Autor: Mirosław Ciesielski

Wykładowca akademicki, opisuje rynki finansowe, zmiany na rynku fintechów i startupów

Nadchodzi fintech 2.0

Po kilku latach szybkiej ekspansji i zawłaszczaniu rynku bankowego fintechy wyraźnie straciły impet - zarówno w zakresie skali, jak i przychodów. Próbują więc wdrażać nowe modele biznesowe, m.in. oparte na współpracy z bankami.
Nadchodzi fintech 2.0

„Czy ktoś odwołał rewolucję fintechów?” – pytają autorzy najnowszego raportu firmy konsultingowej Accenture. Rewolucja w świecie finansów trwa, ale jakby trochę przygasła i zmieniła swoje oblicze. Liczba wyszukiwań hasła „fintech” w Google spadła w ciągu ostatnich miesięcy o ponad 20 proc. w stosunku do ubiegłego roku. Entuzjazm stracili przede wszystkim inwestorzy – w ostatnim roku inwestycje funduszy VC w firmy technologiczne malały praktycznie z kwartału na kwartał, choć liczba transakcji pozostaje na podobnym poziomie. To oznacza, że są one po prostu mniej warte niż wcześniej.

Normalizują się też wyceny start-upów. Badania McKinsey obejmujące 44 firmy o wartości powyżej 1 mld dolarów pokazują, że o ile w latach 2014-2015 wartość tych spółek wrosła o 77 proc., to w kolejnym roku było to tylko 9 proc. Szczególnie dramatycznie wygląda wycena fintechów amerykańskich – w pierwszym okresie średni wzrost wynosił 54 proc., a w roku 2016 nastąpił spadek o 7 proc.

Wielkich inwestycji nie dokonały też globalne banki – fundusze VC należące do HSBC, Santandera i Barclays nie wydały łącznie więcej niż pół miliarda w latach 2014-2016. Co więcej, można powiedzieć, że rynek globalny stoi w obliczu inflacji firm technologicznych – McKinsey wylicza, że jest ich ponad 12 tys., czyli 26 razy więcej niż firm internetowych przed pęknięciem bańki w 2000 roku.

Głównym powodem rozczarowania inwestorów jest to, że fintechy nie spełniają pokładanych w nich nadziei pod względem skali działania, wielkości przychodów i zysków. Z badań przeprowadzonych na próbie prawie 700 fintechów wynika, że 79 proc. z nich miało przychody nieprzekraczające 6,5 mln funtów, a z 616 prezentujących dane finansowe 49 proc. notowało stratę. Jeden z najbardziej znanych niemieckich mobilnych fintech-banków – Number26 – zdobył nieco ponad 300 tys. klientów, a brytyjski Nutmeg specjalizujący się w zarządzaniu aktywami ledwie 30 tys., choć stawiał sobie za cel milion klientów.

Co więcej, zdobywanie klientów okupowane jest niską ceną, a takie podejście nie jest podstawą do wypracowania trwałych modeli biznesowych. Wiele start-upów chwali się dojściem do etapu proof-of-concept (słuszności koncepcji), ale w wielu przypadkach tylko to jest ich największym osiągnięciem. Na tym tle jasnym punktem jest operator przekazów pieniężnych Transferwise, który w maju, po sześciu latach działalności, ogłosił zysk.

Lepsza sytuacja jest na rynku chińskim. Alipay, który oferuje klientom gamę produktów finansowych łącznie z ubezpieczeniami, ma prawie pół miliarda klientów, a JD Capital (koncern inwestycyjno-ubezpieczeniowy) – 250 milionów. Problemem tych firm pozostaje jednak niewielki obszar międzynarodowej działalności.

Różnica w działalności fintechów na rynkach dojrzałych i wschodzących polega na tym, że na tych pierwszych adresują one swoje rozwiązania do klientów ubankowionych (wyjątkiem są millenialsi), na tych drugich – do finansowo wykluczonych, którzy obejmują od 20 do 80 proc. dorosłych populacji, stąd podbój rynku łatwiejszy.

Słaby poziom umiędzynarodowienia i brak wyraźnej specjalizacji to ograniczenia rozwoju również polskich fintechów.

Trudno kwestionować, że fintechy w kilku obszarach odniosły sukces – przede wszystkim w sferze szybkich płatności i transferów pieniężnych. Przyznają to nawet same banki. W najlepszym przypadku podmioty te przejęły realizację około 25 proc. detalicznych płatności i 10 proc. przychodów na rynku pożyczek. Ale zdobywanie nowych klientów i szybkie powiększanie przychodów oraz obniżanie wskaźnika kosztów do dochodów będzie coraz trudniejsze.

Oferowanie produktów pozafinansowych trudno tu uznać za rozwiązanie docelowe – amerykańska firma SoFi działająca na polu finansów dla studentów i młodych profesjonalistów rozszerzyła zakres działania o usługi sieciowe, a nawet coaching kariery.

Fiński Holvi, mający hiszpańskiego BBVA jako głównego inwestora, specjalizujący się w kredytach dla MSP, rozwija też usługi jako platforma zakupowa online, dostawca usług księgowych, zarządzający roszczeniami i cashflow.

Nowością jest współpraca fintechów z korporacjami, przez które mogą oferować ich pracownikom pożyczki zastępujące chwilówki i zarządzać finansami, w tym stałymi płatnościami.

McKinsey zidentyfikował aż 30 obszarów działania firm technologicznych – to oddala fintechy od ostatecznego klienta i pcha je w górę finansowego łańcucha wartości ku rozwiązaniom B2B. Przykładem są regtechy dostarczające rozwiązań z zakresu bankowych kosztów regulacyjnych, które otrzymały od funduszy VC ok. 1 mld dolarów rocznie w ciągu ubiegłych trzech lat.

Patrząc na obecny stan sektora fintech, nie można nie zauważyć pierwszych oznak jego wewnętrznej konsolidacji. Największe przejęcia dotyczą branży przekazów pieniężnych: w 2015 roku PayPal przejął Xooma – ósmą firmę na rynku, a obecnie chiński Ant Financial toczy bój o przejęcie trzeciego gracza w branży Money Gram za 1,2 mld dolarów. Jest też wiele przykładów przejęć nieprzekraczających kilkudziesięciu milionów dolarów.

Badani przedstawiciele fintechów i banków w Europie są zadziwiająco zgodni co do wyzwań stojących przed firmami technologicznymi – chodzi o zbudowanie silnych marek, zapewnienie sobie trwałego dopływu funduszy (od inwestorów lub w postaci przychodów), zwiększenie skali i zakresu działania.

Szanse fintechów mają natomiast polegać na szerokim wdrażaniu rozwiązań mobilnych, analizie danych, digitalizacji i działaniu w środowisku otwartych API, co ma być drogą do nowych modeli biznesowych.

Nietrudno dostrzec, że sporą cześć tych szans start-upy mogą zrealizować we współpracy z bankami, które mają komplementarne wyzwania. Według ostatniego raportu PWC aż 88 proc. banków obawia się utarty przychodów na rzecz firm technologicznych, ale 82 proc. oczekuje wzrostu współpracy z nimi w ciągu najbliższych 3-5 lat.

Występują jednak duże różnice geograficzne pod względem tego nastawienia – najbardziej zainteresowane są banki niemieckie, z których 70 proc. już weszło w jakiś rodzaj partnerstwa z fintechami, dotyczy to również 53 proc. banków amerykańskich i 43 proc. brytyjskich i tylko 14 proc. z Korei Południowej. Jedynie 17 proc. banków w Polsce, a 31 proc. na świecie kupuje od fintechów gotowe produkty lub usługi. Współpraca odbywa się na podstawie różnych modeli – banki adaptują rozwiązania fintechów do swoich ofert, zawierają sojusze w celu dostarczenia klientowi konkretnego rozwiązania, bank może wspierać finansowo wybrane projekty fintechów.

Nowe produkty mogą mieć też charakter co-brandowy, a więc występować pod dwiema markami. To pozwala szybciej skalować projekty fintechów i docierać do klientów spoza ich tradycyjnych segmentów. Już dwa lata temu australijski bank Westpac zintegrował aplikację umożliwiającą zarządzanie finansami osobistymi amerykańskiego Movena do swojej bankowości internetowej. Hiszpański BBVA z kolei korzysta z modeli scoringowych Destacame opartych na płatnościach za usługi publiczne i media do oceny zdolności kredytowej nieubankowionych klientów.

Przykładem polskiego banku, który współpracuje z fintechami na kilku frontach, jest PKO BP. Prowadzi akcelerator Let’s fintech with PKO BP, który ma zweryfikować model biznesowy młodych firm (ich prezentację można było zobaczyć na Infoshare w maju w Gdańsku), bierze udział w programie MassChallenge, przez który ma przyciągnąć dojrzałe start-upy z Europy Środkowo-Wschodniej, zapowiedział powołanie funduszu venture do inwestowania w bardziej ryzykowne projekty. To wreszcie jedyna instytucja finansowa w Polsce, która przejęła spółkę typu fintech (ZenCard) dla realizacji swojej strategii biznesowej.

Przyszłość fintechów zaczyna więc coraz bardziej zależeć od banków – to one, stwierdza raport Accenture, stają się instrumentem skalowania, eksportu i wzrostu wartości technologicznych start-upów. Wszystko wskazuje na to, że banki wygrywają także z fintechami na polu regulacji dotyczącej standardów technicznych (RTS) wdrażających rekomendację PSD2, które stały się przedmiotem wojny podjazdowej dwóch konkurujących ze sobą stron na arenie unijnych instytucji.

Dwa miesiące temu 65 europejskich fintechów, w tym także tych największych jak Klarna, złożyło protest przeciwko zakazowi dostępu do danych klientów na zasadzie screen scrappingu. Dowodzili, że takie rozwiązanie zabija ducha PSD2, bo uzależnia fintechy od bankowych API. Obawy te podzielił unijny komisarz Valdis Dombrovskis, który wystąpił do Europejskiego Nadzoru Bankowego (EBA) o złagodzenie stanowiska.

W odpowiedzi Europejska Federacja Banków wezwała Komisję Europejską do utrzymania zakazu, motywując to koniecznością zachowania wysokich standardów bezpieczeństwa (70 proc. badanych banków wyraża takie obawy wobec działalności start-upów). Ostateczny kształt standardów technicznych nie jest jeszcze przesądzony. Jeśli pozostanie w obecnej formie, będzie oznaczał porażkę fintechów, nie tylko prestiżową.

Coraz więcej banków, szczególnie cyfrowo zaawansowanych, jest przekonanych, że po wdrożeniu dyrektywy unijnej w przyszłym roku to one będą rozdawać karty w walce o klienta na rynku, chociażby agregując jego rachunki u różnych operatorów. Takiego zdania byli paneliści reprezentujący PKO BP – Szymon Wałach (dyrektor ds. bankowości detalicznej) i Pekao SA Bartłomiej Nocoń (dyrektor ds. bankowości elektronicznej) – w czasie Europejskiego Kongresu Finansowego w Sopocie. Ten pierwszy bank zamierza stworzyć też platformę integrującą usługi bankowe, fintechów, dostawców online i innych. O wszystkim mogą jednak zadecydować klienci – według badań PWC i DeNovo 30 proc. z nich planuje zwiększyć korzystanie z produktów nowych graczy.

Rozwijając współpracę, banki i fintechy muszą się spieszyć znajdując nowe obszary synergii. Do jednych i drugich dociera świadomość, że w przyszłości to Google, Amazon, Facebook – już teraz z europejską licencją płatniczą, Apple, a nawet Starbucks zmienią reguły gry w sektorze finansowym, a wielu dzisiejszym graczom pozostać może w najlepszym przypadku jedynie rola aplikacji na interfejsie lub platformie tych gigantów.

Otwarta licencja


Tagi