Autor: Sebastian Stodolak

Dziennikarz, filozof, muzyk, pracuje w Dzienniku Gazecie Prawnej.

Reformy z importu dobre dla Polski

Jak poradzić sobie z długiem publicznym, jak budować stadiony i nie tracić na tym pieniędzy, jak rozładować korki? Na pytania, które zadają - a w każdym razie powinni sobie zadawać - politycy odpowiedzialni za polską gospodarkę odpowiedzi można znaleźć w innych krajach. Warto korzystać z doświadczeń innych, bo to pozwala przyspieszyć rozwiązanie problemu i oszczędzić pieniądze.
Reformy z importu dobre dla Polski

Francuzi, by rozładować zatory, postawili na płatne drogi. Może to pomysł także dla nas? (CC BY-SA urbanlegend)

Polsce potrzeba reform – to wezwanie niczym mantrę powtarzają ekonomiści. Reform nie będzie, nasza gospodarka runie. Zielona wyspa zamieni się w wyspę tonącą. Będziemy drugą Grecją, pogrążymy się w przewlekłej zapaści jak Japonia, nasza gospodarka stanie się archaiczna jak gospodarka Portugalii. Czarnych scenariuszy jest mnóstwo i faktycznie – jeśli polscy politycy się nimi nie przejmą i reform nie przeprowadzą – mogą się one ziścić.

Niestety, zazwyczaj każdy projekt śmiałej reformy jest uznawany za nierealny, niemożliwy do zrealizowania, zbyt kosztowny, albo zbyt ryzykowny. Preferowana jest polityka małych kroków, które sprowadzają się do bezowocnego dreptania w kółko.

Ułatwiamy więc zadanie politykom i wskazujemy, jak najskuteczniej rozwiązać najbardziej nurtujące problemy. Wiedzę czerpiemy z życia. Patrzmy, jak to zrobili inni i uczmy się na cudzych błędach. Importujmy dobre pomysły.

Postawić na innowacyjność
Import z: Norwegia

W rankingu najbardziej innowacyjnych gospodarek Unii Europejskiej tworzonym przez Komisję Europejską, Polska jest szósta od końca. Jak to zmienić? Nawet unijny program „Innowacyjna Gospodarka”, który funkcjonuje od 2007 r. na niewiele się zdał.

Przykład innowacyjnego podejścia do innowacyjności płynie z Norwegii. Kraj ten tylko w niewielkim stopniu ustępuje takim gigantom innowacyjności, jak USA, czy Finlandia i z roku na rok poprawia wyniki. Jak to robią? Po pierwsze na każdą zagraniczną firmę, która chciałaby zainwestować w badania i rozwój (R&D) czekają bardzo atrakcyjne ulgi podatkowe. Państwo zwraca firmie podatek w wysokości odpowiadającej wydatkom poniesionym przez nią na innowacje (czasami nawet dopłaca do takich inwestycji). Eksperci podkreślają, że system ulg zaplanowany jest tak, by koszty obsługi prawnej umożliwiającej ich uzyskanie nie przewyższały korzyści (niestety, w Polsce zdarza się, że przewyższają). Poza tym – to już mniej wolnorynkowa idea – państwo norweskie stworzyło firmę Innovation Norwey, której powierzyło bezpośrednią odpowiedzialność za innowacyjność gospodarki. Każdy kto ma jakiś innowacyjny pomysł, ma możliwość skonsultowania go z profesjonalistami i – po przejściu biznesowej weryfikacji – skorzystania ze środków funduszu venture capital.

Więcej prywatnych dróg
Import z: Francja, USA

To, że w Polsce mamy kłopoty z budową dróg to truizm. Truizmem jest również stwierdzenie, że brak dróg i dobrych rozwiązań komunikacyjnych sprawia, że nasze miasta są zakorkowane jak żadne inne. Nasza stolica została uznana drugim najbardziej nieprzejezdnym miastem w Europie, zaraz po Brukseli (ranking stworzyła produkująca GPS-y firma TomTom). Firma doradcza Deloitte przeanalizowała, jak dużo tracimy stojąc w korkach: nawet 2,3 tys. zł rocznie! Gdzie szukać rozwiązania tego problemu? Kojarzeni z reguły z nadmiernym państwowym interwencjonizmem Francuzi wpadli na pomysł, żeby budowę i zarządzanie drogami powierzać prywatnym przedsiębiorstwom. Firma Cofiroute należąca do konsorcjum VINCI wybudowała i zawiaduje dwupoziomową autostradę podziemną pod Paryżem. Podróże, które zabierały kiedyś 45 minut, teraz trwają jedynie 10 minut. Sprawny ruch odbywa się dzięki nieustannemu nadzorowi: sztab zarządzających ruchem obserwuje przez 350 kamer wydarzenia w tunelu, szybko reagując na wypadki, bądź przeszkody pojawiające się na drodze. Wykrycie problemu zajmuje mniej niż 10 sekund.

Z kolei w Kalifornii władze zezwoliły prywatnemu inwestorowi na dobudowanie dodatkowych pasów do istniejącej już drogi publicznej. Widok z lotu ptaka jest smutno -zabawny: pas państwowy zakorkowany, prywatny – samochody śmigają. Ceny przejazdów są zależne od zatłoczenia i pory dnia. U nas jaskółką takich rozwiązań jest autostrada wybudowana przez Jana Kulczyka, ale wciąż trudno wyobrazić sobie, żeby rząd pozwolił na wybudowanie całkowicie prywatnej drogi w środku miasta.

Bariera dla podatków
Import z: Gruzja

Prezydent Gruzji Micheil Saakaszwili do realizacji swojego ambitnego projektu dążył już od 2009 r. Chodziło o przyjęcie poprawki do konstytucji pod nazwą Akt Wolności Gospodarczej. Udało się w czerwcu. Zgodnie z tą poprawką podniesienie podatków będzie musiało odbywać się za zgodą obywateli wyrażoną w referendum (nie dotyczy to akcyzy i podatków lokalnych). Poprawka ma zabezpieczyć Gruzinów przed chciwością ewentualnych następców Saakaszwiliego. Polscy politycy mogliby wziąć przykład nie tylko z tego, co Saakaszwili mówi i wpisuje do ustawy zasadniczej, ale i z tego, co robi. Prowadzi przecież bardzo skuteczną politykę gospodarczą. Za jego kadencji (objął stanowisko w 2004 r.) wyeliminował już prawie 90 proc. koncesji, pozwoleń i ceł, wprowadził podatek liniowy, a także zmniejszył czas otwierania firmy do 3 dni. Efekt? W zeszłym roku gospodarka Gruzji urosła o 6,7 proc., a ranking Banku Światowego „Doing Business 2011” sklasyfikował ją na 12 miejscu na świecie, jeśli chodzi o kraje najbardziej przyjazne biznesowi.

Stadiony – tymczasowe
Import z: Wielka Brytania

Wiadomo, zbliża się Euro 2012. Nowe obiekty powstają w Gdańsku i Wrocławiu, a w Poznaniu stadion przebudowano. W Warszawie budowany jest za ok. 2 mld zł Stadion Narodowy. Powstał już za ok. 450 mln zł stadion Legii Warszawa, a jej stołeczny rywal, Polonia, również chce dotacji na odnowienie swojego obiektu. Wiadomo, że wszystkie te projekty będą przynosić straty. Ekonomiści zajmujący się tzw. ekonomią sportu przekonują na przykład, że aby Stadion Narodowy zarobił na siebie, trzebaby organizować na nim rocznie ok. 100 imprez wypełniających trybuny po brzegi. Niemożliwe.

Dlatego bardzo sensownym wydaje się pomysł Brytyjczyków, którzy na potrzeby olimpiady, która odbędzie się również 2012 r. muszą wybudować stadion na 80 tys. osób. Zrobią to, ale tak, by po zakończeniu imprezy większa część konstrukcji (mieszcząca 55 tys. osób) mogła zostać rozłożona na czynniki pierwsze, spakowana i wysłana do gospodarza kolejnej imprezy olimpijskiej, a więc do Chicago. Stadiony na Euro 2012 są już niemal ukończone, ale z całą pewnością przy okazji kolejnej dużej imprezy sportowej, warto skorzystać z pomysłu Brytyjczyków. Zwłaszcza w kontekście problemów z zadłużeniem polskich miast.

Lekarstwo na długi
Import z: Wielka Brytania

David Cameron, konserwatywny premier Wielkiej Brytanii, zdecydował się na najodważniejszy ruch spośród wszystkich przywódców państw UE w kwestii finansów publicznych. Stworzył program „Wielkie Społeczeństwo”, którego celem jest „stworzenie klimatu, który daje władzę społecznościom lokalnym i tworzy wielkie społeczeństwo, które zabierze władzę politykom.” Na przykład grupy wolontariuszy będą mogły przejmować budynki publiczne i tworzyć w nich instytucje kultury: biblioteki, kluby, szkoły, itp. Rząd obiecał wspierać takie projekty finansowo (utworzył nawet specjalny „Bank Wielkiego Społeczeństwa”), ale będzie to i tak o wiele mniej kosztowne niż prowadzenie podobnej działalności na własną rękę. Choćby dlatego, że pracownikami będą właśnie wolontariusze. Choć wedle komentatorów „Wielkie Społeczeństwo” pozostanie pewnie w końcu jedynie piękną wizją, to jego retoryka służy Cameronowi do skutecznego ograniczenia rozrostu państwa socjalnego, rozbudzenia w obywatelach odpowiedzialności za swój stan materialny i zmniejszenia wydatków publicznych. Cel ambitny, ale i możliwy do osiągnięcia: eliminacja deficytu strukturalnego o monstrualnej wysokości 109 mld funtów.

Hamulec bezrobocia
Import z: Singapur

Singapur, czyli drugie najbardziej wolnorynkowe państwo świata wg Heritage Foundation (wpływowy think – tank), jeśli chodzi o zwalczenie bezrobocia prowadzi mocno nieortodoksyjną politykę. Jak podaje serwis Businessweek.com w czasach kryzysu i recesji władze Singapuru płacą firmom, by – do momentu, gdy sytuacja gospodarcza się poprawi – nie zwalniały pracowników. Co więcej, żeby ci „nadmiarowi” pracownicy mieli co robić, a nie włóczyli się bez celu po firmowych korytarzach, państwo prowadzi inny program: przyucza ich do nowych zawodów, nawet tych, które są dalekie od działalności ich obecnego pracodawcy. Efekty? Mimo, że Singapur przeszedł w 2009 r. mocne załamanie gospodarcze bezrobocie ledwo przekraczało 3 proc.

Emerytury z podatków
Import z: Kanada

Kondycja demograficzna społeczeństw Zachodu, a więc przede wszystkim zjawisko ich „starzenia się”, sprawia, ze literalnie każdy system emerytalny jest w dłuższej perspektywie skazany na porażkę. Jednak zgodnie z hasłem „umierać, ale powoli”, najlepiej mieć system, w którym ta perspektywa jest jak najdalsza. No i jak najtańsza.

Wolnorynkowe Centrum im. Adama Smitha przekonuje, że należy wprowadzić tzw. „emeryturę obywatelską”. Miałoby to być świadczenie przysługujące każdemu obywatelowi po ukończeniu określonego roku życia i w takiej samej dla wszystkich kwocie. CAS proponuje 900 zł. Niższe koszty wypłaty emerytur niż obecnie i o wiele prostszy system finansowania – bezpośrednio z podatków. Tak duża armia urzędników obsługująca ZUS jak obecnie byłaby więc niepotrzebna. Podobnie myśleli Kanadyjczycy.

Tak wygląda pierwszy filar tamtego systemu, tzw. Old Age Security Program. Jest finansowany z podatków i przysługuje wszystkim, którzy ukończyli 65 rok życia i mieszkali w Kanadzie co najmniej 10 lat. Emerytura jest wypłacana średnio w kwocie ok. 460 dolarów (ok. 1288 zł). Kolejne dwa filary tamtejszego systemu przypominają odpowiednio: nasz ZUS, czyli wypłatę emerytur ze składek i OFE, czyli prywatne emerytury oferowane przez fundusze kapitałowe.

Skuteczne naśladownictwo
Import z: Chiny

Chiny już od czasów pierwszych wolnorynkowych reform z lat ’80 rozsyłają po świecie ludzi, którzy mają za zadanie obserwować najciekawsze rozwiązania przyjęte w danych państwa, analizować je i przysyłać do chińskiej centrali propozycję wdrożenia ich w CHRL. I nie mówimy tu o „zapożyczaniu” technologii. Wiadomo na przykład, że sztab Chińczyków uważnie studiował metody, jakimi wprowadzono w Polsce reformy pieniężne, a przede wszystkim, jakimi uwalniano kurs złotego wobec dolara. Cel? Zebrać doświadczenia, by – pewnie w nie tak dalekiej przyszłości – uwolnić kurs renminbi. Chińczycy żywo interesują się również rozwiązaniami prawnymi stosowanymi w UE i strefie Schengen. Kpiują te, które wydają im się najlepsze i eliminują ryzyko wprowadzenia tych nietrafionych. Działania wywiadowcze są starannie planowane, a emisariusze to z reguły studenci, inżynierowie pracujący w zagranicznych filiach chińskich koncernów, czy dyplomaci.

Wsparcie wirtualnych zmagań
Import z: Kanada

W Polsce co najmniej dwie firmy osiągnęły międzynarodowy sukces na rynku gier komputerowych: CD Projekt RED i City Interactive. Warto inwestować w takich przedsiębiorców. Patent na rozwój przemysłu gier komputerowych opracowała Kanada. Podobnie jak w Norwegii zwraca się tam podatek w kwotach odpowiadających wydatkom na badania i rozwój, a także wprowadza ulgi podatkowe w dziedzinie opodatkowania pracy (praca stanowi największą część kosztów). Dodatkowo na uniwersytetach i w liceach prowadzone są powszechnie zajęcia, które rozwijają talenty programistów, grafików, czy „level-designerów”. Efekty stworzenia przyjaznego ekosystemu są imponujące: wielu największych producentów gier przeniosło swoje siedziby do Kanady bądź otworzyło tam ważne dla siebie ośrodki. Np. francuski Ubisoft założył w Kanadzie aż dwa duże oddziały.

Francuzi, by rozładować zatory, postawili na płatne drogi. Może to pomysł także dla nas? (CC BY-SA urbanlegend)

Otwarta licencja


Tagi