Autor: Andrzej Godlewski

Specjalizuje się w problematyce gospodarki niemieckiej.

Niemiecka cnota oszczędzania

Niemcy znów oszczędzają coraz więcej. Tylko w pierwszym kwartale tego roku odłożyli 69 mld euro, czyli około 10 proc. swoich dochodów. Robią to, mimo że ze względu na rekordowo niskie stopy procentowe w strefie euro mało się to opłaca. Ich motywacje częściowo wyjaśnia berlińska wystawa „Dzieje oszczędzania jako cnoty niemieckiej”.
Niemiecka cnota oszczędzania

Skarbonka z przesłaniem (lata 50.): „Oszczędności tworzą dobrobyt” (© Deutsches Historisches Museum)

„Kto oszczędza i pracuje, rodzaj niemiecki zachowuje” – takim hasłem kasy oszczędności zachęcały Niemców w 1938 r. do odkładania pieniędzy na książeczkach oszczędnościowych. W centrum plakatu znajdowała się jednofenigowa moneta, która niczym słońce rozświetlała pracę robotnika, rolnika, lekarza i gospodyni domowej. Ta narodowosocjalistyczna reklama to tylko jeden z około 250 eksponatów dotyczących oszczędzania, które pokazuje obecnie Niemieckie Muzeum Historyczne w Berlinie.

Wystawa przygotowana z okazji 200-lecia berlińskiej Sparkasse prezentuje „typowo niemiecką” cechę z zaskakująco krytycznej perspektywy.

Maurice Obstfeld, główny ekonomista Międzynarodowego Funduszu Walutowego (MFW), pisząc niedawno w dzienniku „Die Welt” o napięciach w handlu międzynarodowym, wskazał m.in. na Niemcy, które poprzez „nadmierną nadwyżkę” w eksporcie przyczyniają się do osłabiania stabilności finansowej na świecie. Jego zdaniem „niekoniecznie jest to symbol siły, tylko raczej wskaźnik słabych inwestycji krajowych i wyższych niż należy kwot oszczędności gospodarstw domowych i przedsiębiorstw”.

Według prognoz MFW stopa oszczędności brutto w Niemczech osiągnie w 2018 r. 28 proc. PKB i będzie znacząco wyższa od tego wskaźnika dla rozwiniętych gospodarek (22 proc. PKB).

Apel o większe wydatki

To kolejny głos ważnej międzynarodowej instytucji, która apeluje do Niemców, by zwiększali swoje wydatki. Chodzi tu zarówno o większe inwestycje publiczne w infrastrukturę, a także o zachęcanie przedsiębiorstw do inwestycji oraz gospodarstw prywatnych do konsumpcji. W ostatnich latach wielokrotnie z podobnymi wezwaniami zwracali się do Niemców także przedstawiciele m.in. OECD i Komisji Europejskiej. Niemal dokładnie rok temu tygodnik „The Economist” podjął tę krytykę i jako główny temat umieścił ją na okładce pod tytułem „The German problem”.

Wskazane wydanie „The Economist” jest nie tylko jednym z elementów berlińskiej wystawy, ale podobnie jak inne krytyczne cytaty z międzynarodowych mediów otwiera całą ekspozycję.

Czarne zero

Zagraniczne apele jak na razie nie mają wpływu na podejście Niemców do oszczędzania. Po odejściu z resortu finansów konserwatywnego Wolfganga Schäuble nowy socjaldemokratyczny minister Olaf Scholz nadal kieruje się tą samą filozofią „czarnego zera”. Ta zasada niewielkiej nadwyżki budżetowej stała się de facto państwową doktryną Niemiec. Podobnie zachowują się zwykli Niemcy. Według danych Bundesbanku wzrost oszczędności gospodarstw domowych w Niemczech w pierwszym kwartale 2018 r. należał do najwyższych w tym wieku. Łączne oszczędności Niemców wynoszą obecnie około sześć bilionów euro.

„Nasza wystawa pokazuje ponad 200 lat niemieckiej tradycji oszczędzania. Opowiada o historii i przekonuje, że oszczędność jest cnotą szczególną, moralnie wyższą od innych. Ale z czasem przekształciło się w pogląd, że oszczędność to przede wszystkim cnota niemiecka, zaś Niemcy, którzy pracują i oszczędzają, są szczególnie cnotliwi” – tak przy okazji otwarcia wystawy wyjaśniał jej ideę prof. Raphael Gross, szef Niemieckiego Muzeum Historycznego w Berlinie. Zwrócił przy tym uwagę, że co prawda inne narody, jak np. Chińczycy, oszczędzają nawet więcej od Niemców, to jednak właśnie w Niemczech oszczędzanie było przez długi czas uważane za wyjątkową wartość i mocno propagowane, „co zapewne nie pozostało bez wpływu na naszą teraźniejszość”.

Ta nieco asekuracyjna opinia prof. Grossa odnosi się także do podejścia Niemiec do kryzysu zadłużeniowego w strefie euro. Jest to wytłumaczenie z perspektywy historyka, dlaczego niemieccy politycy i ekonomiści narzucali Grecji twardy program oszczędnościowy i oczekiwali, by także jej mieszkańcy przyswoili sobie „niemiecką cnotę oszczędzania”.

Początki tradycji

Pierwsza kasa oszczędności w Niemczech powstała w 1778 r. w Hamburgu. Inspiracją były dla niej idee oświecenia, zachęcające do pracowitości i samodzielnej troski o własny los. Przy czym jeszcze wcześniej, bo już w średniowieczu, bractwa górnicze w Niemczech tworzyły własne kasy zapomogowe, a w XV w. franciszkanie zaczęli zakładać we Włoszech kasy pożyczkowe. Szybki rozwój kas oszczędności nastąpił w Niemczech po wojnach napoleońskich. Na przełomie XIX i XX w. było ich w całych Niemczech już 2500 (obecnie jest niecałe 400). Jak zauważa prof. Jürgen Kocka, jeden z twórców wystawy i wybitny historyk społeczny, kasy oszczędności w dużej części działały jak instytucje dobroczynne i przyczyniały się do ograniczenia głodu i nędzy w Niemczech.

Od samego początku zinstytucjonalizowane oszczędzanie miało w Niemczech nie tylko znaczenie ekonomiczne. „Alfred Krupp zakładał kasy oszczędnościowe w swojej fabryce, aby utrzymać kontrolę nad nowo powstałymi komitetami robotniczymi i socjaldemokracją” – mówił w wywiadzie dla radia Deutschlandfunk Robert Muschalla, kurator wystawy. Spółka Krupp AG zachęcała pracowników, by godzili się na przekazywanie części wypłat bezpośrednio na konta oszczędnościowe. Było to popularne rozwiązanie wśród pracowników, bo firma dofinansowywała odsetki oraz rozlosowywała nagrody wśród posiadaczy kont. Przemysłowiec Krupp uważał, że ci, którzy posiadają oszczędności, są mniej podatni na hasła rewolucyjne. W ten sposób wyciągnął wnioski z tego, co pisał Karol Marks, krytykujący w „Kapitale” oszczędzanie jako podstawową cechę kapitalizmu.

Nie tylko mieczem, ale i pieniądzem

W XX w. oszczędzanie nabrało w Niemczech jeszcze bardziej politycznego charakteru. „Naród niemiecki pokona swoich wrogów nie tylko mieczem, ale i pieniądzem. Temu służą obligacje wojenne” – w ten sposób w 1916 r. słynni wodzowie feldmarszałek Paul von Hindenburggen. Erich Ludendorff wzywali Niemców do finansowania wydatków wojennych. Mimo iż I wojna światowa spowodowała zubożenie społeczeństwa niemieckiego, to Niemcy wówczas nadal wiele oszczędzali. Dwa razy w roku, wiosną i jesienią, aż do września 1918 r., cesarstwo emitowało obligacje wojenne, które były pierwszymi papierami wartościowymi dla większości kupujących. Do końca I wojny światowej Niemcy kupili tych obligacji za około 150 mld marek. Po przegranej wojnie papiery te szybko stały się bezwartościowe, co pokazuje obrazowo wystawa berlińska. Na specjalnej wadze można się przekonać, jak spadała siła nabywcza 150 mld marek, które niemieccy ciułacze przeznaczyli na finansowanie wojny – jesienią 1923 r. można było za nie kupić w Niemczech około 600 g mięsa.

Obowiązek narodowy

Niemcy nie zrazili się jednak do oszczędzania, co umiejętnie wykorzystywały władze III Rzeszy. Jak przyznają twórcy wystawy, narodowy socjalizm jeszcze bardziej spopularyzował oszczędzanie wśród Niemców. Oszczędność została określona jako główny cel wychowawczy i już w szkołach młodzi Niemcy dostawali książeczki oszczędnościowe, by w ten sposób „hartować tę cnotę niemiecką”. W III Rzeszy rozbudowano także inne formy lokowania pieniędzy, dzięki którym Niemcy mogli je zbierać i przeznaczać także na dobra luksusowe, takie jak podróże i samochody. W 1938 r. zainicjowano „akcję specjalną”, w ramach której można było odkładać pięć marek tygodniowo na zakup „samochodu dla ludu”, czyli późniejszego volkswagena garbusa. Blisko 340 tys. ciułaczy wpłaciło na ten cel 275 mln marek. Swojego wymarzonego auta jednak nie otrzymali, bo ich pieniądze poszły na zakupy wozów bojowych dla Wehrmachtu, gdyż przemysł przestawił się już na produkcję wojenną.

Mimo tych nadużyć Niemcy oszczędzali, bo oszczędność przedstawiana była jako podstawowa cecha tożsamości niemieckiej. Propaganda III Rzeszy pokazywała Niemców jako „naród tworzący i oszczędzający”, podczas gdy Żydzi prezentowani byli jako ci, którzy „zagarniają” majątek. Był to ciąg dalszy antysemickiej tradycji, która „niemieckie oszczędzanie” przeciwstawiała „spekulacyjnemu kapitałowi żydowskiemu”. Oszczędzanie łączono z pracowitością i cechy te przypisywano oczywiście rasie aryjskiej. Jak pokazuje berlińska wystawa, te przekonania żyły jeszcze do lat 50. XX w., kiedy w reklamach w RFN przedstawiano Niemców jako pracowite oraz oszczędne pszczoły i wiewiórki.

„Zachęcanie ludzi, by poprzez kredyty finansowali swoje potrzeby konsumpcyjne, oznacza dla nas w Niemczech zwiększenie labilności struktury politycznej i moralnej naszego narodu, co tym samym zagraża nam wszystkim” – mówił pod koniec lat 60. XX w. cytowany na wystawie Fritz Butschkau, przed II wojną światową urzędnik bankowy i członek NSDAP, a po wojnie szef Związku Kas Oszczędnościowych i Żyrowych w RFN.

Takie opinie w Niemczech raczej się już nie pojawiają. Chociaż po wybuchu światowego kryzysu finansowego część niemieckich polityków i ekonomistów przeciwstawiała przywiązanie Niemców do oszczędzania cechom, które miałyby być właściwe instytucjom stworzonym przez Anglosasów, czyli żądzy zysku oraz inklinacji do działań spekulacyjnych.

Niemcy nie są jednak mistrzami świata w oszczędzaniu. W przeliczeniu na głowę więcej pieniędzy na swoich kontach mają Amerykanie, Szwajcarzy czy Japończycy. Około 40 proc. gospodarstw domowych w Niemczech nie ma żadnych oszczędności, a rocznie prawie 100 tys. Niemców zgłasza upadłość konsumencką. Mimo to większość z nich, w tym także młodzież, nadal uważa, że należy oszczędzać. Ten pogląd utrzymuje się mimo dwóch wojen światowych, hiperinflacji, manipulacji ze strony polityków oraz aktualnego oprocentowania na książeczce oszczędnościowej rzędu 0,05 proc. Równocześnie coraz więcej Niemców już wie, że oszczędzanie rozumiane jako zwykłe odkładanie pieniędzy nie musi prowadzić do dobrobytu. Coraz częściej pisze o tym niemiecka prasa i dobitnie pokazuje to także wystawa w Berlinie.

Ze względu na duże zainteresowanie publiczności nie zostanie ona zamknięta w sierpniu, jak pierwotnie planowano, lecz pozostanie otwarta do 4 listopada 2018 roku.

Skarbonka z przesłaniem (lata 50.): „Oszczędności tworzą dobrobyt” (© Deutsches Historisches Museum)

Tagi