Etiopia wkracza na gospodarczą arenę

Gdy gospodarki zachodnie buksują w koleinach recesji państwa uważane za najbiedniejsze przyciągają inwestorów. Etiopia kojarzona z obrazami umierających z głodu dzieci, to już historia. Ich miejsce zajął przyjazny system podatkowy, własne technologie, rosnący eksport. - Jesteśmy coraz bliżej dnia gdy zadłużone gospodarki Ameryki i dużej części Europy przestaną się liczyć – uważa znany ekonomista Michael Panzner.
Etiopia wkracza na gospodarczą arenę

Meles Zenawi, premier Etiopii, mówi, że priorytetem gospodarki Etiopii jest rozwój przedsiębiorczości i innowacyjności. (CC By-SA WEF)

Etiopia nie jest Hong-Kongiem, ani nawet Rwandą. Na razie. Tamtejszemu rządowi, z pomocą organizacji międzynarodowych takich jak World Food Program, udało się jednak to, co było dotąd niemożliwe. Wprowadzono strategie makroekonomiczne, które pozwoliły gospodarce Etiopii uniezależnić się od pomocy z Zachodu. Unowocześniono rolnictwo, powstał programy rekompensat dla farmerów z terenów górskich, sąsiadujących z Erytreą, najbardziej narażonych na suszę.

Etiopia przegoni Chiny?

W 2010 r. wzrost PKB Etiopii wyniósł 7 proc., a rok wcześniej 8,7 proc. Afrykański Bank Rozwoju (AFDB) prognozuje, iż w 2011 r. PKB może wynieść nawet 10,9 proc. Według analityków tego banku Afryce nie sprzyjają rewolucje w Egipcie, Tunezji i Libii. Rozwój, zwłaszcza północnej części kontynentu, spowolnią “silne wiatry frontalne i wysokie ceny paliw i żywności”. Ale Etiopia nie jest zagrożona. Dlaczego? Dba o inwestorów, wewnętrzny rynek i wzmacnia kontakty handlowe z silnymi, rozwijającym się partnerami jak Chiny i Indie.

Analitycy Międzynarodowego Funduszu Walutowego twierdzą, że eksport tego kraju, który wzrósł w ciągu ostatnich lat z 1,4 mld do 2,3 mld dolarów, jeszcze bardziej się zwiększy i w latach 2014 – 2015 wyniesie 4,4 mld. W tym samym okresie import wzrośnie z obecnych 7,7 mld do 13,8 mld dol. Ośrodek analityczny Economist Intelligence Unit ocenia nawet, że w 2011 r. wzrost PKB Etiopii będzie nawet nieco szybszy niż Chin i Indii.

Nic dziwnego. Gospodarka Etiopii jest w stanie transformacji. W 2010 r. sektor bankowy, usług turystycznych i hotelowych, zdrowotnych i edukacja wytworzyły 45 proc. PKB, czyli więcej niż rolnictwo, które do niedawna miało największy wkład. A prognozy rozwoju są optymistyczne. Jak poinformował premier Meles Zenaw eksport wzrósł o 48 proc. w okresie ośmiu ostatnich miesięcy 2010 r.

Ekonomista Ernest & Young Etiopia, dr Zemedeneh Negatu, uważa, że w ciągu 15 lat PKB  Etiopii wzrośnie do 472 mld dol., a w 2023 r. jej dochód PKB na głowę wyniesie ponad 4 tys. dol.

– Priorytetem gospodarki Etiopii jest rozwój przedsiębiorczości i innowacyjności – podkreślił premier Zenaw na Światowym Forum Ekonomicznym dotyczącym Afryki.

Premier nie był gołosłowny. Rząd Etiopii, według Banku Światowego w latach 2009-2010 stworzył jedne z najkorzystniejszych warunków dla zagranicznych inwestorów. W 2009 r. weszło w życie nowe prawo dotyczące podatków i ceł dla biznesu. Rząd zredukował do 7 proc. podatek od zysku dla inwestorów. Przez pierwsze pięć lat działalności podatek ten wynosi zero. W przypadku pionierskiej działalności (innowacji lub nowej, nie dostępnej dotąd usługi) nie płacą też żadnego podatku od zainwestowanego kapitału. Takie warunki podatkowe dotyczą też importu surowców potrzebnych do produkcji przeznaczonej na eksport. Nieopodatkowany jest transfer kapitału inwestycyjnego. Nie płacą też ceł. Z ceł zwolnione są też maszyny, części zamienne do nich, narzędzia i inne materiały potrzebne do produkcji. Najwyższe cło na pozostałe towary nie przekracza 8 proc. ich wartości. Jeśli inwestor płaci podatek to może sobie go pomniejszyć odliczając koszty wydane na badania, rozwój i szkolenia. Także sprzedaż i kupno udziałów przedsiębiorstwa zwolnione są od podatku. Podatek od sprzedaży produktów przeznaczonych dla rolnictwa oraz żywności wynosi 4 proc., a pozostałych – 12 proc. Etiopia podpisała też porozumienia handlowe z Afryką Południową, Rwandą, Burundi, Kuwejtem, Indiami, Wietnamem, Singapurem, Australią, Brazylią, Holandią i Włochami, by inwestorzy mogli uniknąć podwójnego opodatkowania.

Auta na biogaz przyspieszą rozwój

Te warunki zachęciły etiopskiego biznesmena Tadesse Tassema, który większą część swojego życia spędził w Holandii, by otworzyć w rodzinnym kraju kolejną fabrykę samochodów wraz z parkiem innowacyjnej motoryzacji. Gdy w 2003 r. kolejny raz odwiedzał swój kraj odkrył, że rośnie popyt na samochody. Najpierw zaczął więc sprowadzać używane.

– Pomyślałem jednak, dlaczego nie miałbym ich składać w moim kraju? – opowiada.

Tassema nakłonił holenderską firmę Trento BV Engineering do stworzenia spółki joint venture. Tak w 2005 r. powstała firma Holland Car. Rząd Holandii pomógł w uzyskaniu dogodnego kredytu bankowego. Pierwszy samochód zjechał z taśmy montażowej w 2006 r. Wszystkie części samochodu importowane są od chińskich producentów Lifan Motors i JAC Motors.
Początkowo fabryka produkowała zaledwie jeden samochód dziennie, ale produkcją zainteresowali się inwestorzy z Indii i Arabii Saudyjskiej. Dzięki pozyskaniu blisko 300 mln dol. kapitału montażownia została unowocześniona a pracownicy przeszkoleni do pracy przy urządzeniach komputerowych, które czuwają nad jakością wykonanej pracy. Dziś fabryka składa 6 aut dziennie, a Tessema jeszcze w tym roku chce dokonać dodatkowych inwestycji by zwiększyć wydajność do 10 samochodów. Montażownia składa trzy typy aut, których marki noszą nazwy etiopskich rzek: Abaj, Tekeze i Szebelle.

Na razie silniki w autach napędzane są benzyną, ale to ma się zmienić, bo prócz montowania aut chińskie i hinduskie firmy wraz Holland Car pracują nad produkcją samochodu napędzanego biogazem. Obok fabryki powstaje park innowacyjnej motoryzacji, a w nim m.in. fabryka biogazu. Tassema w wywiadzie dla chińskiego radia ujawnił w czerwcu 2011 r. iż jego firma pracuje nad siecią stacji biogazu w całej Etiopii. Tym programem zainteresowane są też Chiny, Ameryka Południowa i Australia. Na stronie internetowej Holland Car Tassema oświadczył: “Uświadomiliśmy sobie, że nic nie stoi na przeszkodzie byśmy produkowali biogaz w Etiopii”.

Dodatkowo przedsiębiorstwo zaczyna też produkcję autobusu w całości zaprojektowanego w Etiopii.

Ekonomista dr David Rosenberg, zarządzający funduszem inwestycyjnym, podkreśla, że przedsiębiorstwa takie jak to stworzone przez Tassemę zmieniają postrzeganie Etiopii wśród inwestorów.

– Do lamusa trzeba odłożyć mit mieszkańców Afryki czekających na pomoc, dziś to oni wraz z krajami Azji tworzą gospodarkę przyszłości – mówi.

Z tą opinią zgadza się Michael Panzner, ekonomista i doświadczony inwestor.

– Jesteśmy coraz bliżej dnia gdy horrendalnie zadłużone gospodarki Ameryki i niestety dużej części Europy przestaną się liczyć. Coraz bardziej swoją szansę wykorzystuje Afryka i niektóre gospodarki Azji – mówi Panzner.

Prof. Norman Bailey, ekonomista i były doradca prezydentów USA, jest bardziej sceptyczny.

– Stany Zjednoczone i Europa Zachodnia, być przez jakiś czas osłabione, w dłuższej perspektywie 10 -15 lat pozostaną liderami ze względu na wielkość gospodarek i nowoczesne technologie – uważa.

Etiopia konkuruje z USA i Izraelem

Właśnie w Etiopii powstają jednak także nowoczesne technologie. Tu narodziła się konkurencja dla izraelsko – amerykańskiej firmy Better Place, która w tym roku planuje otwarcie w Izraelu, a następnie w Danii pierwszej sieci stacji wymiany baterii dla samochodów napędzanych energią elektryczną. Jej dyrektor, Shai Agassi, ujawnił, że Better Place w 2012 r. otworzy pierwsze stacje w Stanach Zjednoczonych a także w Australii. Baterie będą mogły być użyte w specjalnych autach marki Renault, które także w tym roku trafią na rynek.

Wyścig z Better Place podjęło włosko – chińskie przedsiębiorstwo Free Style, które w Addis Abebie wyprodukuje samochód dostępny dla mieszkańca jednego z najuboższych krajów świata. Na czele przedsięwzięcia stanął włoski inżynier i ekonomista Carlo Pironti. Grupa chińskich inwestorów zaryzykowała 600 mln dol. Fabryka powstaje na przedmieściach stolicy. Szkielet samochodu dostarcza koreańska firma a pozostałe części – 57 różnych dostawców. Auto marki Solaris Elettra ma zdobyć najpierw rynek lokalny następnie część afrykańskiego (przede wszystkim Afryka Południowa) a następnie europejski. Początkowo fabryka ma produkować 6 a po 2 latach – 300 aut miesięcznie.

Pironti twierdzi, że czas najwyższy na produkcję takiego auta w Afryce, bo prócz izraelskiej konkurencji pojawiają się następni: “Fiat otwiera fabrykę samochodów napędzanych energią elektryczną na Sycylii, Mitsubishi jest niemal gotowy do produkcji w Hiszpanii, a Chrysler rozmawia z Niemcami”. Jego zdaniem w ciągu najbliższych lat dokona się rewolucja w motoryzacji ponieważ “wydobycie ropy się zmniejsza i naturalnie surowiec drożeje”.

– Coraz więcej konsumentów będzie wybierać tanie auta napędzane elektrycznością – przekonuje Pironti.

Zgadza się z nim rząd Etiopii, który przez dwa lata przekonywał włoskiego inżyniera, by ten wybrał ich kraj. Sprzedaży elektrycznych aut będzie towarzyszyć marketingowe hasło: “Z zielonego kraju do zielonego świata”.

Dzięki pominięciu baku i małemu silnikowi Solaris Elettra jest mniejszy, ale nie wpływa to na jego wygodę i funkcjonalność. Do produkcji małego auta potrzebnych jest też mniej pracowników. Fabryka będzie zatrudniać na początku zaledwie 30 osób. Pironti planuje otwarcie kolejnych 2 fabryk na terenie Etiopii do końca 2012 r. Podobne fabryki mają powstać w Chinach. Zainteresowanie Solaris Elettrą wyraziły Indie, Wietnam i Indonezja. Pierwsze auta nie będą tanie – będą kosztowały od 12 do 15 tys. dol., a bateria 8 tys. dol. Commercial Bank of Ethiopia, Bank of Abisynia i Lion Bank działające na terenie Etiopii przedstawiły w maju 2011 r. dostępne dla przeciętnego Etiopczyka kredyty.

Solaris Elettra będzie można kupić w takim samym systemie płatności jak telefon komórkowy: podpisując umowę na 12, 24 czy 36 mies. W ten sposób klient będzie płacił na początku nawet 60-80 proc. mniej niż wynosić będzie jednostkowa cena auta. Na przykład w Etiopii koszt doładowania baterii elektrycznej na każde 100 km będzie wynosił 10 centów. Dlaczego tak tanio? Etiopia produkuje 2000MW energii głównie z hydro-źródeł. Ale zdaniem ekspertów z International Energy Agency może stać drugim co do wielkości eksporterem energii elektrycznej w Afryce (po Kongo). I produkować 45000MW. W kwietniu rząd ogłosił budowę Zapory Wielkiego Millenium przy granicy z Sudanem. To inwestycja warta 4,7 mld dol. Zapora będzie generować 5250 MW. Zaporę budować będą etiopskie, kanadyjskie, chińskie i hinduskie firmy.

Zdaniem amerykańskiego tygodnika Barron’s Etiopia w 2012 r. ten kraj ma szansę stać się jednym z największych producentów samochodów napędzanych ekologicznymi paliwami. To afrykańskie państwo dręczy jeszcze wiele problemów, w  dużej części są one jednak spowodowane napięciami politycznymi, jak muzułmański terroryzm, zwłaszcza w zachodniej części kraju, sponsorowany, jak twierdzą francuscy eksperci, przez Iran. Wielkim problemem są wciąż tropikalne choroby. Przed rządem Etiopii jeszcze wiele zadań do wykonania, by gospodarka mogła stanąć w czołówce z Chinami i Indiami. Ale nie ma wątpliwości, że lew Abisynii z historycznej flagi Etiopii już zaryczał. I wprowadza porządek na swoim terytorium.

Meles Zenawi, premier Etiopii, mówi, że priorytetem gospodarki Etiopii jest rozwój przedsiębiorczości i innowacyjności. (CC By-SA WEF)

Otwarta licencja


Tagi