Euro straszy inflacją bez istotnego powodu

Polacy – jak wynika z sondaży – nie chcą wejścia do strefy euro, głównie z powodu obaw przed gwałtownym wzrostem cen. Miałby on wynikać z zaokrąglania cen po przewalutowaniu, a także z wyrównywania w górę poziomu cen w obszarze wspólnej waluty. Statystyki nie potwierdzają obaw. Faktyczną „nadwyżkę” inflacji można szacować na mniej niż 1 punkt procentowy.
Euro straszy inflacją bez istotnego powodu

(infografika: Darek Gąszczyk/ CC BY-NC Thomas N)

Według różnych instytutów europejskich inflacyjny skutek przyjęcia wspólnej waluty jest szacowany na 0,1-0,6 punktów procentowych. Samo zaokrąglanie cen spowodowało wzrost cen 0,09-0,28 punktów procentowych w 12 krajach, które pierwsze przyjęły wspólną walutę. W podobnej skali wystąpił „efekt zaokrąglania” w krajach, które przyjęły euro w późniejszym okresie: o 0,3 punkty procentowe wzrosły ceny w Słowenii i 0,2-0,3 punkty procentowe na Cyprze i Malcie oraz 0,12-0,19 na Słowacji.

Średnie indeksy, którymi posługują się ekonomiści, często jednak rozmijają się z indywidualnymi odczuciami. Przeciętni ludzie obserwują ruchy cen kilku wybranych towarów, często ważnych z psychologicznego punktu widzenia (np. filiżanki kawy), lecz nieistotnych dla budżetów domowych. Łatwiej też zauważają podwyżki cen niż obniżki, które również mają miejsce po wejściu do strefy euro.

Badania przeprowadzone przez Eurostat pokazały, że o ile przed wprowadzeniem euro postrzeganie inflacji dość wiernie oddawało rzeczywiste wskaźniki, to po wymianie waluty inflacja subiektywnie postrzegana była wyraźnie wyższa od rzeczywistej. Wzrosty cen koncentrowały się w kilku grupach towarów, mających niewielki wpływ na ogólne indeksy, ale badani przez Eurostat konsumenci na podstawie tych kilku grup wyciągali wnioski, dotyczące średniej inflacji.

Wśród dwunastu krajów, które przyjęły euro w pierwszym okresie największe podwyżki cen, powodowane wymianą waluty zanotowano we Francji i Hiszpanii. Według analiz OECD w ponad jednej piatej grup towarów i usług zanotowano wzrosty cen przekraczające 5 proc. W Finlandii zjawisko to zanotowano jedynie w 6 proc. grup. Trzy kraje, w których przez dłuższy czas istniał obowiązek podawania cen w walucie krajowej i euro: Austria, Grecja i Portugalia zanotowały relatywnie niskie podwyżki cen. Metoda ta pozwala zatem powstrzymać podwyżki cen w pierwszym okresie po wprowadzeniu euro.

Euro pomogło w stabilizacji cen na Słowacji

Od 2007 roku do strefy euro weszło 5 nowych krajów. Wszystkie są małe. Największym jest Słowacja, licząca nieco ponad 5 mln mieszkańców z PKB ok. 70 mld euro. W nocy z 25 na 26 listopada 2005 roku władze Słowacji w porozumieniu z Europejskim Bankiem Centralnym nieoczekiwanie zdecydowały o wprowadzeniu tego kraju do systemu ERM-2. Parytet słowackiej korony do euro (SKK/EUR) został ustalony na poziomie 38,445, pasmo wahań na +/-15 proc. (czyli w granicach 32,6868 – 44,2233). Później ten poziom zmieniono na 35,4424 SKK/EUR (19 marca 2007 r.) i ostatecznie na 30,126 SKK/EUR (28 maja 2008 r.).Słowacja ostatecznie weszła do strefy euro 1 stycznia 2009 roku.

Przed wprowadzeniem euro inflacja na Słowacji spadała i tendencja ta utrzymała się w pierwszych miesiącach 2009 roku. W pierwszym miesiącu funkcjonowania na Słowacji wspólnej waluty, w styczniu 2009 r. inflacja, mierzona według metodologii Eurostat wskaźnikiem HICP wyniosła 0,3 proc. – w stosunku do grudnia 2008 r. i 2,7 proc. w stosunku do stycznia 2008 r. W grudniu 2008 r. inflacja 12-miesięczna wynosiła 3,5 proc. Był to wyraźny spadek inflacji. Wzrost cen w styczniu 2009 r. był najniższy w historii Słowacji (jeśli idzie o pierwszy miesiąc roku). W latach 2005-2008 ceny w styczniu, w stosunku do grudnia poprzedniego roku, rosły średnio o 1,3 proc.

Wpływ na to miał spadek cen żywności i wielu towarów importowanych, wynikający z kryzysu światowego. Słowacja weszła do strefy euro w momencie największego jego natężenia. Uchroniło to ten kraj przed wstrząsami, spowodowanymi wahaniami kursu lub/i odpływem kapitałów krótkoterminowychm których doznały Węgry oraz trzy kraje bałtyckie.

Z drugiej strony sztywny kurs waluty nie pozwalał łagodzić szoków zewnętrznych, przede wszystkim skurczenia się popytu na rynkach światowych. W efekcie Słowacja zanotowała w roku 2009 spadek PKB, wynoszący 4,9 proc. PKB. Ale szybko wyszła z recesji i w latach 2010-2012 miała wzrost PKB zbliżony do wzrostu Polski. W ciągu dziesięciu lat 2003-2012 gospodarka słowacka wzrosła o 55,5 proc., czyli nieco szybciej niż gospodarka polska, która w tym okresie wzrosła o 51,7 proc., a euro przyczyniło się do stabilizacji cen na Słowacji.

(infografika: Darek Gąszczyk/CC BY-NC-SA gunnsteinlye)

(infografika: Darek Gąszczyk/CC BY-NC-SA gunnsteinlye)

Po wprowadzeniu korony do pasma ERM-2 konieczna była restrykcyjna polityka pieniężna w celu ustabilizowania waluty i obniżenia inflacji, która przez trzy lata 2006-2008 zdecydowanie przekraczała kryterium z Maastricht. Restrykcyjna polityka nie osłabiła wzrostu gospodarczego na Słowacji. Przeciwnie, będąc w ERM-2  Słowacja rozwijała się w średnim tempie 8,2 proc. rocznie. Wynikało to częściowo z bardzo dobrej koniunktury na świecie w przede dniu kryzysu oraz z napływu inwestycji zagranicznych, zachęconych perspektywą wejścia do strefy euro. Spadły też stopy procentowe, choć spadek ten był znacznie wolniejszy niż w krajach Europy Południowej, które weszły do strefy euro w pierwszym etapie tworzenia wspólnej waluty.

(infografika DG/CC BY-NC  Pim Stouten)

(infografika DG/CC BY-NC Pim Stouten)

Po przyjęciu wspólnej waluty inflacja utrzymywała się przez dwa lata poniżej 1 proc., gdy w Polsce przekraczała cel inflacyjny. Stabilizacji cen na Słowacji sprzyjał stabilny kurs waluty. W Polsce problemy z inflacją wynikały w dużej mierze z osłabienia złotego.

(infografika DG/CC BY-NC by Thomas)

(infografika DG/CC BY-NC by Thomas)

Ceny w Unii Europejskiej

Ogólny poziom cen jest silnie skorelowany z poziomem zamożności. Im bogatszy kraj, tym wyższy poziom cen dóbr i usług konsumowanych przez gospodarstwa domowe. Pokazuje to poniższa tabela:

Finalna-konsumpcja-gospodarstw-domowych

W 12 krajach Unii Europejskiej siła nabywcza waluty jest niższa niż średnia w Unii. Są to wyłącznie kraje Europy Zachodniej, o wyraźnie wyższym poziomie zamożności niż kraje Europy Południowej i Środkowej.  Największe odchylenie (ujemne) od parytety siły nabywczej jest w Danii i Szwecji, czyli w krajach, które mają własne waluty. Z punktu widzenia parytetu korona duńska i szwedzka są przewartościowane o około 25 proc. Słowacja, Słowenia, Estonia, Malta i Cypr, które przyjęły euro mają poziom cen poniżej średniego w Unii. Czechy, bogatsze od Słowacji, mimo że mają własną walutę, mają poziom cen wyższy niż u swych sąsiadów, z którymi łączyła ich ponad 70-letnia wspólna historia.

Fenomen ten jest wyjaśniany efektem Balassy-Samuelsona. W modelu Balassy-Samuelsona odchylenia nominalnego kursu walutowego od poziomu, dla którego spełniona byłaby relacja parytetu siły nabywczej wynikają z różnic w poziomach produktywności w dwóch sektorach dóbr: podlegających oraz niepodlegających międzynarodowej wymianie handlowej (czyli tzw. „dobra handlowe” i „niehandlowe”).

Sektor dóbr handlowych charakteryzuje się wyższą i szybciej rosnącą produktywnością niż dóbr niehandlowych. Ale w obu sektorach jest podobny poziom wynagrodzeń, a zatem kosztów pracy. Wzrost produktywności sektora handlowego podnosi wzrost wynagrodzeń w całej gospodarce. W sektorze niehandlowym ten wzrost nie jest rekompensowany odpowiednim wzrostem produktywności, a zatem jako efekt pojawia się wzrost cen w tym sektorze i wzrost średniego poziomu cen.

Zlikwidowanie barier handlowych w Unii Europejskiej powinno prowadzić do ujednolicenia cen, zwłaszcza dóbr handlowych, czyli podlegających wymianie międzynarodowej. Unia, a wcześniej Europejska Wspólnota Gospodarcza kładzie duży nacisk na standaryzację towarów. Sprzyja jej także rozwój międzynarodowych sieci handlowych oraz globalnych korporacji, oferujących te same produkty, pod jednolitymi markami, w wielu krajach.

Wyrównaniu cen powinno też sprzyjać wprowadzenie wspólnej waluty. Ceny w 17 krajach podawane są w euro. Nie ma zakłóceń spowodowanych koniecznością przeliczania cen według różnorodnych kursów wymiany, które mogą się dodatkowo wahać.

A mimo to poziom cen, a także ceny konkretnych towarów różnią się wewnątrz Unii Europejskiej, a także w strefie euro, co pokazują poniższe tabele:

(infografika DG)

(infografika DG)

(infografika DG)

(infografika DG)

Różnice cen są zrozumiałe w przypadku cen dóbr niehandlowych (na przykład obiadu w restauracji lub filiżanki cappuccino).

W przypadku niektórych towarów utrzymujące się różnice cen w ramach Unii Europejskiej i strefy euro wynikają z różnych poziomów podatków (zwłaszcza akcyzy) lub (jak w przypadku cen komunikacji miejskiej) różnych poziomów dotacji. Z tego powodu paliwa w Norwegii (nie należącej do Unii, ale nie odgrodzonej od niej barierami celnymi) są najdroższe w Europie, mimo, że kraj ten posiada własne zasoby ropy naftowej.

W biedniejszych krajach Europy Środowowschodniej ceny komunikacji miejskiej są wyraźnie niższe niż w Europie Zachodniej. Niskie ceny usług publicznych są ukrytą formą dotowania konsumpcji.

Trudno jednak wytłumaczyć utrzymujące się różnice cen w przypadku dobra typowo handlowego, jakim są samochody.

Utrzymywanie różnic cen w Unii Europejskiej, w tym w strefie euro, świadczy przede wszystkim o małej mobilności Europejczyków. Dotyczy to przede wszystkim siły roboczej. Konwergencja wynagrodzeń i kosztów pracy jest powolna i wynika raczej z trendów produktywności niż migracji pracowników. Na przeszkodzie stoją lokalne systemy ochrony pracowników, np. ustawowe stawki minimalnych wynagrodzeń.

Relatywnie niska jest też mobilność konsumentów. Austriacki konsument może zaoszczędzić kilka tysięcy euro kupując samochód średniej klasy w Budapeszcie, leżącym kilka godzin jazdy od Wiednia. Dlaczego tego nie robi? Tylko do pewnego stopnia może to wynikać z kłopotów z serwisowaniem samochodu, kupionego za granicą.

Konwergencja cenowa

Poziom cen w krajach Europy Środkowowschodniej jest dziś niższy niż średni poziom w Unii Europejskiej (i strefie euro) i będzie rósł, niezależnie od tego, czy kraje te przyjmą wspólną walutę, czy też nie. Będzie to wynikało z szybszego wzrostu PKB, a przede wszystkim z szybszego wzrostu produktywności. Przewrotnie można powiedzieć, że najpewniejszym sposobem utrzymania niskiego poziomu cen jest stagnacja wzrostu.

Nie ma jednoznacznych dowodów na to, że konwergencja cenowa przyspiesza wówczas, gdy kraj wchodzi do strefy euro. Pokazuje to poniższa tabela:

(infografika Darek Gąszczyk)

(infografika Darek Gąszczyk)

W 2005 roku nastąpiła zmiana metodologii

W latach 2000-2011 najszybciej wzrósł poziom cen (w relacji do średniej unijnej) w Czechach (o 28,4 punkty) oraz na Słowacji. Czechy mają własną walutę, Słowacja ma od 1 stycznia 2009 roku walutę europejską. W tym drugim kraju w latach 2000-2009 relatywny poziom cen wzrósł o 25,4 punkty, a w latach 2009-2011, po wejściu do strefy euro, o 2,6 punktu proc.

W Słowenii, która do strefy euro weszła 1 stycznia 2007 r. konwergencja cenowa przyspieszyła po przyjęciu wspólnej waluty. W przypadku Cypru i Malty (weszły do strefy euro 1 stycznia 2008) konwergencja cenowa od 2000 roku niemal nie następuje.

Wśród krajów, które pierwsze tworzyły strefę euro relatywny poziom cen najszybciej rósł w krajach, „doganiających” – Hiszpanii i Grecji (w latach 2000-2011 odpowiednio o 12,1 i 10,8 punktów procentowych). W przypadku Hiszpanii ceny rosły w latach 2000-2011 średniorocznie o 1 punkt procentowy szybciej niż w całej Unii Europejskiej. W Grecji rosły szybciej o 0,7 punktu procentowego. Jeszcze szybciej rósł poziom cen w bogatym Luksemburgu – wzrost w latach 2000-2011 o 21,5 punktów.

W Wielkiej Brytanii, która utrzymuje własną walutę, relatywny poziom cen silnie spadł – o 18 punktów. Było to wynikiem silnego osłabienia się funta w stosunku do euro. Podobne zjawisko w jeszcze większej skali wystąpiło w Islandii, która przeżyła silne załamanie finansowe. W Szwecji, która też ma własną walutę spadek był nieznaczny – o 1,2 punktu procentowego. W Danii natomiast wzrost względnego poziomu cen był jednym z najwyższych w Europie Zachodniej – o 13,2 punktów procentowych.

Podsumowując – można stwierdzić, że wejście do strefy euro nie stwarza ryzyka silnego wzrostu cen. W długim okresie „nadwyżkę” inflacji można szacować na mniej niż 1 punkt procentowy. W pierwszym roku po wejściu do strefy euro może też wystąpić efekt zaokrąglania cen, który w żadnym z krajów nie przekroczył 0,3 punktu procentowego.

OF

(infografika: Darek Gąszczyk/ CC BY-NC Thomas N)
(infografika: Darek Gąszczyk/CC BY-NC-SA gunnsteinlye)
Wzrost-PKB-Polski-i-Słowacji
(infografika DG/CC BY-NC  Pim Stouten)
Długookresowe-stopy-procentowe-na-Słowacji-i-Polsce
(infografika DG/CC BY-NC by Thomas)
Inflacja-w-Polsce-i-na-Słowacji
Finalna-konsumpcja-gospodarstw-domowych
Finalna-konsumpcja-gospodarstw-domowych
(infografika DG)
Ceny-benzyny-i-oleju-napędowego-
(infografika DG)
Ceny-niektórych-towarów-i-usług
(infografika Darek Gąszczyk)
Porównywalny-poziom-cen-finalnej-konsumpcji-gospodarstw

Otwarta licencja


Tagi


Artykuły powiązane

Niech dopłynie wreszcie euro do Bugu

Kategoria: Analizy
Na mapie Europy widać podział na Zachód z euro w obiegu i środkowo-wschodnie peryferia z własnymi walutami. O ile nie zdarzy się w świecie coś nie do wyobrażenia, euro sięgnie jednak w końcu Bugu, choć niewykluczone, że wcześniej dopłynie do Dniepru.
Niech dopłynie wreszcie euro do Bugu