Polityka pieniężna sama wzrostu nie zapewni

Jeśli chodzi o narzędzia polityki pieniężnej dotarliśmy już do ściany – powiedział prof. Jerzy Osiatyński, członek RPP, na konferencji naukowej na Uniwersytecie Warszawskim, nawiązując do konkluzji ubiegłotygodniowego spotkania Official Monetary and Financial Institutions Forum w Rzymie.
Polityka pieniężna sama wzrostu nie zapewni

Prof. Jerzy Osiatyński

Konferencję „Wyzwania integracji gospodarczej w Unii Europejskiej” zorganizował Wydział Nauk Ekonomicznych Uniwersytetu Warszawskiego. Gromadzi ona co roku licznych ekonomistów akademickich.

– Wnioski rzymskiego spotkania są mniej więcej takie – i jest to wyzwanie oraz ostrzeżenie – relacjonował prof. Osiatyński. Narzędzia jakimi dysponujemy są nieskuteczne. Trochę jest w tym pokłosie tego fragmentu ogólnej teorii Keynesa, który powiadał, że możesz przyprowadzić konia do wodopoju, ale nie możesz go zmusić do picia. Cokolwiek nie zrobimy aby ułatwić i obniżyć koszty brania kredytu, niewiele to da dopóki istnieje niepewność czy je brać po stronie inwestorów podejmujących decyzji o realokacji środków finansowych w trwałe aktywa.

Sektor finansowy w większości krajów świata ma duże nadwyżki finansowe i kreuje duże nadwyżki płynności, ale większość przedstawicieli biznesu nie zachowuje się jak schumpeterowscy przedsiębiorcy, tylko jak gracze na giełdzie, którzy optymalizują swój portfel i lokują go w aktywa finansowe.

Jeśli dobrze popatrzeć na instrumenty, które są używane w ostatnich latach w ramach polityki pieniężnej to zachodzi pytanie czy na pewno są to instrumenty polityki pieniężnej. Czy quantitative easing jest instrumentem z gatunku polityki pieniężnej i czy tylko  jako taki można go traktować? A ujemne stopy procentowe – zastanawiał się prof. Osiatyński.

Konkluzja rzymskiego spotkania, pojawia się ona zresztą w literaturze ekonomicznej: nie wystarczy sama polityka pieniężna, musimy ją mostkować z polityką fiskalną. Powstaje jednak pytanie – a jaka jest przestrzeń dla polityki fiskalnej na obszarze strefy euro i Unii Europejskiej. Biorąc pod uwagę regulacje Traktatu w Maastricht i Paktu Stabilności i Wzrostu krajami, które mają taką przestrzeń są Niemcy, Holandia i jeszcze parę krajów, którym to być może nie jest to najbardziej potrzebne. A te kraje, którym byłaby ona najbardziej potrzebna – przestrzeni takiej nie mają.

Trzeba więc być może przyjrzeć się podstawom i ograniczeniom polityki fiskalnej. Są to jednak olbrzymie wyzwania. Jeżeli bowiem zapytać przeciętnego Berlińczyka czy jest gotów ponosić ciężary aby zmniejszyć zadłużenie Grecji to odpowiedź jest jasna – odpowiedź brzmi: nie. Jeżeli będziemy mu mówili, że zadłużenie Grecji, Hiszpanii, Portugalii wynika z tego, że przez wiele lat Niemcy miały nadwyżki eksportowe, że było większe zatrudnienie, większe dochody tych, którzy pracowali w zakładach Volkswagena, czy Mercedesa – nie przekonamy go. Pieniądze te zostały już dawno wydane.

No to co nam pozostaje z narzędzi oddziaływania? Wśród narzędzi jest polityka strukturalna. Jądrem polityki fiskalnej i jej ideową podstawą jest idea contraction and expantion (recesji i ekspansji – przyp. red.). Ale przez ostatnie lata mieliśmy bardzo wiele lat contraction i bardzo niewiele lat expantion. Jeżeli spojrzeć na większość krajów, to w większości z nich PKB jest obecnie poniżej tego z 2007 i 2008 roku?

To co jeszcze pozostaje w ramach polityki strukturalnej – pytał prof. Osiatyński. Takie działania, które często się wymienia: ułatwiać dostęp do kredytów, ułatwiać tworzenie nowych przedsiębiorstw. Ale to nie jest żaden instrument antycykliczny, bo to zawsze trzeba robić. Pamiętam, że w połowie lat 90-tych nazywaliśmy to polityką odszczurzania gospodarki. To nie wystarczy.

Odpowiedź jaka często w tej sytuacji pada – potrzeba nam więcej Unii Europejskiej i więcej wspólnej polityki fiskalnej – mówił dalej prof. Osiatyński. Trzeba jednak zdawać sobie sprawę o czym de facto mówimy. A mówimy także o tym co by to oznaczało dla wydatków jednostek samorządu terytorialnego. – W jaki sposób samorząd Lille, Płocka czy jakiegokolwiek innego europejskiego miasta miałby decydować o tym co jest istotą demokracji lokalnej, a mianowicie o swoich wydatkach, kiedy decydowałyby o tym regulacje przychodzące z Brukseli. A my tymczasem mamy raczej deficyt demokracji niż jej nadmiar. Są to wielkie wyzwania, przed którymi dziś stoimy.

>>czytaj również:Granice skuteczności polityki pieniężnej

(oprac. KB)

Prof. Jerzy Osiatyński

Otwarta licencja


Tagi