Wielce pouczające eksperymenty psychologów ekonomicznych z Uniwersytetu w Zurychu opisuje Andre Spicer z Cass Business School. Otóż skonstruowali oni szereg bardzo sprytnych eksperymentów, pokazujących, że ludzie pracujący w instytucjach finansowych, ale poczuwający się, że „są bankierami”, kantują częściej, niż ci finansiści, którzy uważają, że są „zwykłymi ludźmi” i częściej niż inni profesjonaliści. To nie bankowcy są sami z siebie nieuczciwi, lecz kultura bankowości faworyzuje nieuczciwych i skłania do przestępstw. Eksperyment oparty był na rejestracji wyników rzucania monetą. Uczestnicy przed rzutem dostawali informację, jaka jest nagroda za określony wynik, a informacje od uczestniczących w eksperymencie rejestrowane były on line, więc nie mogły być weryfikowane. W uproszczeniu – ci finansiści, u których przed eksperymentem wzbudzono przekonanie, że są „zwykłymi ludźmi”, nie kantowali. Ci, u których przed eksperymentem wywołano pogląd, że są bankierami, w 16 procentach przypadków podawali nieprawdziwy wynik, by uzyskać nagrodę (kontrola odbywała się zapewne na podstawie rachunku prawdopodobieństwa, Spicer tego nie opisuje, ale tu jest komunikat prasowy Uniwersytetu w Zurychu, a tekst oryginalny ukazał się w Nature). W przypadku innych zawodów podobny podział uczestników eksperymentu na „zwykłych ludzi” i profesjonalistów danego zawodu nie dawał różniących się rezultatów.
Sprywatyzowana w ubiegłym roku z ogromnym sukcesem poczta Wielkiej Brytanii Royal Mail ma kłopoty – konkurencja podbiera jej najlepszych klientów. Amazon ogłosił, że tworzy konkurencyjny serwis paczkowy, a TNT – kurier zajmujący się dotychczas paczkami – zaczął dostarczać listy w najważniejszych miastach Wielkiej Brytanii.
Proste pytanie: czy jeśli listy nie są już specyficznym artykułem pierwszej potrzeby, to ich dostarczanie powinno kosztować tyle samo niezależnie od odległości lub odosobnienia miejsca dostarczenia przesyłki, czy nie powinno. Poczta brytyjska rozważa właśnie takie zróżnicowanie cen znaczków na listy. Argumenty za i przeciw dostarcza dwóch ekonomistów z think tanku Demos i i Institute of Economic Affairs. Za: inwestorzy wiedzieli jaka jest sytuacja przed prywatyzacją, być może konkurencja tych, którzy wybierają tylko miasta, nie jest uczciwa, ale takie były reguły gry, jako firma prywatna Royal Mail powinna znaleźć nowe przewagi konkurencyjne, a nie próbować zmieniać reguły gry. Przeciw: obecnie ludzie mieszkający w miastach subsydiują tych na wsi czy w górach, list jest jedynym takim produktem – inne usługi na terenach wiejskich są droższe niż w miastach i jest to oczywiste, mieszkanie na wsi ma natomiast inne zalety, listy nie mają już tak fundamentalnego znaczenia dla komunikacji jak niegdyś. Informacje o Royal Mail są ciekawe także ze względu na wypowiedź ministra skarbu, który niedawno stwierdził, że jest „admiratorem debiutu giełdowego Poczty Polskiej”.
Znany ekonomista Paolo Manasse z Uniwersytetu w Bolonii o skutkach dominującej procyklicznej fiskalnej polityki oszczędności w strefie euro. Konsolidacja zmniejszyła deficyty strukturalne ale dług netto nadal rośnie. Przy czym równocześnie wpędziła eurostrefe w podwójną, a być może potrójną recesję i niemal deflację.
Michael Snyder z Economic Collapse blog zwraca uwagę, że już trzy z 10 największych gospodarek na świecie są w recesji – Japonia, Brazylia i Włochy. Natomiast w dużych krajach europejskich stopa bezrobocia jest „recesyjna”. Niestety, zalicza do nich także Polskę.
Anders Aslund o rezerwach walutowych Rosji. Wszyscy wiedzą, że gwałtownie maleją, ale Aslund wylicza, że sytuacja jest znacznie gorsza niż uważa się na Kremlu . Zdaniem Aslunda, w II połowie przyszłego roku Rosja stanie na krawędzi kryzysu finansowego. Jego rachunek jest taki. 7 listopada br rezerwy wynosiły 421 mld dol, 103 mld mniej niż rok wcześniej. Ale teraz zaczyna się odejmowanie. Złoto w nich to 45 mld dol. 12 mld – specjalne prawa ciągnienia w MFW. Rosja zalicza do rezerw rosyjskie suwerenne fundusze, których aktywa łącznie wynoszą 172 mld dol., ale to nie są klasyczne rezerwy walutowe gotowe do użycia w każdej chwili. W ciągu najbliższego roku rezerwy skurczą się o ok. 90 mld. dol (150 mld płatności minus bieżąca nadwyżka w obrotach bieżących bilansu płatniczego 60 mld). Co wszystko razem prowadzi do wniosku, że używalne rezerwy Rosji pod koniec przyszłego roku wyniosą ok. 100 mld dol., przy zadłużeniu zagranicznym na poziomie 730 mld dol., prawdopodobnym dalszym odpływie kapitału i rosnącej deprecjacji rubla (koszty obsługi rosną) i inflacji. Aslund twierdzi, że choć Kreml ma różne możliwości uniknięcia kryzysu, to prawdopodobnie do niego dojdzie, bo nie jest skłonny do żadnych reform gospodarczych.
Na opinie o jakości życia wpływa jakość rządu. Oto ustalenia czwórki naukowców pracujących w Kanadzie i Korei (na podstawie abstraktu). Po pierwsze, ludzie mają wyższy subiektywny stopień zadowolenia z życia w krajach o wyższej jakości rządzenia. Po drugie poprawa jakości rządzenia w latach 2005-2012 skutkowała bardzo znacznymi zmianami satysfakcji z życia. Po trzecie, jakość usług dostarczanych przez rząd (np. służba zdrowia) ma dla subiektywnego poczucia jakości życia, zwłaszcza na niższym etapie rozwoju, większe znaczenie niż jakość demokracji. Kiedy jakość usług jest już wyższa, wtedy jakość demokracji nabiera większego znaczenia.
Zdaniem Juliana Adorney z mises.org szczęśliwie jednak dzięki nowym technologiom i kreatywności ludzi, monopol państwa na dostarczanie różnych usług zaczyna się kruszyć, m.in w ochronie zdrowia, edukacji, zapewnieniu bezpieczeństwa, czy monopol walutowy.
Duopol Airbus Boeing – zagrożony. Chińczycy coraz bardziej intensywnie zabierają się za produkcje samolotów. Na targach lotniczych Zhuhai państwowy koncern Comac zebrał 430 zamówień od 17 klientów na swój 168 miejscowy samolot C919, który do produkcji ma wejść dopiero w 2018 roku. Aktualnie koszty produkcji metalowych elementów samolotów (kadłub, skrzydła etc.) są 20-25 procent niższe w Chinach niż na Zachodzie. Na świecie obszary o niskich kosztach wytwórczości (nie tylko Chiny) dostarczają jedną trzecią produkcji samochodów i 85 procent elektroniki, ale zaledwie 3 procent produktów sektora lotniczego.