Polacy zadłużają się, ale do Duńczyków im daleko

Polacy są coraz więcej winni bankom w ramach kredytów na mieszkania, domy, grunty. Według Narodowego Banku Polskiego zadłużenie gospodarstw domowych na koniec czerwca wyniosło prawie 292 mld zł. W czerwcu wzrosło o kolejne 6,5 mld zł. W porównaniu z innymi krajami zadłużenie Polaków jest jednak wciąż znacząco niższe.
Polacy zadłużają się, ale do Duńczyków im daleko

Zadłużenie Duńczyków przekracza 100 proc. w odniesieniu do PKB za 2010 rok. (CC BY-SA Lars Plougmann)

W skali europejskiej zadłużenie Polaków jest nadal niewielkie, bo w odniesieniu do PKB za 2010 rok nieznacznie przekracza ono poziom 20 proc. W większości krajów Unii Europejskiej zadłużenie waha się pomiędzy 40 a 70 proc., choć są też rekordziści, tacy jak Dania, gdzie przekracza ono 100 proc.

Niski poziom zadłużenia w Polsce to oczywiście kwestia fazy rozwoju rynku, który w Polsce wciąż jest na dość wczesnym etapie. Wartość zadłużenia jednak cały czas rośnie, co jest efektem dwóch czynników. Pierwszy z nich to oczywiście kolejne kredyty zaciągane przez klientów banków. Jeśli spojrzymy na dane NBP, to okazuje się, że w czerwcu zadłużenie z tytułu kredytów w złotych zwiększyło się o 2,2 mld zł.

Przyrost na podobnym poziomie obserwujemy od kilku miesięcy. Sprzyja mu liberalizacja rynku kredytów hipotecznych, bo banki cały czas poprawiają warunki ich udzielania, i to nie tylko w ramach okresowych promocji. Dodatkowo rynek kredytów hipotecznych cały czas wspierany jest przez rządowy program dopłat „Rodzina na swoim”.

Jeśli chodzi o kredyty walutowe, to tutaj też widać dużą aktywność klientów, którzy decydują się na zadłużenie w euro, czy franku szwajcarskim. Osoby te korzystają z faktu, że złoty jest dość słaby, szczególnie w stosunku do tej drugiej waluty, co daje w przyszłości szansę na obniżenie zadłużenia dzięki ponownemu umocnieniu złotego.

Gdybyśmy przyjęli założenie, że przez cały czerwiec kurs złotego byłby na stałym poziomie, zadłużenie z tytułu kredytów walutowych wzrosłoby o 1-1,5 mld zł. To zaś świadczy o naprawdę znacznym zainteresowaniu tego typu produktami, niewiele mniejszym niż kredytami w złotych. W rzeczywistości zadłużenie walutowe wzrosło jednak o ponad 4 mld zł na skutek osłabienia złotego. Kurs szwajcarskiej waluty w czerwcu poszedł bowiem do góry o ponad 2 proc., a euro o niecały procent.

Dochodzimy więc do drugiego czynnika, który ma wpływ na rosnące zadłużenie Polaków. Osłabienie złotego zaciemnia nieco obraz zaawansowania naszego rynku kredytów hipotecznych, bo sztucznie zawyża np. stosunek kredytów do PKB, który w przypadku umocnienia złotego zacznie spadać. Jednak póki co kolejne miesiące przynoszą poprawę statystyk, ale pogarszają równocześnie sytuację kredytobiorców, których zadłużenie coraz częściej przekracza wartość nieruchomości, co w praktyce uniemożliwia jej sprzedaż. Sytuacja nie jest komfortowa również dla banków, bo zabezpieczenia kredytów nie są adekwatne do ich wysokości. Gdyby ten stan nadal się pogarszał, nie da się wykluczyć, że będą one prosiły klientów o dodatkowe zabezpieczenia.

Na rynku kredytów konsumpcyjnych cały czas trwa stagnacja. Na koniec czerwca ich wartość wyniosła 134,5 mld zł, co oznacza, że spadła o ponad 670 mln zł. Obniżyło się zadłużenie z tytułu pożyczek w koncie – o 475 mln zł do 10,83 mld zł oraz na kartach kredytowych – o 116 mln zł do niewiele ponad 14 mld zł. To efekt działań zarówno po stronie popytu i podaży kredytów konsumpcyjnych.

Z jednej strony banki cały czas zachowują ostrożność i dość wysoko trzymają poprzeczkę dla amatorów pożyczek gotówkowych, czy kart kredytowych. Nie udzielają ich, aż tak łatwo jak przed kryzysem, więc podaż jest ograniczona. Z kolei popyt też specjalnie nie rośnie, bo optymizm konsumentów wciąż daleki jest od tego, co działo się kilka lat temu. Publikowany przez Ipsos – Demoskop Wskaźnik Optymizmu Konsumentów w czerwcu wyniósł 84,82 punkty, co oznacza, że od kilku miesięcy znów rośnie, ale rok temu był na znacznie wyższym poziomie, bo przekraczał 94 punkty, a w rekordowym grudniu 2007 roku sięgnął 115 punktów.

Oprócz optymizmu konsumentów na popyt bez wątpienia mają też ceny kredytów. Podwyżki stóp procentowych banku centralnego, spowodowały, że maksymalne oprocentowanie kredytów, które jest wyznaczane przez czterokrotność stopy lombardowej może już sięgać 24 proc.

Jeśli chodzi o rynek depozytów to w czerwcu ustabilizowała się wartość środków klasyfikowanych jako depozyty bieżące, czyli pieniędzy trzymanych na ROR-ach i kontach oszczędnościowych. Ich wartość w ciągu miesiąca wzrosła nieznacznie, bo o 253 mln zł i sięgnęła prawie 230 mld zł. Bankom udało się za to przyciągnąć więcej pieniędzy w ramach lokat, bo ich wartość wzrosła aż o 2,8 mld zł do 197,2 mld zł. To już niemal rekordowy poziom, bo wyższe saldo lokat zanotowano jedynie w lutym 2009 roku. Obecnie lokatom może sprzyjać ich rosnące oprocentowanie, bo banki podążają powoli za ruchami Rady Polityki Pieniężnej. Nie bez znaczenia jest też aktywna promocja lokat antypodatkowych, które znikną w 2012 roku.

Zadłużenie Duńczyków przekracza 100 proc. w odniesieniu do PKB za 2010 rok. (CC BY-SA Lars Plougmann)

Otwarta licencja


Tagi