Zadłużenie walutowe rośnie w szybkim tempie

Wartość długu z tytułu zaciągniętych kredytów hipotecznych to już ponad 300 mld zł. Polacy powiększają swoje oszczędności – na koniec lipca na lokatach zgromadzono w sumie ponad 200 mld zł. To najwyższy poziom w historii.
Zadłużenie walutowe rośnie w szybkim tempie
Wartość długu z tytułu zaciągniętych kredytów hipotecznych to już ponad 300 mld zł. Polacy powiększają swoje oszczędności – na koniec lipca na lokatach zgromadzono w sumie ponad 200 mld zł. To najwyższy poziom w historii.
Dokładnie do 304,3 mld zł wzrosła na koniec lipca wartość kredytów hipotecznych udzielonych gospodarstwom domowym – wynika z najnowszych danych Narodowego Banku Polskiego o należnościach i zobowiązaniach banków. Zadłużenie zwiększyło się aż o 12,4 mld zł. Główny powód to drożejący frank szwajcarski. W lipcu jego kurs poszedł do góry o ponad 6 proc. i na koniec miesiąca wynosił już ponad 3,5 zł. W strukturze kredytów walutowych dominują długi zaciągnięte właśnie w szwajcarskiej walucie – stąd tak duże zmiany w poziomie zadłużenia. Osłabienie złotego względem euro miało na to mniejszy wpływ. Po pierwsze, kredytów w euro jest mniej niż we franku, po drugie – zloty osłabił się w lipcu do euro nieznacznie, bo jedynie o 0,6 proc.
Jeśli jednak spojrzymy na wartość zadłużenia walutowego przy stałym kursie, czyli pomijając lipcowe wahania, to okazuje się, że spadło ono o ok. 1 mld zł. To z jednej strony pokazuje jak duży jest wpływ zmian kursowych na wysokość zadłużenia przeliczanego na złote, a z drugiej strony daje obraz rynku kredytów hipotecznych. Nowo udzielane kredyty w szwajcarskiej walucie to już margines, dość popularne są kredyty w euro, ale jak widać w lipcu udzielono ich mniej, niż wynosi wartość kapitału spłaconego w tym czasie przez dotychczasowych posiadaczy kredytów walutowych. Dominującym produktem na rynku kredytów hipotecznych cały czas są bowiem kredyty złotowe, których wartość w lipcu wzrosła o ponad 2 mld zł.
Zmiany kursu szwajcarskiej waluty nie są korzystne ani dla banków, ani dla ich klientów. Z jednej strony rośnie ryzyko, że kredyty hipoteczne nie będą już tak dobrze spłacane, bo nagły wzrost kursu odbija się negatywnie na budżetach domowych. Szczególnie, że lipiec był dopiero początkiem problemów dla posiadaczy kredytów w szwajcarskiej walucie. Dopiero w sierpniu kurs CHF przekroczył na moment poziom 4 zł. Drugi problem to właśnie wartość zadłużenia, dla poszczególnych kredytów walutowych. Ich posiadacze często są winni bankowi dużo więcej niż od niego pożyczyli, a często więcej niż wartość nieruchomości. To zaś w praktyce uniemożliwia im sprzedaż kredytowanego mieszkania. Z kolei z punktu widzenia banków, te kredyty robią się coraz bardziej ryzykowne, bo zabezpieczenia w postaci nieruchomości coraz rzadziej są adekwatne do poziomu zadłużenia. Zarówno banki, jak i posiadacze kredytów obserwują więc zachowania rynku walutowego, i z niecierpliwością czekają na unormowanie sytuacji.
Ryzyko kursowe przysparza jednak kłopotów nie tylko na rynku kredytów hipotecznych. W lipcu, dość znacznie w porównaniu z poprzednimi miesiącami, bo o 428 mln zł, wzrosło zadłużenie z tytułu walutowych kredytów konsumpcyjnych. Pamiętajmy, że banki udzielały również samochodowych kredytów we frankach szwajcarskich. Ich posiadacze są w jeszcze gorszej sytuacji niż ci, którzy zdecydowali się na walutowe kredyty mieszkaniowe. Mają bowiem dużo mniej czasu na odrobienie strat, które ponoszą. Czynnikiem niwelującym ryzyko walutowe jest okres kredytowania.  W przypadku kredytu na 20, czy 30 lat jest szansa doczekać się korzystniejszego kursu franka, jeśli jednak pożyczyło się pieniądze na kilka lat, to może się okazać, że zanim przyjdą lepsze czasy, kredyt trzeba będzie spłacić.
Poza wyceną kredytów walutowych, na rynku pożyczek konsumpcyjnych widać kontynuację dotychczasowych trendów. Całościowa wartość zadłużenia z tytułu kredytów konsumpcyjnych wzrosła nieznacznie, bo o 353,6 mln zł do 134,8 mld zł. Z jednej strony mamy tu wzrost zadłużenia walutowego, ale z drugiej spadek zadłużenia z tytułu kart kredytowych, czy pożyczek w rachunku. W przypadku kart zadłużenie spadło poniżej 14 mld zł, czyli do poziomu sprzed dwóch lat. Od tamtego czasu banki zaczęły dużo ostrożniej udzielać kart kredytowych, co odbija się na całościowej wartości zadłużenia. Również w przypadku kredytów gotówkowych, wciąż daleko do boomu, który obserwowaliśmy w latach 2007-2008.
Rynek depozytów również zachowuje się podobnie jak miesiąc wcześniej. Warto jednak zauważyć, że suma środków zgromadzonych na lokatach wynosi już 201,1 mld zł, co jest najwyższym poziomem w historii. W lipcu wartość lokat zwiększyła się o prawie 4 mld zł. Depozytom terminowym służą podwyżki oprocentowania wprowadzane przez banki na skutek podwyżek stóp banku centralnego. Dobrą informacją dla amatorów lokat jest również odroczenie wyroku na produkty antypodatkowe. Sejm ma się nimi zając dopiero po wyborach, co daje nadzieję, że zostaną one na rynku nieco dłużej niż tylko do końca roku. Jeśli chodzi o depozyty bieżące, to w lipcu ich wartość zwiększyła się minimalnie, bo o 288 mln zł, i wzrosła do prawie 230 mld zł. Jednak ROR-y i konta oszczędnościowe, przegrywają konkurencję z lokatami, które dużo mocniej przyciągają oszczędności Polaków.
Mateusz Ostrowski

Dokładnie do 304,3 mld zł wzrosła na koniec lipca wartość kredytów hipotecznych udzielonych gospodarstwom domowym – wynika z najnowszych danych Narodowego Banku Polskiego o należnościach i zobowiązaniach banków. Zadłużenie zwiększyło się aż o 12,4 mld zł. Główny powód to drożejący frank szwajcarski. W lipcu jego kurs poszedł do góry o ponad 6 proc. i na koniec miesiąca wynosił już ponad 3,5 zł. W strukturze kredytów walutowych dominują długi zaciągnięte właśnie w szwajcarskiej walucie – stąd tak duże zmiany w poziomie zadłużenia. Osłabienie złotego względem euro miało na to mniejszy wpływ. Po pierwsze, kredytów w euro jest mniej niż we franku, po drugie – zloty osłabił się w lipcu do euro nieznacznie, bo jedynie o 0,6 proc.

Jeśli jednak spojrzymy na wartość zadłużenia walutowego przy stałym kursie, czyli pomijając lipcowe wahania, to okazuje się, że spadło ono o ok. 1 mld zł. To z jednej strony pokazuje jak duży jest wpływ zmian kursowych na wysokość zadłużenia przeliczanego na złote, a z drugiej strony daje obraz rynku kredytów hipotecznych. Nowo udzielane kredyty w szwajcarskiej walucie to już margines, dość popularne są kredyty w euro, ale jak widać w lipcu udzielono ich mniej, niż wynosi wartość kapitału spłaconego w tym czasie przez dotychczasowych posiadaczy kredytów walutowych. Dominującym produktem na rynku kredytów hipotecznych cały czas są bowiem kredyty złotowe, których wartość w lipcu wzrosła o ponad 2 mld zł.

Zmiany kursu szwajcarskiej waluty nie są korzystne ani dla banków, ani dla ich klientów. Z jednej strony rośnie ryzyko, że kredyty hipoteczne nie będą już tak dobrze spłacane, bo nagły wzrost kursu odbija się negatywnie na budżetach domowych. Szczególnie, że lipiec był dopiero początkiem problemów dla posiadaczy kredytów w szwajcarskiej walucie. Dopiero w sierpniu kurs CHF przekroczył na moment poziom 4 zł. Drugi problem to właśnie wartość zadłużenia, dla poszczególnych kredytów walutowych. Ich posiadacze często są winni bankowi dużo więcej niż od niego pożyczyli, a często więcej niż wartość nieruchomości. To zaś w praktyce uniemożliwia im sprzedaż kredytowanego mieszkania. Z kolei z punktu widzenia banków, te kredyty robią się coraz bardziej ryzykowne, bo zabezpieczenia w postaci nieruchomości coraz rzadziej są adekwatne do poziomu zadłużenia. Zarówno banki, jak i posiadacze kredytów obserwują więc zachowania rynku walutowego, i z niecierpliwością czekają na unormowanie sytuacji.

Ryzyko kursowe przysparza jednak kłopotów nie tylko na rynku kredytów hipotecznych. W lipcu, dość znacznie w porównaniu z poprzednimi miesiącami, bo o 428 mln zł, wzrosło zadłużenie z tytułu walutowych kredytów konsumpcyjnych. Pamiętajmy, że banki udzielały również samochodowych kredytów we frankach szwajcarskich. Ich posiadacze są w jeszcze gorszej sytuacji niż ci, którzy zdecydowali się na walutowe kredyty mieszkaniowe. Mają bowiem dużo mniej czasu na odrobienie strat, które ponoszą. Czynnikiem niwelującym ryzyko walutowe jest okres kredytowania.  W przypadku kredytu na 20, czy 30 lat jest szansa doczekać się korzystniejszego kursu franka, jeśli jednak pożyczyło się pieniądze na kilka lat, to może się okazać, że zanim przyjdą lepsze czasy, kredyt trzeba będzie spłacić.

Poza wyceną kredytów walutowych, na rynku pożyczek konsumpcyjnych widać kontynuację dotychczasowych trendów. Całościowa wartość zadłużenia z tytułu kredytów konsumpcyjnych wzrosła nieznacznie, bo o 353,6 mln zł do 134,8 mld zł. Z jednej strony mamy tu wzrost zadłużenia walutowego, ale z drugiej spadek zadłużenia z tytułu kart kredytowych, czy pożyczek w rachunku. W przypadku kart zadłużenie spadło poniżej 14 mld zł, czyli do poziomu sprzed dwóch lat. Od tamtego czasu banki zaczęły dużo ostrożniej udzielać kart kredytowych, co odbija się na całościowej wartości zadłużenia. Również w przypadku kredytów gotówkowych, wciąż daleko do boomu, który obserwowaliśmy w latach 2007-2008.

Rynek depozytów również zachowuje się podobnie jak miesiąc wcześniej. Warto jednak zauważyć, że suma środków zgromadzonych na lokatach wynosi już 201,1 mld zł, co jest najwyższym poziomem w historii. W lipcu wartość lokat zwiększyła się o prawie 4 mld zł. Depozytom terminowym służą podwyżki oprocentowania wprowadzane przez banki na skutek podwyżek stóp banku centralnego. Dobrą informacją dla amatorów lokat jest również odroczenie wyroku na produkty antypodatkowe. Sejm ma się nimi zając dopiero po wyborach, co daje nadzieję, że zostaną one na rynku nieco dłużej niż tylko do końca roku. Jeśli chodzi o depozyty bieżące, to w lipcu ich wartość zwiększyła się minimalnie, bo o 288 mln zł, i wzrosła do prawie 230 mld zł. Jednak ROR-y i konta oszczędnościowe, przegrywają konkurencję z lokatami, które dużo mocniej przyciągają oszczędności Polaków.

Otwarta licencja


Tagi