Autor: Jacek Ramotowski

Dziennikarz zajmujący się rynkami finansowymi, zwłaszcza systemem bankowym.

NBP będzie miał co robić także w strefie euro

Polski bank centralny po wejściu do strefy euro straci najważniejszą funkcję – decydowania o polityce pieniężnej w Polsce, ale będzie współdecydował o niej w strefie euro. Będzie brał udział w realizacji polityki monetarnej ustalanej przez EBC, zasilał banki w płynność i naliczał rezerwę obowiązkową, a także zarządzał rezerwami walutowymi. Poniesie jednak spore koszty.
NBP będzie miał co robić także w strefie euro

We Frankfurcie, gdzie swoją siedzibę ma EBC, nadal działa także Deutsche Bundesbank, niemiecki bank centralny. (Fot. Deutsche Bundesbank)

Jego zadania w tym zakresie sprowadzają się przede wszystkim do uczestnictwa prezesa krajowego banku centralnego w posiedzeniach Rady Prezesów EBC, podczas których podejmowane są decyzje z zakresu polityki pieniężnej oraz realizacji postanowień Rady Prezesów w tym zakresie (prowadzenie operacji otwartego rynku, operacji kredytowo – depozytowych, obsługa systemu rezerw obowiązkowych).”

Od wejścia Polski do Unii Europejskiej Narodowy Bank Polski jest w Europejskim Systemie Banków Centralnych (ESBC), jednak nie ma w nim prawa głosu, jeśli chodzi o decyzje w sprawach polityki pieniężnej strefy euro. Po przystąpieniu do strefy euro zniknie cel inflacyjny naszej Rady Polityki Pieniężnej, zastąpiony przez cel inflacyjny Europejskiego Banku Centralnego.

Znikną także ustalane przez RPP stopy procentowe oraz stopa rezerwy obowiązkowej. Kadencja obecnej Rady skończy się w styczniu 2016 roku, a kolejna zapewne dotrwa do połowy swych rządów, chyba że pozostanie ciałem doradczym przy banku centralnym. Za to prezes NBP wejdzie w skład Rady Prezesów EBC, decydującej o polityce pieniężnej we wszystkich państwach strefy, już z prawem głosu.

Zadania krajowego banku centralnego

Statut ESBC i EBC mówi, że krajowy bank centralny może dokonywać wszystkich operacji technicznych związanych z prowadzeniem polityki pieniężnej ustalanej przez EBC, o ile ten się o to do niego zwróci. A praktyka jest taka, że EBC działa za pośrednictwem banków krajowych.

A więc – w granicach ustalonych przez EBC – NBP będzie prowadził, jak wcześniej, operacje otwartego rynku, kredytowe i walutowe. Będzie naliczał i gromadził rezerwę obowiązkową banków, choć jej stopa będzie zapewne niższa – w eurolandzie wynosi ona obecnie 1 proc., gdy w Polsce – 3,5 proc. NBP będzie zarządzać swoimi rezerwami walutowymi, choć ich część – w przypadku Polski dość znaczącą – przekaże EBC. Nie może tylko zarządzać rezerwami w sposób, który byłby sprzeczny z polityką kursową strefy euro.

Polski bank centralny będzie też odpowiedzialny za emisję banknotów euro – oczywiście w takich limitach, jakie przydzieli mu EBC. Jak one będą wyglądały i gdzie będą drukowane – jeszcze nie wiadomo. Może też prowadzić nadal rachunki dla krajowych instytucji publicznych i finansowych. Może również organizować aukcje papierów skarbowych, a także dokonywać wszelkiego typu operacji z państwami spoza strefy euro i instytucjami międzynarodowymi, jak np. Międzynarodowy Fundusz Walutowy.

Najtrudniejszy okres dla NBP nastąpi jednak przed wejściem do strefy euro, a po powiązaniu złotego ze wspólną walutą w mechanizmie ERM2. Przypomnijmy, że lokalna waluta nie może się w nim osłabić ani umocnić o więcej niż 15 proc. Obrona pasma wahań będzie największym wyzwaniem. Pozostaje też kwestia – jakim kosztem, gdyż interwencje podejmowane wbrew trendom rynkowym są zazwyczaj niezwykle kosztowne i nieskuteczne.

Te decyzje będzie prawdopodobnie podejmował rząd wspólnie z NBP, gdyż według prawa wspólnie odpowiadają za politykę kursową. Jako przestroga niech posłuży przykład Słowacji, której korona umocniła się od ustalenia parytetu do przyjęcia ostatecznego kursu wymiany o 21,66 proc., a po drodze centralny parytet trzeba było zmieniać. Gdyby dla złotego tendencja była podobna, to po ustaleniu parytetu na poziomie aktualnego kursu rynkowego, czyli około 4,15 zł za euro, moglibyśmy zobaczyć kurs wymiany w okolicach 3,25 zł za euro.

Wpłata na kapitał EBC

Możliwe interwencje walutowe to jednak nie jedyne koszty, jakie poniesie nasz bank centralny. Kolejne pojawią się wraz z wejściem do strefy euro. Wprawdzie już od przystąpienia do Unii Polska ma swój udział w kapitale subskrybowanym EBC, ale państwa członkowskie strefy euro muszą opłacić cały kapitał, jaki na nie przypada.

Prześledźmy mechanizm liczenia tych kosztów. Statut ESBC i EBC przewiduje, że jest to wypadkowa liczby ludności danego państwa w proporcji do ludności Unii oraz wytwarzanego PKB w proporcji do PKB Wspólnoty. Wskaźniki te są co 5 lat rewidowane. Najbliższa rewizja nastąpi z końcem tego roku i wejdzie w życie od początku 2014. Można się spodziewać, że EBC „odda” fundusze państwom będącym w recesji, bowiem ich udział w unijnym PKB się zmniejszy. Polska „zielona wyspa” może oczekiwać zwiększenia swojego udziału. Kolejna rewizja ma nastąpić z końcem 2018 roku. Gdybyśmy więc weszli do strefy euro od 1 stycznia 2019, to NBP musiałby opłacić kapitał EBC według jej wyników.

Według ostatniej rewizji od 1 stycznia 2009 roku na NBP przypada 4,8954 proc. udziału w kapitale EBC. O ile kapitał w całości muszą opłacić członkowie strefy euro, to państwa Unii rozliczające się we własnej walucie – według pierwotnego zapisu decyzji EBC – wpłacały zaledwie 5 proc. kwoty, jaka na nie przypadała.

Sytuacja zmieniła się w pod koniec 2010 roku, kiedy w wyniku kryzysu EBC zwiększał sumę bilansową, w związku z czym musiał podnieść kapitał. Przypomnijmy, podniósł go prawie dwukrotnie, z 5,76 do 10,76 mld euro. Na wysokość tego kapitału złożyły się krajowe banki centralne strefy euro, np. Niemcy musiały dopłacić blisko drugi miliard euro. Zmieniono jednak zasady wpłat dla państw będących poza strefą. Nie musiały one podnieść swoich wpłat do 7 proc. w przypadającym na nie kapitale subskrybowanym, lecz ustalono dla nich pułap 3,75 proc. Wobec tego NBP, który wcześniej wpłacił niecałe 20 mln euro, musiał dopłacić tylko kilkanaście tysięcy euro, zamiast prawie drugie tyle.

Kapitał subskrypcyjny EBC, jaki przypada na NBP według „klucza kapitałowego” obowiązującego od 2009 roku, to 526,78 mln euro. Gdyby udział Polski nie został zrewidowany w górę (co zapewne się stanie i to dwukrotnie), nasz bank centralny musiałaby dopłacić, licząc po aktualnym kursie, ponad dwa miliardy zł. To jednak nie wszystko, bowiem banki centralne państw strefy euro mają też swój udział w rezerwach walutowych EBC.

Udział w rezerwach walutowych

Swoje rezerwy walutowe banki centralne państw ze strefy euro przekazały EBC według takich samych reguł, jakie dotyczą opłacenia kapitału. Tak samo było też z państwami, które przystępowały do strefy euro po 2002 roku. Słowacja, której udział w kapitale EBC wynosi od początku 2009 roku 0,6934 proc., „oddała” EBC 443 mln euro swoich rezerw. Estonia, z jednym z najmniejszych udziałów w „kluczu kapitałowym”, wynoszącym 0,179 proc. (trzeci od końca po Malcie i Luksemburgu), wchodząc do strefy euro przekazała do EBC prawie 146 mln euro rezerw swojego banku centralnego.

NBP musiałaby wpłacić znacznie więcej. Przy założeniu, że EBC nie zwiększy w najbliższych latach swoich rezerw, a nasz „klucz kapitałowy” nie zmieni się, byłoby to blisko 4 mld euro. Nie znaczy to jednak, że nasz bank centralny bardzo zbiednieje. Jego aktywa zagraniczne netto na koniec grudnia 2012 wynoszą 42,5 mld euro. Jednak rezerwy Słowacji były relatywnie znacznie wyższe w proporcji do kwoty, jaką przekazała EBC. Aktywa zagraniczne netto tego państwa wynosiły na koniec grudnia 2008 roku 13,6 mld euro, a więc transfer do EBC stanowił niecałe 3,3 proc. W przypadku Polski, według stanu na koniec ubiegłego roku, byłoby to 9,5 proc.

Udział w zyskach

Wejście do strefy euro to jednak nie tylko koszty banku centralnego, ale i zyski, choć one nadejdą dopiero w kolejnych latach. NBP będzie je osiągał, realizując w Polsce politykę pieniężną EBC. Suma zysków banków centralnych strefy euro dzielona jest co roku pomiędzy nie wszystkie proporcjonalnie do udziału w kapitale EBC. Natomiast zysk samego EBC, również z zarządzania rezerwami walutowymi, w 20 proc. przeznaczany jest na kapitał rezerwowy, a reszta podzielona zostaje między akcjonariuszy, czyli państwa członkowskie, proporcjonalnie do ich udziałów. A więc rezerwy przekazane EBC będą także dla Polski pracować.

Czym są te rezerwy? W przypadku Słowacji i Estonii 85 proc. stanowiły papiery wartościowe lub gotówka. Słowacja wpłaciła dolary, a Estonia – japońskie jeny. Pozostałe 15 proc. oba kraje wniosły w złocie. I – co może budzić posmak sensacji nie mniejszy niż sceny z życia rodzimych celebrytek – było to złoto w sztabkach. O ile z papierami wartościowymi i gotówką nie ma problemu, wystarczy żeby NBP je przetransferował przez system rozliczeniowy TARGET2, o tyle złoto w sztabkach trzeba byłoby fizycznie przewieźć. Licząc po dzisiejszych kursach, z ulicy Świętokrzyskiej wyruszyłby konwój z ponad 15 tysiącami kilogramowych sztabek.

Ale nie jest to jeszcze postanowione. Wszystko zależy od wyniku negocjacji. Być może sztabek nie trzeba będzie wcale przewozić, a wystarczy zmienić w zapisie księgowym ich właściciela. Wtedy półtorej tony złota pozostałoby na swoim starym miejscu, na Świętokrzyskiej.

OF

We Frankfurcie, gdzie swoją siedzibę ma EBC, nadal działa także Deutsche Bundesbank, niemiecki bank centralny. (Fot. Deutsche Bundesbank)

Otwarta licencja


Tagi