Autor: Jacek Ramotowski

Dziennikarz zajmujący się rynkami finansowymi, zwłaszcza systemem bankowym.

Nieprzewidywalne konsekwencje podatkowe nowych regulacji bankowych

Miał być cudownym lekiem na procykliczność. Ale im bliżej daty obowiązywania Międzynarodowego Standardu Sprawozdawczości Finansowej 9, tym bardziej nie wiadomo, jak w praktyce będzie funkcjonował, jak wpłynie na zyski, kapitał i podatki płacone przez banki.
Nieprzewidywalne konsekwencje podatkowe nowych regulacji bankowych

MSSF 9 wypracowało najważniejsze ciało księgowych na świecie – International Accounting Standards Board (IASB) i opublikowało ostateczną wersję w lipcu 2014 roku. 1 stycznia 2018 r. ma zastąpić MSR 39. Jaki był cel tej zmiany? Kluczowy, ważny i ambitny. Chodziło o to, żeby instytucje kredytowe odnotowywały nie tylko powstałe straty na całkiem zepsutych kredytach, ale także szacowały oczekiwane straty (expected credit loss, ECL) na pracujących ekspozycjach i odkładały na nie rezerwy.

Intencje były dalekosiężne. Wynikały z przedkryzysowego doświadczenia. W okresie dobrej, pompowanej nadmiernym kredytem koniunktury przed 2007 rokiem banki nie wykazywały skłonności do tworzenia rezerw. W kryzys „wjechały” z ich minimalnym poziomem, a kredyty i instrumenty dłużne zaczęły się gwałtownie psuć. Spowodowało to opłakane skutki dla wyników i dla kapitału, którym trzeba było zasypywać straty, a jak wiadomo, kapitału było też niewiele.

Wcześniejszy standard MSSF 39 powodował opóźnione rozpoznanie strat na kredytach, a zwłaszcza na instrumentach finansowych. Powszechnie uznano, że było to jego wadą. Ale gdyby banki potrafiły z wyprzedzeniem dostrzegać zagrożenia, nawet gdy dobra koniunktura jeszcze kwitnie, mogłyby gromadzić rezerwy jak niedźwiedzie tłuszcz przed zimowym snem. Powinny zatem wprowadzać model ECL od momentu, gdy instrument po raz pierwszy ujmą w bilansie.

Teoria i praktyka ECL

Tworzenie rezerw, rzecz jasna, powinno odbijać się na wyniku, dzięki czemu krzywa wyników w ujęciu wieloletnim byłaby bardziej wygładzona. Wyższe odpisy w okresie dobrej koniunktury powodowałyby zmniejszenie spektakularnych zysków, a gdy koniunktura osłabnie i coraz więcej jest kredytów z utratą wartości, przyzwoite obłożenie ekspozycji rezerwami zapobiega nagłym i wysokim stratom. W ten sposób w okresie dekoniunktury chroniony jest kapitał.

MSSF 9 ma także hamować procykliczne nastawienie banków, wyczulając je na ryzyko kredytowe już wtedy, gdy wydaje się, że lunch trwa i nigdy się nie skończy. Wymagać od nich w ocenie ryzyka nastawienia forward looking, czyli perspektywicznego, skierowanego na to, co może wydarzyć się w przyszłości. A wiadomo, że to nie jest mocną stroną banków. I dopóki nie będzie, dopóty MSSF 9 nie zadziała w oczekiwany sposób. A równocześnie od samego wprowadzenia MSSF 9 banki nie staną się bardziej forward looking.

Tak więc MSSF 9 to nie tylko model rachunkowości – bardziej prosty i bardziej przejrzysty dla odbiorców sprawozdań finansowych. Miał on też wpłynąć bezpośrednio na model zarządzania ryzykiem, bo na wyścigowym torze banków za zyskami ustawił przeszkodę. Jest nią model ECL. Dzięki niej prosta relacja „większe ryzyko – większy zysk” powinna zamienić się w następującą: „większe ryzyko – większa rezerwa – niekoniecznie większy zysk”.

Tak powinno być w teorii. Praktyka natomiast może być od niej odległa. I mimo bliskiego już terminu wejścia w życie wciąż nie sposób przewidzieć, jaka będzie. Prawdopodobnie banki musiałyby gruntownie zmienić modele oceny ryzyka, „zrekalibrować” je, a może nawet na nowo przemyśleć parametry opisujące ryzyko. Ale wciąż nie wiedzą, jak to zrobić i w jaki sposób tworzyć rezerwy na oczekiwaną stratę. Nie jest więc pewne, czy zwiększy się wskaźnik pokrycia ryzyka rezerwami, co było oczekiwane. Zupełnie nie wiadomo, jakie skutki podatkowe będzie miało wprowadzenie IFSR 9.

Banki są nieprzygotowane

Na początku wydawało się, że wszystko pójdzie gładko. Ot, po prostu kolejny przepis, który można zrzucić na głowę księgowym, którzy jakoś sobie z nim poradzą, bo przecież księgowi w bankach radzą sobie z niejednym trudnym wyzwaniem. Kij w mrowisko wbił Bazylejski Komitet Nadzoru Bankowego, gdy wydał (zrewidowane ostatnio po raz kolejny) zalecenia dotyczące implementacji standardu.

Europejski Urząd Nadzoru Bankowego (EBA), który zdał sobie sprawę, że wprowadzenie MSSF 9 może spowodować daleko idące konsekwencje, w kwietniu zeszłego roku przeprowadził badania jego potencjalnego wpływu na próbie ok. 50 banków różnej wielkości. Raport został opublikowany w listopadzie zeszłego roku. EBA chciała przede wszystkim ustalić, jakie będą interferencje pomiędzy wprowadzeniem nowego standardu a innymi wymogami ostrożnościowymi oraz jak banki przygotowują się do jego wprowadzenia.

Ćwiczenie EBA pokazało – jak urząd ujmuje swój główny wniosek – że banki są „na wczesnym etapie” przygotowań do wdrożenia MSSF 9. Z pierwszej przymiarki wynika, iż przyjmowały zróżnicowane założenia i dokonywały sporych uproszczeń w implementacji standardu. Okazuje się jednak, że to niekoniecznie „wina” banków czy też ich nonszalancji.

– Czy model oczekiwanej straty będzie faktycznie taki, jak to wynika z jego nazwy? Niekoniecznie. Jeszcze nie ma mechanizmów rozpoznawania strat według tego standardu – mówi Obserwatorowi Finansowemu Małgorzata Olszak z Wydziału Zarządzania Uniwersytetu Warszawskiego.

MSSF 9 dzieli ekspozycje kredytowe na trzy „koszyki” (stages). W pierwszym są kredyty pracujące lub nowo udzielone. Dla tych kredytów mierzy się oczekiwaną stratę przy zastosowaniu parametrów ryzyka kredytowego: prawdopodobieństwa niewykonania zobowiązania PD (Probability of Default), proporcji utraconej ekspozycji wskutek niewykonania zobowiązania LGD (Loss Given Default) oraz wartości ekspozycji w momencie niewykonania zobowiązania EAD (Exposition At Default). Ich iloczyn daje wielkość oczekiwanej straty.

Gdy udzielasz kredytu, masz już stratę

Dla kredytów z pierwszego koszyka parametr PD ma mieć wartość w perspektywie kolejnych 12 miesięcy. Ma odzwierciedlać aktualny stan niewypłacalności portfela kredytów na podstawie danych historycznych. Ale dane te są na ogół procykliczne.

– Niestety banki posługują się modelami, które są z gruntu są procykliczne. Skoro parametry są procykliczne, to nie jest możliwe, aby sam pomiar straty nie był procykliczny. A rezerwy wyliczone modelem ECL też są procykliczne – mówi Małgorzata Olszak.

BCBS, chcąc przywrócić antycykliczną intencję standardu, dodaje, że parametr PD należy policzyć, uwzględniając cały cykl koniunkturalny, czyli zagregować w nim takie dane, które pochodzą także z okresu dekoniunktury lub recesji. Zalecenie zmierzające do tego, żeby parametr PD nabrał charakteru antycyklicznego, jest jednak powodem innego problemu.

– Nie ma jeszcze opracowań naukowych, które by pokazywały, jak cały cykl koniunkturalny uwzględnić w parametrze PD. Trzeba by było mieć obserwacje dotyczące portfela kredytowego z 10 lat. To idealistyczne założenie i nie do końca może być spełnione – mówi Małgorzata Olszak.

EBA zauważa natomiast, że banki do implementacji MSSF 9 starają się wykorzystywać istniejące definicje, procesy, systemy, modele i dane, które służą im do spełniania wymogów regulacyjnych oraz oceny ryzyka kredytowego. Wynika z tego, że banki nie tylko muszą wprowadzić nowy standard rachunkowości, ale też gruntownie zmienić używane do tej pory modele.

Księgowanie nad urwiskiem

W drugim koszyku znajdują się kredyty nieregularne. Banki muszą wtedy rozpoznać stratę na okres całego życia kredytu, zamiast tylko na 12 miesięcy naprzód. I w tym właśnie momencie następuje skokowy wzrost rezerw.

EBA odnotowuje, że dzieje się tak na skutek „efektu urwiska”, występującego wtedy, gdy ekspozycje zostają przeniesione z pierwszego koszyka do drugiego. Gdy ekspozycja zdrowa staje się nieregularna, parametr PD nie ma już znaczenia, gdyż gwałtownie wzrasta jej ryzyko kredytowe. Dochodzi natomiast do silnej zmiany parametru LGD. Ale to nie wszystko.

– Zalecenia IASB mówią, że parametr LGD jest niezależny od cyklu i odzwierciedla aktualne informacje co do kształtowania się strat kredytowych. Natomiast Komitet Bazylejski oczekuje, że LGD będzie określany w warunkach mocnej dekoniunktury. To ogromna różnica. Podobnie jest w podejściu do EAD, który ma dawać neutralne oszacowanie uwzględniające przyszłe, łatwe do zdobycia informacje. BCBS w tym przypadku również oczekuje, że będzie to oszacowanie pesymistyczne, z okresu dekoniunktury – mówi Małgorzata Olszak.

Kredyty z drugiego koszyka, podobnie jak te pracujące, mają być wykazywane w bilansie po wartości brutto. Nie wiadomo jeszcze, czy policzone na nich straty będą zmniejszały kapitały.

– Gdyby straty te były uwzględnione na potrzeby adekwatności kapitałowej, mogłoby to szokowo wpłynąć na poziom kapitałów własnych – mówi Małgorzata Olszak.

Gdy kredyt przechodzi z drugiego koszyka trzeciego, niewiele się już zmienia. Strata jest liczona także dla pozostałego cyklu życia ekspozycji.

Większe odpisy, mniejsze kapitały

Według cytowanego raportu EBA wprowadzenie MSSF 9 spowoduje zwiększenie odpisów średnio o 18 proc. w porównaniu z aktualnym stanem pod rządami MSSF 39. Średnia ważona aktywami wyniosła w badaniu 21 proc. To oczywiście miałoby znaczący wpływ na wyniki.

Ale też na adekwatność kapitałową. Wpływ szacowania oczekiwanych strat kredytowych, według raportu EBA, spowoduje średnie zmniejszenie najtwardszego kapitału CET 1 o 59 punktów bazowych. Tu średnia ważona aktywami jest niższa i wynosi 42 pb. To sporo, zważywszy jak bardzo trudno wielu bankom nadganiać rosnące wymogi kapitałowe z powodu niskiej rentowności i znacznie wyższego kosztu pozyskania kapitału.

EBA zastrzega jednak, że jest to badanie wstępne i po ogłoszeniu jego wyników niezwłocznie przystąpiła do kolejnej przymiarki, która właśnie trwa. Małgorzata Olszak twierdzi, że faktyczny wpływ standardu na kapitały własne pozostaje wciąż niewiadomą, choć zegar tyka.

– Mamy do czynienia z wielością nowych zmiennych, które trzeba oszacować. Choć nazywają się podobnie, merytorycznie bardzo się pomiędzy sobą różnią. Nie wiadomo jeszcze, które z tych oszacowanych strat będą uwzględniane jako czynniki redukujące kapitał własny. Nie mamy dostępu do danych, które pozwoliłyby oszacować faktyczne skutki tego ryzyka – dodaje.

Komplikacje związane z MSSF 9 są na tyle duże, że IASB powołała IFRS Transition Resource Group for Impairment of Financial Instruments w celu zidentyfikowania i przedyskutowania problemów wynikających z wdrożenia standardu. Wnioski wynikające z dyskusji tej grupy mają pomóc w zrozumieniu problemów, ale nie będą miały mocy obowiązującej wykładni.

SSM, nadzór bankowy przy Europejskim Banku Centralnym zapowiedział, że jednym z jego priorytetów na ten rok będzie przegląd tematyczny potencjalnego wpływu MSSF 9 na banki oraz stopnia ich przygotowania.

Okresy przejściowe

Z jednej strony regulatorzy nie chcą, żeby nowy standard pozostał martwy, bez wpływu na zarządzanie przez banki ryzykiem, a z drugiej nie chcieliby, żeby instytucje finansowe w Europie, ospale i z trudem dźwigające się z kolan, dostały kolejny, brutalny cios. BCBS zakończył niedawno konsultacje zrewidowanych po raz kolejny zaleceń i obecnie dyskutuje nad ich ostatecznym kształtem.

Nadzorująca rynki kapitałowe europejska agencja ESMA zwróciła uwagę na to, iż standard wpływa także na wycenę ryzyka kredytowego zobowiązań wycenianych do wartości godziwej przez rachunek zysków i strat, a więc przede wszystkim ekspozycji na papiery dłużne oraz instrumenty związane z rachunkowością zabezpieczeń. To obszar, dla którego do tej pory także nie wymyślono narzędzi nawigacyjnych.

Ponieważ sytuacja robi się poważna, BCBS zaproponował czteroletni okres przejściowy polegający na tym, że banki mogłyby do kapitału CET 1 (a także do Tier 1 i wskaźnika dźwigni) doliczać straty oszacowane według modelu ECL i odłożone na nie rezerwy. W ciągu czterech lat co roku porcja tych doliczeń zmniejszałaby się o jedną czwartą. To sposób na to, żeby oddziaływanie ECL na kapitały rozłożyć w czasie.

Tym tropem poszła również Komisja Europejska, która w projekcie nowelizacji rozporządzenia CRR zaproponowała wydłużenie okresu przejściowego do pięciu lat.

To wcale nie koniec kłopotów z MSSF 9. Wykładnia BCBS skupia się na standardowych metodach oceny ryzyka, ale już nie na metodzie ratingów wewnętrznych IRB. Banki stosujące tę metodę nie dzielą rezerw na poszczególne kategorie. Nie widać więc powodu, żeby wyróżniać rezerwy związane z modelem ECL. W ten sposób cel zwiększenia przejrzystości nie zostanie osiągnięty.

Kompletnie nie wiadomo, czy rezerwy powstałe w związku z szacunkami ECL będą kosztem uzyskania przychodu, a więc jakie banki zapłacą podatki.

– MSSF 9 to rewolucja. Stary model tworzenia rezerw miał pełne przełożenie na CIT. Kwoty mogą być ogromne. Podstawa opodatkowania będzie miała fundamentalne znaczenie – mówi Mateusz Pociask, partner w EY, dodając, że niezbędne będzie zajęcie stanowiska przez Ministerstwo Finansów w sprawie potraktowania rezerw na straty ECL, z punktu widzenia podatkowego.

MSSF 9 obowiązuje banki stosujące Międzynarodowe Standardy Rachunkowości. Tymczasem większość banków spółdzielczych stosuje polskie standardy – PSR. Czy banki stosujące PSR będą musiały także wprowadzić MSSF 9? Na razie nie wiadomo. Ale nie wiadomo też nawet, kto miałby o tym zdecydować.

– Chyba mało kto spodziewał się, że jedna zmiana w standardach rachunkowości spowoduje aż tyle zamieszania – mówi Małgorzata Olszak.

Otwarta licencja


Tagi


Artykuły powiązane

Zarządzanie rezerwami dewizowymi NBP

Kategoria: Analizy
Na koniec 2021 r. rezerwy dewizowe NBP osiągnęły równowartość 166 mld dol., wzrastając sześciokrotnie w stosunku do poziomu z 2000 r. i niemal dwukrotnie w ciągu ostatniej dekady. W rankingu krajów dysponujących największymi rezerwami dewizowymi Polska plasuje się na wysokiej 20. pozycji.
Zarządzanie rezerwami dewizowymi NBP