Autor: Marek Pielach

Dziennikarz Obserwatora Finansowego, specjalizuje się w makroekonomii i finansach publicznych

Irlandia wyjdzie z kryzysu, ale tygrysem nie będzie

Irlandzki sektor inwestycji zagranicznych będzie motorem wzrostu, choć nie tak silnego jak kiedyś. Boimy się zbyt powolnego tempa reform w strefie euro, a nie jej rozpadu - mówi w rozmowie z Obserwatorem Finansowym Frances Ruane, dyrektor Instytutu Badań Ekonomicznych i Społecznych w Dublinie.
Irlandia wyjdzie z kryzysu, ale tygrysem nie będzie

Enda Kenny, premier Irlandii (CC By-NC-ND Tom Szustek)

Obserwator Finansowy: Inwestor Wilbur Ross powiedział, że Irlandia będzie pierwszym  europejskim krajem, który wyjdzie z kryzysu zadłużeniowego i „z powrotem stanie się celtyckim tygrysem”. Ma rację?

Frances Ruane: Wszystko zależy od wzrostu światowego handlu, bo jak wiele mniejszych europejskich krajów jesteśmy otwarci na handel. Na pewno jednak Ross ma rację mówiąc, że rząd i cały kraj bardzo się starają żeby zlikwidować te nierównowagę, z którą mamy do czynienia. I to się powinno udać. Nie widzę jednak szans żebyśmy byli szybko celtyckim tygrysem tzn. osiągali bardzo wysokie wzrosty PKB rok po roku.

Zatem eksport jest kluczowy?

Tak. Szczególnie, że nastroje samych Irlandczyków są nienajlepsze. Mało wydają, mało inwestują, bo nie są pewni jakie podatki i jakie wydatki rządowe będą w przyszłości.

Ross na poparcie swojej tezy wymienił zalety Irlandii: niski podatek od firm, młode wykształcone społeczeństwo, dobrą infrastrukturę.

To nasze duże atuty. Dzięki nim mamy silny sektor inwestycji zagranicznych i to już od 30-40 lat. To jest związane z niskim podatkiem od firm i naszym świadomym ich wspieraniem. Jeśli będziemy mieli większy wzrost to właśnie dzięki temu sektorowi.

To bardzo optymistyczny obraz, ale pamiętamy, że Irlandia była drugim krajem po Grecji, który potrzebował ratowania przez Unię Europejską. Jakie działania podjął potem rząd?

Przede wszystkim ograniczył deficyt budżetowy, zrobił porządek w systemie bankowym. Bardzo dużo dała nam redukcja oprocentowania pożyczek udzielanych przez Unię Europejską i Międzynarodowy Fundusz Walutowy. Od lipca zamiast 6 proc. to nieco ponad 4 proc. Wszystkie te działania miały rzecz jasna odbicie na rynkach i zaowocowały tez spadkiem oprocentowania obligacji.

Pakiet oszczędności ma w perspektywie 2015 rok. To będzie długie wychodzenie na prostą?

Tak. I najtrudniejsze jeszcze przed nami. Chodzi o wzrost wpływów z podatków i zmniejszenie wydatków publicznych. One rosły bardzo mocno w dziesięcioleciu 2000-2010. w związku z większymi wpływami wynikającymi z boomu na rynku nieruchomości. Teraz te wszystkie nadmierne wydatki muszą zostać obcięte. Nasza baza podatkowa też jest niska. Jesteśmy na przykład jednym z nielicznych europejskich krajów, który nie ma podatku od nieruchomości.

Problemem jest też bezrobocie – na najwyższym poziomie od 1967 roku, od kiedy zaczęto prowadzić tę statystykę.

Tak. To bardzo duży problem. To bezrobocie różni się od poprzednich tym, że również wielu wykwalifikowanych ludzi nie może znaleźć zajęcia. Dotychczas było ono problemem głównie wśród budowlańców, bo za dużo osób pracowało w tej branży. Teraz dotyka bankowców, informatyków itd. Wielu z nich emigruje w inne części Europy, albo do Kanady, Australii.

Czy uważa pani, że rząd podjął właściwe działania, czy można było wyjść z tego załamania inaczej?

Nie było innych rozwiązań. Teraz uważam, że najważniejsze jest przywrócenie zaufania. Jeśli ludzie będą pewni jakie podatki przyjdzie im zapłacić może pojawi się popyt wewnętrzny, ten popyt spowoduje polepszenie koniunktury, spadek bezrobocia i wszystko powoli ruszy. Dlatego wszyscy czekamy na ogłoszenie w październiku decyzji rządu jaka będzie przyszła polityka podatkowa.

Uważa pani, że cięcia i oszczędności są teraz jedyną receptą dla Europy?

Jeśli mówilibyśmy o typowej recesji to oczywiście cięcia nie byłyby właściwą odpowiedzią. To jednak nie jest typowa recesja. Poszczególne kraje, żeby być finansowane przez międzynarodowe rynki muszą pokazać swoją dobrą wolę i to że kontrolują swoje budżety.

Boicie się upadku strefy euro?

Nie. Wiemy jednak, że nasza koniunktura jest uzależniona od koniunktury w Europie. Boimy się zatem, że rozwiązania dzisiejszych problemów będą zbyt powolne.

A jeśli szybkim rozwiązaniem będzie zrównanie stawek podatkowych w strefie euro, albo jakaś forma eurorządu?

Myślę, że możemy zaakceptować np. wprowadzenie u nas podatku od nieruchomości jako część ogólnoeuropejskiego rozwiązania. Jeśli jednak chodzi o podatki od firm to mamy tu określoną politykę podatku od firm od 50 lat i nie chcielibyśmy jej zmieniać. Teoria ekonomii mówi, że kiedy kapitał może tak łatwo przepływać tylko niskie podatki mogą go przyciągnąć. Realizujemy tę teorię w praktyce i to nasza polityka jest właściwa.

Ja to wiem, ale czy Niemcy to wiedzą?

Niemcy mają oczywiście inne doświadczenia i w ogóle w każdym kraju ta równowaga podatkowa przebiega trochę inaczej. Często jednak podnosimy argument, że ich rzeczywista stawka podatkowa bardzo różni się od tej nominalnej. W Irlandii jest niemal taka sama, bo mamy niskie podatki dla firm, ale nie mamy ulg. To jest więc bardziej skomplikowane zagadnienie polityczno-ekonomiczne.

Rozmawiał Marek Pielach

Frances Ruane jest dyrektorem Instytutu Badań Ekonomicznych i Społecznych w Dublinie. Na Forum Ekonomicznym w Krynicy była moderatorem panelu dyskusyjnego „Wzloty i upadki tygrysów europejskich”.

Enda Kenny, premier Irlandii (CC By-NC-ND Tom Szustek)

Otwarta licencja


Tagi