Eksport i import w górę, kredyty w dół

Kredyty dla przedsiębiorstw spadły w ciągu roku o 10 proc. - Firmy powstrzymują się przed decyzjami inwestycyjnymi, bo nie ma jeszcze silnego impulsu rozwojowego z zewnątrz, jednoznacznego sygnału, że warto inwestować. Zatem spadek zadłużenia firm można w części wytłumaczyć brakiem zapotrzebowania na kredyty inwestycyjne – mówi Józef Sobota, dyrektor Departamentu Statystyki NBP, komentując ostatnie dane opublikowane przez polski bank centralny.

Z opublikowanych przez NBP danych o podaży pieniądza za luty 2010 r. wynika, że o ile kredyty dla klientów indywidualnych rosną, to  dla firm spadają. To wina banków czy stagnacji w przedsiębiorstwach?

Widzimy niepokojące zjawisko systematycznego spadku dynamiki czy wręcz spadku bezwzględnego kredytów i pożyczek. Od początku do końca marca kredyty dla przedsiębiorstw zmniejszyły się o prawie 3,8 mld złotych, czyli około 1,7 proc. W skali roku zaangażowanie banków w finansowanie przedsiębiorstw zmalało o 10 proc., od poziomu sprzed kryzysu jest to spadek 20-procentowy. To jest spory ubytek środków, które finansują rozwój gospodarki. Związany przede wszystkim z osłabieniem aktywności gospodarczej firm, szczególnie inwestycyjnej.

Przedsiębiorcy powstrzymują się przed decyzjami inwestycyjnymi z powodu niepewności na rynkach. Nie jest oczywiste, czy gospodarka światowa wychodzi już z recesji. Prawdopodobnie nie ma jeszcze silnego impulsu rozwojowego z zewnątrz, jednoznacznego sygnału dla przedsiębiorstw, że warto inwestować. Zatem spadek zadłużenia można w części wytłumaczyć brakiem zapotrzebowania na kredyt inwestycyjny. Z drugiej strony niewątpliwie banki nadal prowadzą zaostrzoną politykę kredytową. Kiedy pogarsza się kondycja gospodarki, ostrożniej finansują przedsiębiorstwa, to jest zrozumiałe.

Oczywiście można się zastanawiać, w jakim stopniu spadek zadłużenia firm w polskich bankach jest rekompensowany przez kredyty zagraniczne i środki własne. To pytanie jest zasadne, bo sytuacja ekonomiczna przedsiębiorstw mierzona ich rentownością nie wygląda źle. Niestety, na to pytanie nie możemy odpowiedzieć na podstawie tylko miesięcznych danych. Nawet jednak jeśli faktycznie firmy korzystają z kapitału z zagranicy, to robią to najczęściej duże przedsiębiorstwa, które mają silnych zagranicznych właścicieli bądź udziałowców.

Kredyty dla gospodarstw domowych bardzo powoli, ale jednak rosną – o 5,8 proc. w ciągu roku i 0,9 proc. w marcu.

W tym przypadku spadek dynamiki jest mniejszy, ale jednak zauważalny. Dotyczy to zwłaszcza kredytów konsumpcyjnych. Wydaje się, że dane te tłumaczą słabe wyniki sprzedaży detalicznej. Popyt wewnętrzny ulega pewnemu osłabieniu. Polacy wstrzymują swoje zakupy i dlatego też nie biorą więcej kredytów.

Powinny zatem rosnąć depozyty, ale tych ubyło w marcu na ponad 950 mln złotych.

Żeby wyłowić istotne trendy, trzeba porównywać dane w dłuższej perspektywie. Depozyty gospodarstw domowych wzrosły w ciągu roku o 9,5 proc. To jest rzeczywiście słaby wynik. Można go jednak łatwo wytłumaczyć – istnieje ścisły związek między przyrostem depozytów a dochodami gospodarstw domowych. Osłabienie wzrostu płac, jakie obserwujemy od kilku miesięcy, przekłada się na osłabienie przyrostu depozytów. Poza tym znów pojawiają bardziej dochodowe sposoby inwestowania. Ostatnio np. powiększyło się zaangażowanie gospodarstw domowych w fundusze inwestycyjne, które wynika z odbicia na giełdzie.

Czy słabe dane o wzroście akcji kredytowej i depozytowej mogą wskazywać na to, że będziemy mieli w I kwartale 2010 r. wzrost PKB poniżej oczekiwań?

Ja bym nie spekulował na temat wielkości PKB na podstawie tylko tych danych. One nie są na tyle dobrym wskaźnikiem wyprzedzającym, żeby można było coś konkretnego powiedzieć o PKB. Ważniejszy jest poziom eksportu. A wczoraj na przykład pojawił się dosyć pozytywny bilans płatniczy za luty 2010 r.

Saldo rachunku bieżącego jest dodatnie. Zarówno eksport, jak i import wzrosły po około 1 mld euro, do odpowiednio 9,1 mld euro i 9,4 mld euro.

Wynik eksportu jest bardzo dobry, na poziomie najlepszych miesięcy z 2009 r., a trzeba pamiętać, że luty ma tylko 28 dni, więc po uwzględnieniu efektów sezonowych rezultat byłby jeszcze większy. Ja chciałbym jednak zwrócić uwagę na wysoki poziom importu. To może świadczyć o tym, że firmy wyczerpały zapasy i teraz muszą je uzupełnić. Poza tym niektóre polskie towary eksportowe mają wysoki wkład importowy i dlatego zwiększanie eksportu wiąże się z koniecznością wzrostu importu.

Jak ocenia Pan poziom inwestycji zagranicznych w lutym?

Tu sprawa jest dosyć oczywista. Inwestycje portfelowe w znacznej większości to nadal zakupy rządowych papierów skarbowych, na kwotę ponad 1,5 mld euro. Zagraniczni inwestorzy uważają nasze obligacje za atrakcyjne. Jeśli chodzi o inwestycje bezpośrednie, to większość z nich jest reinwestycją zysków. Zagraniczni właściciele dochodzą do wniosku, że warto, aby wypracowane w Polsce pieniądze tutaj pozostały i powiększały wartość firm. Nowe zaangażowania są rzadkością.

Trzeba jednak pamiętać, że w tym roku struktura inwestycji zagranicznych się zmieni ze względu na przyspieszenie prywatyzacji.


Tagi


Artykuły powiązane

Obawy o finanse a krańcowa skłonność do konsumpcji

Kategoria: Trendy gospodarcze
Wyniki prowadzonego w czasie pandemii badania, pokazują, że brytyjskie gospodarstwa domowe, obawiające się o swoją przyszłość finansową - w przypadku jednorazowej korzystnej zmiany dochodu -  zamierzają jednak wydać na konsumpcję więcej niż pozostałe.
Obawy o finanse a krańcowa skłonność do konsumpcji