najgorszy również pod względem sprzedaży kredytów złotowych. Ich suma zwiększyła się o 2,3 mld zł do 137 mld zł, a to najlepszy w tym roku wynik. Widać, że z miesiąca na miesiąc zadłużenie z tytułu kredytów złotowych rosło. Kolejne miesiące raczej przerwą ten pozytywny trend, bo wakacje to zazwyczaj martwy sezon na rynku nieruchomości. W sumie całościowe zadłużenie z tytułu kredytów hipotecznych, zarówno złotowych, jak i walutowych, spadło w czerwcu o prawie 4 mld zł do 326 mld zł.

Rynek kredytów konsumpcyjnych wciąż tkwi w kryzysowej traumie, bo w czerwcu jego wartość spadła o prawie miliard złotych do niecałych 131 mld zł. O ponad 200 mln zł zmniejszyło się zadłużenie z tytułu kredytów w rachunku, a o 152 mln związane z kartami kredytowymi. To pierwsze wynosiło na koniec czerwca 11,3 mld zł, a drugie 12,7 mld zł.  Za kurczenie się rynku kredytów konsumpcyjnych w czerwcu, oprócz zaostrzonej polityki kredytowej banków i zmniejszonego popytu, odpowiedzialny był również kurs walutowy. Pula walutowych kredytów konsumpcyjnych, to niecałe 10 mld zł, i są to głównie kredyty samochodowe. Wraz z umocnieniem złotego i wartość spadła o 420 mln zł.

Dane o należnościach i zobowiązaniach banków pokazują również strukturę kredytów pod względem czasu na jaki zostały udzielone. Widać, że cały czas kontynuowane są trendy trwające od kilku lat. Przede wszystkim rośnie odsetek kredytów zaciąganych na powyżej 20 lat. W tej chwili to już ponad 51 proc. całego zadłużenia gospodarstw domowych. Maleje z kolei udział kredytów krótkoterminowych, czyli poniżej 1 roku. Od kilku miesięcy jest już poniżej 10 proc. Spada także odsetek kredytów średnioterminowych, czyli udzielanych na okres od roku do 5 lat.  Teraz jest ich już mniej niż 12 proc. Kredyty od 5 do 10 lat to niecałe 12 proc. zadłużenia, a od 10 do 20 lat niecałe 16 proc.

Takie zmiany w strukturze kredytów, to pozytywne informacje dla banków. Kredyty długoterminowe to przede wszystkim kredyty na mieszkania, a  krótkoterminowe, to konsumpcyjne. Im więcej tym pierwszych tym rynek się robi stabilniejszy, bo kredyty hipoteczne są o niebo lepiej spłacane. Oczywiście banki nie mają na nich takiej marży jak na krótkoterminowych pożyczkach konsumpcyjnych, ale za to mogą liczyć na przychody w dużo dłuższej perspektywie.

Mateusz Ostrowski

Otwarta licencja


Tagi


Artykuły powiązane

Rekordowe zyski banków to tylko jedna strona medalu

Kategoria: Analizy
Na wynikach sektora w kolejnych kwartałach zaważą m.in. pomoc dla kredytobiorców i wzrost oprocentowania depozytów. Lista potencjalnych zagrożeń jest długa.
Rekordowe zyski banków to tylko jedna strona medalu