Stopy idą w dół to Polacy odwracają się od lokat

Wartość bankowych depozytów zwiększyła się w styczniu o ponad 6 mld zł i przekroczyła poziom 510 mld zł – wynika z opublikowanych właśnie przez Narodowy Bank Polski danych o należnościach i zobowiązaniach banków. Rynek kredytów konsumpcyjnych stoi w miejscu, ale w ostatnich miesiącach zmniejsza się odsetek niespłacanych pożyczek.
Stopy idą w dół to Polacy odwracają się od lokat

(infografika: Darek Gąszczyk)

Styczeń był kolejnym miesiącem kiedy saldo depozytów w bankach wyraźnie wzrosło. W grudniu 2012 r. zanotowano wzrost o 9,5 mld zł, a teraz o ponad 6 mld zł. I podobnie jak miesiąc wcześniej pieniądze płynęły głównie na depozyty bieżące, czyli rachunki oszczędnościowo-rozliczeniowe i konta oszczędnościowe. Wartość zgromadzonych tam środków wzrosła o ponad 5 mld zł do 239,2 mld zł.

Powtórzyła się również sytuacja dotycząca lokat terminowych. Napływ środków był stosunkowo niewielki i w styczniu wyniósł niecały miliard złotych, a saldo depozytów terminowych wzrosło do 271 mld zł. Lokaty z miesiąca na miesiąc tracą bowiem na atrakcyjności. Wraz z kolejnymi obniżkami stóp procentowych przez Radę Polityki Pieniężnej w dół mocno idą również rynkowe stopy procentowe. W połowie lutego WIBOR 3M zanotował swoje historyczne minimum i spadł poniżej 3,8 proc., a teraz sięga już 3,75 proc.

W ślad za tymi ruchami banki obniżają oprocentowanie depozytów, a to oznacza, że stają się one coraz mniej atrakcyjne dla klientów. To zaś zatrzymuje napływ pieniędzy na lokaty. Z tej samej przyczyny więcej środków może trafiać na depozyty bieżące. Przetrzymywane na nieoprocentowanych rachunkach czekają na lepszą okazję do ulokowania oszczędności. Zwiększony napływ pieniędzy na ROR-y, może też mieć podobną przyczynę co w grudniu 2012 r., a mianowicie wypłaty rocznych premii, czy trzynastek.

Na rynku kredytowym widać zastój, bo w styczniu wartość zadłużenia gospodarstw domowych zwiększyła się zaledwie o 800 mln zł i wyniosła 525,3 mld zł. Motorem, i to wcale nie działającym na pełnych obrotach, są jedynie kredyty hipoteczne. Zadłużenie z tytułu kredytów na nieruchomości wzrosło w styczniu o 1,6 mld zł do 327,3 mld zł. To zasługa kredytów złotowych, których wartość sięgnęła 151 mld zł.

Z tytułu kredytów walutowych Polacy są zaś winni 176,3 mld zł, i w styczniu wartość tego zadłużenia w zasadzie się nie zmieniła, bo banki już prawie nie udzielają nowych kredytów w euro. Kurs walutowy, który ma wpływ na wycenę zadłużenia w złotych tym razem nie miał większego znaczenia. Kurs franka szwajcarskiego prawie się nie zmienił, nieznacznie wzrosły jedynie notowania euro, ale zdecydowana większość kredytów została zaciągnięta w szwajcarskiej walucie i to ona ma wpływ na wartość zadłużenia.  Z danych NBP wynika, że 45 proc. zadłużenia to kredyty we franku szwajcarskim, a tylko 10 proc. to pozostałe waluty, czyli głównie euro.

Rynek kredytów konsumpcyjnych cały czas się kurczy. W styczniu zadłużenie spadło o prawie 800 mln zł do 127,5 mld zł.  Długi na kartach kredytowych zmniejszyły się o 283 mln zł do 12,2 mld zł, a wykorzystanie limitów w rachunkach bieżących zmniejszyło się o niemal 100 mln zł i wyniosło niecałe 11,3 mld zł.

Restrykcyjna polityka kredytowa banków przynosi efekty. Jeśli spojrzymy na dane o niespłacanych na czas kredytach konsumpcyjnych, to widać, że ich odsetek maleje. Na koniec 2012 roku odsetek należności z utratą wartości z tytułu kredytów konsumpcyjnych udzielonych osobom prywatnym wynosił 17,3 proc., podczas gdy w lutym 2012 roku było to 18,3 proc. W ostatnich miesiącach udział niespłacanych kredytów konsumpcyjnych systematycznie spada.

Nie ma jednak pewności, że ten trend uda się utrzymać. Ekonomiści PKO BP oszacowali, że 1,0-1,5-procentowemu wzrostowi stopy bezrobocia towarzyszy 0,7-1,5-procentowe zwiększenie kredytów gospodarstw domowych z utratą wartości. Kolejne miesiące mogą więc przynieść pogorszenie tych statystyk.

(infografika: Darek Gąszczyk)

Otwarta licencja


Tagi


Artykuły powiązane

Obawy o finanse a krańcowa skłonność do konsumpcji

Kategoria: Trendy gospodarcze
Wyniki prowadzonego w czasie pandemii badania, pokazują, że brytyjskie gospodarstwa domowe, obawiające się o swoją przyszłość finansową - w przypadku jednorazowej korzystnej zmiany dochodu -  zamierzają jednak wydać na konsumpcję więcej niż pozostałe.
Obawy o finanse a krańcowa skłonność do konsumpcji