Autor: Marek Pielach

Dziennikarz Obserwatora Finansowego, specjalizuje się w makroekonomii i finansach publicznych

Wydatki już obcięte, teraz trzeba pomyśleć o przychodach

Dług publiczny nie jest problemem w krajach Europy Środkowej. Główny problem: niewiele robi się dla polepszenia klimatu do inwestycji i zwiększenia konkurencyjności. Tu byłyby największe korzyści. Polska potrzebuje reform strukturalnych – mówi Erik Berglöf, główny ekonomista Europejskiego Banku Odbudowy i Rozwoju.
Wydatki już obcięte, teraz trzeba pomyśleć o przychodach

Erik Berglof (Fot. Materiały prasowe EBOR Press materials of EBRD)

Obserwator Finansowy: Olivier Blanchard, główny ekonomista MFW, napisał ostatnio, że konsolidacja fiskalna zmniejszająca poziom długu do PKB z ponad  100 proc. do 60 proc. to powolny proces, który może trwać całe dekady. Czy pan też przewiduje, że obecny kryzys potrwa dziesięciolecia?

Erik Berglöf: Zgadzam się z Blanchardem, że na sprowadzenie długów do takich poziomów potrzeba wiele czasu, ale niekoniecznie musimy myśleć o całym procesie, jak o kryzysie. W moim kraju – w Szwecji – kryzys mieliśmy na samym początku lat 90., ale konsolidacja fiskalna trwała znacznie dłużej. Mieliśmy wtedy szybki wzrost produktywności i wiele innych pozytywnych efektów. Prawdą jest jednak, że robiliśmy to w innych czasach, kiedy reszta świata była bardziej otwarta, kiedy globalna sytuacja gospodarcza była lepsza.

Oczywiście o wiele lepiej mieć konsolidację fiskalną przez rosnące przychody niż przez cięcie wydatków. Myślę jednak, że to co miał na myśli Blanchard i to co zajmuje teraz większość ekonomistów, w tym mnie, to pytanie w jaki sposób może pojawić się popyt, w jaki sposób mogą pojawić się przychody, kiedy tak wiele krajów prowadzi politykę ostrych cięć w tym samym czasie. Myślę, że musimy być bardziej ostrożni w podejściu polegającym na rekomendowaniu jeszcze większej liczby ostrych cięć.

W Istambule, w czasie dorocznej konferencji EBOiR, mówił pan jednak, że polityczny spór: ostre oszczędności kontra fiskalne plany stymulacyjne, nie jest najważniejszą kwestią. Z drugiej strony dr Ritzberger-Grünwald z austriackiego banku centralnego oceniła, że w Europie Środkowej i Wschodniej to polityka fiskalna jest kluczem do sukcesu, bo banki centralne nie mogą wpływać na wysokie ceny żywności oraz energii. Jakiej zatem polityki fiskalnej potrzebujemy?

To są nieco odmienne problemy. Rozumiem, że polityka monetarna może mieć ograniczone pole manewru, ale to samo dotyczy polityki fiskalnej. Potrzebujemy fiskalnej dyscypliny, ale nasze kraje zrobiły już bardzo dużo w tej dziedzinie. Wystarczy spojrzeć na Polskę – nie macie już wiele miejsca na politykę fiskalną dzięki dobrowolnie nałożonemu na siebie, ale dobremu limitowi zadłużenia w konstytucji. Dług publiczny nie jest problemem w krajach Europy Środkowej oraz Południowo – Wschodniej, z jednym, dwoma wyjątkami.

Główny problem jest taki, że niewiele robi się dla dalszej poprawy klimatu inwestycyjnego i zwiększenia konkurencyjności. Nie widzimy postępów, a tu byłyby największe korzyści. Kiedy popatrzymy na sukces państw bałtyckich to wiadomo, że radykalne oszczędności tam zadziałały i ludzie musieli się bardzo poświecić, ale to zadziałało głównie dlatego, że wcześniej wprowadzono reformy strukturalne – klimat inwestycyjny pozwolił wyjść tym krajom z kryzysu poprzez wzrost.

EBOiR zrewidował tegoroczną prognozę wzrostu gospodarczego dla 34 krajów, w których działa do 2,2 proc. W przyszłym roku ma to być 3,2 proc. Dlaczego przyszły rok ma być lepszy?

Widzimy poprawę w Stanach Zjednoczonych, rynki rozwijające się jako całość rosną w przyzwoitym tempie. To powinno mieć wpływ na europejski wzrost, w którymś momencie w przyszłości. Muszę jednak przyznać, że nie czuję się bardzo pewny tej poprawy.

3,2 – proc. wzrost, to nadal poniżej potencjału rozwijających się rynków europejskich. Pisał pan, że „stało się jasne, jeszcze przed kryzysem, że rozwijająca się Europa straciła wiele atutów, które odpowiadały za jej sukces”. Jakie atuty straciliśmy?

Wiele pozytywnych rzeczy, które zdarzyły się w Środkowej i Wschodniej Europie miało miejsce w okresie poprzedzającym członkostwo w Unii Europejskiej. Martwię się tym, że praktycznie przez cały kryzys kraje regionu przeszły bez żadnych zmian strukturalnych. A reszta świata przyśpieszyła.

Niektóre kraje kontynuują rozwój oparty na strategii utrzymywania niskich kosztów, inne jak na przykład Chiny, przechodzą od niskich kosztów do większej wartości dodanej. Nie widzę niestety takiej transformacji w Europie środkowej i wschodniej. Jest jasne, że żeby utrzymać konkurencyjność kraje te muszą się bardziej skoncentrować na podstawowych umiejętnościach, na większej liczbie inwestycji, szczególnie w szkolnictwo wyższe.

W Polsce zaczyna się debata o tzw. pułapce średniego dochodu. Czy uważa pan, że naprawdę stoimy w obliczu takiego zagrożenia, a jeśli tak – jak go uniknąć?

To bardzo ciekawa debata. Kiedy Chiny ją zaczęły reszta świata też zaczęła chcieć ją prowadzić…

Polsce ta debata jest niepotrzebna?

Jest potrzebna. Liczne przykłady pokazują, że bardzo ciężko dokonać tego przejścia. Bank Światowy w latach 60. sporządził listę 101 krajów o średnich dochodach i powrócił do niej w 2008 roku. Okazało się, że tylko 13 krajom udało się dokonać przejścia do wyższego etapu rozwoju. To były kraje azjatyckie, ale też Grecja i Portugalia.

Problem w tym, że dziś jesteśmy mniej przekonani, że te państwa dokonały tego przejścia w sposób trwały. Irlandia też była w tej grupie, ale w tym przypadku powiedziałbym, że to przejście się udało. Wyrwanie się z pułapki średniego dochodu nie jest po prostu łatwe. Polska zrobiła dużo aby zbudować podwaliny do tego wyższego etapu, ale wciąż jeszcze wiele się musi zdarzyć.

Jakie powinny być zatem następne kroki? Mówiliśmy już, że ani polityka monetarna ani fiskalna tu nie pomogą.

Tak, to ma bardzo mało wspólnego z polityką monetarną i fiskalną. Owszem musicie mieć stabilne ramy makroekonomiczne, ale ja mam na myśli znacznie głębsze reformy strukturalne. Musicie budować taki wzrost, który opiera się na zwiększonej produktywności. To wymaga wielu kroków – inwestycji w edukację, rynków finansowych uzupełniających banki, szczególnie w procesie pozyskiwania kapitału na inwestycje, nowych sposobów finansowania innowacji. Musicie zastąpić wzrost oparty na imitacji i zagranicznych inwestycjach, czymś co jest bardziej wasze, co opiera się na waszych badaniach i rozwoju, czymś co zdopinguje wielonarodowe korporacje do lokowania w Polsce bardziej złożonej działalności i bardziej wymagających miejsc pracy.

Rozmawiał Marek Pielach

Erik Berglof (Fot. Materiały prasowe EBOR Press materials of EBRD)

Otwarta licencja


Tagi