Chiny czekają na odpowiedzi z Europy

Chiny zdają sobie sprawę z grożącego im ryzyka niewypłacalności krajów europejskich. Mają obligacje państw eurolandu o wartości 600 mld euro, a Europa jest dla nich największym rynkiem zbytu. Chcą pomóc UE, aby nie stracić partnera dla rozwoju własnej gospodarki. Decydenci w Pekinie stawiają jednak Europejczykom pytania, na które nie otrzymują satysfakcjonujących odpowiedzi.
Chiny czekają na odpowiedzi z Europy

(CC BY-NC-SA David Morrow)

Kłopoty są z odpowiedzią nawet na podstawowe pytania: w czym ChRL miałaby pomóc Europie, jakiej formy pomocy od Chin Europa oczekuje i – wreszcie – jakiej Europie mogłyby Chiny pomóc? Na razie unijni decydenci mają kłopoty z przekonaniem władz CHRL, że użycie ogromnych rezerw walutowych Chin w Europie byłoby korzystne dla dalszego harmonijnego rozwoju tego kraju.

Obraz mało atrakcyjny

Z wypowiedzi decydentów i przedstawicieli chińskiej gospodarki wynika, że obraz współczesnej Europy nie jest dla ChRL zbyt atrakcyjny. W Pekinie uważa się, iż unijna gospodarka charakteryzuje się brakiem elastyczności, co skutkuje „strukturalną sztywnością” nie pozwalającą wyzwolić dość pozytywnej energii, aby zainicjować wzrost gospodarczy i poprawić konkurencyjność.

Kraje strefy euro zmuszone zostaną w tym roku do zmierzenia się z operacją zrolowania ponad 980 mld euro długu. Dokapitalizowanie systemów bankowych może kosztować następne ponad 950 mld euro (w przypadku niekontrolowanego bankructwa Grecji). Może się okazać, iż skala tej operacji i jej złożoność przerasta Europę.

Chińscy specjaliści wskazują na przykłady działań pozornych w ratowaniu strefy euro, zniechęcających ich kraj do roli inwestora. Pekin delikatnie daje Europie do zrozumienia, iż to ostatni dzwonek na podjęcie efektywnych działań przez liderów strefy euro.

Podział zadań

Europa nie ukrywa swych oczekiwań i nadziei na obecność miliardów chińskiego kapitału w postaci bezpośrednich inwestycji w jej gospodarkę.

W 2008 roku władze w Pekinie uznały telekomunikację, przemysł wydobywczy, energetykę i hutnictwo, a w 2010 dodatkowo przemysł motoryzacyjny, za lokomotywy narodowej gospodarki. Nakazano  „konsolidację branżową”, co oznacza dominację państwowej kontroli w tych dziedzinach i  przymusowe przejmowanie rentownych przedsiębiorstw prywatnych w nadzór właścicielski Komisji Nadzoru i Administracji Państwowymi Aktywami.

Organizacja ta, kontrolująca aktywa o wartości ponad biliona amerykańskich dolarów chce mieć jak najszybciej swojego Mercedesa, Nokię, Ikeę lub Chanel i chętnie zainwestuje w znane europejskie marki, aby zdobyć ich zaawansowane technologie oraz europejską myśl techniczną i potencjał intelektualny. Daje jednak też do zrozumienia, że obawia się „europejskiej strefy ryzyka”. Dlatego jedynie 10 proc. wartości chińskich inwestycji zagranicznych trafiło do Europy.

Dotychczas Chinom wystarczało czerpanie zysków z inwestycji w Azji oraz z realizacji długookresowego planu „bezpieczeństwa surowcowego”, poprzez inwestycje także w Ameryce Południowej i w Afryce. W ubiegłej dekadzie ChRL udzieliła państwom afrykańskim (główni beneficjenci to Angola, Etiopia, Nigeria, Sudan i Kongo) wartościowo więcej pożyczek niż Bank Światowy, a wymiana towarowa z nimi przekroczyła wartość 120 mld dolarów rocznie. Pekin importuje z Afryki 32 proc. swojego zaopatrzenia w ropę naftową. Poza ropą Chiny sprowadzają i magazynują wszelkie możliwe surowce, od rud żelaza i metali kolorowych po drewno. Działające tam firmy skoncentrowane są na maksymalizacji zysku i budowaniu komfortu politycznego dla swoich inwestycji, bez dbania o ochronę środowiska czy prawa pracownicze, co zwiększa zwrot z zaangażowanego kapitału.

Nowy typ przedsiębiorstwa

Ekspansja w pogrążonej w kryzysie zadłużeniowym UE daje chińskim przedsiębiorcom dostęp, bez barier celnych, do ponad 500 milionowego rynku konsumentów. Należy jednak pamiętać, że za tym kapitałem stoi silny aparat państwowy, co nadaje inwestycjom wymiar pozagospodarczy, o mocnym zabarwieniu politycznym.

Ponad 80 proc. wartości spółek giełdowych w ChRL jest własnością państwa. Firmy te z dużym powodzeniem uczestniczą w globalnej grze rynkowej, realizując kontrakty preferowane przez rząd, który zapewnia im kapitał w postaci preferencyjnych pożyczek bankowych. Dobór tych firm jest zgodny ze wspomnianą już polityką „konsolidacji branżowej”.

Subsydiowane przez państwo chińskie przedsiębiorstwa wygrywają przetargi z unijnymi firmami, nie mogącymi korzystać ze wsparcia swoich rządów, czy też państwowych banków. Przetargi te dotyczą także inwestycji dotowanych z budżetu UE. Tymczasem europejskie firmy nie mają dostępu do chińskiego rynku zamówień publicznych. Rodzi się pytanie: dlaczego Europa nie wprowadza działań protekcjonistycznych lub instrumentarium wzajemności?

Ludzie Zachodu często nie biorą pod uwagę diametralnie odmiennych systemów społeczno-gospodarczych oraz odmiennej od naszej, percepcji świata przez społeczeństwo kultury ryżowej. Różnice między kulturami Wschodu i Zachodu są większe niż nam się wydaje. Nie doceniamy roli kapitału w odmiennej filozofii gospodarczej, a w konsekwencji mamy trudność zdefiniowania, czy w Chinach jest państwowy kapitalizm, czy też kapitalistyczny komunizm?

W stuleciu, które będzie należało do krajów basenu Oceanu Spokojnego, Singapur, Hong Kong, Makau stały się doskonałymi laboratoriami, w których w wyniku przenikania się kultur Azji i Zachodu kształtuje się nowy, ponadnarodowy model gospodarczy. W konsekwencji powstaje wielokulturowy styl zarządzania o wysokim stopniu adaptacyjności, odpowiadający zróżnicowanym warunkom społeczno-gospodarczym, opierający się na powszechnej dyskusji wszelkich propozycji zmierzających do poprawy produktywności.

Chiny mają swoje problemy

Z punktu widzenia Europy Chiny wydają się pędzącą potęgą, ale Pekin ma swoje własne kryzysy, które mogą powstrzymywać plany ekspansji w Europie. Wśród nich nabrzmiewający kryzys społeczny. ChRL rozpoczęła modernizację struktur administracyjnych oraz rozwiązywanie problemów społeczno-gospodarczych narastających lawinowo wraz z niezharmonizowanym rozwojem regionów oraz niekontrolowanym przepływem informacji. Masowe wystąpienia usuwanych z ziemi chłopów w Guangdong, w grudniu ubiegłego roku, doprowadziły do przepędzenia lokalnych władz, a strajk taksówkarzy do zmian we władzach prowincji.

Rosną nierówności społeczne. Szacunki wskazują, że do 1 proc. chińskiej populacji należy kapitał o wartości 5 bln dolarów, a do trzech najbardziej wpływowych triad należy majątek prawie dwukrotnie większy. Obrazujący nierówności dochodowe współczynnik Ginniego, zgodnie z oświadczeniem członka politbiura Bo Xilai, stale rośnie i wynosi obecnie 0,46 – wartość powyżej 0,4 wskazuje na możliwość wystąpienia niepokojów społecznych.

Coraz bardziej widoczny jest rozdźwięk pomiędzy klasami – bogatą (liczy ok. 13 mln) i średnią (400 mln), a prawie miliardem ledwie wiążących koniec z końcem chińskich obywateli.

Silny jest antagonizm związany z nierównym dostępem do edukacji. Różnice w jakości szkolnictwa są duże, zamożność rodziców bądź ich wysoka społeczna pozycja (np. w partii) czynią ich dzieci uprzywilejowanymi w systemie edukacji.

W ostatnim roku skończył się boom mieszkaniowy, miał miejsce spadek cen nowych mieszkań w skali od 10 do 25 proc. Zmniejszyło się drastycznie zaangażowanie kapitału zagranicznego na rynku nieruchomości.

Wielkość szarej strefy w Chinach oceniam na około 32 proc. oficjalnie podawanego PKB, a liczbę niezarejestrowanych pracowników zatrudnionych w niezarejestrowanych, a więc nieopodatkowanych przedsiębiorstwach, na około 180 mln. Zjawiskiem pokrewnym jest nielegalny odpływ za granicę chińskiego kapitału o równowartości ponad 320 mld dolarów rocznie, głównie via Hongkong, Singapur i kasyna Makao. Najprostszą metodą wywozu kapitału jest zawyżanie wartości zakupów.

Aby obraz był kompletny, należy wspomnieć o wszechobecnej korupcji, stanowiącej ogromne obciążenie dla rosnącej klasy średniej. Do tego szybko rozszerza się zjawisko lichwy.

Prawdopodobne jest zaostrzenie polityki kredytowej wobec małych firm prywatnych, co doprowadzi do rozwoju nieformalnego rynku szarej strefy finansowej w postaci lichwy, który to rynek obejmie około 82 mln dłużników. Ewentualna ich niewypłacalność doprowadzi do kryzysu  na skalę prowincji.

Dla Pekinu wyzwaniem jest też ochrona środowiska. Jedna trzecia chińskich rzek zaliczana jest do kategorii ścieku, a na 20 najbardziej zanieczyszczonych miast świata tylko dwa nie leżą w ChRL. Skażenie środowiska powoduje około 480 tys. zgonów rocznie. Brak wydatków na ochronę środowiska był istotnym elementem „cudu gospodarczego” oraz  czynnikiem wysokiego stopnia konkurencyjności niegdyś gospodarek Japonii, następnie Taiwanu i Korei Południowej, a obecnie Chin.

Skażenie środowiska, niezharmonizowany rozwój kraju wraz z szybko postępującym rozwarstwieniem społecznym z powodu pogłębiających się nierówności majątkowych i dochodów, a w konsekwencji selektywny dostęp do edukacji może spowodować niepokoje społeczne. To z kolei może stać się podstawowym źródłem spowolnienia dotychczasowego tempa wzrostu. To m.in. dlatego uwagę władz ChRL zajmuje rosnący z dnia na dzień problem Internetu. Nadciągającej fali niezadowolenia społecznego oraz ukrywania niewygodnych dla rządzących informacji nie da się już dłużej powstrzymać cenzurą.

Wszystkie siły na konsumpcję

Władze Chin deklarują reformy mające przeciwdziałać zagrożeniom. W planie pięcioletnim 2011-2015 mowa jest o pobudzeniu konsumpcji krajowej. Służyć temu ma m.in. zmniejszenie ceł, ułatwiające import specjalistycznych urządzeń, podniesienie progu podatkowego od dochodów indywidualnych, zwiększenie wydatków na edukację, zdrowie i usługi, podwyżka płacy minimalnej, a nawet program rabatów na zakup sprzętu AGD i elektroniki, czy program kredytów dla ludności. „Wszystkie siły narodu do przesterowania gospodarki” wzywa Xie Xuren, minister finansów. Pomóc ma również złagodzenie polityki pieniężnej (obniżka poziomu rezerw obowiązkowych banków i stóp procentowych).

Ogromna operacja przesterowania gospodarki proeksportowej na adresowaną do odbiorcy wewnętrznego prawdopodobnie powiedzie się, ponieważ charakterystyczna dla kultur ryżowych nadzwyczaj mocna mobilizacja społeczna daje rękojmię silnego pobudzenia rynku wewnętrznego. Przećwiczyły to już z powodzeniem Japonia, Korea Południowa i Tajwan.

Na kierunek zmian a Chinach, ale także na zakres pomocy dla Europy oddziaływać będzie najważniejsze dla Chin w tym roku wydarzenie. Będzie nim XVIII zjazd KPCh, na którym oficjalnie dojdzie do zmian we władzach centralnych. Wbrew pochopnym doniesieniom prasowym nie zapadły ostateczne decyzje co do zmian na szczytach władzy, gdzie trwają zapasy ideologiczne i personalne.

Jesienią 3 tys. delegatów „wybierze” już wybranych 370 członków Komitetu Centralnego. Ci zaś, wiosną „ustalą” zawczasu ustalone 24-osobowe Biuro Polityczne i 9-osobowy Komitet Stały, który wraz ze stojącymi za parawanem „starymi towarzyszami” kolegialnie pokierują ogromnym państwem i życiem jednej piątej ludzkości. Na czele nowo „wybranego” KS staną przewodniczący i premier państwa, z perspektywą sprawowania władzy do 2022 roku.

Kontekst międzynarodowy

Zabiegająca o chińskie inwestycje Europa powinna być świadoma celów Chin w rywalizacji światowej. Jest naturalne, że największy eksporter i drugi importer na świecie stara się umocnić pozycję swojej waluty w międzynarodowym systemie finansowym. Rezultatem wielomiesięcznych, cichych rozmów ministrów finansów ChRL oraz Japonii jest dopuszczenie do wolnej wymiany pary  narodowych walut, a także decyzja o rozpoczęciu przez Japonię zakupu obligacji ChRL, które dotychczas nie były przedmiotem obrotu z udziałem zagranicznych inwestorów, podobnie jak i aktywa denominowane w renminbi.

Sytuacja ta wzbudziła silne emocje nie tylko w łonie APEC (Asia-Pacific Exporting Countries) i ASEAN (Association of South-East Asian Nations), ale i w Waszyngtonie. Równie silne emocje wzbudzają tajemnicze rokowania dotyczące wzajemnej współpracy, prowadzone od dwu lat przez Pekin i Moskwę.

Polityka zagraniczna ChRL najprawdopodobniej stanie się niebawem bardziej agresywna, z wykorzystaniem Rosji jako pierwszoplanowego aktora. Chiny wystąpią w roli głównego suflera. Moskwa coraz bardziej  uzależnia się od Pekinu, przyjmując rolę nie partnera, tylko surowcowego zaplecza ChRL.

Sytuacja ta wielce niepokoi Waszyngton, który zapowiedział rewizję listy towarów i zaawansowanych technologii, ograniczającą ich sprzedaż dla ChRL ze względu na możliwość wykorzystania w celach militarnych. Nie przypadkiem też w projekcie budżetu prezydent Obama zaproponował 26 mln dolarów na powołanie rządowej agencji do wykrywania i zwalczania nieuczciwych praktyk handlowych, wskazując ChRL jako główny cel działalności agencji.

Poniżej oczekiwań

Goszcząca w lutym w Chinach delegacja UE pod przewodnictwem Hermana Van Rompuya i Manuela Barroso nie osiągnęła zamierzonych celów. Nie zdołali oni przekonać gospodarzy, że użycie ogromnych rezerw walutowych ChRL dla wsparcia Europy byłoby korzystne dla dalszego harmonijnego rozwoju Chin.

Już w czasie mającej miejsce kilka dni wcześniej wizyty kanclerz Merkel w Pekinie stało się jasne, że Chiny gotowe są wprawdzie pomóc zadłużonej Europie, ale nie oznacza to, że mocno zaangażują się we wspieranie EFSF.

W czasie szczytu ostrzegano Pekin, że eskalacja kryzysu w Europie może doprowadzić do ograniczenia wzrostu gospodarczego CHRL nawet do 4 proc. To niezbyt dobry argument. Zamiast w ten sposób „straszyć” gospodarzy należało raczej wskazywać, że pomoc nie przeszkodzi, a wręcz pomoże w bezpiecznym rozwoju ChRL.

Jedynym konkretnym efektem wspomnianego szczytu było ustalenie rozpoczęcia w najbliższych miesiącach negocjacji dotyczących umowy o wzajemnej ochronie inwestycji i apel o łatwiejszy dostęp do chińskiego rynku dla europejskich firm. Pekin nadal nie podjął konkretnych zobowiązań pomocy dla strefy euro. Jest to zgodne z powszechnym wśród Chińczyków poglądem, że Europejczycy są na tyle bogatsi od Chińczyków, że muszą pomóc sobie sami. Coraz więcej wskazuje więc na to, że „pomoc” może ograniczyć się do wykupywania prywatyzowanych aktywów i renomowanych przedsiębiorstw, aby pod ich markami podbijać światowe rynki.

Autor jest jednym z najwybitniejszych polskich znawców języków, kultury oraz gospodarek krajów dalekowschodnich. Przez wiele lat mieszkał w Japonii i w Chinach, piastując wysokie funkcje w ponadnarodowych japońskich korporacjach gospodarczych

(CC BY-NC-SA David Morrow)

Otwarta licencja


Tagi