Autor: Małgorzata Grzegorczyk

Dziennikarka dziennika Puls Biznesu, specjalizuje się w obszarze inwestycji zagranicznych w Polsce i na świecie.

Polskie firmy za granicą mają swój czas

Pod koniec ubiegłego roku polskie inwestycje bezpośrednie za granicą wyniosły ponad 29,2 mld euro. Ten i przyszły rok mogą znacząco podnieść ten poziom, bo kryzys na świecie dopinguje polskich przedsiębiorców. Jeśli pójdą na Zachód, więcej będzie fuzji i przejęć niż projektów typu greenfield.
Polskie firmy za granicą mają swój czas

(Opr. DG/CC BY-NC-SA MyTudut)

Polska staje się zbyt ciasna dla coraz większej liczby polskich firm. NordGlass, polski producent szyb samochodowych właśnie rozpoczyna budowę sieci sprzedaży w Ameryce Północnej. Organika chce budować w Rosji fabrykę surowca do wyrobu pianki poliuretanowej, a producent opakowań BSC zamierza przejąć firmę w Rosji.

NordGlass  ma już oddziały w Niemczech, Francji, Czechach, Słowacji i Danii. Jest też obecny w Afryce, Ameryce Południowej i Azji.
– Ostatnie lata poświęciliśmy na wzmacnianie pozycji NordGlass na rynku wymiany i naprawy szyb w Polsce oraz na rozwoju dystrybucji w Europie. Postanowiliśmy wejść na największy rynek motoryzacyjny na świecie wierząc, że nasze szyby mają szansę odnieść sukces także za Atlantykiem – mówił cytowany w komunikacie prasowym Grzegorz Łajca, prezes Grupy NordGlass.
Z kolei Organika chce budować w Rosji fabrykę surowca do wyrobu pianki poliuretanowej, bo tam jest łatwy dostęp do surowca. To już kolejna zagraniczna fabryka firmy z Malborka, która jest już także obecna w Czechach, Bułgarii, Rumunii, Serbii, Bośni i Hercegowinie oraz na Białorusi. Organika tworzy z rosyjskim partnerem spółkę, w której chce mieć 60 proc. udziałów.
– Otwarcie nowego zakładu umożliwi nam produkcję we własnym zakresie poliolu, jednego z głównych wyjściowych składników pianki poliureatnowej. Wyprodukowany materiał zostanie przeznaczony na użytek własny grupy, a także na sprzedaż. Wyprodukowany przez nas poliol będzie tańszy od obecnie dostępnego, co pozwoli zwiększyć nam przychody – mówi Dariusz Kwieciński, prezes Organiki.

W Rosji chce też inwestować BSC Drukarnia Opakowań, jeden z większych w Polsce producentów opakowań. Podpisała list intencyjny dotyczący przejęcia za 8 mln euro 75 proc. akcji rosyjskiej firmy Promis. Promis specjalizuje się w opakowaniach dla branży farmaceutycznej. Transakcja opłaci się BSC, bo ze względu na wysokie cło, lepiej mieć w Rosji swoje fabryki.

(Opr. DG)

(Opr. DG)

To tylko kilka najświeższych przykładów, które pokazują jednocześnie, że polscy przedsiębiorcy rozwijają firmy za granicą bez kompleksów, korzystając ze wszystkim metod: zarówno tworząc sieć sprzedaży, budując fabryki, ale także przejmując istniejące firmy, co jeszcze kilka lat temu było bardzo trudnym osiągnięciem. Kontrolowany przez Romana Karkosika Boryszew kupił zakłady włoskiej grupy Maflow, producenta przewodów klimatyzacyjnych, a potem dwie niemieckie grupy AKT i Thysohn, które są dostawcami elementów plastikowych do samochodów. Selena, producent chemii budowlanej, który sprzedaje na 70 rynkach, kupił w Hiszpanii największego producenta uszczelniaczy i klejów.

W ciągu ostatnich kilkunastu miesięcy decyzji o inwestowaniu poza Polską polscy przedsiębiorcy podjęli wiele . Przykład idzie od największych, którzy zagraniczne podboje zaczęli już jakiś czas temu. Leszek Czarnecki ma w Rosji biznes leasingowy Carcade i Kaban Bank oraz banki na Ukrainie i Białorusi. Chemiczny Synthos należący do Michała Sołowowa, ma zakład w Czechach, związane z biznesmenem Cersanit i Barlinek – fabryki na Ukrainie. PKN Orlen kupił niemiecką sieć stacji, we Francji spółkę ma Comarch. Petrolinvest kontrolowany przez Ryszarda Krauzego szuka ropy w Kazachstanie,  a Kulczyk Oil Ventures – w Syrii, Brunei i na Ukrainie.

Naturalnie do miana światowych inwestorów zagranicznych jeszcze Polsce daleko. W raporcie UNCTAD Polska znalazła się co prawda w tej samej grupie, zarówno jeśli chodzi o przyciąganie inwestycji zagranicznych, jak i własne inwestycje za granicą – należymy do krajów, w których wartość inwestycji przychodzących i wychodzących wynosi 1 – 9 mld dol. Polska jest jednak wciąż jeszcze bardziej odbiorcą niż dawcą bezpośrednich inwestycji zagranicznych (BIZ). Według UNCTAD nasz kraj należy do najbardziej atrakcyjnych lokalizacji dla inwestycji w latach 2011-13. Zajęliśmy wysokie szóste miejsce po krajach BRIC (Brazylia, Rosja, Indie i Chiny) oraz USA. Wciąż jeszcze zagraniczne firmy realizują w Polsce po 300 projektów greenfield rocznie, czyli siedmiokrotnie więcej niż polskie za granicą.

Polskie firmy rocznie realizują za granicą średnio około 40 projektów budowy fabryk od podstaw (UNCTAD). W tym roku przez pierwsze cztery miesiące projektów greenfield było 9. W całym rekordowym 2008 roku – 45. Wartość pojedynczych projektów rośnie. Od 2006 roku zwiększyła się z 20 mln dol. do około 60 mln dol. To już przyzwoita inwestycja – tyle wydają na fabrykę w Polsce światowe koncerny, np. 3M czy Procter & Gamble.

W rekordowym dla inwestycji na świecie 2007 roku zanotowaliśmy skok wartości projektu do 70 mln dol. jednak w 2009 r. średnia wartość projektu spadła o połowę. Prawdopodobna przyczyna: wtedy polskie firmy odczuły skutki kryzysu z 2008 r., ale poradziły sobie z problemami, bo, jak już zostało powiedziane, w tym roku średnia jest znów wysoka i wynosi niemal 60 mln dol.

Projekty są droższe, ale jest ich mniej. W tym roku – od stycznia do kwietnia – odnotowano tylko 5 inwestycji M&A (fuzje i przejęcia). ). W ubiegłym roku było ich 21, a w kryzysowym 2009 r. miały miejsce tylko trzy takie projekty. Najwięcej transakcji M&A zostało zawartych w 2007 r. – 30 (ale za to ich wartość była bardzo niska – średnio 4,2 mln dol. na projekt. Budowa własnych fabryk czy oddziałów wciąż jeszcze jest bardziej istotnym elementem zagranicznej ekspansji niż fuzje i przejęcia.

Zarówno projektów greenfield, jak i M&A z polskimi firmami w roli głównej będzie przybywać. Taki jest trend. Może złamać go przedłużający się kryzys, o ile okaże się głęboki, ale pewnie dopiero w 2013 r. W USA jest on dotkliwy już teraz, w Europie Zachodniej wciąż nie wiadomo, jakie wyrządzi szkody. Zapewne okaże się to w przyszłym roku. Jeśli będzie źle, może to zaszkodzić polskiej gospodarce właśnie za dwa lata. Podczas kryzysu Polacy udowodnili, że potrafią być bardzo aktywni. Jest szansa, że firmy będą mocno działać i w tym, i w przyszłym roku.

Który z tych dwóch sposobów ekspansji odnotuje w najbliższej przyszłości szybszy wzrost: rozwój organiczny czy przejęcia?

Za fuzjami i przejęciami świadczy fakt, że dla wielu firm nadszedł czas ataku na Europę Zachodnią. Kryzys może podciąć skrzydła tym zachodnioeuropejskim firmom, które jeszcze nie otrząsnęły się z poprzedniego. To będzie kolejna okazja do przejęć.

Według Krzysztofa Domareckiego, prezesa Seleny, która ma fabryki w Korei Południowej, Turcji, Brazylii, Chinach, USA i Hiszpanii, przejęcia to lepsza metoda zdobywania rynków dojrzałych niż budowa fabryk (i jednocześnie równie dobra co greenfield na rynkach rozwijających się). Na początku tego wieku firma próbowała w sposób organiczny rosnąć na wschodzie i zachodzie kontynentu. Udało się za Bugiem, nie udało za Odrą. Teraz Selena znów próbuje zaistnieć na Starym Kontynencie przez przejęcia.

(Opr. DG)

(Opr. DG)

Najwięcej polskich inwestycji trafiło do tej pory do Luksemburga (na koniec 2009 r. było to ponad 4 mld euro), Holandii (niemal 1,6 mld euro), czy Szwajcarii (4,6 mld euro), ale – jak wyjaśniają eksperci NBP – ma to związek z transakcjami finansowymi podmiotów specjalnego przeznaczenia. Bardziej opłaca się zainwestować polskiej firmie z Luksemburga niż Warszawy, więc zakłada w Luksemburgu spółkę i to za jej pomocą operuje na świecie.  Z zachodnich krajów polską obecność mocno widać jeszcze w Wielkiej Brytanii, Niemczech czy Norwegii. Ze wschodniej Europy zbliżony poziom osiągnęły polskie inwestycje w Rosji, Czechach, na Litwie i Ukrainie.

Na wschodzie Europy zostało niewiele dużych rynków, a na zachodzie wciąż ogromne Włochy, Hiszpania, Francja.  Jeśli więc polskie firmy zdecydują się inwestować na Zachodzie bardziej intensywnie – do czego może je skłonić kryzys, nadarzające się okazje i duży potencjał rynków – będą raczej przejmować. Jeśli na Wschodzie – można spodziewać się zarówno projektów greenfield, jak i M&A.

> czytaj też: Jakie zagraniczne inwestycje liczą się dziś w Polsce

Autorka jest dziennikarką Pulsu Biznesu

(Opr. DG/CC BY-NC-SA MyTudut)
(Opr. DG)
polacy-buduja
(Opr. DG)
polskie-inwestycje

Otwarta licencja


Tagi