Europa tylko udaje, że oszczędza

Narasta opór przeciwko programom oszczędnościowym. Coraz więcej europejskich polityków, wzmocnionych zwycięstwem Francois Hollande w wyborach prezydenckich we Francji naciska, by zastąpić oszczędzanie pobudzaniem wzrostu gospodarczego. Problem w tym, że Europa wcale jeszcze nie zacisnęła pasa.
Europa tylko udaje, że oszczędza

Astir Palace (CC BY-ND Pete the painter)

W ostatni czwartek agencja Bloomberg nadała ciekawą depeszę o planowanej sprzedaży kompleksu turystycznego Astir Palace na Riwierze Ateńskiej. Właścicielami są National Bank of Greece i państwo greckie. Luksusowe hotele i bungalowy warte wraz z ziemią setki milionów euro są świetnym przykładem greckiej komedii. Bank jest niemal bankrutem, ale zajmuje się turystyką. A znakomicie położony kompleks, który gościł Jane Fondę, Tony Blaira i Franka Sinatrę, przynosi od 10 lat straty. Depesza w sprawie Astir Palace przypomniała, że Grecja w porozumieniach ratunkowych zobowiązała się sprzedać aktywa warte 50 mld euro, a sprzedała dotychczas za 300 milionów (nie licząc resztówki telekomu), w tym żadnej z 70 tysięcy państwowych nieruchomości. Astir Palace ma być pierwszy.

Do tej pory zamiast sprzedawać, kiedy jeszcze ktoś wierzył, że Grecja pozostanie w strefie euro, kombinowano z dzierżawami, bez skutku oczywiście. Teraz, kiedy inwestorzy mają wydać euro, by obudzić się z wpływami  z inwestycji w zdewaluowanych drachmach, tym bardziej będą wstrzemięźliwi. A Grecy będą udawali Greka, że przecież się starają.

Nie tylko oni. Znacznie poważniejsze udawanie Greka odbywa się w wielu państwach europejskich w sprawie programów oszczędnościowych. Wśród polityków, ekonomistów i w mediach dominuje narracja, że to programy oszczędnościowe, czyli cięcia wydatków, wpędzają Europę w recesję. Także Obserwator Finansowy przytaczał opinie w tym duchu w kilku tekstach. Problem w tym, że w znacznej części to nieprawda. Najpierw popatrzmy na dane:

do Aleksandrowicza 1

Na 27 państw Unii Europejskiej zaledwie 6 w ubiegłym roku miało niższe wydatki niż w 2008 roku. W porównaniu z 2007 żadne nie zacisnęło pasa. Ta szóstka to państwa grupy BELL (Bułgaria, Estonia, Łotwa i Litwa), które obcinając wydatki skutecznie powalczyły o wewnętrzną dewaluację, by utrzymać powiązanie waluty z euro oraz Irlandia i Grecja. Irlandia, bo tak jak państwa BELL poważnie podeszła do wyjścia z kryzysu i Grecja, która jest kompletnym bankrutem mimo miliardowej pomocy. Wszystkie inne kraje, i te które trzymają się dobrze (Niemcy, Polska, Szwecja etc.), i te które są na krawędzi (Hiszpania, Portugalia, Włochy, Belgia) wydają więcej niż w 2008 roku. O jakim drakońskim zaciskaniu pasa mówią w takim razie politycy i ekonomiści?

Oczywiście ktoś powie, że przecież trzeba uwzględnić inflację. Proszę bardzo, w większości przypadków mamy do czynienia praktycznie ze stabilizacją realnych wydatków, w niektórych nadal ze wzrostem! Ale jest też i drugie pytanie. Właściwie dlaczego nie patrzeć na wydatki nominalne. Kiedy rodzinie walą się nagle podstawy materialne, ktoś stracił pracę, komuś obcięto pensję, nie zastanawia się, jaka jest inflacja, tylko ogranicza wydatki  i już. Państwa natomiast zadłużają się. Dług publiczny w latach 2008-2011 wzrósł w Unii Europejskiej średnio o 20 punktów procentowych w relacji do PKB, zmniejszył w… jednym – Szwecji. Francja nie miała zrównoważonego budżetu od 1973 roku, jej dług publiczny z 20,7 proc. produktu krajowego w 1980 roku wzrósł do 87 procent w bieżącym, deficyt budżetowy w 2011 roku wyniósł 5,2 proc. i jest blisko hiszpańskiego raczej niż niemieckiego.

– Z jakimi oszczędnościami zamierza walczyć Francois Hollande? – pyta retorycznie Juan Carlos Hidalgo z Cato Institute.

W maju Hidalgo i Daniel Mitchell opublikowali kilka analiz, które mają jeden punkt wspólny – pokazują, że wydatki publiczne w krajach europejskich są nadal – licząc w stałych euro – o 10-20 procent wyższe niż przed 10 laty. Czyli utrzymuje się rozpasanie ostatniej dekady, które wpędziło te państwa w kryzys zadłużenia. Efekt? Nie tylko wzrost długu publicznego. Także wzrost redystrybucji poprzez państwo. Na 22 państwa Unii Europejskiej występujące w statystyce OECD zaledwie 4 (Estonia, Grecja, Węgry i Szwecja) zmniejszyły stopień redystrybucji. We Francji wzrosła o 3 punkty do 56,1 procent PKB, w niektórych krajach o 4 i więcej punktów.

do Aleksandwoicza 2

Czy w takim razie programy oszczędnościowe są fikcją? Nie do końca. Faktycznie, deficyty finansów publicznych w większości krajów zmniejszyły się w porównaniu  z rekordowymi w 2009 roku, ale nadal są znacznie wyższe niż w 2008. W tym roku mają się nadal obniżać, ale nawet nie ma co podawać rządowych planów, bo jest prawdopodobne, że w większości państw wezmą w łeb.

do Aleksandrowicza 3

Rodzina europejska nadal jedzie na głębokim minusie, choć zwykłe rodziny dawno już zrównoważyłyby dochody i wydatki. Wydatki publiczne jeśli w ogóle maleją, to niezwykle powoli. To oznacza, że deficyty finansów publicznych  maleją przede wszystkim dzięki wzrostowi obciążeń podatkowych, a nie zmniejszeniu wydatków.

Mamy do czynienia nie z programami oszczędnościowymi tylko programami rosnących podatków. Znamy dziesiątki prac ekonomistów pokazujących, że jest to mniej efektywna metoda równoważenia finansów publicznych, hamuje wzrost gospodarczy, wypycha z gospodarki sektor prywatny. I nie ma co udawać Greka.

Piotr Aleksandrowicz

Astir Palace (CC BY-ND Pete the painter)
do Aleksandrowicza 1
do Aleksandrowicza 1
do Aleksandwoicza 2
do Aleksandwoicza 2
do Aleksandrowicza 3
do Aleksandrowicza 3

Otwarta licencja


Artykuły powiązane

Nie chcemy płacić podatków, bo nie wiemy, co nam dają

Kategoria: Analizy
Jesteśmy sceptyczni wobec płacenia podatków a jednocześnie oczekujemy dużego zaangażowania państwa w sprawy socjalne i gospodarkę – i nie widzimy w tym sprzeczności.
Nie chcemy płacić podatków, bo nie wiemy, co nam dają

Tydzień w gospodarce

Kategoria: Raporty
Przegląd wydarzeń gospodarczych ubiegłego tygodnia (11-15.04.2022) – źródło: dignitynews.eu
Tydzień w gospodarce