Autor: Jacek Ramotowski

Dziennikarz zajmujący się rynkami finansowymi, zwłaszcza systemem bankowym.

Pod wpływem niskich stóp banki zmienią strategie

Koniec cyklu obniżek stóp procentowych u progu drugiego półrocza był tylko początkiem kłopotów banków z prowadzeniem biznesu w niesprzyjających warunkach. Coraz lepiej widać, że nie potrafią trwale zneutralizować ich wpływu na wyniki. Kosmetyczne posunięcia czy zdarzenia jednorazowe niewiele już pomogą. Muszą rozwiązać dylematy o strategicznym znaczeniu.
Pod wpływem niskich stóp banki zmienią strategie

Sektor bankowy jest rozkapryszony, jeśli chodzi o koszty - mówi Piotr Czarnecki, prezes Raiffeisen Bank Polska. (Fot. Raiffeisen Bank)

Na razie tylko nieliczne polskie banki (Citi Handlowy, częściowo BRE Bank, PKO BP i BZ WBK) zrewidowały swoje strategie w obliczu niskich stóp i nadciągającej lawiny regulacji. Zdecydowana większość chroni bieżące wyniki, jakby chciała przeczekać. O ile w I półroczu pomagały im zdarzenia jednorazowe, w drugiej połowie roku inne zdarzenia i regulacje będą już wynikom szkodzić.

– W drugim półroczu efekt zmian (stóp) będzie głębiej widoczny w wynikach banków – powiedział Andrzej Lachowski, partner w Deloitte na VI Kongresie Bankowości Detalicznej. – Efekt obniżek stóp nie jest widoczny natychmiast – dodał.

Opublikowane przez Komisję Nadzoru Finansowego zagregowane wyniki sektora bankowego po sierpniu pokazują już ten trend. Ale nie sam wynik netto – niższy niż w analogicznym okresie zeszłego roku zaledwie o 1,2 proc., czyli o 130 mln zł – jest najważniejszy, lecz comiesięczna dynamika zmian w ujęciu rok do roku. Pamiętamy, że po maju był on o 4,5 proc. lepszy niż w analogicznym okresie zeszłego roku, po I półroczu – o 1,7 proc., a po lipcu – o 0,1 proc. Teraz po raz pierwszy od wielu miesięcy wyniki znalazł się „pod kreską”.

Dylemat pierwszy: Jak walczyć o depozyty

Od samego początku roku banki musiały obniżać oprocentowanie depozytów, a jednocześnie nie pozwolić na ich znaczący odpływ. Pogarszał się więc wynik odsetkowy. Po ośmiu miesiącach spadek został wprawdzie zahamowany, ale stało się tak wskutek bardzo silnego spadku kosztów odsetkowych. Koszty odsetkowe, odzwierciadlające głównie obniżki oprocentowania depozytów, obniżyły się w całym sektorze po ośmiu miesiącach aż o 18,4 proc. w porównaniu z analogicznym okresem zeszłego roku. Po maju spadek ten wynosił 10,7 proc., po półroczu – 13,2 proc., a po lipcu – 15,8 proc. Banki mogły tłumaczyć klientom konieczność obniżek oprocentowania depozytów kolejnymi cięciami stóp.

Teraz, wraz z końcem cyklu, argument ten stał się słabszy i niewykluczone, że spadek kosztów odsetkowych osiągnął lub niebawem osiągnie swój pułap. Tym bardziej, że banki wcale nie chcą zaniechać konkurencji o depozyty detaliczne – kolejne przystępują do walki o klientów dla nowego produktu, jakim jest konto oszczędnościowe, i oferują na nim relatywnie wysokie oprocentowanie sięgające 3,5-4 proc. w skali roku. To sposób na zatrzymanie klientów, którzy mogliby zrezygnować z rolowania lokaty.

Ponieważ oprocentowanie kredytów schodziły w dół wolniej niż oprocentowanie depozytów, pozostało jeszcze sporo miejsca na obniżki. Po pięciu miesiącach były o 9,7 proc. niższe niż w analogiczny okresie zeszłego roku, a po kolejnych miesiącach odpowiednio o 11,0 proc., 12,3 proc. i 13,5 proc.

O ile więc głęboki spadek kosztów odsetkowych zapobiegał pogłębianiu się spadku wyniku odsetkowego (po maju wynik ten był gorszy niż w ciągu pierwszych pięciu miesięcy zeszłego roku o 8,7 proc., po czerwcu słabszy o 8,8 proc., tak jak po lipcu, a po sierpniu o 8,6 proc.), teraz nożyce mogą się znowu rozszerzać.

– W pierwszym  półroczu nastąpił spadek marży odsetkowej netto (NIM) o 36 punktów bazowych. Należy spodziewać się, że w drugim półroczu spadnie jeszcze o drugie tyle – powiedział Andrzej Lachowski.

Według danych KNF, marża odsetkowa netto obniżyła się do 2,71 proc. na koniec I półrocza 2013 z 3,25 proc, na koniec I półrocza 2012 r. Z danych Andrzeja Lachowskiego wynika, że znacznie silniej spadła ona na kredytach hipotecznych, dla których średnio na koniec I półrocza wynosiła 1,08 proc., a na konsumpcyjnych nie uległa zmianie. Stawia to banki mające większe portfele kredytów konsumpcyjnych w lepszej sytuacji niż te, które mają w bilansach duży udział kredytów mieszkaniowych.

Choć wynik odsetkowy spadał już od początku roku, banki ratowały w pierwszym półroczu swoje zyski zdarzeniami jednorazowymi oraz cięciem kosztów i zmniejszaniem odpisów. Niektóre z tych  „zapasów” jednak już się wyczerpują.

Już po pierwszym półroczu było widać, ze nawet banki, które poprawiły wyniki, jak Citi Handlowy i ING BSK, czy tylko nieznacznie je pogorszyły, jak Pekao, zrobiły to głównie dzięki zyskom ze sprzedaży obligacji skarbowych. Gdyby je odjąć, wyniki te byłyby znacznie słabsze niż rok wcześniej. Zyski ze sprzedaży instrumentów dłużnych Pekao wyniosły 210,5 mln zł, Citi Handlowego – 253,3 mln zł, a ING BSK – 83 mln zł. Jednak hossa na obligacjach się skończyła i teraz już nie będzie tak dobrych rezultatów jak w ostatnich kilku kwartałach, a zamiast zysków z wyceny obligacji przeznaczonych do sprzedaży mogą pojawić się straty. To pierwszy powód, dla którego zyski za III i IV kwartał powinny okazać się gorsze niż przed rokiem. Pamiętajmy, że właśnie w III i IV kwartale zeszłego roku obligacje przesądzały o rekordowych dochodach.

Po ośmiu miesiącach widać również, że kończy się przestrzeń zmniejszania odpisów na złe kredyty. Banki utworzyły je w wysokości 4,65 mld zł, czyli o 13,9 proc. mniejsze niż w analogicznym okresie zeszłego roku. Ale po półroczu odpisy (3,5 mld zł) były aż o 17,4 proc. mniejsze niż rok wcześniej. Poprawa w skali całego roku pewnie będzie, ale zapewne jeszcze mniejsza niż obecnie. Podobnie może być zresztą z rezerwami, które do sierpnia wyniosły 63,3 mln zł, gdy w zeszłym roku było to 515,8 mln zł.

Dylemat drugi: Zatrzymać klienta czy się go pozbyć

Pomimo obniżenia opłaty interchange bankom na razie udaje się bronić wyniku z opłat i prowizji, który po ośmiu miesiącach był niższy niż w analogicznym okresie zeszłego roku o 2,3 proc. (po półroczu i po siedmiu miesiącach spadek wyniósł 2,5 proc.).

Zmniejszenie opłaty interchange przynajmniej część banków nadrabiała zwiększeniem wolumenów transakcji kartami, w niektórych silnie wzrosły przychody ze sprzedaży produktów inwestycyjnych. Banki na to bardzo liczyły, ale zawirowania na rynkach, które nastąpiły w czerwcu, zniechęciły ciułaczy do przenoszenia aktywów w bardziej ryzykowne instrumenty.

– Nie widać efektu, że fundusze poprawią wyniki przy spadku stóp. Inwestorzy pamiętają, co stało się pięć lat temu – powiedział na Kongresie Wojciech Sobieraj, prezes Alior Banku.

Żeby poprawiać wyniki prowizyjne, część banków już decyduje się na podnoszenie opłat cennikowych za prowadzenie konta, używanie kart płatniczych, czy np. wypłatę gotówki w oddziale.

– Już widać, że w opłatach i prowizjach nastąpił wzrost mający zasypać pogarszający się wynik odsetkowy – mówił Andrzej Lachowski.

– Będziemy musieli się pochylić nad naszymi cennikami. Rachunki za darmo, karty za darmo. To się kończy – dodał Bogusław Kott, były już prezes Millennium.

– Trzeba będzie wprowadzić opłaty za wypłatę gotówki – powiedział Piotr Czarnecki, prezes Raiffeisen Bank Polska.

Tylko, że jeszcze niedawno banki masowo zakładały konta i wydawały karty płatnicze także mającym rachunki w innych instytucjach przy okazji korzystania z jakiegokolwiek produktu, nawet wtedy, gdy te nie były klientom do niczego potrzebne. Dopóki były za darmo, nikt tym się nie przejmował. Teraz wprowadzanie opłat może spowodować, że klienci będą rezygnować z używanych sporadycznie rachunków czy kart. A to z kolei wpłynie na zmniejszenie transakcji kartami, neutralizujące dotąd obniżki interchange.

Największy kłopot z przychodami prowizyjnymi – przynajmniej niektórym instytucjom – może sprawić marcowe zalecenie KNF w sprawie rozliczania opłat bancassurance. Chodzi w nim generalnie o to, żeby banki nie księgowały prowizji od sprzedawanych produktów ubezpieczeniowych z góry, tylko współmiernie do osiąganych przychodów.

Niedawno Alior Bank podał, że zmiana sposobu księgowania tych prowizji od początku działalności w 2008 roku obniży jego wynik netto w III kwartale o 105 mln zł oraz spowoduje spadek kapitałów własnych o około 330 mln zł na koniec 2012 roku.

– Jesteśmy przekonani, że obszar ten powinien być uregulowany przez rekomendację (…) Pytanie brzmi, czy produkt daje ochronę ubezpieczeniową, czy tylko kreuje dochody dla banków – powiedział na seminarium Ernst & Young „Reforma regulacyjna sektora bankowego” Robert Wiśniewski, wicedyrektor w KNF.

Środowisko niskich stóp procentowych połączone z presją, którą stwarzają nowe regulacje, może też spowodować, że banki będą starały się rezygnować z nisko rentownych usług.

– W strategiach banków jest coraz więcej produktów o wysokich cenach. To oznacza wypychanie tańszych usług do sektora shadow banking – powiedział Piotr Juda, prezes Toyota Bank Polska na II Polskim Kongresie Regulacji Rynków Finansowych FinReg  organizowanym przez Instytut Allerhanda.

Portfele nisko rentownych kredytów hipotecznych udzielonych przed kryzysem, zwłaszcza walutowych ciążą bankom, a jednocześnie zmniejszają się o 6-7 proc. rocznie. Niektóre mogą chcieć ten proces przyspieszyć „zachęcając” klientów do wcześniejszej spłaty poprzez podnoszenie opłat związanych z obsługą kredytów. Nie zawsze jest to zgodne z umowami i w ten sposób narażają się na ryzyko prawne i ryzyko reputacji.

Dylemat trzeci: Komu i za co płacić

Największe wątpliwości – nie w krótkim okresie, ale w perspektywie najbliższych lat – budzi kwestia kosztów i sposobów ich cięcia. Z jednej strony na krótką metę banki przycinają koszty. W ciągu ośmiu miesięcy zmniejszyły je o ponad 200 mln zł w porównaniu z analogicznym okresem zeszłego roku, czyli o 1,2 proc. Według raportu KNF mimo to w pierwszym półroczu wskaźnik kosztów do dochodów (C/I) wzrósł z 50,3 w pierwszej połowie 2012 do 53,4 w I połowie tego roku.

– Środowisko niskich stóp nakłada się na regulacje. Banki będą ciąć każdy możliwy koszt – mówił na Kongresie FinReg Piotr Bednarski z PwC.

– Nie widzę wielkiej przestrzeni do dalszej obniżki kosztów – mówił z kolei na konferencji prasowej Bogusław Kott.

W dłuższym okresie presja kosztowa spowoduje jednak, że i w tej dziedzinie banki będą  musiały dokonać wyborów strategicznych. Jeśli presja okaże się trwała i marże dalej będą spadać, niektóre banki skłoni to do głębszych cięć niż obecne kosmetyczne „przystrzyganie” kosztów. Prezes Raiffeisen Bank Polska uważa, że sektor usług finansowych musi długoterminowo przemyśleć politykę wynagrodzeń, które mają średnio 56 proc. udziału w kosztach działania banku.

– Sektor jest rozkapryszony, jeśli chodzi o koszty. Za niedokładnie znormowany czas ludzie otrzymują ogromne pieniądze i nie są w stanie dać słowa klientowi, że będą obsługiwać go z 85-procentową jakością. Będziemy musieli bardzo zdecydowanie schodzić po stronie kosztowej – mówił na Kongresie Bankowości Detalicznej Piotr Czarnecki.

– Oddział, gdzie dyrektor zarabiał 25 tys. zł plus 100 proc. bonusów to przeszłość – dodał Wojciech Sobieraj.

Co do jednego bankowcy są zgodni – nie ma sensu dobrze płacić ludziom, którzy sprzedają klientom produkty, mając o nich taką samą wiedzę, jaką klient może uzyskać ze stron internetowych. Ale wybór strategiczny będzie dotyczył drugiego członu tego dylematu – może opłaca się płacić dużo za wysokie kompetencje.

– Kompetencje ludzi będą wartością dodaną – mówił na Kongresie Grzegorz Piwowar, wiceprezes Pekao.

Na razie nie widać, żeby banki w tym obszarze dokonały jednoznacznych wyborów. Według danych KNF, banki w pierwszym półroczu płaciły lepiej niż rok wcześniej, a średni koszt na zatrudnionego wzrósł do 8070 zł, czyli o 5,6 proc. Stało się tak przy spadku zysku brutto na zatrudnionego do 116 030 zł, czyli o 6,6 proc. Z drugiej strony, nie widać też zdecydowanych inwestycji w kapitał ludzki.

Szansę na cięcie kosztów stwarza outsourcing. Według danych Związku Banków Polskich w mniejszym lub większym zakresie korzysta z niego już 76 proc. instytucji.

– Nie ma sensu trzymać wysoko specjalizowanych ludzi od IT, bo koszty tego nie wytrzymają – powiedział Bogusław Kott.

Jednak outsourcing to także kłopot. Aż 75 proc. kontraktów jest renegocjowanych, gdyż jakość usług nie odpowiada oczekiwaniom. Wiele do życzenia pozostawia też terminowość realizacji zleceń.

– W BRE Banku zatrudniamy 200 osób zajmujących się pisaniem aplikacji. Gdybyśmy mieli czekać, aż firmy zewnętrzne to zrobią, projekt nowego mBanku powstałby za 3-5 lat – powiedział na październikowym Banking Forum Michał Panowicz, dyrektor tego projektu.

OF

Sektor bankowy jest rozkapryszony, jeśli chodzi o koszty - mówi Piotr Czarnecki, prezes Raiffeisen Bank Polska. (Fot. Raiffeisen Bank)

Otwarta licencja


Tagi


Artykuły powiązane

Polityka monetarna przy bardzo niskich stopach procentowych

Kategoria: VoxEU
Badanie potwierdza, że transmisja polityki pieniężnej do gospodarki jest znacznie słabsza, kiedy nominalne stopy procentowe spadają do bardzo niskiego poziomu oraz że siła transmisji słabnie im dłużej stopy procentowe pozostają na niskim poziomie.
Polityka monetarna przy bardzo niskich stopach procentowych