Ekonomiści: rzeczywiste zadłużenie USA przekracza 500 proc. PKB

Te szokujące dane cytuje ekonomista i analityk Bert Dohmen. Jest to całkowity dług publiczny, zobowiązania gospodarstw domowych i zadłużenie przedsiębiorstw. Gdyby dodać jeszcze zobowiązania państwa z tytułu Social Security suma będzie dużo wyższa. Mish's Global Analysis szuka porównań tej sytuacji do kryzysu japońskiego. Na kanwie debaty ekonomistów z szefem Fen Benem Bernanke toczy się też dyskusja nad propozycjami dr  Gauti B. Eggertssona na temat polityki fiskalnej. Bierze w niej udział prof. Paul Krugman broniąc argumentów zwolenników Keynesa, a prof. Sumner podważając je.

Po para wywiadzie ekonomistów z szefem Fed Benem Bernanke (Metablog pisał o niej tutaj) wciąż słychać echa dyskusji na temat roli polityki fiskalnej w czasie kryzysu. Ekonomista Gauti B. Eggertsson twierdzi, że skuteczniejsza jest ta polityka, która stymuluje podaż w czasie kryzysu. A niekoniecznie to muszą być każde cięcia podatkowe, a raczej tymczasowe zwiększenie wydatków budżetowych. Choć Egertsson stworzył model, który sugeruje iż korzystne są ciecia podatków od sprzedaży:

A temporary cut in sales taxes makes consumption today relative to the future cheaper and thus stimulates spending. Observe also that it increases the labor supply because people want to work more because their marginal utility of income is higher. The relative impact of a 1 percent decrease in the sale tax versus a 1 percent increase in spending depends on σ and, in the baseline calibration, because σ > 1, sales tax cuts have a smaller effect in the numerical example.

Jak dowodzi w innych częściach swojej pracy wszystko jednak zależy od konkretnej sytuacji gospodarczej – nie ma twardych reguł. Eggertsson przekonuje, że odpowiedzialni za politykę fiskalną powinni z takim samym sceptycyzmem patrzeć zarówno na empiryczne dowody na skuteczność cięć podatkowych, jak i na zwiększanie wydatków budżetowych.

Argumentację Eggertsona podnosi prof. Paul Krugman.

If you cut taxes on labor income, this expands labor supply — which puts downward pressure on wages and leads to expectations of deflation, which increases the real interest rate, which leads to lower output and employment.

All of this only applies in a situation of zero interest rates, which wouldn’t be interesting except that that’s the situation we’re in.

Z punktem widzenia konserwatysty na ten problem można zapoznać się tutaj. Prof. Scott Sumner, emerytowany wykładowca z Bentley University w The Money Illusion, jak można się spodziewać, ostro krytykuje Keynesistów:

let’s suppose the nominal rate has fallen to zero, and deflationary expectations increase.  What can the central bank do?  Eggertsson says the central bank “will no longer be able to offset deflationary pressures with aggressive interest rate cuts.” Let’s stop right here.  This is what absolutely drives me nuts about Keynesians. (…) Monetary rules are too old-fashioned, and futures targeting is too, I don’t know, futuristic?  So it’s got to be interest rate rules.  Then they develop models that show interest rate rules don’t work very well when interest rates are at zero and further monetary ease is called for.  No kidding. But is that our only option?  Fortunately it isn’t.  There is still inflation targeting (…) Eggertsson offhandedly admits that inflation targeting can work, indeed admits that it is the first best policy, even better than fiscal policy.  And there are still some old-fashioned monetarists who insist that quantitative easing can work at zero rates.

Debata na temat polityki fiskalnej przebiega równolegle z tą na temat długu Stanów Zjednoczonych. Rozpoczął ją Bert Dohmen z Forbes.com, który cytuje obliczenia ekonomisty Roba Arnotta sugerujące iż USA są w czołówce dłużników, a wyprzedza je tylko Japonia, Liban i Zimbabwe. Bowiem Arnott dowodzi, że całkowity dług publiczny (rządu federalnego, stanowych, lokalnych, GSE) wynosi 141 proc. PKB. Według niego do tego trzeba dodać jeszcze zadłużenie gospodarstw domowych – 99 proc. PKB i zadłużenie przedsiębiorstw 317 proc. PKB. A zatem całkowity dług wynosi 557 proc. PKB. Niecałe trzy lata temu przekroczył 500 proc. PKB. Jeśli do tego doda się jeszcze zobowiązania państwa w ramach Social Security to dług wzrasta do 840 PKB. Co z tego wynika? Chyba najważniejszy wniosek z obserwacji podobnej, ale o niebo łagodniejszej sytuacji w Japonii, iż może być to zwiastun bardzo powolnego wychodzenia z recesji.

Przykład japoński w kontekście tego artykułu omawia Mish’s Global Analysis. I wyciąga jeszcze bardziej praktyczne wnioski:

Going deeper in debt with ridiculous Quantitative Easing and Keynesian stimulus efforts did not cure deflation in Japan and it will not cure deflation in the US either. Instead, it will drag the problem out, while increasing national debt. I find it amusing that people believe debt can be inflated away. They ignore the fact that an increasing amount of interest is needed to service that debt.


Tagi