Czekając na inflację

Konsekwencją rozluźnienia polityki pieniężnej – powszechnej dziś odpowiedzi na kryzys - może być inflacja. Ale na razie wskaźniki inflacji w krajach rozwiniętych utrzymują się na niskim poziomie.
Czekając na inflację

Przed pobudzaniem gospodarki poprzez inflację przestrzegał we wrześniu 2011 r. Paul Volcker, były szef Fed. (CC By European Peoples Party)

Odpowiedzią na kryzys bankowy, kryzys zadłużenia i recesję było rozluźnienie polityki pieniężnej i stosowanie przez banki centralne niekonwencjonalnych metod zwiększania podaży pieniądza, czyli polityki  poluzowania ilościowego (Quantitative Easing, QE). Zakup rządowych obligacji oraz udostępnianie bankom komercyjnym taniego kredytu spowodowało gwałtowny przyrost bilansów największych banków centralnych. Konsekwencją takiego poluzowania może być inflacja.

Na razie jednak wskaźniki inflacji w krajach rozwiniętych utrzymują się na niskim poziomie. W ubiegłym roku średnioroczna inflacja w strefie euro (HICP) wyniosła 2,7 proc. w Stanach Zjednoczonych (The Consumer Price Index for All Urban Consumers (CPI-U) 2,9 proc., w Wielkiej Brytanii (HICP) 4,5 proc., w Japonii (CPI) -0,3 proc. W Stanach Zjednoczonych, strefie euro i Wielkiej Brytanii inflacja jest nieco wyższa od zakładanej, ale nie jest to powód do zmartwień. Znacznie więcej uwagi politycy przykładają do recesji i bezrobocia. Dlatego nie należy się spodziewać w najbliższym roku zacieśnienia polityki pieniężnej w krajach wysokorozwiniętych. Chyba że nagle zmieniłby się trend inflacyjny, na co się nie zapowiada.

QE w Stanach Zjednoczonych

Po upadku banku  Lehman Brothers we wrześniu 2008 roku Rezerwa Federalna zastosowała nadzwyczajne działania. Miały one poprawić sytuację na rynku międzybankowym, który niemal całkowicie zamarł. Fed udostępnił bankom krótkoterminowe kredyty wartości kilkuset miliardów dol. W końcu listopada 2008 Fed zaczął kupować obligacje zabezpieczone kredytami hipotecznymi, mające gwarancje Fannie Mae.

W marcu 2009 roku Federal Open Market Committee (FOMC) postanowił zwiększyć w swym bilansie wartość obligacji zabezpieczonych hipotecznie do 1,25 bln dol., zakupić obligacje agencji rządowych wartości 100 mld dol. oraz długoterminowe papiery rządowe wartości 300 mld dol. W czerwcu 2010 roku wartość obligacji skarbowych oraz innych papierów emitowanych lub gwarantowanych przez instytucje powiązane z rządem wzrosła do 2,1 bln dol. W listopadzie 2010 r. Fed ogłosił, że rozpocznie drugą turę zakupu obligacji (tzw. QE2) wartości 600 mld dol. i zakupy te zakończył w połowie 2011 roku. Dodatkowo za 900 mld dol. zakupił ponownie obligacje, których kończył się w tym czasie okres trwania.

Tuż przed upadkiem Lehman Brothers bilans Fed wynosił niespełna 950 mld dol. W końcu roku 2008 wzrósł do ponad 2,27 bln dol., a 22 lutego tego roku wynosił  prawie 2,98 bln dol., a więc przeszło 3-krotnie więcej niż przed kryzysem.

Europejski Bank Centralny nie stosował bezpośrednio metod polityki QE, ale udostępnił bankom komercyjnym niskooprocentowane kredyty. W grudniu 2011 roku udostępnił 3-letnie kredyty wartości 489 mld euro, oprocentowane 1 proc., a w końcu lutego 2012 dodatkowo kredyty wartości 529,5 mld euro. Celem było obniżenie rentowności rządowych obligacji. Duża część pożyczonych przez banki komercyjne pieniędzy została zainwestowana w znacznie wyżej oprocentowane obligacje i papiery skarbowe.

Wpompowanie ponad 1 bln euro w europejski rynek bankowy przyniosło jak na razie umiarkowane efekty. Natychmiast po ogłoszeniu drugiej tury kredytów rentowność włoskich obligacji spadła o 16 punktów bazowych do 5,18 proc. To znacznie poniżej rekordowego poziomu z listopada 2010  (w szczytowym momencie rentowność 10-letnich obligacji wynosiła 7,26 proc.), ale obniżka rentowności wynika nie tylko z pompowania pieniędzy do banków, ale także z podjętych przez rząd włoski reform.

Europejski Bank Centralny kupuje lub przyjmuje w zastaw obligacje rządowe. Operacje te mają podobne skutki co QE, choć są zaliczane do sfery polityki pieniężnej. Pozycja ta (papiery wartościowe na potrzeby polityki pieniężnej) pojawiła się w bilansie EBC w lipcu 2009 roku i stosunkowo nieznacznie wpływa na ogólny poziom aktywów EBC. Bilans EBC od początku kryzysu finansowego wzrósł niespełna 2-krotnie, co odzwierciedla różnicę w polityce banków centralnych USA i Europy.

(Opr. DG)

(Opr. DG)

W Wielkiej Brytanii Komitet Polityki Pieniężnej 9 marca 2009 po raz pierwszy zapowiedział rozpoczęcie programu zakupu aktywów – głównie rządowych obligacji. Jednocześnie BoE obniżył stopę procentową do 0,5 proc. , a więc znacznie poniżej inflacji. Początkowo BoE kupił papiery za 75 mld funtów, w maju 2009 podniósł tę pozycję w swym bilansie do 125 mld, w sierpniu 2009 do 2000 mld co stanowiło 14 proc. PKB Wielkiej Brytanii. W październiku 2011 roku Bank Anglii zaczął kolejną serię poluzowania ilościowego, kupując obligacje za 75 mld funtów, a w lutym 2012 za kolejne 50 mld. Ostatecznie w jego portfelu są papiery rządowe o wartości nominalnej 325 mld funtów,

Według Banku Anglii pierwsza runda QE dała gospodarce impuls w wysokości 1,5-2 proc. PKB. Ale są ekonomiści, którzy kwestionują te obliczenia. Przyrost aktywów BoE nie przełożył się na odpowiedni wzrost kredytów.

Aktywa Banku Anglii wzrosły z 93 mld funtów w przeddzień upadku Lehman Brothers do 238 mld pod koniec roku 2008 i do ponad 313 mld funtów obecnie. W przeddzień kryzysu rezerwy Banku Anglii wynosiły niespełna 30 mld euro, a dziś wynoszą 192 mld.

Skutki polityki QE

Wzrost aktywów i pasywów banków centralnych na skutek polityki QE prowadził do zwiększenia rezerw, w tym przede wszystkim rezerw nadmiernych. Tym samym rosła także baza monetarna, ale nie przekładało się to na znaczący wzrost podaży pieniądza.

O ile rezerwy wymagane banków Rezerwy Federalnej wzrosły w ostatnich czterech latach o niespełna 80 proc., to łączne rezerwy wzrosły kilkadziesiąt razy. Wzrosła też kilkakrotnie baza monetarna. Przed kryzysem banki komercyjne utrzymywały w banku centralnym rezerwy na poziomie wymaganym. Rezerwy nadmierne nie przekraczały 2 mld dol. Dziś wynoszą 1,5 bln dolarów.

Przed kryzysem banki posiadane środki zamieniały na wyżej oprocentowane aktywa – kredyty, kredyty hipoteczne, papiery wartościowe. Sytuacja zmieniła się w połowie 2008 roku. Banki, które są zasilane w płynność przez bank centralny, trzymają w nim rezerwy znacznie przekraczające wymagany poziom. Rezerwy w Fed są oprocentowane 0,25 proc. Inwestują też w papiery rządowe, które mimo obniżenia ratingu USA są uważane za bezpieczne. Dopiero w ubiegłym roku wzrosła wartość udzielanych gospodarce i gospodarstwom domowym kredytów, co dało w efekcie pewne ożywienie gospodarcze.

„Nawis” w postaci nadmiernych rezerw stwarza – zdaniem niektórych ekonomistów zagrożenie w postaci szybkiego przyrostu podaży pieniądza. Jeżeli gospodarka zacznie szybko rosnąć, wzrosną inwestycje i popyt na kredyty, „nawis” rezerw zacznie maleć. Trudno sobie wyobrazić skutek zainwestowania 1,5 bln dolarów (około 10 proc. PKB USA) w kredyty lub inne aktywa. Musiałoby to doprowadzić do gwałtownego przyrostu podaży pieniądza i odpowiedniego wzrostu cen. Spodziewać się można także baniek spekulacyjnych, zasilanych gorącym pieniądzem.

(Opr. DG)

(Opr. DG)

Na razie dynamika podaży pozostaje znacznie w tyle za wzrostem bilansu Fed i wzrostem rezerw. Od upadku Lehman Brothers podaż pieniądza M1 wzrosła w USA o 54 proc. zaś M2 o niespełna 25 proc. W roku 2009 podaż M2 wzrosła o 3,4 proc., w 2010 o 3,3 proc. , a w 2011 r. o 9,6 proc. Nie ma więc na razie zagrożenia inflacyjnego, a z drugiej strony trzeba stwierdzić, że efektywność QE, która miała pobudzić kredyty dla gospodarki jest wątpliwa.

(Opr. DG)

(Opr. DG)

(Opr. DG)

(Opr. DG)

Interpretacje ekonomiczne i polityczne

Umiarkowany poziom inflacji mimo skokowego przyrostu bilansów banków centralnych wywołuje dyskusje, które wykraczają poza czystą teorię ekonomii. W Stanach Zjednoczonych przeciwnicy polityki QE (przede wszystkim konserwatywni Republikanie) twierdzą, że negatywne efekty będą odłożone w czasie i ujawnią się, gdy gospodarka zacznie szybciej rosnąć. Typowym przedstawicielem tej grupy jest deputowany Izby Reprezentantów Ron Paul.

W marcu ubiegłego roku mówił: „Myślę, że czeka nas fala inflacji. To się już zaczęło i zmierza do tego, że dolar zostanie odrzucony jako waluta rezerwowa świata. Dość szybko ujrzymy destrukcję dolara. Widzieliśmy to w Zimbabwe, Meksyku I Środkowej Ameryce. Dziś żyjemy w iluzji i fałszywym zaufaniu do naszej waluty”. W czerwcu Paul przepowiadał: wkrótce inflacja przekroczy 50 proc. W sierpniu złagodził swoje sądy i tylko ostrzegał, że „inflacja może wymknąć się spod kontroli.

Twierdzenia Paula są ośmieszane w prasie amerykańskiej z powodu nietrafnych prognoz. Ale wielu poważnych ekonomistów ostrzega, że na dłuższą metę utrzymanie tak znacznych nadmiernych rezerw przez banki jest niemożliwe i wcześniej czy później dojdzie do wysokiej inflacji. „W ostatnich latach staraliśmy się pobudzać gospodarkę” – mówił przed paru miesiącami w wywiadzie dla agencji Bloomberg profesor John B. Taylor . „I powinniśmy uznać że to polityka bezskuteczna. Prawdziwe stymulowanie polega na skierowaniu gospodarki na ścieżkę zdrowego wzrostu poprzez redukcję wydatków publicznych i unikanie w przyszłości polityki quantitative easing”.

Przed pobudzaniem gospodarki poprzez inflację przestrzegał we wrześniu 2011 r. Paul Volcker, w artykule A Little Inflation Can Be a Dangerous Thing. Volcker przypomniał, że podobne próby, podejmowane w latach 70. zakończyły się stagnacją produktywności i wzrostem inflacji do ponad 10 proc. rocznie.

Entuzjastami poluzowania ilościowego są ekonomiści, przywiązani do tradycji Keynesa.  Paul Krugman utrzymuje, że bez dwu serii quantitative easing gospodarka amerykańska weszłaby w fazę deflacji. Przypomina zjawisko „pułapki płynności”, opisane przez Keynesa, gdy obniżki stóp (obecnie do poziomu „0”) nie przynoszą skutków w postaci wzrostu podaży kredytów. Twierdzi też, że QE już dała pozytywne skutki poprzez obniżenie wartości dolara i podniesienie wartości aktywów. Pomija negatywne skutki tej polityki dla innych krajów, przede wszystkim dla Chin, które walcząc z inflacją i bańkami spekulacyjnymi zmuszone były zaostrzyć własną politykę pieniężną.

Przed kilku laty Krugman zalecał politykę QE Japonii, która borykała się z deflacją. Rzeczywiście Japonia była prekursorką poluzowania ilościowego i choć jej skutkiem nie była inflacja, trudno uznać tę politykę za skuteczną. Wzrost Japonii jest niestabilny i waha się wokół „0”.

Minie zapewne jeszcze kilka lat zanim w pełni poznamy efekty niekonwencjonalnej polityki prowadzonej przez banki centralne. Na razie obie strony sporu pozostają przy swoich opiniach.

Przed pobudzaniem gospodarki poprzez inflację przestrzegał we wrześniu 2011 r. Paul Volcker, były szef Fed. (CC By European Peoples Party)
(Opr. DG)
Bilans-Europejskiego-Systemu-Monetarnego
(Opr. DG)
Rezerwy-systemu-Rezerwy-Federalnej
(Opr. DG)
Podaż-pieniądza-w-USA
(Opr. DG)
_Zmiany-aktywów-i-pasywów-banków-amerykańskich

Otwarta licencja


Tagi


Artykuły powiązane

Zarządzanie rezerwami dewizowymi NBP

Kategoria: Analizy
Na koniec 2021 r. rezerwy dewizowe NBP osiągnęły równowartość 166 mld dol., wzrastając sześciokrotnie w stosunku do poziomu z 2000 r. i niemal dwukrotnie w ciągu ostatniej dekady. W rankingu krajów dysponujących największymi rezerwami dewizowymi Polska plasuje się na wysokiej 20. pozycji.
Zarządzanie rezerwami dewizowymi NBP