Marek Darecki, prezes Doliny Lotniczej (fot. OF)
W najbliższych latach Polska otrzyma kolejne miliardy pomocy, jak je wykorzystamy? To jest ostatnia szansa na awans Polski do pierwszej ligi krajów Europy. Mam nadzieję, że poprawimy sposób dystrybucji środków pomocowych. Wśród wielu istotnych priorytetów powinny znaleźć się klastry.
Klastry są świetnym mechanizmem do realizacji koncepcji „inteligentnych specjalizacji”, szczególnie na poziomie regionów. Dwa, trzy kluczowe klastry województwa powinny być tożsame z dwoma, trzema „inteligentnymi specjalizacjami” regionu. Wsparcie należy się takim klastrom, a także tzw. aktorom klastra czyli ich członkom. Powinny zostać ustalone transparentne kryteria oceny klastrów na poziomie regionu i kraju. W Polsce powinniśmy się też „dochować” 3, 4 klastrów klasy światowej, które powinny cieszyć się wsparciem szczególnym, w interesie naszej gospodarki.
Wierzę w klastry i w sens ich rozwoju w Polsce. Myślę, że to jest klucz do szeroko pojętej innowacyjności. To także test na dojrzałość branży i umiejętność wspólnego działania.
Klastry dają możliwość współpracy małych, średnich i dużych firm na wielu płaszczyznach, przy równoczesnym zaangażowaniu nauki i władz samorządowych. Tak właśnie skonstruowana jest Dolina Lotnicza – 112 członków w tym firmy duże i średnie, ale również ponad 50 firm małych, rodzinnych, które zatrudniają od jednego do trzydziestu pracowników, a produkują komponenty dla Airbusów, Boeingów czy F16.
W Polsce pojawiają się kolejne, ciekawe klastry, na których wsparcie powinny się znaleźć pieniądze, bo to jedna z ważnych dróg do dynamicznego rozwoju gospodarki.
Ważne jest mądre wsparcie takich inicjatyw. Pierwsza kwestia to pieniądze na początek, na prowadzenie klastra, czyli biuro, kserokopiarkę, komputer, na pensje dla dwóch, trzech osób – nie więcej.
Dolina Lotnicza ma etatowych trzech pracowników, a budżet roczny to około pięćset tysięcy złotych – to w zupełności wystarcza na najlepszy klaster w tej części Europy.
Myślę, że teraz każdy klaster, który przejdzie wstępną klasyfikację, pokaże że jest autentyczny, uczciwy, że za projektem stoją ludzie godni zaufania, powinien móc dostać wsparcie na funkcjonowanie klastra, chociaż na pierwsze dwa, trzy lata. To powinno być nie więcej niż 200 tys. zł, resztę finansowania mogą stanowić składki i pieniądze z aktywności klastra. Oczywiście kluczowa jest ocena klastrów zasługujących na wsparcie. To nie jest łatwe, ale w całej Europie udaje się to zrobić. To jest kwestia kryteriów oceny i otrzymanych rekomendacji. Pewnie, że zawsze będzie ryzyko, że pewna część wsparcia dostanie się spryciarzom, ale czy dziś nie ma takich przypadków?
Drugi rodzaj wsparcia, które jest potrzebne klastrom to pieniądze na potrzeby wpisane w działalność klastrową, takie jak na przykład wyjazdy, które pozwolą podpatrywać, jak pracują najlepsi na świecie w danej dziedzinie. Po co odkrywać Amerykę? Po co wymyślać koło, skoro inni już to wymyślili? Jeśli jest klaster turystyczny, to ktoś z tego klastra powinien pojechać do Szwajcarii, do Austrii, zobaczyć jak jest zorganizowany hotel, pensjonat, klub golfowy. Dziś są oczywiście na to pieniądze w różnych programach, ale nie ma prostego mechanizmu właśnie dla klastrów.
Ważne są też środki na promocję i marketing regionu w którym klaster się znajduje, na dostosowanie lokalnej edukacji, na B+R i wspieranie współpracy z wyższymi uczelniami.
Niestety system wspierania klastrów, który mamy w Polsce nie jest na tyle transparentny, by klastry mogły z niego z powodzeniem korzystać. Z jednej strony wydaliśmy olbrzymie pieniądze unijne, ale z drugiej strony brak jest prostych mechanizmów finansowania klastra. Myślę, że bierze się to z braku zrozumienia istoty klastra przez urzędników decydujących o konkretnym brzmieniu programów pomocowych. Brak jest też zrozumienia dlaczego klastry w dzisiejszym świecie są tak korzystne dla gospodarki.
Dolinę Lotniczą, najmocniejszy, innowacyjny klaster w Europie Środkowej, zbudowaliśmy w 10 lat. Nie skorzystaliśmy przy tym, w żadnym znaczącym stopniu, z programu wsparcia dla klastrów na poziomie krajowym, jako że uzyskanie tych środków wymagałoby naszym zdaniem, udawanie czegoś czym nie jesteśmy. Musielibyśmy stać się „przebierańcami”, a na to nie mogliśmy sobie pozwolić.
To co mnie dziwi niezmiernie, to fakt że mając taki namacalny dowód na sukces klastra, jakim jest Dolina Lotnicza, nie ma chętnych ze strony urzędników, na dowiedzenie się czegoś więcej na ten temat.
Są gdzieś liczne departamenty, działy i sekcje, w wielkich gmachach rządowych, gdzie pracują ludzie, których zadaniem jest wpływanie na politykę gospodarczą. Miałbym ochotę ich zapytać dlaczego w ostatnich latach nie przyjechali choć raz na Podkarpacie poznać fenomen klastra. Mam wrażenie , że jest to ważne dla ministrów, których stać na przyjazd i poświęcenie czasu, ale niżsi urzędnicy są przyspawani do swych krzeseł, a wyjazd z wizytą do Rzeszowa, to dla nich jak marsz na Sybir.
Mam nadzieję, że w nowej perspektywie unijnego budżetu będziemy mieli do czynienia z nową polityką wsparcia dla klastrów opartą o zasady jasne, transparentne i nie obwarowane przesadną biurokracją, która zmusza do tworzenia sztucznych uzasadnień.
Przemysł ma wiele pomysłów, które można obrócić w miejsca pracy i w innowacje. W Dolinie Lotniczej w ciągu najbliższych czterech lat powstanie 4 tysiące nowych miejsc pracy. Planujemy zwiększać produkcję, przyciągać nowych inwestorów. Stawiamy na badania, budujemy pierwsze centrum badawczo – rozwojowe, a będą kolejne. Będziemy konstruować samoloty, silniki lotnicze, a nie tylko je produkować. To jest nasz plan na kolejne 10 lat.
Marek Darecki jest prezesem Doliny Lotniczej na Podkarpaciu.
OF