Nie wiadomo jak mierzyć efektywność polityki proinnowacyjnej

Zapewnienie nakładów na badania i rozwój jest konieczne: bez inwestycji nie będzie innowacji. Równie istotne jest to, żeby nakłady dały jak najlepsze efekty - mówi Peter Droll, kierownik Jednostki Innowacyjności w Komisji Europejskiej. Problem polega na zdefiniowaniu, jakie to powinny być efekty.
Nie wiadomo jak mierzyć efektywność polityki proinnowacyjnej

Peter Droll (fot. Komisja Europejska)

Obserwator Finansowy: Jakie wnioski Komisja Europejska wyciągnęła z fiaska Strategii Lizbońskiej?

Peter Droll: Dowiedzieliśmy się, że ustaliliśmy właściwe cele, ale nie mieliśmy środków, by je zrealizować. Myślę, że panuje zgoda, że gdybyśmy osiągnęli planowany poziom 3 proc. PKB inwestycji w gospodarkę opartą na wiedzy, kryzys, który rozpoczął się w roku 2008 przeżylibyśmy zupełnie inaczej.

Potrzebujemy lepszego procesu definiowania europejskich ram dla programów reform w państwach członkowskich. Ten proces został teraz wdrożony jako tzw. Europejski Semestr. W ramach Semestru publikujemy coroczne oceny wzrostu gospodarczego, analizujemy programy reform w krajach członkowskich i formułujemy zalecenia dla poszczególnych krajów. Jest to mała rewolucja w porównaniu do Strategii Lizbońskiej. Można jednak dyskutować, czy jest to wystarczająca procedura.

A w pana opinii jest?

Jeśli spojrzymy na to, co działo się po kryzysie – ze wszystkimi zabiegami, jakie podjęła Unia – możemy dostrzec, że europejska unia monetarna wyraźnie się pogłębiła. W tym sensie – tak, proces jest wystarczający, choć może nastąpił zbyt późno. Czy w najbliższych latach nadal będzie wystarczający – jest to pytanie otwarte i myślę, że powinniśmy skupić się na sposobach dalszego wzmacniania polityki gospodarczej Unii Europejskiej.

W strategii Europa 2020 pojawia się założenie wydatkowania 3 proc. PKB na badania i rozwój. Ale czy ma sens określanie celów w postaci nakładów? Nie lepiej byłoby mówić w kategoriach oczekiwanych efektów polityki proinnowacyjnej?

 

To jest bardzo dobry kontrargument, ale jednak nie zgadzam się z panem. Ma pan rację, że nie wystarczy określać jedynie docelowych nakładów. Ale bez nakładów nie ma efektów. I według mnie nie ma tu drogi na skróty. Podam przykład: jeśli nie inwestuje się w edukację młodych ludzi, jeśli nie da im się środków, by osiągnęli sukces w gospodarce opartej na wiedzy, innowacje nie pojawią się same. Bez tego zaś nie będziemy konkurencyjni na świecie i nie zapewnimy Europie dobrobytu.

Niemniej jednak prawdą jest, że zapewnienie odpowiednich nakładów na innowacje nie wystarczy. Pracujemy nad kompleksowym wskaźnikiem efektów polityki proinnowacyjnej, ale okazuje się to niezwykle trudne. Można zmierzyć produktywność, ale czy ona naprawdę jest wynikiem innowacji? Nasz wskaźnik efektów polityki proinnowacyjnej składa się z czterech elementów: aktywności w zakresie patentowania, udziału zatrudnienia w branżach zaawansowanych technologicznie, zatrudnienia w firmach szybko rozwijających się i udziału produktów zaawansowanych technologicznie w eksporcie.

Ilość patentów nie jest dobrym wskaźnikiem mierzenia innowacyjności kraju. Liczba patentów w przeliczeniu na mieszkańców może pokazywać zafałszowany obraz, bo działy B&R koncernów globalnych znajdują się tylko w kilku państwach. W dodatku działy badań i rozwoju często są wynagradzane m.in. na podstawie uzyskanych patentów.

Istnieje nawet jeszcze jeden powód, dla którego liczba patentów może być zwodnicza. Niektóre strategie biznesowe nie polegają na patentowaniu, ale innym sposobie zabezpieczenia wiedzy. Owszem, ten kompleksowy wskaźnik innowacyjności jest kontrowersyjny, a jego metodologia nie jest w pełni rozwinięta, więc nie używamy go do określenia celu naszych działań. Stworzenie kompleksowego wskaźnika jest jednak bardzo ważnym krokiem – zgadzamy się, że trzeba więcej uwagi skupić na efektach polityki proinnowacyjnej.

Ludzie z doświadczeniem biznesowym w innowacyjności nie szukają zatrudnienia w sektorze publicznym. To byłaby wielka szansa na przeniesienie doświadczenia i efektywności z sektora prywatnego. Czy urzędnicy UE nie myśleli o stworzeniu jakiegoś mechanizmu zachęt do pracy takich ludzi w sektorze publicznym?

Jako Unia nie możemy zbyt wiele uczynić w tym względzie. Kraje członkowskie też nie mają dużych możliwości, ponieważ wiąże się to z całym systemem wynagrodzeń i ścieżką rozwoju kariery oraz atrakcyjnością sektora publicznego. Jest jednak coś co może zrobić państwo – zapewnić możliwość powrotu. Czy ktoś kto odszedł do sektora prywatnego może z powrotem znaleźć zatrudnienie w sektorze publicznym? Czy będzie traktowany podejrzliwie?

Mamy program dofinansowania dla naukowców imienia Marii Curie, w którym jeden z działów finansuje wymiany pomiędzy sektorami publicznym i prywatnym.

Jest skuteczny?

Tak, ale jest to kropla w morzu potrzeb, bo docieramy jedynie do małego odsetka naukowców.

Wielu przedsiębiorców skarży się, że unijne regulacje szkodzą innowacyjności. Jak Komisja Europejska reaguje na takie zarzuty?

Są takie opinie, czasami skrajne, że regulacje w ogóle są złe. Nie można jednak odpowiedzieć na zarzuty nie wchodząc w szczegóły. Gdy zapytać konkretniej “jakie konkretnie regulacje szkodzą?”, w większości przypadków pojawia się problem, że nie sposób pogodzić np. ochrony pracowników i środowiska z jednej strony, z prawem do podejmowania ryzyka gospodarczego i rozwoju przyszłych rynków – z drugiej strony. Te sprzeczne racje trzeba starannie wyważyć.

Myślę, że w wielu przypadkach potrzeba regulacji, by być innowacyjnym. Jako część strategii Unia Innowacji rozwinęliśmy metodologię badania wpływu obowiązującego prawa na innowacyjność. Przetestowaliśmy ją w dziedzinie wody i surowców wtórnych. Okazało się, że regulacje UE dotyczące wody mają pozytywny wpływ na legislację w krajach członkowskich, ale unijny zakaz składowania odpadów może utrudnić innowacje w dziedzinie recyklingu materiałów wtórnych.

Czy ma sens zachęcanie prywatnych przedsiębiorców do finansowania badań i rozwoju przez dodawanie do puli inwestycji funduszy publicznych? Finansowanie przez venture capital (VC) jest skuteczne przede wszystkim dlatego, że inwestorzy ryzykują własne pieniądze – ergo: starają się bardziej by ich nie stracić, a oprócz pieniędzy wnoszą także swoje kontakty i doświadczenie, czyli coś czego urzędnik nie mógłby wnieść.

VC to ważny element w ekosystemie innowacji. Teraz poziom finansowania VC w Unii jest bardzo niski. Czy państwo ma stać z boku i powiedzieć: “To nie jest nasze zadanie, to zadanie dla rynku”? Nie sądzę. Zgodzę się jednak, że fundowanie VC ze środków publicznych nie jest rozwiązaniem na długą metę i te pieniądze nie mogą zastąpić środków prywatnych. Ale rządy mogą oferować zachęty. Mamy tego dobre przykłady, jak nasz fundusz w Europejskim Funduszu Inwestycyjnym. Pomaga on w inwestowaniu i przezwyciężaniu zapaści kredytowej w Europie. Przyglądam się uważnie systemowi amerykańskiemu – państwo nie trzyma się od innowacji z daleka i finansuje całkiem sporo przedsięwzięć. >>czytaj więcej

Istnieją także programy rządu amerykańskiego, które finansują działania, których my nie finansujemy: tworzenie biznesplanów i rozwój biznesu. Musimy się od nich uczyć i domknąć lukę we wspieraniu innowacyjności.

Jak wiele uwagi poświęca Pan promowaniu innowacyjności, a ile zapobieganiu korupcji?

Mam ten przywilej, że moja praca polega na opracowywaniu strategii innowacyjności i jej wdrażaniu. Myślę, że mamy w tym zakresie bardzo dobre rezultaty.

Jeśli mowa o korupcji, długo o niej dyskutowaliśmy, gdy zastanawialiśmy się czy otworzyć dyrektywę dotyczącą zamówień publicznych na zakupy innowacyjnych, a więc mniej sprawdzonych produktów i usług. Pojawiła się wątpliwość, czy nowe procedury nie zwiększą ryzyka korupcji. Padały poważne zarzuty, że to jest zbyt niebezpieczne że pojawią się nieprawidłowości. Ale prawda jest taka, że jeśli ktoś chce udzielać zamówień publicznych w sposób niezgodny z prawem, to i tak to zrobi. Sama procedura dopuszczająca rozwiązania innowacyjne nie otwiera drzwi dla korupcji.

Jakie są postępy we wdrażaniu regionalnych strategii proinnowacyjnych nazywanych inteligentnymi specjalizacjami?

Zrobiliśmy duże podstępy, zarówno od  strony prawnej jak i praktycznej. Sformułowanie inteligentnych specjalizacji jest warunkiem otrzymania unijnych funduszy strukturalnych, co stanowi silną motywację dla regionów je przygotowywać. Co więcej, Wspólne Centrum Badawcze (Joint Research Center) Komisji Europejskiej oferuje platformę, która pomaga krajom członkowskim i regionom w projektowaniu własnych strategii innowacyjności, a także ułatwia wymianę doświadczeń.

Jakie jest według pana prawdopodobieństwo, że założenia strategii Europa 2020 zostaną osiągnięte?

To zależy od Unii Europejskiej, państw członkowskich i regionów, instytucji publicznych i sektora prywatnego. Postępy na drodze do celu 3 proc. PKB na inwestycje w badania i rozwój są powolne i w tej sprawie trzeba zrobić więcej. Jeśli spojrzymy na innowacyjność szerzej, włączając w to rozwój umiejętności, osiągnięcia naukowe, wielkość produkcji zaawansowanej technologicznie, to zobaczymy, że Unia Europejska dogania Stany Zjednoczone. Jest to dobry znak i zachęta do dalszej pracy dla wszystkich tych, którzy chcą, by Unia Europejska stała się także Unią Innowacji.

Rozmawiał Krzysztof Nędzyński

Peter Droll jest kierownikiem jednostki do spraw polityki proinnowacyjnej (Innovation Unit) w Komisji Europejskiej

OF

Peter Droll (fot. Komisja Europejska)

Otwarta licencja


Tagi