Wirginia – od 1,8 mld deficytu do 220 mln nadwyżki w 6 mies.

Gubernatorowi stanu Wirginia udało się poradzić z długiem. Jednak Kongres właśnie uchwalił ustawę o nowych regulacjach finansowych. Dyskutują na jej temat prof. Gary Becker, prof. Richard Posner i prof. Simon Johnson. Trwa też debata nt. rozwiązań Keynsowskich, m.in. zwiększenia konsumpcji: Of Two Minds blog i Arnold Kling są przeciw. Zaś prof. Bradfor DeLong i Paul Krugman podważają argument o skuteczności cięć podatkowych przy wychodzeniu z kryzysu na przykładzie redukcji podatkowych Reagana. A ZeroHedge omawia szokującą informację o bańce nieruchomości na rynku chińskim, której pryśnięcie może znów zatrząść globalną gospodarką.

Kiedy Bob McDonnel obejmował pół roku temu urząd gubernatora Wirginii, budżet stanowy był w opłakanym stanie. W czerwcu 2010 r. groziło 1,8 mld USD deficytu. Z obliczeń wynikało, że bez redukcji wydatków w 2012 r wzrósłby do 4,2 mld. McDonnel miał trzy rozwiązania: zredukować wydatki, podnieść podatki lub zdecydować się na oba. Gubernator wybrał pierwsze: obciął 4,2 mld USD wydatków. Doprowadził budżet do stanu sprzed 4 lat. Podatków nie podniósł.

Pod względem atrakcyjności dla biznesu Wirginia znalazła się na II miejscu za Teksasem na liście CNBC 10 najbardziej przyjaznych stanów dla biznesu. Przy ocenie warunków dla przedsiębiorczości autorzy listy wzięli pod uwagę: koszty, siłę roboczą, warunki gospodarcze, edukację, jakość życia i innowacje, transport, koszty utrzymania, przyjazność dla inwestycji oraz dostęp do kapitału. Na liście nie znalazła się ani Kalifornia znana ze Doliny Krzemowej, ani Alabama – centrum laboratoriów przemysłu zbrojeniowego.

Niektórzy ekonomiści twierdzą, że i w tych dziesięciu, w miarę dobrze funkcjonujących stanach, może się pogorszyć po wejściu w życie przegłosowanej wczoraj przez Senat ustawy Dodda-Franka. Nowe prawo dotyczące regulacji utrudni rozwój gospodarczy. Choćby przez to, że podwyższy koszty funkcjonowania biznesu, który będzie musiał utrzymywać nowe instytucje go kontrolujące.

Noblista prof. Gary Becker wykazuje pięć podstawowych defektów tej ustawy. Oto trzy z nich:

1) zostają wprowadzone regulacje tych aspektów funkcjonowania biznesu, które nie miały w ogóle wpływu na kryzys

2) nowa ustawa rozszerza prawa ingerencji w gospodarkę kilkunastu urzędom rządowym, choć przed kryzysem miały one wystarczające kompetencje, by mu zapobiec, ale nigdy z nich nie skorzystały

3) prawo o regulacjach nie dotyczy najpoważniejszego problemu, który przyczynił się do kryzysu: polityki kredytowej ubezpieczycieli państwowych Freddie Mac i Fannie Mae.

In 2008 these organizations were placed into conservatorship of the Federal Housing Finance Agency. During the run up to the crisis, Barney Frank and others in Congress encouraged Freddie and Fannie to absorb most of the subprime mortgages. In 2008 they held over half of all mortgages, and almost all the subprimes. They have absorbed even a larger fraction of the relatively few mortgages written after 2008. Freddie and Fannie deserve a considerable share of the blame for the crisis, but they continue to have strong political support. I would like to see both of them eventually dissolved, but that is unlikely to happen. Instead we are promised that they will be dealt with in future legislation, but I am skeptical that anything will be done to terminate either organization, or even improve their functioning.

Warto przypomnieć, że jak pokazują wykresy z tamtego okresu, zarówno Freddie jak i Fannie były de facto bankrutami.

FMCC

FNMA

Prof. Richard Posner, który zwykle polemizuje z prof. Beckerem, dziś jeszcze ostrzej ocenia nową ustawę Dodda-Franka, której w Senacie przybyło 100 nowych stron (całość liczy 2300). W najlepszym wypadku ustawa powoduje, że kompetencje urzędów się dublują, albo wręcz tworzy ich kopie, jak np. biuro ochrony konsumenta Rezerwy Federalnej, w której już funkcjonuje takie same biuro od 1993 r.

It’s a monstrosity, and a gratuitous one, as there is no urgency about legislating financial regulatory reform. The financial regulatory agencies have ample, indeed essentially plenary, authority over the financial industry; and because they were asleep at the switch when disaster struck, they are now hyper-alert to prevent a repetition of it. Indeed, bank examiners have become so fearful of condoning risky banking practices that they are making it difficult for banks to lend to small businesses and consumers and thus are retarding the economic recovery.

Jednak proponent ustawy prof. Simon Johnson wśród wielu bolączek, zaniedbań i braków dostrzega pozytywny element : prawo antytrustowe wobec banków. Zostało skonstruowane przez zespół kongresmena Kanjorsky’ego na wzór Ustawy Shermana z lat 30.  Miała wówczas zadanie złamania monopolu przemysłu cieżkiego i firm transportowych. Dziś na taki sam efekt liczy prof. Johnson.

Now, however, a new form of antitrust arrives – in the form of the Kanjorski Amendment, whose language was embedded in the Dodd-Frank bill. Once the bill becomes law, federal regulators will have the right and the responsibility to limit the scope of big banks and, as necessary, break them up when they pose a “grave risk” to financial stability.

This is not a theoretical possibility – such risks manifested themselves quite clearly in late 2008 and into early 2009. It remains uncertain, of course, whether the regulators would actually take such steps. But, as Representative Paul Kanjorski, the main force behind the provision, recently put it, “The key lesson of the last decade is that financial regulators must use their powers, rather than coddle industry interests.”

And Kanjorski probably is right that not much would be required. “If just one regulator uses these extraordinary powers [to break up too-big-to-fail banks] just once,” he says, “it will send a powerful message,” one that would “significantly reform how all financial services firms behave forever more.”

W miarę jak  zaczyna pojawiać się coraz więcej danych świadczących o możliwości drugiego tąpnięcia gospodarczego ekonomiści zaczęli na nowo dyskusję na temat rozwiązań Keynesa – pakietu stymulacyjnego i jego odmian. W myśl idei, że konsumpcja mogłaby przyspieszyć rozwój gospodarczy. Of Two Minds blog zwraca uwagę na to, że 75 proc. gospodarstw domowych jest już nasyconych wszelkiego rodzaju dobrami, włącznie z tymi najbardziej luksusowymi. I przedstawia wykres, jak kształtuje się osobisty dochód w stosunku do konsumpcji.

GDP-personal-transfers

Of Two Minds powtarza to, o czym zaczyna się mówić coraz głośniej. Iż skoro nie ma zapotrzebowania na wiele dóbr, to również kurczy się bardzo mocno rynek pracy. I będzie on trudny do odbudowania po kryzysie.

The truth is that minus credit bubbles and expential expansions of credit to fuel consumption frenzies/addictions, the post-industrial U.S. economy has no need for 130 million (highly paid) workers. Just as we don’t need any more houses (we have 19 million vacant ones) or malls or office towers, we also have no real work for people to do in these vacant malls and offices.

(…) Twitter has about 250 employees, Facebook has about 1,200. Social media may be fun but it isn’t going to generate millions of jobs.

Przy tej okazji warto przypomnieć jak ekonomista dr Arnold Kling tłumaczył swoim studentom, że Keynes się pomylił. Kling na przykładzie robotnika Joe pokazuje, że nawet jeśli państwo zabierałoby mu z pensji pewną kwotę, by kupić produkty, które wytworzyła jego fabryka (by zwiększyć konsumpcję), to nigdy z tego tytułu on się nie wzbogaci. Dlaczego? Bo jest potrzebny czas, by łańcuch dostawców mógł zapewnić, to co jest potrzebne do wytworzenia nowego produktu. Kling posługuje się pozycją Edwarda Leamera „Macroeconomic Patterns and Stories”

With such long lead times, there is little possibility in a vibrant and growing economy that actual capacity will match actual sales month to month.

Zwolennik rozwiązań Keynesa prof. Brad DeLong w kontekście coraz głośniejszych dyskusji na temat możliwości przedłużenia obniżek podatków przez nowy Kongres republikański (wiele wskazuje, że demokraci mogą stracić większość w obu izbach) przedstawia interpretację prof. Paula Krugmana nt. skuteczności cięć podatkowych Reagana. Warto też zajrzeć do dyskusji pod jego wpisem, która zahacza o supply-side economy.Oto próbka:

(…) Specifically, Cutting taxes 25% left a 25% hold in the budget. Worse yet, it wasn’t until well into Reagan’s second term before we again had sub-7% unemployment! Contrast those first 5 years of (still) by far the lengthiest spate of 7+% unemployment (marked also by the highest interest rates and inflation rates in U.S.) versus Clinton: the longest economic expansion in U.S. history, with unemployment declining virtually every month until the 2000 dot.com crash. Previous record for expansions — also under Dems (Kennedy/LBJ).

Reaganite mythologists, when cornered,say that all the gains under Clinton were due to the delayed effects (11 year lag??) of Reagan tax cuts. But Clinton began this last era of prosperity with a major tax hike that those same Republicans predicted would devastate the then struggling economy.

But the worst defense of supply-side tax cuts for the wealthy came from W. who campaigned on cuts to avoid endless Clinton surpluses (the fear was we would eventually reduce the National Debt to zero) that should instead be restored to the private sector….

The Coming Depression blog pyta retorycznie,czy aby wszystkie kraje przyznały się rzeczywiście, na ile są zadłużone. Bo wiadomo już, że Wielka Brytania do tych krajów nie należy. I że jej dług jest 4 razy wyższy niż wcześniej przyznawała.

Według Epoch Times nowy raport State Grid Corporation of China – monopolisty dostawcy elektryczności, ujawnia, że stoi tam 65,4 mln pustych domów. Jak obliczył Epoch Times mogłoby w nich zamieszkać 200 mln osób. Chiński rząd zapowiedział chłodzenie rynku nieruchomości między innymi poprzez obniżenie wynagrodzeń.

Zero Hedge obliczył, że Chiny ukrywają bańkę rozmiarów 5 razy większych niż ta, która powstała w USA.

that there are about 64.5 million empty apartments and houses in urban areas of the country! This number is five times larger than the roughly 12 million in total US public (3.89 million) and shadow (8 million as estimated by Morgan Stanley) home inventory available currently. Forget Stephen Roach – China is covertly funding and creating a housing bubble that is at least 5 times as big as that of the United States. We leave it up to you to imagine the consequences of that particular bubble’s bursting.

Irlandzki ekonomista dr Charlie Fell nie podziela jednak tych obaw. Jego zdaniem ten wzrost to nie jest bańka. A Chiny sobie łatwo poradzą ze schłodzeniem rynku.

Though house prices may well drop sharply in certain pockets of the market, but the fears seem overblown given that loan-to-value ratios averaged just 34 per cent from 2003 to 2009, and still relatively low 66 per cent by international comparison during this year’s spring. Thus, a substantial drop in prices is required before homeowners find themselves in negative equity. Furthermore, property loans account for 25 per cent of the banking sector’s total loans – a fraction of the equivalent number across Ireland’s banks, and mortgage lending is equivalent to just 15 per cent of GDP, as compared with a figure of almost 80 per cent at the US housing market’s peak

FMCC
FMCC
FNMA
FNMA
GDP-personal-transfers
GDP-personal-transfers

Tagi