Autor: Adam Kaliński

Dziennikarz specjalizujący się w tematach dotyczących Chin.

Chiny celują w coraz lepsze marki

Chińskie firmy, przynajmniej te z większymi ambicjami, nie zadowala już wizerunek dostarczycieli masowych, tanich towarów, którymi od lat zalewają światowe rynki. Widać ostatnio wyraźnie, że Chinom doskwiera już opinia „fabryki świata” i próbuje ją zmienić, choć do końca jeszcze nie wiadomo z jakim skutkiem.
Chiny celują w coraz lepsze marki

Prada, to jedna z tych światowych marek, na którą Chiny ostrzą sobie zęby. (CC By-NC-SA pureandapplied)

Strategia w tej dziedzinie jest dwutorowa. Pierwsza polega na profesjonalnym kreowaniu, także dzięki pomocy zagranicznych specjalistów od public – relations, chińskich marek na globalnym rynku. Efekty są widoczne, bowiem na światową listę 500 najbardziej cenionych brandów ze względów ekonomicznych, sposobu zarządzania, reputacji i wzrostu wartości, trafiło już 88 marek chińskich. Są wśród nich takie firmy jak: Sinopec i CNPC z branży petrochemicznej, czy Haier z branży AGD i elektronicznej. 79 z nich pochodzi z Chin kontynentalnych, trzy z Hongkongu, a sześć z Tajwanu. Ich roczne przychody przekroczyły w 2010 roku 10 mld dolarów. Coraz częściej Chiny próbują zaistnieć także w branżach typowo konsumpcyjnych, które poza elektroniką i sprzętem AGD, wydawały się być dotąd poza ich zasięgiem.

Przykładem może być ekspansja sportowej sieci odzieżowej Li Ning, która co miesiąc otwiera nowe sklepy i salony na całym świecie. Obecna jest także w Polsce. Rzucenie rękawicy takim gigantom w tej dziedzinie jak Nike czy Adidas, zwróciło uwagę specjalistów w tej dziedzinie, choć tak naprawdę Chińczycy powielają sprawdzoną już w branży strategię marketingową, inwestując w agresywną reklamę brandu, podpisując milionowe kontrakty ze światowymi gwiazdami sportu, sponsorując wielkie wydarzenia sportowe, pokazy mody itp.

Ciekawsza jest druga strategia obrana przez chińskie firmy, które w tym, jak i praktycznie w każdym przejawie swej gospodarczej aktywności, mają wsparcie państwa i kontrolowanych przez nie banków. Budowanie mocnej pozycji nowej marki na światowym rynku to rzecz czasochłonna i bardzo kosztowna. Dlatego mając pieniądze, łatwiej kupić markę już na świecie znaną i uznaną. Pozwala to uniknąć problemów wizerunkowych, bowiem chińskie firmy, podobnie jak i polskie, nawet jeżeli dysponują produktami nie ustępującymi jakością zachodniej konkurencji, nie mogą przełamać stereotypów dotyczących kraju ich pochodzenia.

Chiny wiedzą, że minie jeszcze sporo czasu, zanim kojarzone będą one z towarami niezawodnymi i wysokiej klasy. Podobną drogę musieli przebyć kiedyś producenci z Japonii i Korei Południowej. Chińczycy ruszyli więc na światowe zakupy. Było to tym łatwiejsze, że niedawny kryzys finansowo-gospodarczy sprawił, iż na świecie o ok. 5 proc. spadła wartość 100 najlepszych marek. Ogromne rezerwy walutowe Państwa Środka pozwoliły na zakupy, które wraz z inwestycjami za granicą, znacznie przekroczyły rocznie kwotę 50 mld dolarów.

Przedmiotem zainteresowania Chińczyków są głównie: sektor zaawansowanych technologii, energetyka (w tym tzw. „zielona energia”), telekomunikacja, motoryzacja, a także firmy działające na rynku mody, czy design. Najgłośniejszy zakup, jeśli chodzi o tę ostatnią dziedzinę, dotyczył kilkunastu procent akcji słynnego włoskiego domu mody Prada.

Najgłośniejszym jednak echem odbiła się sprawa wykupu od amerykańskiego Forda przez chiński koncern Geely Automobile marki Volvo, będącej od lat synonimem bezpieczeństwa oraz solidnej, skandynawskiej motoryzacji. Nowy właściciel nie kryje, że na przykładzie Volvo chce poznać tajniki produkcji nowoczesnych i jakościowo dobrych samochodów. Jaki będzie końcowy efekt kupna marki „legendy” przez Chińczyków pokaże czas, jednak zakup ten uchronił Volvo przed bankructwem. Nieoficjalnie słychać też o chińskich zakusach na Saaba, który również jest do przejęcia.

Wiele spekulacji dotyczy także planów kupna przez chińskiego inwestora FSO na Żeraniu, ale konkretów na razie brak. W tutejszych dużych miastach np. Pekinie, czy Szanghaju, można czasem spotkać taksówki takie same jak te, które jeżdżą po ulicach Londynu. Są one tylko pomalowane na inne kolory. Skąd się tu wzięły? Otóż wspomniana już firma Geely przejeła firmę Manganese Bronze, wytwarzającą dotąd w swych zakładach LTI wielkie, charakterystyczne taksówki. Produkcja z Coventry zostanie przeniesiona do Szanghaju i „londyńskie” taksówki mogą niebawem być tak samo charakterystycznym widokiem na ulicach tutejszych metropolii, jak i w stolicy Zjednoczonego Królestwa.

Niebawem możemy także być świadkami kolejnych spektakularnych przejęć przez chińskie koncerny. Same wielkie pieniądze, którymi dysponują tutejsi inwestorzy to jednak nie wszystko. Na wiele planowanych transakcji w Europie zgodę musi wyrazić Unia Europejska, która oskarża władze w Pekinie o subsydiowanie zagranicznych zakupów i inwestycji, a także o to, że większość tutejszych dużych przedsiębiorstw (co akurat jest prawdą) kontroluje państwo. Może to, zdaniem Unii, zagrażać wolnorynkowym regułom.

Nie brakuje jednak w Europie, w tym także Polsce, głosów, zalecających pragmatyczne podejście do problemu i mówiących, że dla będących u progu bankructwa firm europejskich, lepszy jest wspierany przez własny rząd inwestor chiński, aniżeli żaden.

Autor jest dziennikarzem radiowym, mieszka w Pekinie

Prada, to jedna z tych światowych marek, na którą Chiny ostrzą sobie zęby. (CC By-NC-SA pureandapplied)

Otwarta licencja


Tagi


Artykuły powiązane

Kosztowna strategia „zero COVID-19”

Kategoria: Trendy gospodarcze
Lockdown Szanghaju wywołał w Chinach debatę na temat sensowności takiej strategii, w sytuacji gdy ujawniają się jej wysokie koszty gospodarcze.
Kosztowna strategia „zero COVID-19”