Autor: Jacek Ramotowski

Dziennikarz zajmujący się rynkami finansowymi, zwłaszcza systemem bankowym.

NBP z KNF szykują nowe kotwice dla rynku międzybankowego

Ustalanie stóp WIBOR będzie odbywać się od 1 lipca według nowego regulaminu i pod nadzorem niezależnej od uczestników fixingu rady. Banki, które chcą mieć status dealera rynku pieniężnego będą musiały kwotować WIBOR. Bankierzy centralni mówią do inwestorów: szukajcie nowych benchmarków.
NBP z KNF szykują nowe kotwice dla rynku międzybankowego

Bank UBS został ukarany astronomiczną grzywną 1,5 mld dolarów za "ustawianie" stóp procentowych na rynku międzybankowym (CC BY-SA twicepix)

Narodowy Bank Polski wypowiada umowy 15 bankom mającym teraz status dealera rynku pieniężnego (DRP). Od 2 maja tylko te banki będą ponownie mogły brać udział w operacjach otwartego rynku, które zobowiążą się do kwotowania stawek WIBID i WIBOR. Dlaczego taka zmiana? Żeby rynek międzybankowy nie oderwał się od rzeczywistości i pokazywał faktyczne koszty finansowania.

WIBOR jest jednak potrzebny

Po co ratować WIBOR? Odpowiedź jest taka, jak w przypadku globalnych stóp referencyjnych rynku międzybankowego: na razie nie ma ich czym zastąpić. Do takich wniosków doszli regulatorzy, którzy zastanawiali się na tym problemem od ujawnienia w połowie zeszłego roku manipulacji stawkami LIBOR i innych stóp. Polski skandal nie dotknął, ale udział w kwotowaniu stawek rynku międzybankowego i u nas staje się dla banków coraz mniej atrakcyjny. WIBOR chylił się ku upadkowi, bo im mniej banków kwotuje, tym mniej stopy referencyjne odzwierciedlają koszty finansowania.

I tak, według danych ACI Polska, stowarzyszenia dealerów rynku pieniężnego, jeszcze w 2011 roku w panelu uczestników fixingu WIBID i WIBOR było 15 banków. Rok później wypadł z niego Citi Handlowy, a w sierpniu zeszłego roku zrezygnował Deutsche Bank Polska. W grudniu 2012 r. wycofał się Bank Gospodarki Żywnościowej, a od początku tego roku BNP Paribas. Co oczywiste, wskutek fuzji z BZ WBK z panelu ubył też Kredyt Bank. Ale wszystkie pozostałe banki, choć nie kwotują stóp referencyjnych, są nadal dealerami rynku pieniężnego.

NBP postawił więc sprawę jasno: chcecie być uczestnikami intratnego dla was rynku pieniężnego, to musicie brać udział w fixingu WIBOR. Od 2 maja jedynie te banki będą mogły mieć status DRP, a zatem brać udział w operacjach otwartego rynku o zapadalności do 7 dni przeprowadzanych przez NBP w trakcie okresów utrzymywania rezerwy obowiązkowej. NBP zagwarantował bankom, które nie zgłosiły się do trwającego już konkursu na dealera rynku pieniężnego na przyszły rok, że mogą wziąć jeszcze w nim udział. Natomiast w operacjach przeprowadzanych w ostatnim dniu utrzymywania rezerwy obowiązkowej będą mogły uczestniczyć banki na zasadach obowiązujących obecnie.

„Dzięki zapowiadanym zmianom NBP pokazał, że ta stawka jest ważna i należy w tym fixingu uczestniczyć. (…) Jestem przekonana, że ta decyzja NBP zwiększy liczbę uczestników w panelu kwotującym te stawki” – powiedziała PAP Marta Kępa, prezes ACI Polska.

Liczą się tylko transakcje

Ponadto Komisja Nadzoru Finansowego na spotkaniu z NBP, Związkiem Banków Polskich (ZBP), stowarzyszeniem ACI Polska (ACI) i czternastoma bankami ustaliła, że zostanie powołana Rada ds. Stawek Referencyjnych WIBID i WIBOR, która będzie kontrolować fixing. Do udziału w nim dopuszczone będą banki krajowe i oddziały zagraniczne mające status DRP. W ten sposób koło się domyka. Dodatkowe wymogi dla uczestników fixingu to przynajmniej 1 proc. udziału w aktywach sektora lub status banku zrzeszającego banki spółdzielcze i dobra ocena BION wydawana przez KNF.

Rada powinna zacząć działać od 1 lipca. Ma być niezależna – ponad połowa jej członków nie może być związana z sektorem bankowym. W jej skład wejdą przedstawiciele ZBP, ACI i KNF, a być może także Ministerstwa Finansów i giełdy. Równocześnie w życie ma wejść nowy regulamin udziału w ustalaniu stóp referencyjnych. Jeszcze nie wiadomo, co w nim będzie, ale jednym z najważniejszych zaleceń, jakie wydają światowi regulatorzy jest takie, żeby stopy referencyjne obliczane były na podstawie rzeczywistych transakcji, a nie samych zgłoszeń. Dlatego KNF pisze, że aktywność uczestników fixingu będzie kontrolowana tak przez komisję, jak i przez NBP.

Czyszczenie stajni Augiasza

Manipulacje stawkami LIBOR zostały ujawnione 27 czerwca 2013 roku, kiedy brytyjski urząd ds. usług finansowych (Financial Services Authority, FSA) ukarał bank Barclays i ogłosił budzący grozę komunikat. Dziś już wiemy, że Barclays manipulował stawkami stóp referencyjnych przynajmniej od 2005 roku. Przełom nastąpił w roku 2007.

Po upadku Northern Rock brytyjskie banki starały się pokazywać, że ich koszty finansowania są niższe niż w rzeczywistości. Bo kto ma wyższe koszty finansowania, temu na rynku nie ufają. A więc jest następnym kandydatem do utraty płynności. Zeznania dealerów świadczą o tym, że mechanizm zachęt do manipulacji szedł z góry, od najwyższych władz banków. Manipulacja w celu obrony swego dobrego imienia szybko przeobraziła się jednak w znakomity interes. Raport FSA o kolejnym z uczestników tego biznesu, szwajcarskim UBS AG, ukaranym kwotą 1,5 mld dolarów przez regulatorów z Wielkiej Brytanii, USA i Szwajcarii, budzi jeszcze większe przerażenie. Bo stopy referencyjne oparte na niezabezpieczonych pożyczkach międzybankowych stały się na całym świecie benchmarkiem dla wyceny większości instrumentów finansowych. Po pierwsze dlatego, że ułatwiały zarządzanie ryzykiem finansowania banku, a po drugie – były po prostu pierwsze. Stworzyły standard rynkowy.

Na wiarygodności krótkoterminowych stóp rynkowych opiera się więc oprocentowanie kredytów, w tym hipotecznych, krótkoterminowych bonów, ale i instrumentów długoterminowych, jak obligacje rządowe, korporacyjne, bankowe i samorządowe. Służą do wyceny swapów na stopę procentową (IRS) i swapów pomiędzy overnight a stałą stopą (OIS). Kontrakty na stopę procentową mają z kolei największy udział w całym światowym obrocie derywatami.

Biliony dolarów poddane manipulacji

Według FSA, LIBOR jest stopą referencyjną dla kontraktów finansowych wartych 300 bilionów dolarów. A w końcu zeszłego roku w kwotowaniach brały udział zaledwie 23 banki, a na dodatek w przypadku niektórych z 10 walut i 15 okresów było ich znacznie mniej. Według Banku Rozliczeń Międzynarodowych (BIS), ponad 50 proc. zawartych w 2011 roku umów wszystkich kredytów konsorcjalnych odwoływało się do stopy LIBOR lub EURIBOR. Oprocentowanie znacznej części wyemitowanych na całym świecie obligacji, których wartość wynosi co najmniej 10 bilionów dolarów, także odwołuje się do jednej z tych stawek.

Jak przekręty robiło się w UBS? Menedżerowie wprost mówili traderom jak mają ustawiać stawki, gdyż takie jest zapotrzebowanie banku lub jego klientów mających ekspozycje handlowe np. na instrumentach pochodnych. Sukcesom w manipulacji odpowiadał też wprowadzony system premii, który nagradzał przynoszących największe zyski. Ale to tylko początek. Potem traderzy sami zgłaszali się do odpowiednich klientów. Pracujący w różnych bankach ustalali też pomiędzy sobą jak należy kwotować. Proceder objął nie tylko LIBOR, po czym EURIBOR, ale wkrótce też międzybankowy rynek w Tokio (TIBOR).

Oprócz Barclays i UBS, który niedawno opuścił panel banków kwotujących EURIBOR, w manipulacjach brał udział Royal Bank of Scotland. Deutsche Bank przyznał, że zamieszani byli „niektórzy pracownicy”. W USA toczą się postępowania przeciwko HSBC i czterem innym bankom, a bankierzy z Citigroup, Deutsche Bank i JPMorgan byli już przesłuchiwani. Inwestorzy, także drobni, składają pozwy cywilne przeciwko bankom, bo zaniżanie stawek LIBOR powodowało zmniejszenie rentowności trzymanych przez nich obligacji. Pozew rozważa też BlackRock, największy globalny fundusz rynku pieniężnego.

Zalecenia zmian

Martin Wheatley, dyrektor zarządzający FSA wydał w sierpniu zeszłego roku raport, który stał się podstawą do mającej wejść w życie w kwietniu 2013 r. nowelizacji brytyjskiej ustawy o usługach finansowych. Wheatley zalecił w nim, żeby związek banków brytyjskich British Bankig Authority (BBA) przekazał ustalanie i ogłaszanie LIBOR nowemu administratorowi, wyłonionemu w przetargu i nadzorowanemu przez regulatorów. A przede wszystkim, że LIBOR powinien być stawką opartą na rzeczywistych transakcjach. Lepiej zrezygnować z ogłaszania jej na te waluty i terminy, na które nie ma chętnych do zawierania transakcji. To oznacza też, że agencja Thomson Reuters może stracić prawo do obliczania i publikowania stawek LIBOR.

Nowy administrator ma także wprowadzić regulamin LIBOR, jasno określić system kontroli uczestników panelu, reguły dokumentowania transakcji oraz audytu zewnętrznego. Na podstawie raportu Wheatley’a europejski Urząd Nadzoru Bankowego (European Banking Authority, EBA) wydał jeszcze w zeszłym roku zalecenia zmian dla państw Unii Europejskiej.

Banki centralne wkraczają do akcji

Ale to nie wszystko. Powodem do przemyśleń stały się nie tylko oszustwa, jakich dokonywali bankierzy, lecz także to, czy samej istocie stóp rynku międzybankowego nie ma błędów systemowych, a jego mechanizmy nie grożą eskalacją kryzysu w czasie rynkowego „trzęsienia ziemi”. I w końcu, czy rynek ten jest jeszcze efektywny. Tymi kwestiami zajęła się grupa robocza Gospodarczego Komitetu Konsultacyjnego (ECC) przy Banku Rozliczeń Międzynarodowych (BIS) w Bazylei.

ECC stwierdził, że rynki międzybankowe skurczyły się po kryzysie finansowym, a czynniki ryzyka gwałtownie wzrosły, powodując, że uśrednione stopy finansowania się na tych rynkach stały się mniej miarodajne. Ponadto premia za ryzyko kredytowe ponoszone przez bank ma bardzo dużą zmienność, a to powoduje, że stopy rynku międzybankowego są mniej przydatne do ustalania stopy wolnej od ryzyka. Banki zaczęły się też w większym stopniu finansować długiem zabezpieczonym zamiast niezabezpieczonym.

Ale – co najważniejsze – stopy te zaburzają transmisję polityki pieniężnej banków centralnych na gospodarkę. W okresach napięć rynkowych stopy międzybankowe mogą zachowywać się w zupełnie nieoczekiwanie. Są wtedy obrazem wzrostu premii za ryzyko i braku płynności rynku. Oczekiwanie większej premii za ryzyko może przełożyć się na zaostrzenie warunków kredytowania i to właśnie wtedy, gdy bankom centralnym zależy, by koszt pieniądza obniżyć.

„Z punktu widzenia oddziaływania polityki monetarnej, stopy referencyjne mogą zachowywać się w nieoczekiwany sposób, szczególnie w okresach stresu. W efekcie warunki finansowania dla całej gospodarki mogą zmieniać się w sposób nieprzewidywalny i niezamierzony” – napisał w opublikowanym 18 marca raporcie ECC.

Zmiany pójdą jeszcze dalej

Dlatego Komitet uważa, że powinno być więcej stóp referencyjnych, do wyboru dla uczestników rynku. Powinien być też tryb awaryjny ustalania stawek na wypadek, gdy nie dochodzi do transakcji. Inwestorzy powinni poszukiwać większej różnorodności stóp i wybierać te, które lepiej odpowiadają potrzebom uczestników rynku i są bardziej reprezentatywne dla rzeczywistych warunków finansowania, a banki centralne powinny ten proces wspierać.

– To oczywiste, że banki centralne muszą odgrywać istotną rolę we wspieraniu rozwoju alternatywnych stóp referencyjnych – powiedział cytowany w komunikacie BIS po spotkaniu w Bazylei Mervyn King, gubernator Banku Anglii i przewodniczący ECC.

Póki więc nie ma nowych benchmarków, będą istniały IBOR-y. Ale banki centralne będą się starać, żeby możliwie szybko zostały zastąpione innymi.

Bank UBS został ukarany astronomiczną grzywną 1,5 mld dolarów za "ustawianie" stóp procentowych na rynku międzybankowym (CC BY-SA twicepix)

Otwarta licencja


Tagi