Autor: Jacek Ramotowski

Dziennikarz zajmujący się rynkami finansowymi, zwłaszcza systemem bankowym.

Na fuzje banków jeszcze za wcześnie

Dzięki fuzjom banków, przy spadających stopach procentowych i marżach odsetkowych oraz ograniczonym wzroście przychodów z opłat i prowizji, najwięksi gracze mogliby poprawić efektywność. W 2013 r. nie nastąpi jednak żadna taka zmiana, bo nie ma chętnych do kupna banków. Potencjalni zainteresowani mają własne kłopoty.
Na fuzje banków jeszcze za wcześnie

W grudniu KNF zgodziła się na przejęcie Kredyt Banku przez BZ WBK pod egidą hiszpańskiego Santandera. (CC By ND Karen V Bryan)

Jakie są argumenty za przejęciami polskich banków?

Po pierwsze ich kondycja na tle innych podobnych instytucji w regionie jest bardzo dobra. Średni zwrot z kapitału (ROE) na koniec III kwartału 2012 r. 11,8 proc. ustępuje wprawdzie uzyskiwanemu przez banki w Czechach i na Słowacji, gdzie na koniec 2011 roku wynosił 15 proc., ale jest znacznie wyższy niż w Bułgarii (6 proc.) czy Rumunii (1 proc.), nie mówiąc o Węgrzech, gdzie na koniec 2011 roku miał on wartość ujemną i wynosił minus 2 proc.

Po drugie, jak na region Europy Środkowej i Wschodniej w naszym sektorze bankowym występuje relatywnie niska koncentracja. Dziesięć największych banków ma około 60 proc. (dane za 2011 rok) aktywów całego sektora, gdy w naszym regionie średnia wynosi 76 proc. – piszą analitycy Deloitte w grudniowym raporcie „The Banking Sector in Central Europe. Performance Overview”.

Po trzecie, relatywnie wysoki jest wskaźnik kosztów do dochodów, wynoszący u nas średnio 51 proc., a fuzje dałyby pole do oszczędności.

Po czwarte, jeśli chodzi o liczbę palcówek bankowych na 100 tys. mieszkańców, to jak na nasz region też jest ich sporo. A więc banki w wyniku fuzji mogłyby tu szukać oszczędności, gdy dalszemu wzrostowi organicznemu nie będzie sprzyjać trwające spowolnienie gospodarki.

Po piąte, wszystkie polskie banki z pierwszej dziesiątki mają charakter uniwersalny. Taka konkurencja nie wróży dobrze perspektywom rentowności biznesu, czego doświadczyliśmy już parę lat temu w czasie „wojny depozytowej”.

Po szóste: w grudniowym „Raporcie o stabilności systemu finansowego” Narodowy Bank Polski stwierdza, że cześć inwestorów strategicznych polskich banków, pomimo wysokiej rentowności działalności w Polsce, może zdecydować się na sprzedaż spółek zależnych w ramach programów restrukturyzacji swojej działalności. Sprzedaż taka może być nawet wymuszona przez regulatora z kraju macierzystego, żeby bank poprawił swoją sytuację kapitałową, albo przez Komisję Europejską, gdyby spółka-matka miała kłopoty ze zwrotem publicznych funduszy.

Millennium znów na sprzedaż?

Przykładów nie trzeba daleko szukać. Banco Comercial Portugues, właściciel Millennium, jest w najtrudniejszej sytuacji ze wszystkich spółek-matek polskich banków. Nie mogąc finansować się ani na rynku międzybankowym, ani na rynku długu, korzysta z operacji płynnościowych Europejskiego Banku Centralnego. Co więcej, BCP sondował już w ciągu ostatnich dwóch lat rynek, chcąc sprzedać polską córkę. Nie znalazł jednak chętnego – rozbieżność co do ceny była duża.

I właśnie w taki sposób argument „za” obraca się w argument „przeciw” zmianom właścicielskim. Znalezienie kupca w sytuacji, gdy on sam ma ogromne kłopoty ze spełnianiem wymogów kapitałowych jest niemal niemożliwe.

Kłopoty właściciela odbijają się tymczasem na sytuacji córki. Na początku grudnia 2012 r. agencja Moody’s obniżyła ratingi długoterminowy i depozytowy BCP do B1 z Ba3 z perspektywą negatywną. W ślad za tym poszedł rating Millennium. Ocena depozytów została ścięta do Ba2 z Baa3 z negatywną perspektywą, a rating siły finansowej BFSR do E plus z D.

Zarząd Millennium wyraził „całkowite zdziwienie decyzją Moody’s, bowiem nie odzwierciedla ona bieżącej sytuacji finansowej banku” i przytoczył na rzecz swojego stanowiska wiele rzeczowych argumentów. Dla Millennium lepiej by było, gdyby BCP go sprzedał.

Największe ryzyko dla sektora

Agencja ratingowa Fitch, która w grudniowym raporcie „2013 Outlook: CEE Banks” podała, że utrzymuje wobec polskiego sektora bankowego stabilną perspektywę, pisze równocześnie, iż sytuacja właścicieli polskich banków stanowi dla nich podstawowe ryzyko. Gdyby europejskie banki znalazły się pod presją eskalacji kryzysu w strefie euro, ponosiły straty na papierach zadłużonych państw, wtedy ratingi ich polskich spółek mogą zostać obniżone. I odwrotnie, poprawa sytuacji właścicieli wpłynie na polepszenie perspektyw dla naszego sektora.

Dobra kondycja polskiego sektora bankowego i wartość dla akcjonariuszy jaką przynoszą poszczególne spółki, także z dywidend, to argument za dążeniem do fuzji i przejęć. Ale łatwo obrócić go w przeciwny. Bo skoro sytuacja jest stabilna, a gdzie indziej pali się pożar, to zostawmy tu sprawy ich własnemu biegowi, a gaśmy ogień gdzie indziej. Bo nie wszędzie w regionie panuje spokój, a zagrożenia dotyczą też głównych właścicieli polskich banków.

Na tle stabilnej sytuacji w słowackim sektorze negatywnie wyróżnia się tamtejsza spółka zależna UniCreditu, właściciela naszego Pekao. UniCredit Bank Slovakia (dane za Deloitte na koniec 2011 roku) jest piątym bankiem w tym kraju z aktywami 3,9 mld euro. ROE wynosi zaledwie 7,4 proc., przy średniej dla sektora 15 proc. Bank ma jeden z najwyższych w sektorze wskaźników kosztów do dochodów wynoszący 58,9 proc. i relację kredytów do depozytów 123,6 proc., gdy średnia dla tamtego rynku to 90,7 proc.

W grudniu Moody’s zmienił ze stabilnej na negatywną perspektywę ratingu D plus siły finansowej banku i oceny Baa2 dla długoterminowych depozytów. Powód? Pogarszająca się zyskowność i jakość aktywów oraz ryzyka wynikające z fuzji z czeską spółką UniCreditu. Pół roku wcześniej Moody’s obniżył rating depozytowy tego banku do Baa2.

Agencja Fitch stwierdza, że przynajmniej dwa banki Słowenii, Nova Ljubljanska Banka i Nova Kreditna Banka Maribor (notowany na warszawskiej giełdzie), będą potrzebowały w 2013 roku nowego kapitału z powodu złych kredytów i niskiego pokrycia ich rezerwami. Fitch szacował w sierpniu potrzeby tamtejszego sektora na 3,5 mld euro, jednak w ostatnim raporcie podaje, że mogą być nieco mniejsze. Również w Rumunii, gdzie zaangażowane są między innymi Erste, Raiffeisen, banki greckie, Unicredit i Société Générale, potrzeba nowego kapitału. Gazeta „Ziarul Financiar” cytowana przez agencję Bloomberg podała ostatnio, że tamtejszy sektor potrzebuje 3 mld lei, czyli około 2,77 mld zł.

Kto zapali zielone światło

Fitch nie przewiduje w 2013 roku żadnych nowych fuzji w Polskim sektorze bankowym. W grudniu Komisja Nadzoru Finansowego zgodziła się na przejęcie Kredyt Banku przez BZ WBK pod egidą hiszpańskiego Santandera. Raiffeisen Bank Polska przejmuje zaś Polbank EFG, spółkę greckiego Eurobank EFG. Nie będą to bagatelne wydarzenia, a patrzący na polski rynek giganci będą się im uważnie przyglądać.

BZ WBK stanie się trzecim bankiem w Polsce pod względem sumy bilansowej, która według danych za III kwartał wyniesie 103,5 mld zł i zepchnie z podium BRE. Raiffeisem Polbank będzie szósty. Według raportu RBI za I półrocze 2012 r., w którym uwzględniono wstępną konsolidację, suma bilansowa połączonego banku to 13,7 mld euro, a więc około 58,5 mld zł. W ten sposób Getin Noble i Millennium zepchnięte zostaną na dalsze pozycje.

Analitycy Deloitte przewidują, że prawdziwe zmiany właścicielskie na polskim rynku czekają nas dopiero w latach 2015–20. Dlaczego? Oprócz wszelkich innych przytoczonych już argumentów, jest zbyt duża niepewność co do rozwoju sytuacji, zarówno w strefie euro, jak i w naszym regionie. Niepewność ta dotyczy także rentowności polskich banków. Ich wyniki będą pod presją kurczących się marży odsetkowych, malejących przychodów z opłat i prowizji, pogarszającej się jakości kredytów mieszkaniowych i dla firm budowlanych.

Prawdopodobnie pierwszym sygnałem, że rynek jest gotowy do przejęć będzie próba sprzedaży niedużego Alior Banku przez grupę Carlo Tassara. Zapowiedziała ona jeszcze przed grudniową ofertą publiczną, że zamierza w 2013 roku wyjść z inwestycji. Ale niewykluczone, że w 2013 roku nadal nie znajdzie jeszcze kupca.

OF

W grudniu KNF zgodziła się na przejęcie Kredyt Banku przez BZ WBK pod egidą hiszpańskiego Santandera. (CC By ND Karen V Bryan)

Otwarta licencja


Tagi