Popyt na rynku wewnętrznym, nie eksport jest motorem wzrostu

W skali globalnej gospodarki najważniejszym warunkiem przyspieszenia wychodzenia z kryzysu jest związanie płac z produktywnością. Same już płace mogą podtrzymać popyt i zwiększyć konsumpcję. Nie trzeba będzie korzystać z kredytu, który jest coraz trudniej dostępny ze względu na obecną awersję banków do ponoszenia ryzyka.
Popyt na rynku wewnętrznym, nie eksport jest motorem wzrostu

Thomas Paley: przez 30 lat ekonomiści twierdzili, że deficyt jest niekorzystny dla gospodarki. A to nieprawda.

Gospodarka światowa jest bardziej osłabiona obecnym kryzysem niż wydawało się to wielu ekonomistom. Z najnowszej informacji Bureau of Statistics wynika, że gospodarka amerykańska straciła w grudniu 85 tys. miejsc pracy w sektorze budownictwa i produkcji. A liczba zniechęconych do poszukiwania pracy wzrosła o 642 tys. w stosunku do poprzedniego miesiąca. Wielu ekonomistów uważa, że stopa bezrobocia przekracza już 11 proc.  To jeden z najpoważniejszych skutków tego kryzysu. W 2009 r. ubyło 4,1 mln miejsc pracy. Stopa bezrobocia w sektorze prywatnym bez wątpienia jest największa od 1940 r.

Administracji prezydenta Obamy udało się ustabilizować sytuację na rynku finansowym, ale nie jest wcale jasne, czy także realną gospodarkę. Nie wiadomo też, na jak długo. Bo obecnie obserwujemy pewne odbicia, ale są one związane z cyklem sprzedaży zapasów i odbudową stanów magazynowych. Jednak tylko do tego ogranicza się dziś produkcja wielu przedsiębiorstw. Trudno stwierdzić, czy w ten sposób uda się podtrzymać ów słabiutki wzrost. Moim zdaniem przyszłość rysuje się bardzo niewyraźnie.

A dzieje się tak dlatego, że model wzrostu gospodarczego, którym się posługujemy od 30 lat, okazał się błędny. Ten model oparty był na zasadzie bierz i pożyczaj (take and borrow), na ciagłym wzroście cen zasobów, czyli inflacji cen zasobów. Ale to już historia.

Teraz zadajemy sobie pytanie o to, co będzie nowym źródłem wzrostu w przyszłości. Sytuacja finansowa, zwłaszcza USA, jest poważna – gospodarstwa domowe są mocno zadłużone, a ich przychód się kurczy z kwartału na kwartał. Nadal borykamy się z problemami, które doprowadziły do tego kryzysu: dług konsumencki, załamanie rynku nieruchomości, które obejmuje coraz bardziej rynek nieruchomości komercyjnych. Drogą wyjścia jest zwiększenie popytu. Ale co stanie się jego nowym napędem, kiedy kredyt przestanie być dostępny?

Najpierw trzeba przywrócić równowagę na rynku pracy – pomiędzy pracownikiem a przedsiębiorstwem. Do tego służą takie regulacje, jak płaca minimalna. Jednym ze skutków jej wprowadzenia jest dopływ nowych pracowników na rynek pracy. Innym środkiem są ubezpieczenia dla bezrobotnych na cały okres pozostawania bez pracy. Przyczyniłyby się do podtrzymania popytu.

Jednak kluczowym warunkiem do utrzymania stałej stopy wzrostu jest wypracowanie nowego podejścia do wydatków budżetowych. Zwłaszcza ostatnie lata w Europie były okresem dławienia budżetów. Ale w zdrowym systemie gospodarczym musi się znaleźć miejsce na publiczne inwestycje. Kiedy sektorowi prywatnemu brakuje popytu i nie może go samodzielnie wytworzyć, to jest to najwyższy czas, by sektor publiczny wypełnił tę lukę. Ten sposób myślenia jest bardzo ważny przy konstruowaniu nowego modelu gospodarki globalnej.

Dla Stanów Zjednoczonych, ale także i tych państw, które utrzymują z nami bliskie stosunki handlowe, ważna jest kwestia przewartościowania dolara. Skutkiem spadku wartości dolara jest deficyt handlowy, a także ucieczka z USA wielu inwestycji.

Potrzebny jest więc nowy międzynarodowy porządek, który uniemożliwiłby państwom posługującym się niedowartościowaną walutą  eksportować i kraść popyt od innych. Zwłaszcza Chiny stanowią poważny problem w tym względzie.

Ale eksport coraz częściej zastępowany jest rynkiem wewnętrznym. Ten właśnie kierunek rozwoju przyjęła Polska. I odnosi sukces.

Aby mocnie pobudzić popyt, należy ściśle powiązać płace ze wzrostem produkcji. Jest to moim zdaniem jeden z najważniejszych warunków wyjścia z tego kryzysu w skali globalnej. W jaki sposób możemy do tego doprowadzić? Dając pracownikom udział w wytwarzanych przez nich dobrach. Jeśli to osiągniemy – wówczas konsumpcja i popyt mogą zostać wzbudzone właśnie z wynagrodzeń, bez konieczności pożyczania.

Problem płac dotyczy wiekszości państw świata. I stąd bierze się niesamowita nierównowaga. Ponieważ w państwach takich jak Chiny płace nie rosną wraz z produktywnością, potrzebny jest eksport, by podnieść popyt.  A w USA popyt wzmacnia się kredytem. I ten system jest autodestrukcyjny.

W tym kontekście pojawia się problem globalizacji rozumianej jako organizowanie globalnej produkcji. I nie jest to raczej kwestia handlu, tylko podniesienia konkurencyjności pomiędzy pracownikami i państwami.

Pojawia się też kwestia nowego myślenia o deficycie budżetowym. Niestety, przez 30 lat ekonomiści twierdzili, że deficyt jest niekorzystny dla gospodarki. A to nie jest prawda. Deficyt może podtrzymać rozwój gospodarczy. Dlatego w czasie obecnego kryzysu powinniśmy przemyśleć zarządzanie nim. Bo właśnie teraz, gdy sektor prywatny nie może zapewnić popytu, to na rządzie spoczywa obowiązek, by zaradzić temu problemowi.

Ale nawet w okresie prosperity jest potrzeba utrzymywania deficytu. Moim zdaniem powinien on oscylować w granicach 2 proc. PKB, jednak nie 10 proc. jak jest obecnie. Choć moim zdaniem dzięki temu gospodarka amerykańska nie upadła całkowicie pod naporem obecnego kryzysu.

Dlaczego powinien zostać utrzymany pewien określony poziom deficytu? Bo tak jak w sektorze prywatnym odpowiedzialnie zaciągnięty dług podnosi popyt, a co za tym idzie, istnieje możliwość stworzenia większej liczby miejsc pracy. Nie można oczywiście dopuścić do zbyt poważnego długu. Jednak nie powinno się tworzyć też nadwyżek, bo te wpływają na zmniejszenie popytu. A co za tym idzie, na gospodarkę zaczyna oddziaływać presja deflacyjna.

Thomas Paley – doktor ekonomii Yale University. Jest prezydentem Economics for Democratic & Open Societies. Był dyrektorem ds. public policy w AFL-CIO. Był głównym ekonomistą US – China Economic and Security Review Commission. Doradzał m.in. rządowi Bułgarii i Estonii. Oprócz publikacji naukowych ma na swoim koncie wiele tekstów popularyzujących problemy współczesnej ekonomii w „The Atlantic Monthly”, „The Nation”, „New Republic” and „Foreign Affairs”.

Thomas Paley: przez 30 lat ekonomiści twierdzili, że deficyt jest niekorzystny dla gospodarki. A to nieprawda.

Tagi


Artykuły powiązane

Tydzień w gospodarce

Kategoria: Trendy gospodarcze
Przegląd wydarzeń gospodarczych ubiegłego tygodnia (30.05–03.06.2022) – źródło: dignitynews.eu
Tydzień w gospodarce

Tydzień w gospodarce

Kategoria: Raporty
Przegląd wydarzeń gospodarczych ubiegłego tygodnia (16–20.05.2022) – źródło: dignitynews.eu
Tydzień w gospodarce

Tydzień w gospodarce

Kategoria: Raporty
Przegląd wydarzeń gospodarczych ubiegłego tygodnia (09–13.05.2022) – źródło: dignitynews.eu
Tydzień w gospodarce