Polisa zdrowotna: pierwszy krok do reformy systemu
Jeżeli ustawa o dodatkowych ubezpieczeniach zdrowotnych nie zostanie rozszerzona, to nie można liczyć, że do systemu zdrowia trafi aż 15 mld zł, o których mówiła minister zdrowia. Chyba, że „pozbieramy” wszystkie środki, które dziś płacimy za różne usługi medyczne, ale które nie zawsze zasilają system: opłaty za wizyty u lekarzy, wykupywanie abonamentów, czy po prostu łapówki – mówi Przemysław Mazurek z PZU.
Stomatologia, to dobry przykład usług, które warto objąć polisą (CC By Conor Lawless)
Obserwator Finansowy: Jakie istotne zmiany wprowadza ten projekt? Czy z punktu widzenia firm ubezpieczeniowych jest dobry?
Przemysław Mazurek: Najważniejsze jest to, że taki projekt został przygotowany i przedstawiony. Był długo oczekiwany przez cały rynek, a jego prezentacja jest bardzo ważnym krokiem do przodu. Zarówno dla ubezpieczyciel, rynku usług medycznych i całego rynku zdrowia. To, co wszystkich bardzo cieszy, to przede wszystkim możliwość opłacania składki ubezpieczeniowej za polisy dodatkowego ubezpieczenia zdrowotnego z zakładowego funduszu świadczeń socjalnych, wprowadzenie do obszaru ubezpieczeniowego usług świadczonych w ramach medycyny pracy, oraz ulga podatkowa. Do tej pory pracodawca finansujący ubezpieczenie zdrowotne dla swoich pracowników nie miał możliwości opłacenia go z zakładowego funduszu świadczeń socjalnych, tak jak to ma miejsce w przypadku pakietów medycznych w formie abonamentowych. Po wprowadzeniu zmian klienci ubezpieczeń zdrowotnych będą również mieli taką możliwość.
Wyjaśnijmy: pracownik, który będzie zainteresowany posiadaniem takiego ubezpieczenia będzie mógł sfinansować jego zakup nie z własnej kieszeni, a z funduszu świadczeń socjalnych?
Niezupełnie. Jeżeli pracodawca zdecyduje się na wykupienie dla swoich pracowników dodatkowego ubezpieczenia zdrowotnego, będzie mógł pokryć koszt tych świadczeń z zakładowego funduszu świadczeń socjalnych.
A jaka jest różnica między tym, że ja chcę kupić ubezpieczenie jako Jan Kowalski, a tym, że kupuje je mój pracodawca?
Jeżeli pracodawca finansuje składkę ubezpieczeniową z własnych środków, to pracownik powinien zostać obciążony wyłącznie kosztami zaliczki na podatek dochodowy oraz składki na ubezpieczenie społeczne jako koszt dodatkowego wynagrodzenia pracownika z tego tytułu. W przypadku, gdy to sam pracownik decyduje się na wykupienie takiej polisy, wówczas sam ponosić jej koszty i nie uznaje się ich jako dodatkowego przychodu pracownika.
Po prostu płaciłby składkę.
Tak, tylko składka ubezpieczenia w ramach polisy grupowej, z racji innego rozłożenia ryzyka, będzie z reguły niższa niż cena polisy indywidualnej. Dodatkowo projekt ustawy zakłada możliwość wprowadzenia ulgi podatkowej związanej z wykupieniem dodatkowego ubezpieczenia zdrowotnego, a to powinno być zachętą zarówno dla klientów indywidualnych jak i grupowych ze składką opłacaną przez pracownika. W praktyce oznaczałoby to pomniejszenie podstawy opodatkowania o wysokość składki czyli pomniejszenie dochodu o tą wartość i w efekcie zapłacenie niższego podatku.
Jak rozumiem, w zakres dodatkowych ubezpieczeń wejdzie przede wszystkim lecznictwo szpitalne.
Na pewno tak. Pytanie brzmi: czy tak ogólna definicja będzie wystarczająca, żeby dać odpowiednie narzędzia do zbudowania dużego portfela klientów? Bo trzeba pamiętać, że aby te usługi mogły być oferowane przez ubezpieczycieli po atrakcyjnych stawkach, zjawisko musi mieć formę masową. Tymczasem ustawa ma chyba na celu zachęcenie Polaków do masowego udziału w tym budującym się sektorze rynku.
Jaką miesięczną składkę za dodatkowe ubezpieczenie zdrowotne płaciłby potencjalny pacjent?
Przy założeniu masowości zjawiska mówimy o składkach rzędu kilkunastu, kilkudziesięciu złotych miesięcznie – w zależności od zakresu oferowanego produktu. Aby zapewnić masowość musi być spełniony jeszcze jeden warunek. Projekt ustawy na razie zakłada, że ubezpieczenia zdrowotne, to ubezpieczenia realizowane po stronie majątkowej. Tymczasem większość towarzystw działających dziś w obszarze ubezpieczeń zdrowotnych (np. polisy dla zakładów pracy) operuje w sektorze „życiowym”.
Dlaczego masowość produktu i jego cena są zależne od tego, jak ubezpieczyciel księguje daną usługę?
Ubezpieczenia po stronie życiowej są skierowane w dużym stopniu do klientów grupowych. Jeśli skierujemy do nich nową ofertę dodatkowego ubezpieczenia zdrowotnego, to polisa będzie na pewno tańsza niż w przypadku ubezpieczenia indywidualnego. Zamiast płacić 150, 200 czy 250 złotych, w wariancie indywidualnym można będzie zapłacić 30, 40 czy 50 złotych. Jeżeli klient indywidualny decyduje się na zawarcie dobrowolnej polisy, to zwykle robi to po to, by z niej korzystać, a to oznacza, że wykorzystanie świadczeń medycznych będzie duże. Przy kliencie grupowym składka rozkłada się proporcjonalnie na większą grupę i automatycznie jej wysokość jest niższa.
To oczywiście nie znaczy, że po stronie majątkowej nie ma ubezpieczeń grupowych, ale one działają w nieco innym kształcie i mają inny charakter.
W perspektywie kilku, czy kilkunastu lat chyba jednak dojdziemy do takiego momentu, że to osoby prywatne będą głównym klientem dodatkowych ubezpieczeń zdrowotnych i że staną się one takim odpowiednikiem AC dla kierowców? Kupuję, żeby się czuć spokojniej.
Takie jest dążenie, natomiast żeby tak się stało to tę ustawę należałoby rozszerzyć oraz doprecyzować.
Prezentując projekt ustawy Ewa Kopacz, minister zdrowia, powiedziała, że wprowadzenie dodatkowych ubezpieczeń może wnieść do systemu ochrony zdrowia dodatkowych 15 mld zł. Czy według waszych szacunków, to rzeczywiście będzie taka kwota?
Docelowo tak, jeśli „pozbieramy” wszystkie te środki, które dziś płacimy za różne usługi medyczne, ale które nie zawsze zasilają system, np. opłaty za jednorazowe wizyty u lekarzy, wykupywanie abonamentów, czy wreszcie pieniądze z szarej strefy, czyli po prostu łapówki. Żeby więc przychody z dodatkowych ubezpieczeń były wsparciem dla całego systemu muszą mieć charakter powszechny. Jeśli poziom składek będzie oscylował na poziomie zaledwie kilkudziesięciu, czy kilkuset milionów, to dla całego systemu będzie mieć to znaczenie marginalne. Moim zdaniem jeżeli ustawa nie zostanie odpowiednio rozszerzona, to nie można liczyć na owe 15 mld zł.
Na jakiej zasadzie szpitale publiczne miałyby świadczyć usługi dla doubezpieczonych klientów?
Ustawa nakłada na świadczeniodawcę oraz prywatne towarzystwa ubezpieczeniowe określone obowiązki – i to bardzo dobrze. Niestety, nadaje jednocześnie Narodowemu Funduszowi Zdrowia pewne funkcje nadzorcy wobec całego systemu, których NFZ pełnić nie powinien. Mowa między innymi o możliwości rozwiązywania przez NFZ umów zawartych pomiędzy świadczeniodawcą a towarzystwem ubezpieczeniowym np. w momencie stwierdzenia niewykonania lub nienależytego wykonania umowy o udzielanie świadczeń finansowanych ze środków publicznych. A przecież NFZ nie jest stroną w tych umowach ani żadnym organem nadzorczym. Mamy nadzieję, że te kwestie zostaną wyjaśnione.
Ministerstwu chodzi pewnie o to, by zadbać o interes pacjenta, który nie wykupi dodatkowego ubezpieczenia. To chyba największa obawa Polaków – że ich miejsca w szpitalach zajmą prywatni klienci, tylko ci których stać na dodatkowe ubezpieczenie.
Zgadzam się, że należy wprowadzić mechanizm, który pacjentom korzystającym ze świadczeń w ramach NFZ zagwarantuje dostęp do leczenia, ale wejście na rynek dodatkowych ubezpieczeń nie jest dla nich zagrożeniem. Trzeba pamiętać, że szpitale w Polsce bardzo często wykorzystują tylko część swoich możliwości – średnio 50 – 70 proc. możliwości, bo z reguły tylko na tyle pozwala wysokość kontraktu z NFZ. Mówiąc: możliwości, mam na myśli sprzęt diagnostyczny, sale operacyjne, godziny pracy. Teraz jest szansa, że zaczną też korzystać z pozostałej części – popołudniami, czy nawet w nocy, w oparciu o kontrakt z innym niż NFZ płatnikiem. Świadczeniodawcy zależy na tym, żeby wypełnić tę lukę, bo to przestrzeń, która kosztuje, a nie zarabia. Dodatkowe ubezpieczenia będą dodatkową możliwością pozyskania nowych środków. Każdy dodatkowy przychód daje szansę innego rozłożenia (na większą liczbę klientów) kosztów stałych, które i tak miesiąc w miesiąc są ponoszone. Jeśli placówka będzie bardziej rentowna, to będzie mogła lepiej wynagradzać personel, będzie inwestować w zaplecze techniczne, sprzęt, na którym realizuje się określone świadczenia medyczne, ale także w wyższy standard. I zapewniam, że nawet jeśli ubezpieczenia zdrowotne staną się masowe żaden z nich nie zrezygnuje z ani złotówki z kontraktu z NFZ – będą traktować dodatkowe ubezpieczenia, jak możliwość dodatkowego, a nie zamiennego źródła dochodów. Problem z kolejkami na zabiegi, czy z dostępem do lekarzy specjalistów nie wynika z faktu, że klient prywatny ma pierwszeństwo, ale stąd, że środki w NFZ na sfinansowanie świadczeń są ograniczone.
Jeśli jednak założymy, że doubezpieczanie się stanie się masowe i grupa ludzi, którzy w ten sposób mogą ominąć kolejkę podwaja się, potraja, stale rośnie, nadal uważa Pan, że placówki medyczne będą w stanie obsłużyć ich bez spychania pacjentów z NFZ na dalszy plan?
Moim zdaniem bezwzględnie tak. Trudno mi jest w tej chwili mówić o konkretnych przypadkach, ale znam szpitale, w których niektóre oddziały funkcjonują na 25 – 30 proc. swoich możliwości. Przestrzeń, która pozostaje do wypełnienia jest naprawdę olbrzymia więc ryzyko, że będziemy wchodzić w bezpośrednią konkurencję i wypychać klienta NFZ w perspektywie najbliższych lat nie istnieje.
Czy każdy, niezależnie od stanu zdrowia, stanu majątkowego, rodzinnego i tak dalej, będzie mógł kupić dodatkowe ubezpieczenie?
Ogóle warunki ubezpieczenia będą definiowały zasady funkcjonowania ubezpieczenia. Produkty będą zróżnicowane, i będą zależały między innymi od zakresu i rodzaju usług czy częstotliwości udzielanych świadczeń. Do tego będzie dostosowana składka. Wiadomo, że nie będzie to taka sama składka dla wszystkich, a zakres z dostępem tylko do opieki ambulatoryjnej będzie z pewnością tańszy niż pakiet poszerzony o opiekę szpitalną.
Może Pan podać przykład jakiejś atrakcyjnej z punktu widzenia pacjenta usługi, za którą chciałby zapłacić przez wykupienie polisy?
Prawie każdy z nas realizuje świadczenia stomatologiczne prywatnie. Idzie do wybranego lekarza i płaci gotówką. Moglibyśmy te świadczenia objąć polisą z relatywnie niską składką gwarantując naszym klientom, że kiedy pojawi się konkretny problem i konkretna potrzeba będą ją mogli zrealizować w ramach ubezpieczenia.
Jakie zapisy ustawy chcielibyście jeszcze zmienić?
Zaskoczeniem jest przede wszystkim brak dokładnej definicji dodatkowego ubezpieczenia zdrowotnego. Naszym zdaniem projekt niedostatecznie reguluje to zagadnienie. Nie wiadomo dokładnie jaki typ świadczeń i w jakiej formie może być oferowany w ramach dodatkowego ubezpieczenia zdrowotnego. Projekt odnosi się wprawdzie do ustawy o świadczeniach opieki zdrowotnej, ale to nie wyjaśnia sprawy. Potrzebne jest jasne określenie, jaki zakres, rodzaj udzielanych świadczeń może być oferowany klientom i na jakich zasadach może być on finansowany oraz kto może realizować takie świadczenia.
Rozmawiała Katarzyna Mokrzycka
Przemysław Mazurek jest dyrektorem ds. usług medycznych w PZU Życie
Stomatologia, to dobry przykład usług, które warto objąć polisą (CC By Conor Lawless)
W USA prawie tysiąc prywatnych firm ubezpieczeniowych negocjuje z lekarzami stawki za ich usługi. Przeciętny amerykański doktor to milioner, a amerykański system ochrony zdrowia jest najdroższy na świecie. Jednocześnie 30 mln ludzi nie ma tam ubezpieczenia zdrowotnego.
Ekspansja fintechów nie pozostaje bez wpływy na działalność banków, ich przychody i politykę ryzyka. Funkcjonowanie nowych graczy jest wyzwaniem, ale przynosi także efekty pozytywne dla sektora bankowego.
Stany Zjednoczone są jedynym militarnym supermocarstwem świata: wydają na siły zbrojne więcej niż dziesięć kolejnych krajów łącznie. Chiny natomiast stały się jedynym na świecie supermocarstwem w przetwórstwie przemysłowym (manufacturing). Produkcja Chin przewyższa produkcję dziewięciu następnych krajów na liście razem wziętych.
Po dwóch latach deficytu, Polska odnotowała w 2023 r. dodatnie saldo w obrotach handlowych. Poprawa salda nastąpiła we wszystkich głównych kategoriach towarów, a najsilniej w paliwach. Głównym czynnikiem tych tendencji były wyraźnie lepsze warunki cenowe w polskim handlu zagranicznym.
Produkcja ropy na Alasce znalazła się na poziomie najniższym od 45 lat. Ludzie wyjeżdżają stamtąd. Stan ma problemy budżetowe, które będzie chciał załatać m.in. uruchomieniem sprzedaży kredytów węglowych.
Portugalia nie wykorzystała możliwości, jakie dawało wstąpienie do Unii Europejskiej, a wręcz cofnęła się w rozwoju gospodarczym w minionych prawie dwudziestu pięciu latach. W niniejszym artykule autor przekonuje, że ten rozczarowujący rezultat wynika w dużej mierze z polityki ukierunkowanej na bieżącą konsumpcję zamiast na rozwój oparty na sektorze prywatnym.
Ceny konsumpcyjne rosły w Stanach Zjednoczonych w tempie 3,5 proc., co stawia pod dużym znakiem zapytania perspektywę cięcia stóp procentowych za Oceanem. Odczyt inflacji CPI za marzec 2024 r. w USA był nieznacznie wyższy od rynkowego konsensusu i postawił Komitet Otwartego Rynku w niełatwym położeniu.
Specjalne wydanie „Obserwatora Finansowego”, poświęcone jest najważniejszym reformom w historii polskiej bankowości. Powodem jest okrągła rocznica stu lat od kluczowych dla dzisiejszych sukcesów Polski wydarzeń. Jaką drogę przeszedł polski złoty od powstania, do chwili obecnej? Na czym opiera się wiarygodność i zaufanie do Narodowego Banku Polskiego? Jakie były wyzwania i alternatywy po drodze? O tym wszystkim można przeczytać w wydaniu kwartalnika.
Najnowsze wydanie „Obserwatora Finansowego” ukazuje nam wizje przyszłości bliskiej i dalekiej. W tym numerze, najlepsi eksperci postarają się odpowiedzieć na kilka kluczowych pytań, dotyczących sztucznej inteligencji i tego jak generatywna AI wpłynie na bankowość, edukację oraz inne dziedziny naszego życia.
Nieefektywność nadzoru prowadzi do występowania nieprawidłowości i nadużyć na rynku funduszy inwestycyjnych w Polsce – taką sensacyjną tezę stawiają autorzy monografii „Nieprawidłowości i nadużycia na rynku funduszy inwestycyjnych”.
W zasadzie przesądzone zostało wprowadzenie cyfrowej waluty w ujęciu globalnym. Pozostaje natomiast pytanie, jak długo państwa posiadające własne banki centralne, zdolne do kształtowania mniej lub bardziej polityki monetarnej, będą mogły opóźniać wprowadzenie cyfrowego pieniądza banków centralnych (CBDC – Central Bank Digital Currency) i jak długo gotówka pozostanie w niektórych państwach alternatywnym środkiem płatniczym, zabezpieczając konkurencyjność obrotu gospodarczego i wolność wyboru?
Sztuczna inteligencja powoli zmienia sposób działania banków i instytucji finansowych. Pomaga im zredukować ciężar biurokracji, ale także podejmować szybsze decyzje oraz utrzymywać efektywny kontakt z klientami. A będzie jeszcze lepiej. W perspektywie czeka kilkunastoprocentowy wzrost EBITDA.
Współczesne problemy prawne Unii Europejskiej, sztuczna inteligencja w bankowości oraz polityka pieniężna były tematami grudniowego zjazdu na podyplomowych studiach MBA organizowanych w ramach drugiej edycji projektu „Akademia NBP”.
Portal ekonomiczny NBP „Obserwator Finansowy” ponownie znalazł się w czołówce najbardziej opiniotwórczych mediów w kategorii „Media ekonomiczne i biznesowe”, wyprzedzając m.in. „Parkiet”. Wzrost cytowalności treści publikowanych na łamach serwisu wzrósł w kwietniu w odniesieniu do marca 2023 r. o 37 proc.
Sytuacja gospodarcza w Polsce na tle innych krajów przedstawia się korzystnie. Warto zauważyć, że w szybkim tempie nadrabiamy dystans dzielący Polskę od poziomu życia w wybranych państwach europejskich. W ciągu ostatnich czterech lat dynamika wzrostu PKB plasowała Polskę powyżej innych krajów europejskich, zarówno strefy euro, w tym Niemiec i Francji, jak i krajów Unii Europejskiej z własną walutą, np. Czech.
Większość polskich przedsiębiorców odczuła skutki wojny w Ukrainie, choć jej wpływ oceniają w zróżnicowany sposób – wynika z badania przeprowadzonego przez Polski Instytut Ekonomiczny.
W styczniu 2020 roku Wielka Brytania formalnie opuściła Unię Europejską. Oczekiwane korzyści z brexitu, poza odzyskaniem suwerenności w zakresie kształtowania prawa i zewnętrznych relacji gospodarczych, jednak się nie zmaterializowały. Widoczny jest natomiast spadek wydajności i konkurencyjności brytyjskiej gospodarki, co wpływa także na kondycję rynku pracy.