Koniec marzeń o wakacjach na kredyt i kredytowych wakacjach

Lipiec nie przyniósł, tradycyjnego w sezonie urlopowym, ożywienia na rynku pożyczek gotówkowych, ostrożność banków wzięła górę. Jak zwykle w wakacje zamarły kredyty hipoteczne. Ponieważ oprocentowanie lokat jest podobne jak w czerwcu, a banki muszą na czymś zarabiać, pojawiły się sygnały o nadchodzącej fali podwyżek opłat i prowizji.

Na rynku lokat panuje ostatnio zasada: chcesz wysokie oprocentowanie, zwykła lokata nie wystarczy. Wciąż najlepsze, dostępne depozyty wymagają od klientów spełnienia dodatkowych warunków. Może chodzić o założenie rachunku osobistego, albo wpłacenie nowych środków. Czasami jest to kwestia jednorazowej promocji. Poza tym te wysokooprocentowane depozyty, to najczęściej lokaty na bardzo krótkie terminy. Mówimy tu o stawkach sięgających nawet 8 czy 9 proc. Takimi depozytami kuszą instytucje takie jak neoBank, czy Meritum Bank.

Przy standardowych lokatach, czyli takich, w których nie ma dodatkowych wymagań, najwyższe stawki przekraczają obecnie 6 proc. I ten poziom utrzymuje się w zasadzie od czasu likwidacji lokat antypodatkowych. Zmieniają się jedynie banki oferujące promocje. W lipcu atrakcyjnym półrocznym depozytem zaczął kusić nowy bank, czyli Alior Sync, który zaoferował klientom depozyt na 6,5 proc. Niestety ta lokata również obwarowana została warunkami: nie można było zdeponować więcej niż 10 tys. zł.

Wyróżnić się na rynku depozytów można jednak nie tylko wysoką stawką. Niektóre instytucje próbują innych sposobów. Na przykład BOŚ Bank proponował w lipcu lokatę negocjowaną, gdzie wysokość oprocentowania była ustalana indywidualnie. Trzeba jednak zauważyć, że był to depozyt dla bardziej zamożnych klientów, bo rozmowy zaczynały się od 50 tys. zł. Idea Bank postawił z kolei na zlecenia klientów i zaproponował lokatę, której oprocentowanie zależało od tego, ile osób się na nią zdecydowało. Maksymalny poziom oprocentowania ustalono na 7 proc., minimalny wynosił 6 proc. BGŻ Optima spróbowało natomiast przekonać klientów elastycznością swoich depozytów. Bank zaoferował półroczną lokatę z oprocentowaniem na poziomie 6 proc., ale w przypadku wcześniejszego jej zerwania, klient może liczyć na 5,6 proc. Standardowo wypłata pieniędzy z bankowej lokaty przed terminem oznacza całkowitą utratę odsetek.

W najbliższym czasie wpływ na rynek lokat mogą mieć również informacje spoza bankowego sektora. Trudne chwile przeżywa bowiem branża funduszy inwestycyjnych. Po raz pierwszy w historii polskiego rynku, jeden z funduszy przestał wypłacać pieniądze swoim klientom, z powodu masowego wycofywania środków. Musiał to zrobić fundusz Idea Premium. Ta sytuacja na pewno odstraszy część posiadaczy oszczędności. Zamiast nieść je do funduszy, teraz  wpłacą je do banku. Podobny skutek może mieć zamieszanie wokół firmy Amber Gold, która oferuje swoim klientom oprocentowane wysoko depozyty. Komisja Nadzoru Finansowego ma bowiem wątpliwości czy spółka nie narusza prawa, prowadząc działalność bankową bez licencji.

W wakacje rynek hipotek tradycyjnie zamiera, bo mało kto myśli o kupowaniu mieszkania. Dużo ważniejsze są plany urlopowe. W tym roku banki nie dość, że nie próbują zachęcać klientów, to nawet ich nieco zniechęcają. Zaostrzyły politykę kredytową, podniosły kryteria, domagają się dodatkowych zabezpieczeń.

Według wyliczeń Open Finance trzyosobowa rodzina, która chce pożyczyć na mieszkanie 270 tys. zł, musi średnio zarabiać 4107 zł netto. To o ponad 100 zł więcej niż trzy miesiące wcześniej. Od wiosny kilkanaście banków zwiększyło wymagania dochodowe stawiane klientom. Banki chcą również coraz większych wkładów własnych.

Szukając dodatkowych dochodów nie tylko przestały obniżać marże kredytów hipotecznych, ale niektóre z nich wręcz je podnoszą. Na taki ruch zdecydowały się m.in. PKO BP, Bank Pekao, czy BZ WBK. To poszukiwanie dodatkowych dochodów widać również w obsłudze już udzielonych kredytów. Część banków zaczęła się upominać o wniesienie dodatkowych zabezpieczeń. Wysoki kurs franka i spadające ceny mieszkań powodują, że wskaźnik LTV, czyli wartości zadłużenia do wartości nieruchomości, mocno idzie do góry. A to oznacza, że kredyty hipoteczne są coraz gorzej zabezpieczone. Niektóre instytucje zaczęły więc żądać od swoich klientów spłacenia części długu lub wniesienia dodatkowych zabezpieczeń. To ostatnie rozwiązanie może oznaczać dla kredytobiorców konieczność wykupienia dodatkowego ubezpieczenia, co dla banku, oprócz poprawy bezpieczeństwa, oznacza dodatkowy dochód.

Wakacyjny marazm na rynku kredytów hipotecznych to norma, ale w przypadku pożyczek gotówkowych lato bywało prawdziwie gorącym okresem. Urlopowe wyjazdy zwiększają bowiem zapotrzebowanie rodzin na gotówkę. W tym roku jest jednak inaczej, i podobnie jak w przypadku kredytów hipotecznych, to kwestia restrykcyjnego podejścia banków. Przez ostatnich kilka kryzysowych lat trzymają kurek z szybkimi pożyczkami mocno przykręcony. W tym roku reklam i promocji kredytów gotówkowych jest więc dużo mniej.

W oczy rzuca się jedynie Eurobank, który do kampanii zatrudnił gwiazdę polskiego kina, czyli Piotra Adamczyka. Oprócz niego ING Bank promuje swoje pożyczki gotówkowe na jednym z portali zakupów grupowych. Letnią promocję zorganizował również Deutsche Bank, który oferuje obniżone oprocentowanie pożyczki klientom, którzy będą przelewać wynagrodzenie na konto w DB lub zaczną aktywnie korzystać z wydanej przez bank karty kredytowej.

Słabość rynku kredytów hipotecznych i gotówkowych oznacza, że banki mają ograniczone źródła przychodów. W takiej sytuacji zwykle sięgają po tabele opłat oraz prowizji i wprowadzają tam niekorzystne dla klientów zmiany. Dotyczą one przeważnie rachunków osobistych i kart płatniczych. W ostatnich miesiącach kolejne banki informują o takich ruchach.

W marcu zmiany w cenniku wprowadził BZ WBK, a w czerwcu Raiffeisen Bank. Następny będzie Citibank, który już zapowiedział podwyżki. Bank od połowy sierpnia zacznie pobierać opłatę za prowadzenie CitiDirect, będzie uzależniona od wpływów na rachunek. Jeśli klient przeleje co miesiąc 2 tys. zł, to konto będzie za darmo, jeśli nie ­ zapłaci 7 zł. Klienci, którzy będą chcieli uniknąć opłaty za kartę, będą musieli ją zdecydowanie częściej wyjmować z portfela. Nie wystarczą operacje za 100 zł miesięczne, trzeba będzie wykonać transakcje na kwotę 500 zł. Zmiany obejmą również inne rachunki z oferty Citibanku. W październiku z kolei nowe, wyższe stawki dla niektórych kont ma wprowadzić Bank BPH. Można się spodziewać, że do tego czasu usłyszymy o kolejnych podwyżkach, bo prognozy dla naszej gospodarki nie są najlepsze. Nie można się zatem spodziewać poluźnienia polityki kredytowej w najbliższych miesiącach. Banki będą starały się zwiększyć przychody z opłat i prowizji. Klienci muszą się więc liczyć z tym, że za bankowe usługi będą płacić więcej.

Mateusz Ostrowski

Otwarta licencja


Tagi