Konieczność optymalizacji finansów publicznych w perspektywie wieloletniej

Wbrew pozorom bezsilności władzy wykonawczej najważniejszym gospodarczym wyzwaniem dla prezydenta obecnej kadencji musi być zapobieżenie katastrofie finansów publicznych związanych z zapaścią demograficzną. Posiadanie licznej rodziny powinno ułatwić zadanie znalezienia skutecznych środków do odwrócenia nadchodzącej katastrofy, a fakt osobistego wsparcia dla wysiłków wprowadzających ulgę na dzieci w 2007 r., i to przeciw ówczesnemu rządowi, jest nadzieją, że prezydent zdaje sobie sprawę, że bez środków materialnych tych działań się nie przeprowadzi.

A właśnie ta pięciolatka jest ostatnim momentem na wprowadzenie polityki prorodzinnej, gdyż już za pięć lat pokolenie mini wyżu „solidarnościowego” się zestarzeje i nie będzie mogło mieć dzieci, podczas gdy następujące po nim roczniki są dwukrotnie mniej liczne i nie będą mogły odwrócić nadciągającej katastrofy finansów publicznych.

Przestrogą powinna być sytuacja w Niemczech, gdzie jak podał Federalny Urząd Statystyczny w Wiesbaden w 2009 roku urodziło się 651 tysięcy dzieci, o 24 tysiące mniej niż rok wcześniej. Oznacza to spadek liczby urodzin o 3,6 proc. Z najnowszych danych statystycznych wynika, że liczba ludności Niemiec systematycznie się kurczy od 2003 roku. W zeszłym roku odnotowano o 190 tysięcy więcej zgonów niż urodzin. W 2008 roku różnica ta wynosiła 168 tysięcy.

Dzieje się tak mimo prowadzenia kosztownej polityki prorodzinnej, wprowadzonej przez poprzednią chadecką minister ds. rodziny Ursulę von der Leyen. Celem pani minister, która sama jest matką siedmiorga dzieci, było odwrócenie zapaści demograficznej i dlatego od 1 stycznia 2007 roku wprowadzono w Niemczech dodatkowe zasiłki rodzicielskie, stanowiące 67 procent dotychczasowej pensji netto matki lub ojca – do 1800 euro miesięcznie – i wypłacane przez 14 miesięcy po urodzeniu się dziecka.

Aktualna minister ds. rodziny Kristiny Schroeder zapowiedziała, że rząd Niemiec nadal zamierza prowadzić politykę wsparcia dla rodzin, w tym rozbudowywać system opieki nad dziećmi oraz zasiłków rodzicielskich i że zwłaszcza w trudnych czasach należy pomóc ludziom pogodzić życie zawodowe z rodzinnym. Według Schroeder konsekwencje występowania tendencji spadkowej mimo wysiłków państwa należy wytłumaczyć właśnie mniejszą liczbą kobiet w wieku rozrodczym od 15 do 49 lat, która spadła w ciągu czterech minionych lat o blisko pół miliona.

Procesy demograficzne mają olbrzymi wpływ na finanse publiczne. „Financial Times” opisał szczegółowo kryzys systemu emerytalnego we Francji. W tym kraju, w którym w przeciwieństwie do Polski występuje zastępowalność pokoleń, ponieważ na rodzinę przypada prawie dwa razy więcej dzieci niż w Polsce, starzenie się populacji powoduje napięcia finansowe. Jest to naturalne w sytuacji wzrostu liczby emerytów, kiedy mężczyźni przeciętnie pobierają emerytury przez 24 lata, a kobiety przez 28 lat w porównaniu z innymi krajami Unii, gdzie mężczyźni pobierają ją przez 18 lat, a kobiety – 23 lata. We Francji przeciętny wiek emerytalny wynosi 58,7 roku dla mężczyzn i 59,5 roku dla kobiet, gdy w sąsiednich Niemczech mężczyźni zaczynają przechodzić na emeryturę w wieku 62,1 roku, a kobiety – 61 lat.

Biorąc pod uwagę, że we Francji aż 85,4 proc. emerytury jest finansowane przez państwo, wchodzenie w wiek emerytalny roczników wyżu powojennego będzie powodowało konieczność dofinansowania z budżetu państwa do poziomu niemal 100 mld euro w 2050 r., przy założeniu, że uwzględni się już obniżone przywileje emerytalne o 20 proc. W efekcie już w 2030 r. wypłaty związane ze świadczeniami emerytalnymi tylko w połowie będą zapewnione przez płacone składki, resztę będzie musiało dopłacić państwo. A to dlatego, że o ile 40 lat temu we Francji czterech pracowników pracowało na każdego emeryta, to obecnie pracuje 1,5 pracownika, a w przyszłości będzie ich przypadało jeszcze mniej.

W Polsce również narasta nierównowaga w sferze finansów publicznych. Dlatego bardzo istotne jest poszerzanie naszej wiedzy na temat narastania zobowiązań emerytalnych oraz służby zdrowia w efekcie starzenia się polskiego społeczeństwa. W Niemczech przy uniwersytecie we Freiburgu działa centrum naukowe Forschungszentrum Generationverträge, badające skalę zobowiązań międzygeneracyjnych. Jedno z badań przeprowadzonych wspólnie z Narodowym Bankiem Polskim ukazuje sytuację fiskalną Polski w ujęciu rachunkowości międzygeneracyjnej,  wg metodologii pierwotnie zaproponowanych w opracowaniach z lat dziewięćdziesiątych przez Auerbacha, Gokhale i Katlikoffa. Ten ostatni w „Financial Timesie” z 26 lipca zauważa, że deficyt USA tak naprawdę nie wynosi 9 proc., ale 15 proc. PKB, a dług publiczny nie jest połową 120-procentowego długu Grecji, lecz jest aż 40 razy większy.

Ta metodologia uwzględnienia tempo starzenia się społeczeństwa i wpływ tego procesu na finanse publiczne kraju. Dyskontując deficyty między przychodami a wydatkami, w dziedzinach sfery publicznej wrażliwych na starzenie, wylicza skalę niepokrywanych zobowiązań. Przy użyciu tablic demograficznych Eurostatu do 2060 r. policzony został dług, jaki Polska posiada względem osób, które będą korzystały z systemu emerytalnego, zdrowotnego i innych aspektów społecznej infrastruktury, a który powstaje z powodu starzenia się społeczeństwa, przechodzenia na emeryturę i zwiększonego korzystania ze służy zdrowia osób z wyży demograficznych.

Wyliczony w ten sposób dodatkowy dług publiczny w 2007 r. wyniósł 182,8 proc. polskiego PKB. Założenia zawarte w tych obliczeniach pokazują, że 5,5  proc. polskiego PKB powinno być odkładane corocznie w celu wywiązania się z wyższych zobowiązań w przyszłości, tylko i wyłącznie w celu obsługi tego długu, albo od zaraz wszystkie świadczenia powinny być zmniejszone o 11 proc. i utrzymane na zredukowanym poziomie.

Niewywiązywanie się z tego zadania, wymagającego koniecznych corocznych inwestycji w wysokości 75 mld zł, musi oznaczać narastanie wymagalnego długu publicznego. Badania ukazują też, jak kształtuje się wysokość długu w zależności od różnych działań państwa, chociaż najistotniejsze byłoby policzenie tego długu, przy zmieniającym się w zależności od zadłużenia poziomie jego kosztów obsługi, w momencie kiedy państwo podjęłoby skuteczne, skokowe działania mające na celu zmianę struktury demograficznej w kierunku prowadzenia polityki prorodzinnej. Obecnie wynika, że tylko z tego powodu każda osoba już przed narodzeniem powinna obsłużyć zdyskontowany dług w wysokości 180 tys. zł i go spłacić.

Jeśli podzielić dług międzygeneracyjny na dziedziny, w których powstają, to ZUS w części emerytalnej ma zobowiązania w skali 105,8 proc. PKB, na które nie ma źródeł pokrycia, a część rentowa uszczuplona zredukowaną składką to dodatkowo 97,3 proc. polskiego PKB. Nie mające pokrycia w dochodach zobowiązania KRUS stanowią 47,5 proc. PKB, a przywileje górników 16,2 proc., co oznacza, że wartość spółek górniczych jest zawyżona o 220 mld zł z powodu dopłat podatników. Największe wyzwanie związane ze starzeniem się społeczeństwa stanowią niezbilansowane zobowiązania służby zdrowia na skalę 83,1 proc. PKB przy obecnym poziomie kosztów. Ale już zaledwie wzrost o 1 pkt procentowy powyżej ogólnej produktywności i nie przewidując procesu zachodzącej konwergencji, powoduje wzrost poziomu zobowiązań do 158,1 proc. i konieczność wzrostu składki na NFZ z poziomu 9 proc. do ponad 20 proc. po roku 2050. Charakterystyczne, że w całym tym rachunku jednocześnie wyszło, że Polska, podcinając gałąź, na której siedzi, oszczędza zarazem w znacznym stopniu na dzieciach. Spadek urodzeń powoduje ograniczenie nakładów na edukację, redukując całość nie pokrytych zobowiązań aż o 79 proc. PKB  do poziomu 182,8 proc.

Jeśli chodzi o system emerytalny, to wyliczenia te pokazują, że bez przeprowadzenia reform Polska miałaby zobowiązania w wysokości 338,2 proc., a więc ponad trzykrotnie wyższe niż obecnie. Pod względem finansów publicznych jest to niewątpliwie znacząca redukcja, która nastąpiła przez wprowadzenie tych reform. Niemniej jednak nadal koszty obsługi tego długu są bardzo duże w sytuacji starzenia się społeczeństwa. Dlatego należałoby zastanowić się, czy zamiast odkładać 75 mld zł, nie lepiej byłoby przeznaczyć te środki na politykę prorodzinną ze wszystkimi jej korzystnymi efektami. Brak obsługi długu międzygeneracyjnego powoduje nie tylko kumulowanie zobowiązań międzygeneracyjnych, ale również narastanie bieżącego deficytu budżetowego, skutkującego przyspieszonym zadłużaniem się względem uczestników rynku kapitałowego.

Analizując projekcje wieloletnie, należy wyciągnąć wnioski dotyczące konieczności działań uprzedzających. Nie powinny one polegać na zaniechaniu realizacji zobowiązań społecznych i przerzucaniu problemów na przyszłość, ale na podjęciu racjonalnych działań związanych z prowadzeniem polityki prorodzinnej. Konieczna jest również optymalizacji wydatków i dochodów państwowych, tak aby nie tylko nie powstawały olbrzymie zobowiązania długoterminowe, ale aby nie następowało redukowanie bazy podatkowej w przyszłości i przez to zmniejszenie szans działania Polski w globalizującym się świecie.


Tagi


Artykuły powiązane

Koniec taniego pieniądza: nadchodzą trudniejsze czasy dla polityki fiskalnej?

Kategoria: Trendy gospodarcze
Właśnie dokonuje się duży zwrot w polityce najważniejszych banków centralnych na świecie. Ściśle wiąże się z tym obserwowany wzrost rentowności obligacji rządowych, który rozpoczął się w 2021 r. i nabrał gwałtownego przyspieszenia w tym roku.
Koniec taniego pieniądza: nadchodzą trudniejsze czasy dla polityki fiskalnej?

Świat z inflacją za pan brat?

Kategoria: Analizy
Przy wysokim długu publicznym stabilność cen, czyli trzymanie inflacji w ryzach ma kardynalne znaczenie.
Świat z inflacją za pan brat?