Autor: Jan Cipiur

Dziennikarz ekonomiczny, publicysta Studia Opinii

Superministerstwo przedsiębiorczości – nietrafiony pomysł

Henryka Bochniarz, prezydent Konfederacji Przedsiębiorców Prywatnych Lewiatan, oceniła w „Dzienniku Gazecie Prawnej” (nr z 26 czerwca), że Ministerstwo Gospodarki to anachronizm. Uznała, że należałoby powołać w jego miejsce wszechstronny i wszechmocny resort przedsiębiorczości i innowacji. Opinia, że państwo wymaga stałej uwagi i wytężonej pracy jest słuszna, ale sposób naprawy nieprzemyślany.
Superministerstwo przedsiębiorczości - nietrafiony pomysł

(CC By NC Travis S.)

Wszędzie na świecie buszuje w administracjach rządowych szkodnik pod nazwą: resortowość. Wiara, że istnieje jakaś tabletka lub zasypka, która byłaby w stanie go unieszkodliwić jest naiwna. W państwach na dorobku i z wieloma obszarami niedostatku, na końcu zawsze ma rację minister finansów. Gdy przychodzi czas – robi porządek. Jak gajowy ze starego dowcipu – wypędza z lasu i Niemców, i partyzantów. Choć pogodzić się z tym ciężko, to trudno się nawet temu dziwić.

Ministerstwo Gospodarki nie działa idealnie. Jeden z kilku zapewne tego powodów to nienaturalny podział kompetencji z Ministerstwem Skarbu Państwa, które w dzisiejszych realiach nie ma już raczej racji samodzielnego bytu. I tyle o MG, bo zasadniczo chodzi przecież o pomysł, aby zastąpić je czymś innym.

Członkowie Lewiatana oczekują od państwa głównie trzech podstawowych rzeczy: czytelnego i w miarę stałego prawa, czystych i zrozumiałych reguł podatkowych oraz stworzenia możliwości sprawnego i bezstronnego rozwiązywania sporów na linii biznes – państwo oraz między firmami. Na co dzień mają setki innych kłopotów, ale gdyby czerpali satysfakcję w tych trzech obszarach, to z rozwiązywaniem bieżących łamigłówek biznesowych i inwestycyjnych radziliby sobie bez niczyjej pomocy, a już zwłaszcza bez wsparcia superministerstwa ds. przedsiębiorczości.

Troska o przykre efekty niezborności i zbyt niskiej skuteczności działań państwa zmierzających do lepszego dobrostanu i powiększania dobrobytu w Polsce jest więcej niż uzasadniona. Wiara, że z zadaniem zasadniczej poprawy w tym zakresie poradzi sobie jakiś obdarzony omnipotencją urząd działający jako część rządu jest jednak nieporozumieniem. To jest zadanie dla całego rządu, niezależnie do jego struktury resortowej.

Resortowość była, jest i będzie kulą u nogi, która nie przeszkadza aż tak bardzo lub sprawia jedynie pomniejsze kłopoty, jeśli tylko zadania postawione przed radą ministrów są jasne i wykonalne, a u steru dominuje determinacja, żeby się z nimi skutecznie mierzyć.

Przedsiębiorcy oczekują od państwa bardziej przejezdnych szlaków dla gospodarki i mieszkańców kraju, a mniej dobrych rad np. w sprawie innowacyjności. Tego nie zapewni minister od przedsiębiorczości. To może zapewnić wyłącznie cały rząd, a zmusić go do tego może jego szef, czyli premier. Najlepiej, gdy jest to rząd monolityczny programowo i ideowo, a nie koalicyjny. Wobec rozedrgania emocjonalnego i intelektualnego zakłócającego ogląd kwestii najważniejszych dla kraju, rolą zasobnych organizacji takich jak Lewiatan jest również skuteczniejsze organizowanie większości wyborczych zapewniających rozsądne rozwiązania dla Polski.

Regulamin pracy rady ministrów stanowi, że rząd działa na podstawie wykazu prac legislacyjnych. Już samo sporządzanie i akceptowanie tego wykazu to pole wytężonych zmagań między resortami. Możliwości sypania piasku w tryby jeszcze na etapie wstępnych przemyśleń legislacyjnych jest bez liku. Nie poradzi sobie z tym pojedynczy minister, nawet gdyby to był minister ds. przedsiębiorczości. Nie od rzeczy też jest podkreślić, że im więcej obowiązków na głowie, tym mniejsze szanse na ogarnięcie każdego z osobna i wszystkich razem.

Henryka Bochniarz sądzi, że „do kompetencji nowego ministerstwa należeć powinno szerokie spektrum zagadnień gospodarczych: lepsza jakość prawa, prawo gospodarcze (konkurencja, corporate governance, spółki, prawo handlowe, pomoc publiczna, audyty, księgowość i rachunkowość), sprawy konsumentów, ekonomia i statystyka, sprawy zatrudnienia w zakresie tworzenia warunków do efektywnego zatrudnienia, wsparcie dla biznesu i przedsiębiorstw , handel i eksport, promocja gospodarcza, turystyka, innowacje, nauka oraz badania i rozwój”.

Uff! Ale moment, to jeszcze nie wszystko. „Ministerstwo powinno także nadzorować wyspecjalizowane agencje rządowe, takie jak np. Polska Agencja Rozwoju Przedsiębiorczości, Urząd Patentowy, rejestr przedsiębiorców, POT a także PAIIZ.”.

Z ministrem o tak szerokim obszarze działania biznes miałby prowadzić skuteczny dialog. Obawiać się należy, że byłby to dialog osobliwy, bowiem już pierwszym zadaniem ponad siły owego superministra byłoby samo tylko spamiętanie wszystkich jego kompetencji przed upływem kadencji. Pomysłodawczyni nie dostrzegła także, że przyjęcie jej propozycji utworzyłoby nowe pola rywalizacji z pozostałymi resortami (pomoc publiczna – ministerstwo finansów, sprawy zatrudnienia – ministerstwo pracy itd.).

Co jednak istotniejsze, w jej superministerstwie natychmiast rozpleniłby się i rozwlókł po gabinetach, pokojach i korytarzach ów straszny szkodnik resortowości. Resort ten musiałby bowiem zostać podzielony na rywalizujące ze sobą (choćby o czas szefa i podział wydatków) piony, obszary i departamenty.

Nie tędy droga. Właściwa prowadzi przez zrozumienie potrzeb i wolę całego rządu do dokonywania niezbędnych korekt i zasadniczych zmian. Rząd nie musi być koniecznie partnerem. Jeśli lubi i woli, może być także bębnem, w którego biją nie tylko związki zawodowe (które w porach wyzwań są wyłącznie niezadowolone), ale również organizacje przedsiębiorców. Byle biły celnie z należytą starannością wyrosłą na podłożu z pogłębionej refleksji.

OF

(CC By NC Travis S.)

Otwarta licencja


Tagi


Artykuły powiązane

Tydzień w gospodarce

Kategoria: Trendy gospodarcze
Przegląd wydarzeń gospodarczych ubiegłego tygodnia (30.05–03.06.2022) – źródło: dignitynews.eu
Tydzień w gospodarce